Rozdział 13 Przeszłość
Lekko otworzyłam oczy budząc się z snu. Leżałam w kurczowym uścisku ramion Kastiela. Ciepła i miękka pościeli otulała nasze splecione ciała. Odwróciłam się spoglądają na chłopaka, kiedy śpi wydaje się być taki spokojny, pozbywa się maski buntownika którym tak stara się być. Wczorajszy wieczór był pełen emocji, miłość którą mi wyznał powinna mnie cieszyć tymczasem ja nic wobec niego nie czuje. Bycie blisko niego w tym łóżku powinno sprawiać uczucie że chcę zostać tu na wieki a tak nie jest.
Kas:- Co ty taka zamyślona z samego rana. - Czule pocałował mnie w nos. Odwróciłam wzrok gryząc paznokieć kciuka, nie chciałam mu powiedzieć tych słów które tak ranią. - Ej Lu, dobrze się czujesz ?
Nawet odpowiedzieć mu nie umiem, a jego zmartwiony wzrok, i te metaliczne tęczówki doprowadzały mnie do huśtawki emocjonalnej. Patrzył na mnie inaczej niż do tej pory, tak jakby z miłością. Znam Kastiela tak długo, jesteśmy przyjaciółmi, mogła bym go pokochać ale po prostu nie umiem. - Przestań tak na mnie patrzeć ! - Wyrwałam się z jego uściski i pobiegłam w stronę łazienki. Zamknęłam drzwi z trzaskiem i zsunęłam się po nich na zimne kafelki. Do oczu napływały mi łzy a jedna już leciała w dół po moim policzku.
Kas:- Lu ? co jest - milczałam - . . . Luna otwórz drzwi. - Zapukał w oddzielając nas drewno czerwonowłosy. - Luna kurwa, otwórz martwię się o ciebie.
Po usłyszeniu słów "martwię się o ciebie" wybuchłam niekontrolowanym płaczem. Podciągnęłam kolana pod brodę i zaczęłam ryczeć, ogarnęła mnie histeria. Ledwo już słyszałam jego głos który dalej mnie wołał.
Kas:- Luna otwórz te cholerne drzwi ! Wywarze je, słyszysz !
Podniosłam się cała w łzach moje kolana były mokre od płaczu. Otworzyłam drzwi i stanęłam twarzą w twarz z Kastielem który rzucił się w moją stronę by zapewne przytulić. Odepchnęłam go z wszystkich sił jakie mi zostały. - Nie dotykaj mnie, nie chce czuć tego bólu. To tak strasznie boli.
Kas:- Co ? O czym ty mówisz ?
- O tobie ! Nie dotykaj mnie ! Nie mów że się we mnie zakochałeś. Dlaczego w ogóle to zrobiłeś. Ty się przecież nie zakochujesz.
Kas:- Najwyraźniej z Tobą stało się inaczej ! Kurwa ! Lu, wszystko co ci wczoraj powiedziałem to prawda. Nie bawię się z Tobą w żadne głupie gierki. Nie tym razem.
- Wiem co czujesz, ale ja tego nie odwzajemniam, boje się, i ponad wszystko nie chce cię zranić. - Popchnęłam go jeszcze dalej o de mnie. - Chciałabym czuć to co ty ale nie umiem i nie umiem odwzajemnić twojego uczucia. A wiesz czemu ? Bo. ja. nie. umiem. kochać ! - Zapłakana i zmęczona już krzykami upadłam na podłogę. Ocierałam oczy ale nie miało to sensu, łez było coraz więcej.
Kas:- Wszystko zjebałem. . . . Pójdę już. - wyszeptał bardziej do siebie niż do mnie a ja poczułam ostre ukłucie w klatce. Nie, nie może teraz odejść.
- Kastiel. . . przepraszam. - Wychlipałam ocierając oczy i policzki z łez.
Kas:- Jednego nie zrozumiem. Dlaczego płaczesz ? Mogła byś mi to normalnie powiedzieć. - I znów ta maska obojętności, w środku cierpi a na zewnątrz staje się twardy jak kamień.
- Proszę nie, nie zamykaj się przeze mnie. Uwielbiam Cię jako mojego przyjaciela i wiem że mogła bym cię pokochać, chciałabym cię pokochać. Bo zależy mi na tobie. Ale ja nie wiem co to miłość, nigdy jej nie czułam do kogoś innego niż rodzina. Nigdy też nie byłam w związku. Nie miałam romantycznej relacji. Boje się tego. Tak cholernie się boje.
A kiedy powiedziałeś że się we mnie zakochałeś wszystko w środku mnie zabolało. Bo nie chcę cię skrzywdzić. Nie chce cię zawieść Kastiel.
Kas:- Chodź. - Wyciągnął rękę w moją stronę, chwyciłam za nią a Kastiel pociągnął mnie ku górze, wpadłam w jego ramiona. Skruszona z całych sił do niego przywarłam. Kastiel tak strasznie zadziwiał... Nie wściekał się przez me głupoty, nie reagował ozięble, lecz z anielską cierpliwością znosił wszystko. - Lepiej ci - zapytał czule.
- Tak, jeszcze raz cię strasznie przepraszam nie chciałam na ciebie krzyczeć - Pocieszająco pogładził moje ramię, na co się uśmiechnęłam. Objęłam mocniej chłopaka chowając twarz w jego tors, mimo tego jak bardzo na niego nakrzyczałam nie chciałam bym być nigdzie indziej i z nikim innym.
Kas:- Spoko - Pocałował mnie w głowę. Jak to możliwe że reaguje tak spokojnie.
- Naucz mnie kochać. Spraw że się w tobie zakocham. Proszę.
Kas:- Nie wiem czy prosisz odpowiednią osobę. Ja próbowałem stłamsić uczucia obracając dziewczyny które nie są nawet namiastką ciebie. Byłem idiotą. - Oparł czoło o moje głaszcząc kciukiem mój policzek robił to z delikatnością którą tak szczelnie w sobie ukrywał.
- Też zachowałam się jak idiotka.
Kas:- Ehh kobieta rzeczywiście jest zmienną. Już się boje co będę z Tobą miał jak okres dostaniesz.
- Bezczelny jesteś.
Kas:- Tylko trochę. Chcesz coś zjeść ?
- Nie. Ale położyła był się jeszcze.
Kas:- To chodź. - Wróciliśmy do mojej sypialni i położyliśmy się na łóżku. Oparłam się o bok chłopaka a on objął mnie ramieniem i znowu głaskał, złapałam go za drugą dłoń i splotłam nasze palce.
- Kastiel ?
Kas:- No ?
- Muszę ci coś powiedzieć. Nigdy nikomu o tym nie wspominałam nawet Rozie.
Kas:- . . . zawsze byłem ciekaw o czym plotkujecie na tych waszych spotkaniach. - Poprawił się wygodniej siadając. Wzięłam głęboki oczyszczający oddech.
- To się zaczęło gdy miałam 14 lat chodziłam wtedy jeszcze do gimnazjum. Pewnego dnia do szkoły przyszedł nowy uczeń Rin. Był bardzo przystojny, i jak każda dziewczyna w szkole starałam się mu spodobać. Kiedy zaprosił mnie na imprezę byłam strasznie szczęśliwa i oczywiście poszłam tam. Ta impreza była robiona przez jego kumpla. To było "Una notte" to po włosku jedna noc. Na takich imprezach chodzi głównie o to żeby zaliczać. Strasznie się upiłam i.... i się przespaliśmy.
Kas:- Czekaj, straciłaś dziewictwo, jak miałaś, 14 lat !
- Tak jakby. Właściwie to naprawdę niewiele pamiętam, byłam strasznie pijana gdy... - Tłumaczyłam się. Ale to nie złagodziło gniewu w jego wzroku.
Kas:- Pierdole to że się najebałaś. Ale co cię kurwa naszło, żeby się jebać z gościem którego praktycznie nie znasz ! - Krzyczał, był wściekły, cóż nie przewidziałam że aż tak zareaguje.
- Byłam pijana, nie myślałam racjonalnie...
Kas:- Trzeba było nie chlać. Myślałabyś racjonalnie i nie wskoczyła mu do łóżka !
- Przepraszam Ok. Ty też robiłeś głupie rzeczy. . . I nawet nie próbuj zaprzeczać. . . .wracając. . . kiedy rano się obudziłam koło niego byłam... byłam szczęśliwa, myślałam że znalazłam bratnią duszę, kogoś kto mnie pokocha. Ale tak nie było, powiedział mi tylko " było fajnie ale zabawa się skończyła, zapomnij o mnie".
Kas:- To było do przewidzenia.
- I kto to mówi... . Ale wtedy, po tej nocy wszystko się zmieniło. Ja się zmieniłam styl zachowanie ukryłam prawdziwy charakter. Zamieniłam się w buntowniczkę i imprezowiczkę. Rozkochiwałam chłopaków i zaciągałam ich do łóżka. Rano, powtarzałam to samo zdanie, które usłyszałam od Rina. Było fajnie, ale zabawa się skończyła, zapomnij o mnie. Robiłam to, żeby się na nim zemścić, na wszystkich chłopakach. Ale kiedy umarła moja matka, robiłam to, żeby o niej zapomnieć, było trudno więc zaczęłam brać narkotyki. Na szczęście ojciec szybko się zorientował i mógł zadziałać. Po miesiącu wróciłam, ale nienawiść nie zniknęła. Dowiedziałam się od przyjaciółki, że ten który mnie wcześniej spławił, teraz podkochuje się we mnie. Zemściłam się nad nim, ale ból nie zniknął. Dlatego kiedy skończyłam szkołę przyjechałam tutaj, chciałam zapomnieć o tym co było, zmienić się, zostawić przeszłość za sobą ale to było trudniejsze niż myślałam.
Kas:- Dlaczego mi to opowiadasz ?
- Stwierdziłam, że powinieneś to wiedzieć, akceptujesz tą mnie, ale czy zniesiesz mnie teraz, kiedy wiesz dlaczego przyjechałam do Anglii. Cholera, przecież zachowywałam się jak suka.
Kas:- Myślisz, że to coś zmieni, że teraz znikną wszystkie uczucia jakie mam wobec Ciebie. Ty urocza idiotko, myślałem że masz więcej rozumu... - Nie pozwoliłam mu skończyć zdania. Przycisnęłam usta do jego ust i położyłam mu dłoń na policzku. Całowaliśmy się przez chwile. Nie było to szaleńcze i gwałtowne, tylko delikatnie i finezyjne. Krótko mówiąc, trzymaliśmy języki na miejscu. Czule pieścił moją wargę swoją. Nasze nosy stykały się a dłonie splotły. Chodź oboje mamy wybuchowe charaktery chcieliśmy aby tak chwila właśnie tak wyglądał.
- Tylko ty jesteś w stanie mnie zrozumieć Kas. Wiesz że tak jest. I chcę, żebyś to był ty, jesteś dla mnie niezastąpiony. - Uśmiechnęłam się do niego. A on objął mnie swoim silnym ramieniem.
Kas:- Jakie to ma znaczenie skoro tego nie odwzajemniasz. Chcesz się zmuszać żeby ze mną być.
- Mam propozycję. - spojrzał na mnie zaciekawiony - Zostańmy parą, tak oficjalnie. A na koniec szkoły postanowimy czy jest sens dalej być razem. Jeśli się nie uda, możemy zostać przyjaciółmi. Co powiesz na taki układ.
Kas:- Nie jestem pewien. Związek wymaga bliskość Lu. I nie mówię tylko o całowaniu.
- W początku. Zagadam się na seks. Ale nie od razu, wolałabym odczekać kilka tygodni zanim....
Kas:- Nie mówię tylko o bliskości cielesnej ale też emocjonalnej Luna.
- Przyjaźnimy się od ponad dwóch lat. Naprawdę myślisz, że jesteś mi zupełnie obojętny ? Kastiel jesteś dla mnie ważny, twoje zadnie zawsze się dla mnie liczy, ufam ci w każdej sytuacji. I jestem pewna, że to może stać się silniejsze niż już jest. Może nie dostaje obsesji, gdy nie widzimy się 24 godziny, a w głowie nie wyświetlają się obrazy ciebie bez koszulki, ale jestem pewna, że uda mi się to nadrobić. - chłopak spoglądał na mnie jak na wariatkę, był zaskoczony ale zaraz zaśmiał się głośno.
Kas:- Skoro tobie to pasuje, mnie tym bardziej. - objęłam dłońmi jego twarz poprawiając się na łóżku. Kas złączył nasze usta w z początku niewinnym pocałunku, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny. Ciepło jego skóry, usta które pieściły moje, dłonie zaciskające się na biodrach sprawiły, że straciłam na chwilę kontakt ze światem. To nie był nasz pierwszy pocałunek, ale żaden wcześniejszy nie miał tyle emocji. Gdy ledwo łapaliśmy już oddechy, chłopak przerwał czułość przygryzając i lekko ciągnąć za moją wargę. Mój oddech drżał, jakbym przebiegła właśnie długi dystans. - Pierwszy raz na legalu. I jak odczucia.
- Gdybyś zostawił mi chodź trochę powietrza, powtórzyła bym to. Cholernie dobrze całujesz Veilmont. - Wtuliłam głowę w jego klatkę piersiową, wdychając jego zapach. Nie wiem co z tego wyjdzie, ale jednego teraz jestem pewna. Chcę zostać blisko niego jak najdłużej się da.
Wstaliśmy z łóżka dopiero po południu. Kas zamówił jedzenie z restauracji, bo w lodówce świeciło pustkami. Tym razem, nie mogłam się popisać przed nim swoim talentem kulinarnym.
Wzięliśmy prysznic, oczywiście osobno. Kiedy wyszedł z łazienki okryty tylko ręcznikiem w pasie. Nie mogłam się powstrzymać, by nie posłać mu kokieteryjnego uśmieszku.
Kas:- Masz może coś, co mogłoby na mnie pasować ?
- Na pewno mam bluzę którą mi kiedyś pożyczyłeś. - wyciągnęłam z szafy i podałam mu ciemnozieloną bluzę z kapturem. Gorzej będzie z dołem, ale przypomniałam sobie, że kiedy ostatnim razem Alex i Rozalia u mnie nocowali, chłopak zapomniał zabrać swoich dresów. Zaczęłam przegrzebywać ostatnie pranie. - Aha, proszę bardzo.
Kas:- To są męskie.
- Tss, a jakie miałyby być ? - spojrzał na mnie niezrozumiałym wzrokiem. - To dres Alexego. Nocowali u mnie z Rozą. - wyjaśniłam. - Znalazłam też bokserki Nataniela, też chcesz pożyczyć. - zażartowałam.
Kas:- Nie zmieści mi się w nich - odbił zaczepkę, zanim zniknął za drzwiami łazienki. W tym samym momencie, obił mi się o uszy dźwięk domofonu. Pospiesznie otworzyłam drzwi.
Zapłaciłam dostawcy odpowiednią sumę odbierając jedzenie. - o żarcie już jest - rzucił się w stronę siatek jak zagłodzone zwierzę.
- Zamówiłeś chińszczyznę
Kas:- Nie lubisz ?
- Nie nie. Lubię, dawno nie jadłam. Chciałam zaproponować ci talerz ale widzę, że wolisz jeść z pudełka. - usiedliśmy przed telewizorem rozmawiając, w tle leciał film romantyczny który sama włączyłam.
Kas:- Co ty mi każesz oglądać ? To jeszcze gorsze, niż kiedy zaprosiłaś mnie do kina, na 50 twarzy Graya !
- Wiesz że założyłam się o to z Rozalią. Wygrałam wtedy 20£ [około 110zł]
Kas:- Zmarnowałem dwie godziny życia, dla durnego zakładu ?! - wkurzył się, ale wzruszyłam tylko ramionami śmiejąc się z jego miny. - To pierwszy raz kiedy obejrzałem do końca romantyczny film. Zwykle zaczynam obściskiwać się w połowie historii.
- Dlatego zawsze tracisz najlepsze
Kas:- Dlaczego w tych filmach jest taka kiepska muzyka.
- Żebyś wiedział co masz czuć. Dziewczyny chcą żeby życie choćby czasem było filmem. Zero zmartwień o fryzurę, czy o pójście do toalety. A w chwili największego dołka, znajdowałby nas przystojniak, pocieszał i całował. A potem żylibyśmy dług i szczęśliwie. To naprawdę fajne.
Kas:- Nie tak, jak ta kretyńsko optymistyczna piosenka, pojawiająca się w napisach, która nie ma nic wspólnego z fabułą ale próbuje nas przekonać, że to dobrze spędzony czas.
- Dlaczego nigdy nie pokażą tego co się dziej po pocałunku.
Kas:- Pokazują. . . w porno.
- Przestań.
Kas:- Daj spokój. To skrzywienie rzeczywistości. Jedyny problem tych par, to to co zjeść na śniadanie. Albo gdzie iść na randkę.
- Dobra teraz ty wybierz film. - Rzuciłam mu na kolana pilot.
Kas:-Tylko pamiętaj, że sama o to poprosiłaś. - uśmiech Kastiela poszerzył się o jakieś 180 stopni. A to nie był dobry znak. I oczywiście włączył horror. Film był tak straszny, że zaczęłam go trzymając Kasa za rękę a skończyłam w jego ramionach chowając twarz w zagłębieniu pomiędzy szyją a barkiem, otulona kocem.
- Nigdy więcej głupich horrorów.
Kas:- Nie mów, że ci się nie podobało. Spędziłaś półtora godziny w moich ramionach.
- No właśnie, potrzebowałam twojego wsparcia żeby przetrwać to do końca.
Kas:- W takim razie moja kolej. - popchnął mnie na kanapę i pochylił się nade mną. Pocałował moje usta, nos policzek. Zszedł z czułością na szyje muskając ją wilgotnymi ustami. Mruknęłam czując przyjemne uczucie i złapałam go za ramię. Chłopak nie przestawał. Całował moją krtań, obojczyk przygryzał miejsce blisko wystającej kości. Czułam się tak dobrze, przyjemne ciepło przeszywało moje ciało za każdym razem kiedy były na nim jego usta.
Ale w pewnym momencie przerwał kładąc głowę na mojej piersi.
- Co robisz ?
Kas:- Wyleżałaś się na mnie, teraz moja kolej. - wymamrotał obejmując szczelnie moją talię.
- Zaczekaj, niewygodnie mi. - podniósł się ze mnie. - Fiszbiny wbijają mi się w piersi. - zdjęłam stanik, na szczęście mogłam to zrobić bez zdejmowania koszulki. Położyłam poduszkę pod głowę wygodnie się kładąc. - Ok teraz możesz.
Kas:- Serio ? - zapytał, a mieniące się podekscytowaniem oczy zdradzały wewnętrzny entuzjazm chłopaka.
- Tak chodź - uśmiechnęłam się słodko. Położył się jak wcześniej. A ja głaskałam go po czerwonych włosach. Do chwili gdy nie zmorzył nas sen.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro