Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 48 Sylwester 🎆

Rozdział świąteczny już był więc stwierdziłam że głupio pisać kolejny. To tym razem czepiłam się Sylwestra.
I ten rozdział jest bardziej bonusem niż częścią opowiadania.

Pozostaje mi tylko życzyć wam Wszystkiego Najlepszego Z Okazji Nowego Roku.
I oby ten 2021 był lepszy niż poprzedni.
✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨


Moje dłonie przechadzały się swobodnie po jego ciepłym atletycznym torsie. Usta ciągle były złączone w namiętnym pocałunku który hamował głośne jęki. A ciała na nowo łączyły się w każdym kolejnym ruchem. Mocno złapałam chłopaka za szyje czując spełnienie i zaciskające się mięśnie. Kastiel objął mnie ramieniem w tali a drugą dłoń położył na moich plecach dopełniają wszystko kilkoma mocniejszymi pchnięciami. Po wszystkim opadłam swobodnie w jego ramiona dochodząc do siebie.

Kas:- To o której mają przyjść ? - Zapytał składając mokre pocałunki na mojej szyi.

- O 20:00... a co szykujesz czwartą rundę.

Kas:- Lepsze to niż banda .... nastolatków.

- Aha, tak tylko przypominam że to ty chciałeś tą imprezę. I dwie godziny prosiłeś żebym udostępniła ci mieszkanie. - Zagarnęłam ubranie z podłogi i zaczęłam się ubierać. Kastiel jednak cały czas śledził mnie wzrokiem, nie umknął mu żaden gest.


Kas:- Kurwa - przeklną przecierając dłonią twarz. - Jeszcze zdążę odwołać. - stanęłam za nim i wpiłam palce w jego krwiste włosy odchylił głowę w tył na oparcie kanapy. Zarzuciłam koc na jego nagie biodra zanim zaczęłam masaż.

- Pewnie tak. Ale ja też kogoś zaprosiłam. Rozalia i Kim zaraz przyjdą pomóc mi z przekąskami. A Violetta zrobiła dekoracje. Będziemy mieć co robić wiec tobie zostaje tylko kupić alkohol i jakieś soki.

Kas:- Niech będzie. - Pocałował mnie szybko i przepasał się kocem w biodrach. Zabawnie było patrzeć jak zarumieniony zbiera swoje ubrania z podłogi. Zwłaszcza że przyspieszył kiedy o uszy obił się nam dźwięk pukania w drzwi.

- Dziewczyny już są. Lepiej się pospiesz zanim..

Roz:- JESTEŚMY ! Luna dawaj kieliszki będziemy pić ! - Krzyczała wymachując butelką szampana ale przestała szybko widząc pół nagiego Kastiela któremu uśmiech nie schodził z ust. Ja za to powstrzymywałam się od wybuchu śmiechu - co tu miało właśnie miejsce !? -

- E, Kastiel właśnie.. - jąkałam się próbując wymyśleć sensowną odpowiedź. Żadnej niestety nie było.

Kim:- Spóźniłyśmy się na striptiz - ciemnoskóra przerwała cisze. Kastiel się zaczerwienił ale nic nie powiedział. Violetta zasłoniła oczy dłonią a ja razem z Rozalią i Kim śmiałam się do rozpuku.

- No dobra dosyć tego. Zabieraj swój goły tyłek na górę Kas. - Wszystkie odwróciły głowy aż mój chłopak nie zniknął z naszych oczu. Wyciągnęłam z szafki cztery kieliszki do szampana a Rozalia w tym czasie otworzyła butelkę.

Roz:- Nie mówiłaś że już zaczęliście.

- Co zaczęliśmy ?

Roz:- Y, sypiać ze sobą rzecz jasna.

- My wcale nie..

Roz:- Oh skarbie, nie zaprzeczaj kiedy dowody tej zbrodni masz wyraźnie wycmokane na szyi. - Odruchowo złapałam za telefon przeglądając się w czarnym ekranie. Moja szyja jako i dekolt były pokryte czerwono-fioletowymi plamkami.

Kim:- Daj jej spokój Roza. Nie nasz interes co pod kołdrą robią.

Roz:- Nie wykluczone ale powiedz przynajmniej jak wam jest.

- Dobrze. - Odpowiedziałam szybko rumieniąc się. Czego nie mogły nie zauważyć.

Roz:- Świetnie ! Może ktoś w końcu sprowadzi tą gnidę na dobrą drogę. To teraz trzeba znaleźć jeszcze kogoś wam. -

Kim:- Dzięki Roza ale obejdzie się. - Kiedy Roza była zajęta paplaniem o co przystojniejszych chłopcach z szkoły ja zdążyłam już pokroić owoce i zrobić sałatkę. Kim przygotowywała szaszłyki a Violeta dekorowała salon.

Kas:- Nieźle to wygląda.

Vio:- Podoba ci się.

Kas:- No. Ale nie za dużo tych pierdół.

- Nie czepiaj się. Tylko jedź już po te zakupy. Alkohol trzeba będzie jeszcze schłodzić.

Kas:- Aha, weź mi przypomnij następny raz żeby nigdy nie robić z Tobą imprez marudo. - złapał mnie za podbródek i przelotnie pocałował, trwało to może 3 sekundy ale i tak zwalało z nóg. Po wszystkim ubrał się i wyszedł.

Razem z dziewczynami skończyłyśmy zabawę w kuchni opróżniając przy tym 3 butelki szampana ale na tym się nie skończyło. Poustawiałyśmy jedzenie na stół a chipsy wsypałyśmy do misek. Roza upierała się żeby rozstawać też szklanki ale rozsądniej było zostawić je w kuchni.
Z głośników niosła się muzyka przez co żadna nie usłyszała dzwonka. I tego że przyszedł Kastiel który taszczył karton wódki za nim był Lysander i Leo też obładowani siatkami, zaraz po nich wyszedł Alex i Armin.

Leo:- Jak widać dziewczyny zaczęły bez nas.

- To był świadomy test alkoholu. - Bełkotałam próbując nas bronić. I może to by przeszło gdybym nie potknęła się o kabel głośników. Na szczęście szybki refleks Lysandra ocalił mnie przed zderzeniem z ziemią.

Kas:- Ile ty wypiłaś. - śmiał się przejmując moje ciało i kładąc mnie na bezpieczną sofe.

- Butelkę ?

Al:- Wszystkie się popiły. A Violetka jest normalna. Czemuż to.

Vi:- Nie lubię szampana.

Roz:- I dobrze więcej dla nas !

Potem przyszli Iris, Kentin, Melania, Priya i Nataniel. Oczywiście kiedy Kastiel zobaczył naszego gospodarza podniósł się żeby coś powiedzieć ale nie zdążył bo kopnęłam go w łydkę. Złapał się za nogę mordują mnie wzrokiem. Na co posłałam mu całusa. Później doszli do naszej grupy jacyś znajomi Kastiela i Lysandra oczywiście nawet nie raczyli się przedstawić, i czerwonowłosy już w ogóle na mnie nie zauważał, wolał palić trawę z ową dwójka to poszłam się napić z zresztą przyjaciół.

Dziewczyny tańczyły już ze szlakami w dłoniach. Dlatego podkręciłam muzykę dołączając do nich, ale przez dużą ilością ludzi z każdą chwilą robiło się coraz cieplej.

Roz:- Strasznie tu gorąco.

Iris:- Może uchylimy okna.

- Już są uchylone. Mam pomysł, ale... zasłonięcie mnie ?- może to przez alkohol ale postanowiłam zdjąć kilka ubrań. Zdjęłam stanik odwracając się tak by żaden z chłopaków tego nie zauważył, później zawiązałam koszule na piersi odpinając pierwsze dwa guziki. Przyjaciółki poszły za mną i też odsłoniły większość ciała.

Była już 23:00, została nam godzina do nowego roku więc zagraliśmy w "Nigdy nie" co robiło się żenujące dla niektórych graczy. Zwłaszcza dla Nataniela który musiał się przyznać że nigdy nie zaliczył. Później była rozgrywka Beer Pong 'a w którego wygrałam bo przepita Rozalia uciekła wymiotować.

?:- Mogę się dołączyć. - Zapytał wysoki brunet ubrany podobnie do mojego chłopaka. Zielony irokez koszulka z czaszką, łańcuchy przy spodniach, piercing w brwi. Kolejny pseudo rebeliant.

- Znajomy Kasa ? - potwierdzająco kiwnął głową. - Czemu nie. Luna jestem a to Armin, Priya, Nataniel, Iris i Kentin. - przedstawiłam nas po kolei. - A ty ?

?:- Jacob. Luna tak ? jesteś jego nową dziewczyną.

- No nie taką nową, już trochę się spotykamy.

Jc:- Ale wiesz jaki on jest.

- Tak wiem, a teraz stawaj za stołem i gramy. - Zagrałam z nim, pół rundy zanim poczułam coś na pasie. Nastolatek niepewnie trzymał się mnie. - Trochę wsparcia ? - Wyszeptał znany im głos mocniej zaciskając ręce.

- Nie odmówię Nat, to co ja rzucam a ty pijesz ?

Nat:- Masz z pewnością mocniejszy żołądek niż ja. Ale za to mniej wypiłem, lepiej trafie.

- Mhym.. - nim się obejrzałam blondyn zabrał mi piłeczkę trafiając z odbicia do jednego z czerwonych kubeczków. - No, nieźle musze przyznać.

Jc:- To nie wbrew zasadą. - zaśmiał się punk wyrzucając pusty kubek.

Nat:- A zasady nie są po to by je łamać ? - Odpowiedział lekko unosząc brew nim na mnie spojrzał. Co zignorowałam łapiąc za kolejny kubek jednak w tym samym czasie ktoś mocno złapał mnie za ramię odciągając na bok.

- Cholera ! - Krzyknęłam oblewając się piwem. - Teraz cała się kleje !

Kas:- Co ty kurwa robisz.

- Bawię się nie widać. Nie sorry bawiłam się.

Kas:- Z nim - warknął wściekły mocniej zaciskając dłoń ale Nataniela już przy nas nie było.

Lys:- Kastiel uspokój się. - Lysander podszedł do nas i delikatnie położył mu dłoń na ramieniu. - chyba nie chcesz zwrócić na was uwagi.

- I puść mnie w końcu. To boli. - Wyrwałam się mu kiedy osłabił uścisk. - Idę to sprać. - wyminęłam ich uciekając do łazienki. Odwróciłam się do zlewu żeby zaprać plamy. W tym samym czasie zamek w drzwiach się przekręcił Kastiel wszedł do środka zamykając za sobą wejście. - Zaraz przyjdę, nie musisz mnie pilnować. Nie puszcze się z Natanielem.

Kas:- Wiem przyszedłem przeprosić. . . . może go lubisz ale nie ma prawa cię dotykać. I obiecuję że jeśli jeszcze raz spróbuje to obije mu mordę.

- Kastiel, jak zwykle z butem na czyjejś dupie. Naprawdę nie wiedziałam że jesteś aż tak zazdrosny ?

Kas:- Zirytowany. Nienawidzę kiedy ktoś się tak na Ciebie gapi. A już na pewno nie ten jebany pasożyt.

- Tylko graliśmy.

Kas:- Obejmował cię. A tylko ja tak mogę. - Odpowiedział przytulając się do moich pleców. Złapałam go za dłonie i położyłam nisko na swoim brzuchu, jego głowa opadła mi na ramie zanim wtulił twarz w zagłębienie szyi, wpiłam palce w jego włosy. Spojrzałam na dłoń zegarek pokazywał 23:59.

- Kastiel

Kas:- Hymn...

- Pocałuj mnie. Teraz. - I nic więcej nie zdążyłam powiedzieć bo ten mnie pocałował. Oddawałam każdy nawet najmniejszy namiętny pocałunek. Jedną rękę położyłam mu na karku a drugą na jego plecach. I nie przestaliśmy nawet kiedy usłyszeliśmy huki petard. Czułam się magiczne. Teraz liczyliśmy się tylko ja i on. Kastiel powoli odsunął swoje usta od moich, otworzyłam oczy i uśmiechając się przywarłam moim ciałem do jego, przytuliłam się jak najmocniej mogłam znów spoglądając na zegarek.
- 00:02. . . .wiesz co ?

Kas:- Co ?

- To był najlepiej zakończony i najlepiej rozpoczęty rok w moim życiu.

Kas:- Tak, masz racje. Najlepszego w Nowym roku Lu.

- Najlepszego w Nowym roku Kassi. - Uśmiechnął się zadowolony i na nowo mnie pocałował. Tym razem trwało to dłużej....

✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro