Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 49 Wygrałam (+18)

▪︎
Powolnym ruchem otworzyłam drzwi naszego pokoju i oparłam się barkiem o futrynę. Kastiel siedział na łóżku z gitarą na kolanach grając pojedyncze akordy. Przez to że lekko pochylał głowę włoski uroczo opadały mu na oczy. Nie widziałam jego twarzy, przez co ciężko było opisać im stan chłopaka. A wiedziałam już, że niektóre emocje musi sam przetrawić, by jego męską duma na tym nie ucierpiała.

Siadając na łóżku, naprzeciw niego położyłam dłoń na kolano chłopaka delikatnie głaskając je kciukiem.
Dalej było mi przykro po tym co usłyszałam od niego w kuchni ale wiem też że ludzie mówią różne rzeczy w gniewie. Kastiel odłożył instrument i westchnął odchylając głowę w tył zanim w końcu na mnie spojrzał. - Słuchaj ja nie chciałem...

- Wiem że tak nie myślisz. Nie powinnam zaczynać tego tematu. Zepsułam nam wieczór. I wiem że to skomplikowane ale.. na Boga, jest lepsze wyjście niż... separacja.

Kas:- Daj spokój Lu. Słusznie że powiedziałaś mi o tym teraz a nie w dniu kiedy będziemy się żegnać. - na siłę próbował być obojętny ale i tak słyszałam żal w tonie jego głosu.

- Kastiel cholera, nie będziemy się rozstawać ! I jeszcze raz ubzdurasz sobie coś podobnego to ci przywalę, ty zakuty łbie ! - wściekła uderzyłam go pięścią w ramie, ale nawet się nie wzdrygnął, tak jakby nic nie poczuł. - Jak w ogóle mogłeś pomyśleć że chce Cię zostawić. Nie masz do mnie zaufania. - mój gniew zaskakująco szybko przemienił się w smutek a ten w płacz. A przecież nie powinnam płakać, przecież nic się nie stało, więc dlaczego nie mogę powstrzymać tych durnych łez.

Kas:- Boje się że mnie zostawisz. Tak jak ona. . . . nie chce przeżywać tego drugi raz. Nie z Tobą. Ale nie mogę zabronić ci się rozwijać. I wiem że chcesz tam wrócić.

- Jeszcze nic nie zadecydowałam. Po za tym nie rzucę wszystkiego w cholere i nie pojadę mieszkać do innego kraju.

Kas:- Czy już raz tego nie zrobiłaś.

- . . . . no, no tak. Ale to była inna sytuacja. Moje życie potrzebowało zmiany. Miałam dość czekania na znak z nieba co robić dalej. Tu jest inaczej. Mam cudownych przyjaciół i ciebie. Tego nie da się wyrzucić z życia od tak. - mocno przytulił mnie do siebie. Zaczęłam głaskać go po głowie. Czasami zapominam że pod tą barierą arogancji i nieposłuszeństwa kryje się wrażliwość dziecka. Widzę też że powoli otwiera się bardziej na swoje uczucia która tak skrycie chowa przed światem. Zamiast odreagować sam przy alkoholu jak kiedyś teraz woli przyjść i porozmawiać o tym co go męczy. Ale to przez to że nigdy nie miał osoby z która mógłby to zrobić, nie zaznał za dużo miłości w życiu. Rodzice od małego zostawiali go z opiekunką rzadko ich widywał. Później musiał już radzić sobie sam. W wieku trzynastu lat weszły papierosy, alkohol i nazbyt wartościowe towarzystwo. Jego pierwsza miłość wykorzystała go i zdradziła. Zraził się. Potem były wyścigi i narkotyki. A następnie już tylko przelotne przygody. Których chyba sam czasami żałuję. Kiedyś w środku nocy kompletnie pijany przyszedł pod mój dom. To było po jednej z naszych kłótni nie rozmawialiśmy od kilku dni.
Dobijał się do drzwi. I dopiero po krzykach sąsiadki która zaczęła grozić policją wypuściłam go do środka. Zaczął krzyczeć że mnie kocha i że jestem w jego życiu filarem który nie pozawala ponownie upaść. Darł się że jeśli mnie straci to znów spierdoli sobie życie. Wtedy brałam to za głupie gadanie pijaka. A rano nic już nie pamiętał.

- Hej, już późno, może pójdziemy się wykąpać - Podniósł głowę patrząc mi w oczy, później przeniósł wzrok na moje usta łącząc je szybko ze swoimi. Wiedziałam że tak będzie jednak i tak mnie zaskoczył to co zrobił nie było pocałunkiem, to było zaledwie muśnięcie.

Kas:- Idź pierwsza, zapale i dołączę. - Odpowiedział i zabierając ze sobą kurtkę wyszedł.

Swobodnie opadłam na łóżko zrywając twarz poduszką. Jestem rozbita, muszę wybrać pomiędzy miłością a karierą. Co to kurwa za wybór ! . . . niesprawiedliwe. Dopiero dźwięk telefonu wyrwał mnie z pętli myśli. To była Rozalia. Jako że wszyscy już się nieźle popili desperacko szukała kogoś kto był by chętny robić za kierowcę. Niechętnie jej odmówiłam. Ja nie czułam się na siłach żeby wsiąść do samochodu a Kastiel ledwo nas dowiózł do domu. On też nie żałował sobie dziś alkoholu. Rozmawiałyśmy jeszcze chwile a po rozłączeniu się po prostu zasnęłam na łóżku.

Obudziłam się pod kocem, przebrana w piżamę chodź nie pamiętam żebym się przebierała. W pokoju było ciemno ale przez uchylone drzwi wpadała cienka wiązka światła z salonu. Jako że szarookiego nie było obok wstałam żeby zobaczyć co robi. Zarzuciłam szlafrok na ramiona cicho schodząc po schodach.

Kas:- Dlaczego nie śpisz. - Chyba nie byłam wystarczająco cicho. Kastiel leżał spokojnie na sofie podpierając sobie głowę ręką oglądał jakiś serial.

- Nie było cię obok, przyszłam sprawdzić co z Tobą. Kryzys twórczy. - skomentowałam widząc gitarę i pełno kartek papieru na stoliku.

Kas:- Wręcz przeciwnie. Skończyłem piosenkę.

- Świetnie ! Zagraj, chce posłuchać ! - krzyczałam zbiegając po schodach.

Kas:- Teraz mi się nie chce.

- Nie daj się prosić. - położyłam się przy nim, kładąc głowę na jego torsie. - przebrałeś mnie, zerknąłeś sobie ? - uśmiechnął się na swój unikalny sposób nic nie odpowiadając. - Coś ty taki cichy.

Kas:- No bo oglądam. Więc ty też bądź trochę ciszej. - wcisnęłam się w szczelinę wolnego miejsca które zostawił i nakryłam się całkowicie kocem kładąc głowę na jego ramieniu - już ? księżniczka przestaje się kręcić.

- Nie kręciła bym się tak gdyby twój tyłek nie zajmował całego siedzenia.

Kas:- Twierdzisz że jestem gruby ?

- Brawo Sherlocku domyśliłeś się. Nareszcie.

Kas:- Szkoda tylko że to ty każdej nocy rozpychasz się na łóżku. Przez tę twoją nocną jogę jestem cały pokopany.

- Serio ? A ja jestem zmarznięta bo ściągasz całe przykrycie na swoją stronę.

Kas:- Naprawdę chcesz przechodzić przez tę rozmowę jeszcze raz. Właśnie teraz. - Kastiel gwałtownie łypnął na mnie zdenerwowanym wzrokiem.

- A masz lepsze zajecie jest dopiero trzecia w nocy. - złożyłam ręce na piersi i rzuciłam mu obojętne spojrzenie. W końcu nie wytrzymaliśmy i oboje zanieśliśmy się śmiechem.

Kas:- A wiesz że mam. - mocniej ruszył biodrami przez co straciłam równowagę i upadłam na niego łącząc nasze usta w przypadkowym pocałunku.

Kas:- Chyba tym razem wygrałem.

- Nie znoszę cię. - warknęłam odrywając się od jego pełnych ust.

Kas:- Aha, najpierw sama w to uwierz. A dopiero później wkręcaj mi swoje teorię skarbie. Ale jeśli ci się nie podoba możemy pogadać o tym jak "pożyczasz" moje ubrania.

- Te ubrania które codziennie piorę, prasuje i składam do szafy ? - Uśmiechnęłam się do niego zwycięsko. A z drugiej strony utrwaliłam się w przekonaniu że robię za kurę domową. - To co, tym razem to chyba ja wygrałam, skarbie. - chłopak słodko zmarszczył nosek zastanawiając się nad czymś.

Kas:- Z kobietą nie ma żartu w miłości czy w gniewie, co myśli, nikt nie zgadnie, co zrobi, nikt nie wie.

- Co ! A to co ? - znów się zaśmiałam. Kastiel cytujący poezje, hahah, nigdy nie przypuszczałam że dożyję tego momentu.

Kas:- A takie tam. Lys mi kiedyś to powiedział. I niestety jebany miał racje.

- Dlaczego wy nas traktujecie jak podłe potwory które nigdy nie wiedzą czego chcą.

Kas:- Możliwe ale i tak za wami szalejemy. Bo każdy facet pragnie tej, dobroci i delikatności. A cała reszta to po to żeby nie było za łatwo i żeby nie zapominać że musimy się starać. Bo łatwo rozkochać w sobie kobietę, trudniej sprawić żeby przy nas została.

- I sam to wymyśliłeś ? - Byłam w szoku. Usłyszeć od niego coś takiego to praktycznie niemożliwe.

Kas:- Nie, dalej jestem pijany, i pierdole bez sensu co mi ślina przyniesie. Mówię jak jest. Wiec nie dziw się tak.

- To już wiem dlaczego kiedy trzeźwiejesz idziesz spać. Masz wtedy straszny wywody emocjonalne. Jak tak dalej pójdzie to zamiast piosenek będziesz pisał poematy.

Kas:- Aha, tak kurwa, na pewno.

- No co ? Nie chcesz, ja bym chciała. - Uśmiechnęłam się do niego złośliwie wiedząc że go to zirytuje.

Kas:- Z pewnością wiem czego teraz chce - przerwał mi rzucając uwodzicielskie spojrzenie.

- No oczywiście.

Kas:- Coś ci nie odpowiada ? - wyszeptał z seksowną chrypką w głosie a potem położył mi rękę nisko na tyłku. Utrzymywałam się nad nim na rękach obserwując pożądanie które kłębiło się w szarych oczach. Pochyliłam się i polizałam skórę na szyi, na co mimowolnie odchylił głowę w bok. Tak ją przygryzałam i całowałam zostawiając mu czerwono-fioletowe pamiątki. Kastiel jedynie mruczał co jakiś czas zadowolony z pieszczot.

- A może coś więcej - zapytałam zalotnie ściszonym głosem wprost do ucha chłopaka. Ale nim odpowiedział zdjęłam z niego koszulkę głaszcząc ten wspaniale wyrzeźbiony tors. I powoli wyznaczałam sobie ścieżkę od obojczyka aż do linii bioder. Często wracałam do jego tali wiedząc że ma tam łaskotki o ile dość delikatnie się go dotknie. Wiec za każdym razem się wzdrygał i kręcił, karcąc mnie spojrzeniem. Usiadłam na jego udach i powoli zaczęłam odpinać pasek kiedy złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie namiętnie całując.

Kas:- Chodźmy na górę - wyszeptał podczas pocałunku. Skinęłam potwierdzająco i wstałam żeby on też mógł się podnieść. Będąc już w naszym pokoju, zdecydowanie popchnęłam Kasa na łóżku, zawisłam nad ciałem chłopaka wbijając się w te pełne usta. Pragnęłam go, jak niczego i nikogo innego. Ale nie na chwile, chce go na zawsze bez możliwość zwrotu. Chce się z nim śmiać i wygłupiać, wyzywać go kiedy jestem wściekła i płakać w jego ramię gdy się boję. Tęsknić całymi dniami, i oddać się namiętności w nocy. Do końca życia trwać w tej nadziei, oddaniu i wierności. Kocham go. Położył dłonie na moich plecach unosząc się w dół i w górę przy każdym jego ruchu moje ciało się napinało. Ogarnęłam włosy kiedy to niespodziewanie przeturlał nas tak że to ja teraz leżała pod nim, Kastiel przygniatał mnie swoim ciałem.

( Dalsza część jest mocno erotyczna więc tu +18 )

- Dasz mi kiedyś przejąć inicjatywę. - westchnęłam czując mokre pocałunki na szyi.

Kas:- Nie ma mowy, za bardzo mnie nakręcasz. - przeniósł swój język na dekolt i piersi. Jęknęłam przeciągliwie gdy chwycił w zęby mój twardy już sutek a później znowu czując jego dłoń która zaciska mi się na pośladku. Aby następnie zsunąć z nich skąpy materiał. Zaczęłam na nowo siłować się z jego paskiem, Kas zaśmiał się cicho i wstał żeby ściągnąć spodnie. Nie mogłam oderwać oczu od tego przedstawienia dlatego poprowadziłam go na fotel który stał w rogu pokoju.

Kastiel opadł na siedzenie a ja klękłam pomiędzy jego nogami. Złapałam delikatnie za jego już twardego członka ruszając dłonią góra, dół. Z ust mojego chłopaka wyrwało się westchnięcie a na policzkach pojawił się rumieniec. Uśmiechnęłam się do niego unosząc kącik ust po czym przeciągnęłam językiem po całej długości jego penisa muskając ustami czubek. Spoglądając mu w oczy dostrzegłam pożądanie ale też niecierpliwość, czekał na jakikolwiek ruch z mojej strony kurczowo zaciskając rękę na oparciu mebla. Zbliżyłam się do niego i zwilżyłam wargi językiem po czym szybkim ruchem wsunęłam go głęboko do buzi. Nieprzygotowany na coś takiego chłopak wydał z siebie jęk rozkoszy wplatając dłoń w moje włosy. Przesuwając ustami po męskości Kastiela w dość szybkim tempem słyszałam jego mocny urywany oddech i ciche westchnięcia. Jego członek zaczął pulsować kiedy ja dalej jeździłam językiem po jego wędzidełku. Czując że jest już blisko przyspieszyłam.

Kas:- Agh... Argh... Luna !

Wykrzyczał przeciągliwie dochodząc w mojej buzi. Jeszcze przez chwile go ssałam aż cała sperma nie wylądowała w moich ustach. - Myślałam że dłużej się pobawię. -Uśmiechnęłam się prowokacyjnie i usiadłam okrakiem na jego kolanach, przez co jego członek ocierał się o moją kobiecość która z podniecenia była już mokra od śluzu. - Chcesz trochę ? - Zdecydowanie złapał mnie za szczękę i oblizał kącik moich ustach.

Kas:- Moja kolej dziewczynko. - Połknęłam słony płyn całują mojego mężczyznę. Kas chwycił za dół mojej koszulki i zdjął ją ze mnie. Złapała mnie za pośladki a ja mocniej ruszyłam biodrami w przód łapiąc go za włosy. Na co mogłam usłyszeć syk chłopaka. Podniósł mnie i rzucił na łóżko, zawisając nad moim ciałem szybko wbił mi się w usta. - Pragnę słyszeć jak krzyczysz z rozkoszy moje imię... - Rzucił pomiędzy serią szybkich niechlujnych pocałunków. - ... jak błagasz o jeszcze, jak bardzo ci się podoba. - złapał za moje nadgarstki i przyszpilił mi je do łóżka po czym wyszedł we mnie jednym pewnym pchnięciem. Ale czując ostry ból zagryzłam zęby by nie krzyknąć. Co niestety nie uszło jego uwadze. Natychmiast się cofnął - Boli cię ? - zapytał z troską całując mój policzek.

- Nie, nie, jest dobrze.

Kas:- Lu to ma być przyjemne dla nas obu. Jeśli coś cię zabolało musisz mi o tym mówić.

- Chyba jeszcze nie byłam gotowa. I zrobiłeś to trochę za mocno.

Kas:- Chcesz przerwać

- Nie,.. już jest dobrze.

Kas:- To zrobię to jeszcze raz. - Puścił mi oczko po czym zsunął się na kraniec łóżka. Unosił lekko moją prawą stopę i delikatnie pocałował jej wierzch, następnie jego usta przesunęły się ciut wyżej i dotknęły mojej kostki. Następnie przesunął dłonie wzdłuż mojej nogi zatrzymując się na biodrze które powoli głaskał kciukiem.

- Łaskoczesz mnie.

Kas:- Mam przestać - zapytał ze swoim uwodzicielskim uśmiechem który tak w nim kocham.

- Nie, wręcz przeciwnie, chce więcej. - Kast zrozumiał od razu o co mi chodzi i delikatnie objął mnie za biodra po czym złożył mokry pocałunek na moim wzgórku. Z niecierpliwości zaczęłam gryźć wargę kiedy musnął palcami najwrażliwsze miejsca. Kiedy w końcu jego ciepły język znalazł się pomiędzy moimi udami, nie mogłam powstrzymać westchnięcia przyjemność, pieścił, ssał i lizał doprowadzając mnie tym do obłędu. Odruchowo ruszyłam biodrami w przód, a czując jak przygryza moją łechtaczkę, zacisnęłam dłoń na jego dłoni krzycząc z bólu który dawał mi tyle przyjemność co jeszcze chyba nigdy. - Aaaaa ! Kastiel ! Mmm ! Agh !

Kas:- Co ? coś zrobiłem.

- Nie przestawaj ! Aaaa ! - Krzyknęłam łapiąc go za włosy. Byłam tak podniecona że całe moje ciało drżało i jednoczesne domagało się czegoś więcej, czegoś na czym mogło by się zacisnąć. - Kastiel zrób coś ! Błagam ! Już dłużej.. Aaaagh ! nie mogę !

Kiedy w końcu wsunął we mnie swój język czułam że zbliżam się do granicy. Delikatnie go wsuwał i wysuwał stymulując kciukiem nabrzmiałą łechtaczkę. Trwało to jeszcze chwile a później przeszyła mnie fala rozkoszy której towarzyszył krzyk. Lekkie zawroty głowy zmusiły mnie do zamknięcia oczu a walące serce wracało do normalnego tępa wraz z oddechem.

Kas:- Dobry jestem

- Najlepszy - wysapałam dalej łapiąc oddech. Kastiel położył się obok obejmując mnie ramieniem złapał za moją dłoń i splutl nasze palce. Poczułam też jak delikatnie całuje mój kark. Leżeliśmy na tak zwaną łyżeczkę, jako że jego penis przy każdym naszym ruchu ocierał się o moje pośladki, złapałam go i powoli wsunęłam w siebie. Chłopak westchnął i poruszył biodrami wchodząc we mnie głębiej. Czułam jak moje ciało zaciska się na nim.  Ale szybko się przyzwyczaiłam i mogliśmy oddać się czystej rozkoszy.
J

ego synchroniczne ruchy bioder, bliskość i ciepło skóry sprawiały mi przyjemność. Ale miałam ochotę przejąć inicjatywę i sprawić mu satysfakcję. Pocałowałam go namiętnie zanim się odsunęłam. Kas ułożył się na plecach podążają za mną wzrokiem. Usiadłam okrakiem na jego brzuchu i zaczełam obsypywac jego tors pocałunkami wyznaczając sobie ścieżke od szyi aż po biodra.

Kas:- Bardziej mnie już nie nakręcisz. - uśmiechnęłam się uroczo i pochyliłam  nad jego twarzą, zassaliśmy się w pocałunku.

- Gdzie schowałeś te gumki ?


Kas:- W spodnich - sięgnęłam po jeansy szukają w kieszeniach pudełka. W tym samym czasie Kastiel położył dłonie na moich udach. Otworzyłam małe czerwone pudełko powoli wyciągając z niego foliową saszetkę. Wyjęłam prezerwatywę i naciągnęłam ją na stojącego członka mojego kochanka. Nakierowując go na drugą dziurkę, delikatnie go w siebie wcisnęłam. Kas westchnął przeciągliwie łapiąc mnie w talii. Ja też nie mogłam powstrzymać się od krzyków dyskomfortu, chodź wiem że bolało by bardziej gdyby nie specjalny lubrykant na prezerwatywie. Oparłam dłonie na jego torsie dając sobie chwile na przyzwyczajenie się. Zaczęłam powoli poruszać biodrami. Chodź nie było to równie przyjemne widziałam że Kastielowi się podoba. Po kilku dłuższych minutach chłopak doszedł. Bezwładnie opadłam na jego tors. Uspokajając serce walące jak perkusja.

Kas:- Nie wiedziałem że jesteś fanką tego typu zabaw. - zaśmiał się.

- Pierwszy raz to robiłam. I nie, nie jestem. - Wysapałam w czasie kiedy on pozbywał się pełnej gumki. - Muszę się napić. Jak chcesz sobie zapalić to masz chwilę. - powiedziałam wstając ciężko z jego rozgrzanego torsu cały czas czując po między udami efekt naszego stosunku.

Kas:- Luna, wiesz że mamy okna ! - wykrzyczał na widok mojej nagiej sylwetki.

- Mam to gdzieś - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, było mi tak dobrze że nie obchodziło mnie teraz czy ktoś mnie widzi. Zachodząc po schodach do kuchni sprawdzałam barek miałam ochotę na jakieś słodkie wino albo czekoladę. Niestety nie mieliśmy obu rzeczy. Otworzyłam lodówkę wyjmując z niej butelkę wody w tym samym czasie telefon leżący na szafkach zaczął wibrować. Ale to nie był mój telefon tylko Kastiela. Wzięłam w dłoń urządzenie żeby zobaczyć kto jest takim idiotą żeby wydzwaniać o czwartej rano.

Nazwa wyświetlona na ekranie mocno zaskoczyła. Czego on może teraz chcieć ?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro