Rozdział 6 Zakupy
Następnego dnia wstałam dosyć wcześnie, wzięłam długą kąpiel i ubrałam się w czarną bokserkę, spódniczkę w odcieniu pudrowego różu która sięgała mi do kolan, do tego czarne długie kozaki i skórzana kurtka. Świetnie, zrobiłam jeszcze lekki makijaż i zeszłam do kuchni z zamiarem zjedzenia śniadania, kiedy jadłam posiłek dostałam SMSa.
Alexsy
Czekamy pod szkołą.
Luna
Będę za 5 minut.
Zabrałam z wieszaka torebkę i wbiegłam z domu zamykając go na klucz. Wsiadłam do samochodu łapiąc za kierownice i szybko wrzuciłam bieg, auto jechało z prędkością 130km/h więc dojechanie do szkoły zajęło mi zaledwie chwile. Widząc bramą liceum, i znajomych obok niej zaparkowałam na uboczu robiąc przy tym drift. Wyszłam z samochodu i zadowolona przywitałam się z przyjaciółmi.
Roz/Al:- Luna jesteś ! - Rozalia zrzuciła mi się na szyję a Alexy nas objął
Nat:-Nie uduście jej.
- Nataniel ? . . . co ty tu robisz?
Nat:-Jadę z wami na zakupy , po naszej ostatniej rozmowie, stwierdziłem że chciałbym zmienić trochę wygląd.
Arm:- Jak zwykle o mnie zapominacie.
-Armin jedziesz z nami do Centrum Handlowego ? Alexy znów cię wyciągnął z jaskini. - Zaśmiałam się a później przytuliłam geeka.
Arm:- Tym razem jadę z własnej woli, a jaskini pilnuje Rocet.
- Dobra wsiadajcie pogadamy po drodze.
Arm:-Tak jest szefowo .
Wysiedliśmy do samochodu Armin szybko otworzył drzwi i usiadł obok mnie a Roza, Alexy i Nataniel z tyłu.
-Armin zapnij pasy.
Arm:- Po co ?
- Po gówno zapinaj ale już !
Arm:- Dobra już zapinam. - Zrobił to o co prosiłam, odpaliłam silnik i ruszyłam, samochód dochodzi do setki w trzy sekundy więc po chwili pędziłam już 140km/h. Spojrzałam w lusterko by zobaczyć jak tam towarzystwie, Roza i Alexy wiedzą jak jeżdżę ale Nataniel troszkę. . . zzieleniał.
- Więc jest premiera nowej gry ?
Arm:- Nie ?
- Wychodzi nowy model konsoli ?
Arm:- Nie
- Poddaje się dlaczego nam towarzyszysz.
Arm:- Wczoraj trochę przesadziłem i myszka mi się rozpadła.
- Rozwaliłeś myszkę bo za dużo klikałeś grając w grę. Jak to jest w ogóle możliwe.
Al:- Z Arminem jest wszystko możliwe.
- Wiem o tym. - Puściłam Alexemu oczko.
Al:- Czy wy... ?
Arm:- Może.
Droga do centrum minęła mam szybko gdy tylko weszliśmy do środka Rozalia chwyciła Nataniela za rękę i zaciągnęła do najbliższego sklepu Alexy pobiegł za nimi. Gdy zauważyłam że Armin idzie w ich stronę zatrzymałam go.
Arm:- Ej co ty robisz.
-Chce ci się chodzić z nimi po sklepach z ciuchami czy wolisz iść że mną do Mikrogames.
Arm:- Idę z tobą.
- Dobry wybór.
Arm:- Ale Alexy się wkurzy.
- No Rozalia tak samo.
Złapałam go za rękę i pociągnęła w drugim kierunku.
Arm:- Ej spokojnie przecież sklepu nam nie zamkną.
- Wiem ale mogą się skapnąć że nas nie ma.
NATANIEL
Rozalia zaciąga mnie do sklepu i od razu rzuciła się w stronę wieszaków. Co chwila ona i Alexsy dawali mi nowe ciuchy do przymierzenia.
- Ej chciałem trochę odświeżyć garderobę a nie ją zmieniać. A poza tym gdzie Luna i Armin ? - Zapytałem, nie podobało mi się że spędzają razem czas. Tym bardziej od kiedy wiem że dziewczyna podoba się Arminowi. Jednak nie tylko jemu, ja też coś do niej czuję, a od czasu gdy mnie pocałowała, czuje to zdecydowanie mocniej.
Roz:- NAT! Zobacz jaka świetna bluza !
Al:- A co do Luny ona zawsze znika a skoro jest z moim bratem to pewnie poszli do Mikrogames.
Roz:- Masz przymierz jeszcze to i to ooo i na pewno to.
- Eeeee
LUNA
Doszliśmy do sklepu Armin zaciągnął mnie do działu z akcesoriami wybierał myszkę ponad godzinę bo żadna mu nie pasowała powoli zaczynałam tracić nadzieję.
Arm:- Znalazłem.
- Serio ! zaczynałam już tracić nadzieję. - Spojrzałam na myszkę była taka sama jak wszystkie inne. - Jest identyczna jak ta i ta i ta. - załamałam się, siedzimy tu dwie godziny.
Arm:- Nieprawda spójrz na firmę.
- Tr..ilf ik.d...ołs ? - Nie ukrywałam że po prostu nie umiałam tego przeczytać.
Arm:- Trilf - Ikdołs
- Niech ci będzie.
Arm:- Chodź pooglądamy gry. - Armin zaciągnął mnie do alejki z grami i odrazu rzucił się w stronę półek. - Zaśmiałam się na ten widok, wyglądał jak lew rzucający się na zwierzę.
- Masz masę gier po co ci kolejne.
Arm:- Wiesz to trochę tak jak z waszymi butami... macie ich multum ale i tak wciąż wam mało.
- Trafna uwaga. . . Zagramy kiedyś razem.
Arm:- Jasne. Jeśli chcesz możesz wpaść jutro wieczorem. Rodziców nie będzie wychodzą do kina.
- A Alexy ?
Arm:- Będziemy u mnie. Alexy będzie musiał zająć się sobą.
- Ok ,wygrałeś.
Arm:- Ja zawsze wygrywam.
- A wiesz tu na piętrze jest kawiarnia może pójdziemy na lody ?
Arm:- Czemu nie, zapłacę i możemy iść. - Podeszliśmy do kas, Armin zapłacił za swój sprzęt i ruszyliśmy do kawiarni. Usiedliśmy przy jednym z stolików. - Co zamawiamy ?
- Mam ochotę na lody. A ty ?
Arm:- Wezmę to co ty. Z podwójną bitą śmietaną ?
- I posypka czekoladowa. - Armin poszedł kupić desery a ja zajmowałam stolik.
...:- Hej mała ?
- Znamy się ? - Blond włosy chłopak usiadł naprzeciwko mnie. Miał rozpiętą koszule i krótkie spodenki a na głowie okulary przeciwsłoneczne. Wyglądał jakby co wrócił z plaży.
...:- Nie ale możemy się poznać ślicznotko.
- Nie mam ochoty.
...:- Jesteś pewna, mogę dotrzymać ci towarzystwa.
- Nie trzeba jestem tu z kimś.
...:- Chłopak ?
Arm:- Tak, mnie też chcesz dotrzymać towarzystwa ?! - Armin zacisnął pięści. Był gotów obić temu lalusiowi buzie, jednak ten nie był skłonny do konfrontacji.
...:- Wyluzuj stary, chciałem tylko porozmawiać z tą panną. Nawet jej nie dotknąłem.
- Cholera potrzebujesz zaproszenia czy dobrowolnie zejdziesz nam z oczu. - Blondyn uśmiechnął się do mnie i odszedł. - Uff dzięki Armin, gdyby nie ty ten idiota nie dał by mi spokoju.
Arm:- Miałem ochotę mu przywalić.
- Widziałam, dlaczego tego nie zrobiłeś ? - Armin usiadł obok mnie i podał mi pucharek z lodami.
Arm:- Przy kobietach się nie biję.
- Miło. Więc co teraz jesteś moim chłopakiem ? - Uśmiechnęłam się do niego uroczo pokonując dzielącą nas odległości na sofie kawiarni.
Arm:- Chyba nie jesteś zła że tak powiedziałem.
- Nie skąd, koniec końców coś tam nas jednak łączyło.
Arm:- To była tylko jedna noc. . . Szkoda że tylko jedna.
- Co masz na myśli ?
Arm:- Nic konkretnego, chyba że...... - Armin przechylił głowęna wysokości moich ust i delikatnie mnie pocałował. Gdy się odsunął był czerwony jak truskawka.
- Mmmm miło, tylko szkoda że tak krótko.
Arm:- Mogę się poprawić.
- Możesz spróbować. - Ponownie się pocałowaliśmy tylko tym razem bardziej namiętnie. Poczułam dłonie czarnowłosego na biodrach które zawędrowały pod moją koszulkę i na talie. - Wiesz że jesteśmy w kawiarni.
Arm:- Taaa, to trochę przeszkadza.
- Trochę ?
Arm:- To mocno utrudnia sprawę.
Al:- Tu jesteście ! No naprawdę moglibyście chociaż odbierać telefony ?
- Byliśmy zajęci.
Roz:- Właśnie widzę, moje ulubione lody. Daj trochę !
- Nie ma mowy są moje. Ej a gdzie Nataniel ?
Roz:- Nataniel ! Alexy zostawiliśmy go w sklepie !
Arm:- Hahah haha.
- Haha haha.
Roz:- I z czego się śmiejecie. Musimy po niego iść.
Nat:- Nie trzeba. Dobrze że sobie o mnie przypomniałaś.
Roz:- Nataniel ?!. Wybacz nie chcieliśmy cię zostawiać, ale jesteś taki cichy że o tobie zapomniałam.
- Kupiliscię to co trzeba.
Al:- Tak
Nat:- Tak
Roz:- Wiesz bo ...
- To dobrze wracamy odwiozę was do domów.
Roz:- Miałam nadzieję że dasz się wyciągnąć do sklepu z bielizną.
- Może innym razem. Robi się późno a jeszcze muszę się ogarnąć na wieczorne wyjście.
Al:- Idziesz na randkę i nic nam nie mówisz !
- To nie jest randka. Idę z Kastielem do klubu dziś sobota chce się trochę rozerwać.
Roz:- Czyli jednak randka.
- Czyli przyjacielskie wyjście.
Roz:- Daj spokój od dawna podobasz się Kastielowi, zaprosił cię aby zrobić pierwszy krok.
Nat:- Albo ją przelecieć jak każdą inną dziewczynę. On ma
- Nie ma zamiaru z nim spać. Wiem jak Kastiel traktuję dziewczyny, nigdy mi to nie przeszkadzało jest dla mnie tak samo ważny jak wy....
Nat:- Mówisz serio !
- Nie przerywaj mi jak mówię Nat ! I tak mówię serio, Kastiel jest moim przyjacielem, nie będę go oceniać. - Zwłaszcza że sama jestem nie lepsza. - I prędzej ja go przelecę niż on mnie. - Zaniemówili. - Dobra wystarczy, chodźcie odwiozę was do domów. - Odwiozłam Rozalię i bliźniaków kiedy Armin wychodził z samochodu skradł mi pocałunek widziałam spojrzenie Nata któremu niebyt się to spodobało. - Gdzie mieszkasz. - Zapytałam chcąc wiedzieć w którą stronę jechać.
Nat:-Mozarta 38
- To strasznie daleko od liceum.
Nat:- Tak ojciec odwozi mnie i Amber.
-Dlaczego nie zrobisz prawka.
Nat:-Mam prawo jazdy, tylko nie mogę jeździć samochodem ojca a własnego też nie pozwalają mi kupić.
- Co dlaczego.
Nat:- Sam sobie zadaje to pytanie to tutaj dzięki za podwózkę.
- Nie ma sprawy do poniedziałku. - Już miał odjechać kiedy pewna tempa blondynka zastawiła mi drogę.
Am:- Nataniel gdzie byłeś i to jeszcze z nią !
Nat:- Amber to nie twoja sprawa.
Am:- A właśnie że moja gdzie ta szmata cię wywiozła !
Nat:-NIE MÓW TAK O NIEJ !
- Amber złaź bo cię rozjadę.
Am:- Nie do puki się nie dowiem gdzie byłaś z Natem. - Zaparła się kurwa. Kiedy tak stoi na środku drogi mam ochotę ruszyć najszybciej jak się tylko da.
- Skoro jesteś tak ciekawa to ci powiem , byliśmy w galerii na zakupach.
Am:- A ze mną nie chcesz jeździć na zakupy.
- Widzisz a ze mną chce. Pa Nat ! - Odjechałem i kierowałam się do domu po drodze napisałam jeszcze sms-a Kastielawi.
Luna
Jak będziesz gotowy przyjdź po mnie będę w domu.
Kastiel
Wpadnę o 20:00 ubierz się seksy.
Luna
Tobie tylko jedno w głowie.
Kastiel
:)
Ciąg dalszy nastąpi...
Podobało się zostaw ⭐ lub napisz 💭.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro