Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 sezon 3 Problem Crowstorm

[Zawiera spoilery z Love Life]


Trzy lata później...
 
Jechałam rozpędzonym czarnym samochodem przez środek miasta omijając inne auta  które w przeciwieństwie do mnie stosowały się do przepisu drogowego.
Po niecałych pięciu minutach zatrzymałam się przed budynkiem studia Crowstorm.
To był nowy trzy piętrowy budynek z szarej cegły którego okna były zasłonię żaluzjami. Na drugim piętrze był balkon ogrodzony szklaną barierką.

Szybko zaparkowałam obok samochodu chłopaka i przeszłam przez szklane drzwi. W korytarzu kolejno wisiały plakaty z ich koncertów oraz płyty i certyfikaty za tysiące sprzedanych egzemplarzy.
Jestem dumna z Kastiela że tak wiele osiągnął od kiedy wróciliśmy z ich światowego Crowstorm Tour' u zyskali niesłychany rozgłos medialny. Koncerty, wywiady w telewizji, teledyski... a nowy album który wydali kilka dni temu dał im pierwsze miejsce na liście przebojów.

Weszłam do pokoju nagrań gdzie zazwyczaj wszyscy siedzieli. Ale wyglądali jakby co najmniej ktoś właśnie umarł. Lea leżała na kolanach Zacka. Gabin bawił się przesterami a Kastiel siedział po turecku z gitarą na kolanach.

- Cześć wszystkim - przywitałam się radośnie na co cała grupa zmierzyła mnie wzrokiem. naprawdę nikt tu nie miał humoru.

Ga:- Cześć Luna

Lea:- Hej

- Miałam rozprawę w sądzie ale przyjechałam tak szybko jak mogłam. Co się stało ?

Ku:- Wejdź sobie na Twittera, to się dowiesz co się stało ! - wyszedł trzaskając za sobą drzwiami. Był strasznie zdenerwowany.

- A jemu co ? - Pytałam ale nikt nie odpowiedział. Podeszłam do Kastiela który siedział po turecku z opuszczoną głową, kosmyki włosów opadały mu na twarz, wpatrywał się w swoją gitarę. Odgarnęłam mu włosy z twarzy i objęłam ją delikatnie obiema dłońmi unosząc ją lekko by na mnie popatrzył. Wymieniliśmy spojrzenia. Widziałam smutek w jego metalicznych oczach. Nie miałam w zwyczaju widzieć go w takim stanie. - Dzwoniłeś w ważnej sprawie. Co się stało ? - powtórzyłam głaszcząc  kciukiem jego policzek, odłożył gitarę opierając instrument o fotel.

Kas:- To jakieś bzdury ale sama zobacz. - włączył filmik na którym jakiś nastolatek twierdzi że Crowstorm ukradł jego kompozycje. A ten film miał to udowodni potwierdzić. Przez większość nagrania udowadniał że piosenki z filmów na jego kanale to piosenki z nowej płyty Crowstorm. Podczas oglądania nagrania powoli narastało we mnie coraz większe wzburzenie. Od lat widzę jak tworzą nowe albumy, single czy teledyski w których sama, czasem występowałam. Ciężka było mi się opanować widząc jak kilku miesięczna praca mojego faceta i przyjaciół idzie się jebać przez jakiegoś hipokrytę.

- Za kogo ten frajer się uważa ! Oskarżając was o plagiat. Dzwoniliście do wytwórni ?

Za:- Nie. Kastiel się uparł żeby na ciebie poczekać. - odparł z wyższością wyraźnie niezadowolony że biorę w tym udział.

Lea:- Ten debil tylko chciał zrobić sobie reklamę. Kureto i nasz community menadżer chcą żebyśmy nagrali filmik z sprostowaniem tego oskarżenia ale...

Kas:- Nie mam zamiaru grać w durną grę tego dzieciaka ! Nie mam sobie nic do zarzucenia ! To idiotyczna plotka !

Za:- Ja też wychodzę z siebie ale wydaje mi się że powinniśmy posłuchać Kureto.

Kas:- Od kiedy w tej grupie słuchamy menadżera !

Za:- On tylko próbuję zmniejszyć ryzyko.

Kas:- Bo naprawdę zamierzasz nakręcić filmik, żeby obalić dzieciaka. Który robi to anonimowo w sieci ? Przez to stracimy wiarygodność. Myślałem, że otrzymam więcej wsparcia z twojej strony !

Lea:- Kastiel, może oni mają rację.

Za:- Proszę tylko, abyś postąpił jak dorosły.

Kas:- Bo granie w tę grę  jest dorosłe. On właśnie na to liczy. To bachor który bawi się Twitterem.

Ga:- Co o tym myślisz Luna. - wtrącił się do rozmowy.

Za:- A co ma myśleć. Jest jego dziewczyną, będzie stać po jego stronie.

- Jestem tu jako wasz prawnik Zack. Ale tak, uważam że Kastiel ma racje. Gdyby naprawdę chodziło o plagiat to nie skończyło by się na głupim filmiku w sieci.

Za:- Porozmawiamy o tym jutro, gdy odpoczniemy, okej ? Mam już dość tej historii na dziś. My wracamy do domu, miłego wieczoru. - gitarzysta razem ze swoją dziewczyną wyszli ze studia. Obserwowałam jak Kastiel zaciska pięści, był sfrustrowany bo nie mógł nic zrobić. Pewnie liczył na więcej wsparcia od zespołu i menadżera.

Ga:- Ja też będę się zbierał ale dzwoń w każdej chwili. - Gabin wyszedł zaraz za nimi ale zatrzymał się na chwilę w drzwiach jakbym chciał żeby Kastiel go zawróci. Jednak ten naprawdę nie był w nastroju. Kiedy drzwi się zamknęły z impetem uderzył pięścią w ścienne.

- Pomogło ?

Kas:- Wcale. Co powinienem zrobić. Nakręcić ten filmik, źle zareagowałem ? Nie mam pojęcia co o tym myśleć. Wiem że jestem uparty kiedy chodzi o moje zasady...

- Po prostu robisz to co zawsze. Bronisz swojej opinii. - zawsze taki był, nieugięty, broniący wytrwale swojej racji, nawet gdy się mylił. To jedna z rzeczy za które go kocham. 

Kas:- Może tym razem nie powinienem był. Muszę to przemyśleć. Ale ciężko mi uwierzyć że Zack się na to wszystko zgadza. Czasem mam wrażenie że nie nadajemy już na tych samych falach. - opadł na sofę odchylając głowę w tył. Podeszłam do chłopaka siadając mu okrakiem na kolanach. Przejechałam palcami po jego rozgrzanej skórze na szyi gdzie miał tatuaż, obejmując ją czuło. Kastiel położył dłonie na moich udach zaciskając na nich palce ściskał je lekko. Westchnęłam cicho co spowodowało że w końcu na mnie spojrzał.

- Wiem że jesteś zirytowany. Nie masz w zwyczaju znosić takich obelg ale teraz nic nie zrobisz. - spojrzał na mnie smutno jakby był uziemiony. Od dawna wiem że cierpliwość nie jest jego mocną stroną. Zaskakująco często bezmyślnie rzucał się do działania, nawet jeśli to oznaczało pójście z motyką na słońce.

Kas:- Masz jakiś plan ?

- Tak. Zamierzam zabrać cię do domu na wspólną kąpiel. To powinno cię odstresować.

Kas:- Ja miałem na myśli twój plan jako prawnika Crowstorm.

- Wszystko powiem ci w domu jak się wyluzujesz. Jesteś strasznie spięty i nie podoba mi się to. - masując jego ramiona posłałam mu uwodzicielskie spojrzenie unosząc kącik ust w uśmiechu. - Napijemy się wina.. co powiesz ?

Kas:- Luna... - powiedział zirytowany moje imię  odpychając moje dłonie, położył ręce na twarzy przejeżdżając nimi w górę po włosach - cholera. To nie jest dobry moment na wymyślny wieczór. Ta sprawa działa mi na nerwy. Wszyscy myślą że naprawdę ukradłem te kompozycje. I naprawdę miałem nadzieję że powiesz coś przekonującego w tej sprawie. Właśnie po to do ciebie dzwoniłem. Gdybym chciał czegoś innego poczekałbym na ciebie w domu.
- Zapomniałam że potrafi być dupkiem. Ale jest zdenerwowany wiec mogę mu to wybaczyć.
Zeszłam z jego kolan siadając na fotelu obok i założyłam nogę na nogę.

- Jak już mówiłam, jeśli naprawdę chodziło by o plagiat nie skończyło by się na głupim filmiku w Internecie..

Kas:- Jaki plagiat, wiesz że tego nie zrobiłem.

- Tak, ale prosiłeś o prawne spojrzenie na tą sprawę. Wracając.. w takiej sytuacji powinno nadać się sprawie bardziej oficjalny charakter. Byście mieli na głowie policje która zbadała by to wszystko, skonfiskowała nagrania, przesłuchała was.. a tak nie jest. Ten dzieciak musi mieć większe ego niż ty skoro od tak oskarżył zespół który sprzedał miliony albumów o kradzież. W tym wypadku nawet nie chodzi mu o sprawiedliwości czy odszkodowanie publikując coś w Internecie zazwyczaj chcemy komuś po prostu zaszkodzić.

Kas:- Twierdzisz że próbuję zniszczyć nam opinie publiczną ?  To brawo już mu się udało.

- Nie całkiem. Żyjemy w czasach gdzie każdy ma dostęp do Internetu. A wy macie fanów w każdej grupie wiekowej. Dlatego Kureto chciał nagrać filmik żeby to sprostować...

Kas:- Czyli powinniśmy nagrać ten film.

- Kas kurwa mać, zamknij się i przestań mi przerywać !  . . . Nie, lepiej niech myśli że nie wiecie co robić, ewentualnie że was to obeszło. Kto wie ile idiotycznych plotek może jeszcze rozsiać jak się w to włączycie. Wasze teledyski to virale, i boję się że przez to ta plotka tylko przybierze na sile. Najlepiej najpierw zadzwonić do Nataniela i nadać tej sprawie bardziej oficjalny charakter. Nie potrzebujesz do tego zgody Kureto ani nikogo innego.

Kas:- Nataniela ? Mam lepsze rzeczy do roboty - mimo że mężczyźni przestali się zachowywać jak para licealistów to dalej pałają do siebie niechęcią.

- Pomoże ci z formalnościami. Policja może więcej niż my wszyscy razem wzięci. A najlepiej by było gdyby nikt inny o tym nie wiedział.

Kas:- A to niby czemu ?

- Sam mówiłeś. To dzieciak, nie wiem jakie trzeba mieć ego by zaplanować coś takiego. Ale na pewno nie robi tego sam. Najbardziej martwi mnie to że ten hejter może mieć pomocnika w studiu. Skąd niby miał by pierwsze wersje waszych nagrań.

Kas:- Niby kogo ?

- Nie wiem. Nie jestem Sherlockiem Holmsem. Ale pewnie każdy kto ma dostęp do studia i nagrań.

Kas:- Świetnie... jeszcze wyjdzie że pracuje z oszustami którzy próbują wbić mi nóż w plecy i rujnują opinię.

- Mam nadzieję że się mylę. - spojrzałam na zegarek opinający mój nadgarstek. - Jest po 20:00 ja wracam do domu. Jestem zmęczona. - nawet na mnie nie spojrzał był zatopiony w swoich myślach. Ciężko mi go takim oglądać, nie sądzę by się załamał ale na pewno nie był w nastroju na to by spędzić ze mną wieczór. Powoli podeszłam do chłopaka i położyłam mu dłoń na ramieniu to że siedział bardzo ułatwiało mi sprawę - Wracamy razem ? - zapytałam cicho całując go w głowę.

Kas:- Tak. Nie chcę mi się już tu siedzieć. - wstając objął mnie ramieniem prowadząc do wyjścia. Zakluczył drzwi studia po czym wsiedliśmy do mojego samochodu. Prowadziłam jedną rękom drugą opierając się łokciem o okno. Kas nie odzywał się całą drogę. Po prostu trzymał dłoń na moim udzie głaszcząc je kciukiem. Zaparkowałam pod naszym apartamentem a w domu przywitał nas rozemocjonowany Pancake. Skakał wokół Kastiela domagając się coraz więcej pieszczot z jego strony. Później zaczął skakać na mnie.

- Pancake spokojnie malutki. Przecież już wróciliśmy. - przyklęknęłam ale to był błąd bo dostałam w nagrodę ekspresowe mycie twarzy. - Chryste, Pancake, Fuj !

Kas:- Wezmę go na spacer do parku. Wybiega się trochę.

- W porządku. Zrobię kolacje.

Kas:- Nie jestem głodny - pocałował mnie w skroń nim wyszedł z psem na smyczy. 

Rzuciłam buty w kąt ściągnęłam płaszcz i odłożyłam kluczyki do miski na szafce idąc prosto do łazienki. Miałam naprawdę ciężki dzień w pracy. Tony papierów, wizyta na komendzie a na koniec rozprawa sądową. I jeszcze problemy Crowstorm. Odkręciłam wodę która powoli wypełniała wannę. W międzyczasie zmyłam makijaż i związałam włosy. Były już naprawdę długie bo sięgały mi do pasa. Chyba czas iść do fryzjera. 
Zrzuciłam ciuchy zanurzając się po szyje w parującej wodzie z pianką. Czułam że ta kąpiel zmywa ze mnie cały stres dzisiejszego dnia. Nareszcie chwila relaksu tylko dla mnie. Mogę się tu rozpuścić ale nie wychodzę.

Kas:- Luna ?  - Kastiel stał oparty o ścianę na przeciwko mnie. Uśmiechał się tylko szyderczo. Miło widzieć że humor mu wrócił. - Nie poczekałaś na mnie ? - jednym ruchem ściągnął z siebie koszulkę pokazując seksownie umięśnioną klatę. Na lewej piersi miał nowy tatuaż, kruk siedzący na czaszce jedno z czarnych skrzydeł ptaka nachodziło na jego szyje. Wpatrywałam się w niego obierając dłonie o brzeg wanny i kładąc na brodę. Czy to zła chwila by poprosi go o striptiz ?

- Byłam przekonana że nie jesteś chętny  - mówiłam obserwując jak odpina guzki spodni. A potem zrzuca je z siebie wraz z bokserkami. Na moje usta wdarł się zadziorny uśmiech.  Dziękuje przeznaczenie za tak seksownego faceta. Naprawdę mogłam trafić o wiele gorzej.

Kas:- Posuwaj się - zrobiłam mu miejsce w ogromnej wannie. Chłopak dołączył do mnie kładąc głowę na moich piersiach, objęłam go ramionami przytulając się do jego ciała. - Jak tam dzień ?

- Jak zwykle. Pisanie raportów, spotkania z klientami, wizyta na komisariacie. I wygrałam sprawę o zabójstwo. Facet posiedzi za kratami do końca życia.

Kas:- Nataniel powinien załatwić ci tam własne biurko.

- Zagarnęłam sobie jego. Na szczęście jutro jest sobota. Mam ochotę spędzić ten dzień tylko z tobą.

Kas:- Ja też. . . . .  Wyjedźmy gdzieś. Przynajmniej na kilka dni. 

- Mam prace. A we wtorek czeka mnie kolejna rozprawa w sądzie. - odparłam z niechęcią, uwielbiam swoją pracę, pomagać ludziom ale odkąd wróciliśmy z półtora rocznej trasy Crowstormu nie byliśmy na wspólnych wakacjach. Ja pracuje a w okresie wakacyjnym Kas ma kolejne trasy po kraju. Czasem też wyjeżdżają za granice. To zawsze było dla nas trudne. Ale dzwoniliśmy do siebie każdego wieczoru. Ten czas stał się dla nas niezbitym dowodem że nie łączy nas tylko miłość cielesna.

Kas:- Ciągle tylko pracujesz - wymruczał zawiedziony. Ja też najchętniej poleżała bym przy basenie z drinkiem, ale nie jesteśmy  już w liceum. Nie rzucę wszystkich projektów by zrobić sobie wakacje.  

- Bo muszę utrzymywać mojego rozpuszczonego faceta.

Kas:- Ten dupek nie jest ciebie wart.

- Wiem. Ale za to kocha mnie jak nikt inny.  - nie potrafiłam stwierdzić jak długo siedzieliśmy w kąpieli, jednak zrelaksowaliśmy się jak nigdy. Zaraz później oboje położyliśmy się do łóżka. Położyłam głowę na jego przedramieniu. Objął mnie jedną ręką w talii. Delikatnie pocałował mnie za uchem. Przesuwał swoje pocałunki po mojej szyi. Wstrząsnął mnie dreszcz, który był niezwykle miły. Wyswobodziłam się  z jego objęć przysiadając na jego biodrach. Delikatnie musnęłam swoimi wargami jego usta. Napierałam na jego wargi z coraz większą namiętnością. Z ust przesunęłam się na szyję. Swobodnie wodząc dłońmi przez całe jego atletyczne ciało. Jednak w pewnym momencie Kastiel odsunął się ode mnie. Spojrzałam na niego.

Kas:- Nie mam ochoty... - powiedział lekko speszony. Westchnęłam. Dzięki za zrobienie mi nadziei na coś więcej.

- Mogę sama się tobą zająć - ochoczo zjechałam dłońmi na jego nagie biodra. Często spaliśmy nago a dziś nie był wyjątek. Byliśmy całkowicie przyzwyczajeni do swoich ciał.

Kas:- Luna, nie dziś. - Chłopak położył rękę na mojej tali. Dając mi znak żebym z niego zeszła.

- Nie masz ochoty... na mnie. Czy tak ogólnie ?

Kas:- Ogólnie. Jestem zmęczony. - odwrócił się na bok przykrywając po szyje kołdrą. To było dziwne. Mogłam zrozumieć że nie miał ochoty się kochać ale nigdy wcześniej nie odwracał się do mnie plecami. Dwie minuty wcześniej wszystko było dobrze.

- Ok... Dobranoc. - obróciłam się na swoją stronę plecami do niego. Zamknęłam oczy. Wtulając się w poduszkę. Najpierw wszystko było dobrze później był namiętny a teraz mu się odwidziało i jest totalnie obojętny. Zachowuje się jakby dostał napięcia przed miesiączkowego. Brakuje mu tylko wiadra lodów albo słoika z Nutellą. Pomimo prawie 9 letniego związku nie potrafię rozgryźć tego faceta.

Za każdym razem kiedy tylko przysypiałam Kastiel zaczynał się wiercić na łóżku.
Przekręcał się z boku na bok, wzdychał albo wstawał do łazienki. Rozumiem że nie może zasnąć ale przez to ja też nie śpię. Podniosłam głowę z miękkiej poduszki patrząc jak po raz 3 wraca z łazienki. - Co się dzieje ?

Kas:- Nic. Śpij.

- Nie mogę jak tak ciągle wstajesz i kręcisz się z boku na bok. Ostatnio miałeś takie problemy ze snem po śmierci Demona. Co cię męczy Kas ?

Kas:- Nic. Po prostu nie mogę zasnąć. Zdarza się.

- W porządku. . . . Obejrzymy film ? - może było grubo po 02:00 ale jeśli on nie zaśnie ja też nie. A przecież nie wywalę go na kanapę... chociaż ?

Kas:- Chętnie. - uśmiechał się do mnie smutno. Wzięłam laptopa do łóżka i wybraliśmy film z Netflixsa, "Wstrząsy" położyłam go przed sobą, Kas ułożył się za mną znów obejmując mnie w talii. Usnął przy końcówce filmu, zamknęłam laptopa zasypiają w jego objęciach i z uśmiechem na ustach.



Rozdział trochę krótki ale kolejny będzie dłuższy. 

Zaczynając to opowiadanie, nigdy nie pomyślałam że będzie miało prawie 80 rozdziałów. Jednak bardzo się cieszę że wam się podoba ❤️

Kiedy kolejna część ?

To zależy jak bardzo będziecie ją chcieli. 

                    StarlightMoon45

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro