Rozdział 17 Rozsądek (+18)
Gdy wróciłam do domu, nie mogłam przestać bić się z myślami. Załamana usiadłam na stołku barowym przy wyspie kuchennej i oparłam czoło o blat. Priya to moja przyjaciółka, ale Kastiel to też mój przyjaciel i chłopak jeśli go rzucę złamie mu serce. - Perché la vita continua a lanciare tronchi sotto i miei piedi. Non è giusto !
Al:- Yyyy. . .przeszkadzam ?
- Alexy, che ci fai qui ?
Al:- Co ?
- Znaczy, co tu robisz ? Nie to że mi przeszkadzasz czy coś ale... - Dopiero po chwili dostrzegłam jego lekko czerwone od płaczu oczy. - Co się stało ? - Zapytałam zmartwiona podchodząc do chłopaka ale ten rzucił się na mnie i wtulając głowę w moje ramie zaczął płakać. Położyłam mu dłoń na głowie i zaczęłam delikatnie przeczesywać jego niebieskie włosy. Usiedliśmy w salonie, Alexy położył się na kanapie a jego głowa spoczęła na moich kolanach.
Al:- Armin wstydzi się mnie - wychlipał, zaczęłam głaskać go po włosach.
- Co, czemu? - zdziwiłam się, bracia zawsze dobrze się dogadywali. Nie chciało mi się wierzyć że Armin wstydził się go.
Al:- Bo jestem gejem. Nie rozmawiamy od dwóch dni - spojrzał na zegarek - Dwudziestu godzin, czterdziestu minut i trzydziestu sekund. Luna, ja chcę się zmienić - spojrzał na mnie błagalną miną - Chce być hetero, albo chociaż Bi.
- Alexy na pewno źle zrozumiałeś Armina. Żaden z twoich przyjaciół nie wstydzi się ciebie dlatego że wolisz chłopaków. Armin z pewnością też nie.
Al:- Ale chcę być hetero - powiedział smutno. Jest strasznie załamany kłótnią z Arminem. - Pomóż mi, pokaż jak to jest z dziewczyną - wyszeptał prawie że błagalnie. Naprawdę mi się nie widzi podejmowanie takich. . . czynów na Alexym. Ale cóż, może się zniechęci chodź z drugiej strony prosi mnie o pomoc. Chłopka po kilku minutach się uspokoił, pochyliłam się nad nim i lekko musnęłam go w usta. Kiedy się odsunęłam dostrzegłam rumieńce na jego policzkach.- To mój pierwszy pocałunek. . . Z dziewczyną. - przyznał się zakłopotany.
- Naprawdę tego chcesz ? - Usiadł i kiwnął głową. - No dobrze too . . . Rób ze mną co tylko zechcesz - położyłam się na plecy.
Al:- Jesteś pewna. A co z Kastielem.
- Nic...on już nie ma znaczenia - Zakłopotany zawisł nade mną i niezdarnie zaczął całować mnie po szyi. Co było strasznie mozolne. Objęłam dłońmi jego twarz i patrzyłam mu w oczy. Powoli zbliżał się do mnie, aż nasze usta złączyły. Oddawałam każdy jego pocałunek i starałam się wzbudzić między nami chodź trochę namiętności. Ale gdy go objęłam cały się spiął i zastygł. - Nie bój się - wyszeptałam mu do ucha i lekko przygryzłam płatek. Wsunęłam prawą rękę w jego włosy i wpiłam się w jego usta. Mmmm... jak mi tego brakowało. - Rozluźnij się - powiedziałam w krótkiej przerwie między pocałunkami. Po kilku krótkich minutach poczułam jak jego ciało robi się bardziej skłonne do mojego dotyku przestał być niepewny stał się zachłanny i odważny. Kiedy lekko rozchyliłam wargi natychmiast do buzi wsunął mi swój język. Oddałam mu dominacje, jednak po chwili odsunął się gwałtowni.
Al:- Nie dam rady, nie potrafię. - Złapał się za głowę i podsunął kolana pod brodę.
- Przepraszam, nie powinnam była. - Powiedziałam lekko spięta. - Powinnam zabrać się do tego inaczej - westchnęłam i usiadłam po turecku, niebiesko włosy zrobił to samo. Co takiego jest w facetach, czego nie mają dziewczyny... - Alexy, zwróciłeś kiedyś uwagę na kobiecą sylwetkę. Kobiece kształty mają cię kusić a nie męskie.
Al:- Hymn... nigdy tak o tym nie pomyślałem - popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Jesteśmy też czułe i delikatnie, oczywiście zdarzają się wyjątki ale do większość spraw podchodzimy emocjonalnie.
Al:- Tak. I podoba mi się to.
- No to w czym problem?
Al:- Ja... sam nie wiem. Nie umiem tego wytłumaczyć - chwilę zastanawiałam się nad kolejnym ruchem.
- To może na początek zastanów się i spróbuj mi powiedzieć co mogłoby ci się we mnie spodobać. Na początek coś co może ci się podobać w facecie - przyglądał mi się kilka minut.
Al:- Masz śliczne oczy, mają kolor topazów.
- Dziękuję, coś jeszcze ?
Al:- Uwielbiam jak się uśmiechasz, chociaż rzadko to robisz. Masz naprawdę uroczy śmiech. - Uśmiechnęłam się do niego delikatnie - Dużo lepsze są dziewczyny, które nie malują się jak Amber.
- Amber to ameba, a nie dziewczyna - powiedziałam złośliwie.
Al:- Czasami rozśmieszają mnie te wasze złośliwości - powiedział z leciutkim uśmieszkiem.
- Co jeszcze ? - zbliżyłam się powoli do niego a opuszkami palców dotknęłam jego dłoni. Ponownie się uśmiechnął, trzymaliśmy się za ręce. Drugą ręką wędrowałam na jego szyję, patrzyliśmy sobie w oczy i stykaliśmy się nosami. Nawet nie drgnęłam w jego kierunku, sam niech zacznie. Odgarnął mi włosy z twarzy i lekko musnął moje usta. Pocałunki stawały coraz namiętniejsze, chciałam zobaczyć jak zareaguje i zaczęłam podwijać oraz zdejmować jego koszulkę. On się za to zabrał za moją. Pozbawiłam go górnej części garderoby i przeniosłam dłoń na jego rozporek. Nie opierał się kiedy odpięłam mu guzik i powoli jechałam w dół suwakiem, poczułam zgrubienie w jego bokserkach. Alex nadgonił i ściągnął mi koszulkę, później przeniósł dłonie nisko na moje plecy i zaczął składać mi pocałunki brzuchu. Mruknęłam czując jego mokry język na mojej gorącej skórze. Usłyszawszy trzaśnięcie drzwi i natychmiast oderwałam się od Alexego.
Kas:- Luna, jestem ! - usłyszałam przytłumiony wrzask Kastiela.
- Szybko, nakładaj bluzkę - rzuciłam jego ubranie i szybko nałożyłam górne odzienie. Sekundę po ubraniu się otworzyły się drzwi i wpadł do nas czerwonowłosy.
Al:- Cześć ? - zapytał skrępowany niebiesko włosy.
Kas:- Coś się stało ? - zapytał ozięble Kas. - Dziwnie wyglądacie ?
- Nie - burknęłam. Unikając wzroku chłopaka.
Al:- To ja może już pójdę - powiedział cicho Alexy i wstał z kanapy.
- Odprowadzę cię - powiedziałam do Alexa i również wstałam. Dalej ignorując spojrzenie chłopaka odprowadziłam go do drzwi i pożegnałam się z załamanym bliźniakiem.- Głupio wyszło, ale masz spore szanse na zmianę orientacji. Przepraszam cię za niego - pocieszyłam go.
Al:- Dobrze że tak wyszło. Kastiel jest moim kumplem i twoim chłopakiem. Nie mógł bym spojrzeć mu w oczy gdybyśmy. . .
- Właściwie to... ehh, nieważne.
Al:- On, on nie może się o tym dowiedzieć.
- Tak. To, to zostaję tylko miedzy nami. - Zamknęłam za nim drzwi i wróciłam do środka. Ale pogrążona we własnych myślach na temat tego co się właśnie stało. Nie patrzyłam gdzie idę i nie zauważyłam przeszkody na mojej drodze, przez co wpadłam na Kasa, który prawie od razu mnie objął.
Kas:- No dobra mów. - Powiedział przenikliwie na mnie patrząc.
- Co mam mówić ?
Kas:- Jak to ? Myślałem że jesteś na mnie wściekła. Napisałaś że chcesz porozmawiać. Zakładam że chodzi o tę całą sytuacje w szkole. Ale chce żebyś wiedziała że odkąd jesteśmy razem nie dotykałem żadnych lasek. Nawet na nie nie patrzyłem.
- Tłumaczysz mi się. Zresztą nie ważne. Tak. Chciałabym właśnie porozmawiać z tobą o . . . tym. Myślę że powinniśmy zerwać i przestać to dalej ciągnąć. - Powiedziałam szybko na jednym wdechu.
Kas:- Zaraz Co ! Chcesz od tak się rozstać. Dobra wiem że zjebałem i powinienem ci powiedzieć że ja i Priya się spotykaliśmy ale...
- Ale ? Ja nie widzę żadnego "ale" Kas. Ja nie mogę tak. Źle się z tym czuję, nie jestem taka - mówiłam chaotycznie.
Kas:- Uspokój się i wtedy mów - wzięłam głębszy oddech.
- Zerwałeś z Priyą i teraz próbujesz ze mną ale jak długo. A ja tak nie mogę, co z tego, że to moja była przyjaciółka. Nie jestem z takich. Nie chcę żeby to wpłynęło na naszą relację. Może i jestem wredna i mam w dupie to, co myślą inni na mój temat, ale nigdy nie będę bezduszną suką.
Kas:- Dobrze, zrozumiałem - słyszałam malutką nutkę goryczy - Jesteś inna.
- E, ogólnie czy tak od kogoś ?
Kas:- I to i to - Uśmiechnął się. - Zazwyczaj się nie przywiązuje. Już się nie przywiązuje ale jak miałbym sobie nie przypomnieć naszych wspólnie spędzonych chwil. Te wszystkie chwile spędzone razem z tobą. Za bardzo się dla mnie liczysz, chce być przy tobie gdy tylko mam okazje.
- Wiem to. I też jesteś dla mnie ważny Kastiel. Z nikim nie byłam tak blisko jak z Tobą.
Kas:- Więc w czym widzisz problem. - Zagarnął mi kosmyki włosów za ucho.
- Nie wiem. Ile jesteśmy już razem, siedem, osiem tygodni ? Dalej nie jestem w tobie zakochana. Czuje się przy tobie naprawdę dobrze i nie chce tego zmieniać. Ale chodź próbuje nie mogę się w tobie zakochać. Twoje starania idą na marne.
Kas:- Wkurza cię za Priya mnie kocha a tobie się to nie udaje chociaż próbujesz ?
- Cholernie !
Kas:- To jest zazdrość skarbie.
- Nie żartuj sobie.
Kas:- Nie robię tego. Słuchaj Lu. Ustaliliśmy że będziemy razem do końca szkoły. Masz jeszcze sporo czasu. Nie liczyłem że zakochasz się w miesiąc. Uczucia są cholernie skomplikowane. Sam swoich nie rozumiem. Po prostu wiem że nie chce mieć cię w życiu tylko za przyjaciółkę.
- To znaczy ? - wzruszył ramionami.
Kas:- Chce żebyśmy za 10 lat się pobrali. Zamieszkali razem. Żebyś kiedyś urodziła mi dziecko. - Uśmiechnął się głupio, i delikatnie położył dłoń nisko na moim brzuchu, a mnie przeszły dreszcze po kręgosłupie, jego słowa tak mną wstrząsnęły że zakręciło mi się w głowie. Poczułam jak tracę grunt pod nogami. Czy on miał na myśli.... - WOW ! . . . Nie mdlej mi tu teraz. - Chłopak złapał mnie w ostatniej chwili jeszcze dwie sekundy a uderzyłabym głową o stolik kawowy. Usiadł na kanapę dalej trzymając mnie w swoich ramionach. Oparłam czoło o jego tors, śmiejąc się cicho. - Z czego się śmiejesz ?
- Nie spodziewałam się usłyszeć takie wyznanie od szkolnego Bad Boy 'a gdzie się podział ten arogancki buntownik.
Kas:- Najpierw narzekasz że jestem mało romantyczny. A teraz że w ogóle próbuje. I jak tu zadowolić babę. . . A tak serio, może nieczęsto to okazuje ale zależy mi na tobie.
- Mnie na tobie też, naprawdę. - Moje serce biło jak rozszalałe. Uniosłam głowę patrząc w jego piękne metaliczne oczy. Kastiel pochylił się składając mi na ustach słodki pocałunek. Objęłam jego szczękę i oddałam gest tworząc go bardziej namiętnym. Przycisnął mnie do siebie i objął tak mocno że aż bolało. Ale chciałam tego, chciałam wdychać jego zapach, czuć jego ciało przy moim, i być pieszczona tym finezyjnym dotykiem. Tylko czy ja się kiedykolwiek zmienię... przecież przed chwilą prawie zdradziłam go z Alexym. Oderwałam się od jego ust, bo czułam że mój przyspieszony oddech ledwo łapie powietrze. U niego było tak samo. - Kastiel od kiedy to się zaczęło. - Może nie powinnam walić tak prosto z mostu. Ale te pytanie chodzi mi po głowie już dawno i oszaleje jeżeli teraz nie uzyskam odpowiedzi.
Kas:- Co się zaczęło ? - Pytała zdziwiony unosząc brew. Zakłopotana zaczesałam włosy za ucho by następnie oprzeć się dłońmi o jego tors.
- No wiesz. - spuściłam głowę w dół żeby nie widział mojego zażenowania.- Od kiedy ci się podobam. - Ostatnie zdanie powiedziałam ciszej unoszą głowę. Kastiel się zarumienił. Szerzej otworzyłam oczy, nie wiedziałam że to w ogóle było możliwe.
Kas:- Właściwie to. . . od dosyć dawna... podeszłaś i powiedziałaś "część jestem nowa" - zaśmiałam się słysząc jak przytacza naszą pierwszą rozmowę. - Już wtedy chciałem cię pocałować. Raz słyszałem jak gadasz z Rozą o tym że po skończeniu szkoły wyjeżdżasz. To dało mi kopa, żeby spróbować. - Teraz to ja też się zarumieniłam, policzki aż mnie szczypały. - Uroczo wyglądasz. - Uśmiechnął się unosząc mój podbródek i zaczęliśmy się całować. Oparłam swoje dłonie na jego ramionach i zamknęłam oczy. Poczułam jak jego dłoń jeździe po moim udzie w dół. Dotarła do zgięcia kolana i złapał je unosząc aż do swojego biodra dając mi znać żebym go objęła. Spełniłam jego żądanie i poczułam jak unosi mnie za pośladki i sadza na swoich kolanach teraz mogłam w pełni spleść nogi na jego biodrach. Kastiel trzymał mnie mocno jednocześnie cały czas całując. Muśnięcia jego niezwykle miękkich ust tak pełnych i słodkich były jak narkotyk któremu nie potrafiłam się oprzeć.
- Kassi... chodź do pokoju. - Wyrwałam pomiędzy pocałunkami a on ruszył w stronę schodów. Z kopniaka otworzył drzwi do sypialni nim położył nas na łóżku. Moje palce z szyi sunęły przez jego szczękę i tors aż do pasa. Wsunęłam dłonie pod jego koszulkę. Kas czując to przeniósł się z pocałunkami na szyje, momentalnie odchyliła głowę w bok dając mu lepszy dostęp do tej tak bardzo wrażliwej części mojego ciała. Przeniosłam dłonie na jego plecy przyciągając go bliżej siebie. Tak że nasze biodra się zetknęły jednocześnie poczułam jak bardzo jest podniecony. Zaczął rozpinać mi guziki koszuli. Kiedy mi ją zdjął zabrał się za swoją koszulkę ja w tym czasie rozpięłam i zdjęłam stanik. Nastolatek szerzej otworzył oczy widząc że pozbyłam się koronkowego materiału który opinał mój biust. Momentalnie się zarumieniłam czując jego wzrok.
Kas:- Piękna jesteś. Wiesz... - Wyszeptał uwodzicielsko całując moją pierś. To chyba pierwszy raz kiedy słyszę to słowo z jego ust. Uśmiechnęłam się do niego przez rumieńce.
- Poszerzasz słownictwo ? - Zaśmiałam się krótko a on nie wiedział o czym mówię. - Zazwyczaj słyszę od ciebie seksowne, zabójczo, interesująco albo moje ulubione... "kurwersko pociągająca" - zacytowałam pokazując palcami cudzysłów.
Kas:- Czepiasz się szczegółów dziewczynko. - Przejechał językiem po mojej piersi i sutku wywołując u mnie przyjemny dreszcz a później żebrach zatrzymując się na brzuchu pod pępkiem. Położył dłoń nisko na moich plecach ale nie zupełnie na tyłku i przyciągnął do siebie me biodra zostawiając tam po sobie malinkę. A później kilka innych. Mój brzuch dekolt i piersi były w całości pokryte fioletowo-czerwonymi plamkami.
- Co robisz...
Kas:- Naznaczam cię. Niech wiedzą że jesteś tylko moja. Uniósł mi ręce nad głowę trzymając moje nadgarstki w kurczowym uścisku. - Pragnę cię Luna... ale wiem że chcesz zaczekać. Więc przerwijmy to zanim naprawdę nie będę mógł się powstrzymać. - Mówił pochylony nade mną całując mój policzek.
- Też cię pragnę. Ale boje się.... - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Nie to żeby to było nieprzyjemne czy coś... ale dawno nie... i ten ból w podświadomości. Chyba, czuje to wszystko już teraz.
Kas:- Ej, przecież mówiłem ci już kilka tygodni temu że nie musimy się spieszyć. I nadal tak uważam. Po za tym, wolałbym żebyś była tego całkowicie pewna, niż żebyś zrobiła coś czego mogłabyś potem żałować.
- Masz rację. Nie chcę żałować niczego, co by się z tobą wydarzyło. - Splotłam palce na jego karku składając czuły pocałunek w kąciku jego ust. - Nie mam wątpliwości czego chce, chce żeby dzisiejszy wieczór był tym wieczorem. - Kas uśmiechnął się delikatnie i przywarliśmy do siebie wargami. W jednej chwili przewrócił się tak że to ja byłam teraz na górze. Przejechałam koniuszkami palców po jego policzkach i szczęce. Prostowałam się, jednocześnie przesuwając dłonie przez tors i brzuchu, czułam jak napinał mięśnie. Zatrzymałam się na pasku. Chłopak widząc moje zawahanie, położył dłoń na moim policzku przyciągając do siebie moją twarz, zaczął kolejny pocałunek, znów kładąc mnie na pościeli. Bez wahania, dałam mu się prowadzić.
Kas:- Zaczekaj chwilę - puścił mnie i podszedł do włącznika światła wyłączając je.
- Nie mam nic przeciwko kochaniu się przy świetle.
Kas:- Ja też nie. Ale jeśli to ma być nasz pierwszy raz, zróbmy klimat. - zaśmiałam się przytakując mu. Włączyłam lampkę nocną przy łóżku i zarzuciłam na nią czerwoną koszulkę Kastiela. On w tym czasie zapalił świeczki na komodzie. W pokoju, zrobiło się bardzo eterycznie. Podobał mi się ten klimat. Wrócił do mnie do łóżka i lekko popchnął mnie na poduszki, zawisając nade mną.
(+18)
Kas:- Nic po za Tobą nie ma dziś znaczenia. - Pocałował mnie w szyję zanim ugryzł płatek mojego ucha. Uniosłam lekko biodra i otarłam się o jego udo. Wyczuwając to, przeniósł rękę na moje biodro uśmiechając się uwodzicielsko. - podoba mi się twój zapał. - Bez namysłu złapałam go za dłoń i położyłam ją nisko na brzuchu chłopak od razu załapał o co chodzi, odpiął guzik moich spodni i powoli zsunął je ze mnie razem z majtkami. Teraz nie ma już odwrotu. Podniósł moją nogą i złożył krótki ale ciepły pocałunek na mojej stopie. To było inne ale równie przyjemne. Kolejne były kostka i łydka. Szedł tak w górę ku mojemu zdziwieniu Kastiel okazał się być niezwykle delikatny wręcz zmysłowy. Jego dotyk był finezyjny i łagodny a nie gwałtowny jak na początku się spodziewałam. Nie spieszył się.
Kiedy przyssał się całując wewnętrzną stronę mojego uda z ust wyrwało mi się głośne westchnięcie. A zaraz następnie kiedy dotknął językiem łechtaczki.
- O Boże... ! - wygięłam plecy w łuk, to co zrobił było takie nagłe. Miałam wrażenie, że tracę oddech a serce zaraz wyskoczy mi z piersi.
Kas:- Nie to bóstwo skarbie.
- Tylko ty mógłbyś porównać się do Boga w takim momencie. - Zachichotał cicho całując tym razem linie moich bioder. Jedna z jego dłoni zsunęła się na moje udo głaszcząc je opuszkami palców posuwał się nimi w stronę najwrażliwszego miejsca w moim ciele aż w końcu się w nim zagłębił. Jęknęłam z przyjemności ale zaraz zakryłam usta dłonią by chodź trochę stłumić kolejne krzyki.
Kas:- Luna zabierz dłoń, proszę. - Nie zrozumiałam o co mu chodzi ale robiłam o co poprosił i zaraz poczułam jak delikatnie muska moje usta. Uczucie było niesamowite. Kolejny raz już tego dnia przymknęłam oczy z przyjemności jaką mi dawał. - Tylko ja mogę cię uciszyć, i będę to robił właśnie w taki sposób. Kiedy się powstrzymujesz to nie sprawia mi przyjemności. - Wyszczerzył się pokazując rząd białych zębów zanim znowu mnie pocałował. Jego palce poruszały się we mnie z niezwykłą delikatnością na co pojękiwałam cicho. Kastiel zszedł pocałunkami pomiędzy moje uda. Wyjął ze mnie swoje palce objął moje biodra. Jego język zatopił się we mnie co sprawiło mi niebotyczną przyjemność. Wsunął język między wargi i delikatnie przesunął nimi od wejścia do wrażliwej łechtaczki. Natychmiast chwyciłam czerwone włosy wyginające ciało w łuk i westchnęłam głośno. Zamknęłam oczy, lekko jęcząc. Drugą ręką chwyciłam się prześcieradła. Ssał, stymulując językiem najwrażliwszą cześć mojego ciała. I wychodziło mu to cholernie dobrze po kilku minutach przestał ściskając jedną ręką moje biodro i delikatnie wsunął palce poruszając nimi. Nie przesyłając pieścić językiem. Moje jęki były coraz głośniejsze, odrzuciła głowę do tyłu trzymając się za prześcieradło.
- Kastiel ! - Jęknęłam głośno ciągnąć prześcieradło, a drugą ściskając jego włosy. Nawet po moim orgazmie trzymał na mnie usta, poruszając językiem nieco wolniej ale się nie zatrzymał. Ciężko było mi dojść do siebie kiedy w końcu przestał, starałam się uspokoić dyszący oddech.
Kas:- Zasłużyłem na możliwość spenetrowania ciebie. - spojrzałam na niego jak na idiotę z wielkim uśmiechem na ustach.
- Ja... daj mi... godzinę. Muszę...muszę dojść... do siebie. Straciłam świadomość. - Kastiel zaśmiał się i pocałował mnie czule w usta. Przesunął dłońmi po moich piersiach zanim zszedł tam pocałunkami.
Mimo że odzyskałam oddech dalej czułam skutki orgazmu pomiędzy nogami. Położyłam dłonie na jego ramionach dając mu sygnał żeby odstąpił na chwilę. Przewróciłam go ma moje miejsce i przejechałam dłońmi po wyrzeźbionym torsie. Kas prezentował się mega atrakcyjnie. Jego ramiona były szerokie a barki i bicepsy umięśnione. Na brzuchu rysował się sześciopak a przy biodrach było charakterystyczne V
- Jakim cudem masz ciało greckiego boga - mówiłam całując jego szyje.
Kas:- Siłownia, i jestem w drużynie koszykówki. Pamiętasz ? - "aha" wymruczałam niewyraźnie całując chłopaka po torsie jednocześnie próbowałam rozpiąć jego spodnie. Ale były tak ściśnięte że wydawało się to niemożliwe. - Mam ci pomóc ?
- Chętnie - rozpiął spodnie ściągając je jednocześnie z bokserkami, lekko się zawstydziłam widząc jego nagie ciało, mimo wszystko dalej go pragnęłam. Kastiel wyciągnął pudełko prezerwatyw i otworzył zębami folię ubierając się.
Pochylił się na de mną zachęcając do położenia się. Wymieniliśmy namiętny pocałunek podczas którego rozchylił moje nogi, przejechałam dłońmi w dół po jego plecach całując jego szyje i ramiona.
Kas:- Może trochę zaboleć. - wyszeptał całując mój policzek, złączył nasze dłonie i patrząc mi w oczy powoli we mnie wszedł. Oboje westchnęliśmy z rozkoszy łącząc się. Oddech Kastiela zrobił się głębszy. Daliśmy sobie kilka sekund zanim zaczął powoli poruszać biodrami. Nasze mocne i urywane oddechy połączyły się, cicho pojękiwałam z każdym jego ruchem wbijając palce w jego umięśnione plecy.
- Szybciej . . proszę - Kastiel przyspieszył ruchy tłumiąc jęki przyjemności. Całowałam jego szyje podczas gdy od coraz mocnej we mnie wchodził, moje ciało przechodziły spazmy, pragnęłam więcej pragnęłam jego. Krzyknęłam czując jak fala przyjemnego ciepła przeszywa moje ciało. Wrażliwość po pierwszym orgazmie wzmocniła uczucie kolejnego który był znacznie lepszy. Chłopak też będąc już bliski spełnienia przyspieszył tępo, kilka razy wszedł mocno do samego końca przez co nie mogłam nie krzyczeć. Jęknął przeciągliwie chrypliwym głosem odpadając na moje piersi.
- W porządku ? - zapytałam głaszcząc go po głowie.
Kas:- Było genialne. O wiele lepiej niż myślałem
- Tak masz racje. Kiedy tylko złapie oddech chce to powtórzyć. - Kastiel zachichotał cicho co mnie zmyliło - z czego się śmiejesz ?
Kas:- Bo nie ma opcji żebym wypuścił cię z tego łóżka przez najbliższe trzy dni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro