Rozdział 43 Happy Birthday Kastiel ♡
Dziś mamy 12 sierpnia czyli urodziny naszego Kastusia 😝
Stwierdziłam że taki króciutki rozdział specjalny to może być spoko pomysł.
(ROZDZIAŁ NIE JEST CZĘŚCIĄ OPOWIADANIA !)
- Jeszcze jedna struna iii.... jest ! - Krzyknęłam do siebie kończąc dekorowanie tortu. Pół dnia poświęciłam na strojenie mieszkania balonami i girlandą, do pełnego szczęścia brakowało mi tylko tortu.
Dziś mój chłopak ma urodziny. Planowałam dla niego urodzinową niespodziankę z naszymi przyjaciółmi, ale Lysanger mądrze mi podpowiedział że Kas nie chciałby takiej imprezy. Wiec zorganizowałam coś tylko dla naszej dwójki. Starając się żeby Kasti nie zapomniał tych urodzin. Włożyłam czekoladowy tort do lodówki udało mi się zrobić z masy cukrowej gitarę elektryczną identyczną jak ta jego. Była ozdobą na moim wypieku. Wiedząc że wszystko jest już gotowe zabrałam się za ogarnięcie siebie. Wzięłam szybki prysznic i użyłam dużej ilości moich ulubionych perfum. By następnie wybrać sukienkę. Była ona czarna, mocno obcisła i ledwo zakrywała moje pośladki. Wybrałam ją specjalnie wiedząc że będzie idealna do drugiej części prezentu. Pod nią miałam skąpy czerwony stroik który zamówiłam specjalne dla mojego chłopaka. A dzisiejszy dzień był idealny żeby go włożyć. Włosy związałam luźno w kok tak by pojedyncze kosmyki włosów opadały mi na twarz. Makijaż składał się z delikatnego pudru; wiem że Kas nie lubi kiedy mam za dużo fluidu na twarzy, maskary, i czarnej kredki do oczu. Efekt WOW robiła krwistoczerwona szminka. Włożyłam biżuterię i jeszcze raz poprawiłam na łóżku świeżą pościel zapalając na stoliku nocnym i komodzie świeczki. Efekt był bardzo romantyczny z czego była niezmiernie zadowolona. Zeszłam z piętra czekając na jubilata. Dziś ma próbę z Lysandrem a białowłosy ma mnie uprzedzić kiedy ją skończą. Oby tylko o tym nie zapomniał...
Krążyłam po mieszkaniu czekając na chłopaka. Próbę kończą o 23:00 jest 23:40 będąc samochodem nie może wracać tak długo. Jednocześnie przypomniałam sobie poranek. Byłam dla niego trochę oschła i obojętna. Ale bałam się że się wszystkiego domyśli. Pogrążona w myślach nie usłyszałam kiedy samochód zaparkował pod mieszkaniem. Dopiero jego mocny głos wzbudził mnie z transu.
Kas:- To tylko ja ! Wpadłem po rzeczy i . . . już . . się . . wynoszę ? - Mówił w przerwach widząc mnie z rumieńcem na twarzy i tortem w dłoniach na którym stały zapalone świeczki.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. - Powiedziałam spokojnie i uśmiechnęłam się do niego najładniej jak umiałam robiąc kilka kroków w przód. Jego mina z kompletnie zaskoczonej zmieniła się w szczery uśmiech który był u niego niezwykle rzadki. - Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczkę. - Jego dłoń wylądowała na moim policzku przyciągnął do siebie moją twarz łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Byłam tak oszołomiona że prawie upuściłem to 2 kg ciasto.
Kas:- I mogę sobie zażyczyć wszystkiego czego chce ? - Zapytał kiedy już skończył nasz pocałunek a na jego usta wkradł się ten zadziorny uśmiech.
- No tak - Odpowiedziała trochę niepewnie, Kastiel mocno mnie onieśmielał.
Nachylił się nad ciastem i zdmuchnął świeczki by następnie wziąć go z moich dłoni i odłożyć na blat kuchenny. Jego wzrok przeniósł się na moje usta a później skrzyżował się z moim. W jego stalowych tęczówkach widziałam pożądanie ale jednocześnie pragnienie i miłość. Czułam jak mnie nim rozpala od środka.
Kas:- Chce ciebie - rzucił i podniósł mnie za pośladki. Nie wahając się ani chwili oplotłam nogi wokół jego bioder.
- Nie wolno zdradzać życzeń bo się nie spełnią.
Kas:- A chcesz się o to założyć - Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć poczułam jego usta na swoich i język który pieścił moje podniebienie.
- A ciasto ? - przerwałam.
Kas:- Ty jesteś moim deserem. - Na nowo mnie pocałował. Tym razem nic nie mówiłam i dałam się ponieść. Wplotłam dłonie w jego miękkie włosy pogłębiając pieszczotę. Kastiel ruszył przed siebie wchodząc po schodach podpierał się plecami o ścianę jednak nie zakończył naszego pocałunku. Wchodząc do sypialni gwałtownie i z dużą siłą kopnął w drzwi otwierając je. Słysząc co zrobił przerwałam pocałunek.
- Nie demoluj mi mieszkania. - Kas jedynie zachichotał i położył mnie na łóżku.
Kas:- Przygotowałaś się. - dodał po chwili oglądając się wokół. By następnie zdjąć kurtkę i rzucić ją na podłogę. Co mnie zdziwiło. Ta kurtka jest dla niego jak jakaś świętość. Podobnie pozbył się swojej koszulki i odpiął pasek kładąc się już koło mnie. - Wyglądasz w tej sukience zabójczo ale chce już zobaczyć co jest pod nią. Pozwoliłam mu się rozebrać. Jego dłonie i dotyk błądzący po moim ciele rozpalał w nim każdą komórkę. Czułam jak moja bielizna staje się wilgotna a piersi są twardsze i lekko uniesione. Moja sukienka wylądowała na dywanie obok jego kurtki. - A myślałem że już bardziej seksowna nie możesz być. - rzucił obserwując każdą koronkę czerwonego stroika.
- Miło że ci się podoba. Zamówiłam go specjalnie dla ciebie. Ale szczerze mówiąc trochę mnie już uwiera....
Kas:- Mmm,. zostałaś dla mnie masochistką. Robi się ciekawie, bardzo bardzo ciekawie. - Wymruczał i ściągnął pasek spodni. - Sprawdźmy jak bardzo. - Pchnął mnie na łóżko obracając tyłem od siebie i podniósł rękę tak jakby przygotowywał się do oddania ciosu. Zamknęłam oczy nie mogąc wydusić słowa czekałam na ból. Ale zamiast skóry i pieczenia poczułam coś wilgotnego ciepłego i delikatnego. Zaskoczona przeniosłam na niego wzrok. - Chyba nie myślałaś że naprawdę cię uderzę. - mówiąc to złożył kolejny pocałunek na moim pośladku. Po czym położył się obok mnie. - Nigdy nie zrobię nic co miało by się skrzywdzić dziewczynko. Kocham Cię.
- Ja też cię kocham Kastiel. - wtuliłam się w zagłębienie jego szyi. - W kuchni chłodzi się szampan. Masz ochotę się napić przed dalszą częścią wieczoru. - Pytałam cicho całując go szyje.
Kas:- Wiesz że różańca i alkoholu nigdy nie odmawiam.
Zaśmiałam się kiedy on skocznym krokiem wstał i wybiegł z sypialni. Tego wieczoru kochaliśmy się aż nie zastał nas poranek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro