Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

Wiecie, że moje życie zawsze było ciężkie? Nic nigdy nie szło po mojej myśli, a problemy nie dały się łatwo rozwiązać. Kiedy znaleźliśmy Dylana, byłem przerażony. Nie powiedziałbym tego głośno, no ale mimo wszystko miałem nadzieję, że JEST moim bratem.
O ja naiwny...
To by było zbyt proste!

Teraz dowiedzieliśmy się kto jest jego ojcem, a ja trochę się zawiodłem. Usłyszałem jak Nico cicho klnie i zobaczyłem, że zrywa się na równe nogi.

Teraz pewnie domyślacie się, co wywołało wśród nas takie poruszenie. Hades ma kolejnego syna.

Nie byliśmy w stanie w to uwierzyć. Przysięga przecież nadal obowiązuje! Prawda? Spytałbym Annabeth, ale ona by nie odpowiedziała. Uderzyłaby mnie książką.

- Witaj Dylanie Otter, synu Hadesa, Pana Umarłych - powiedział Chejron i wszyscy przyklęknęliśmy.

- Co się właśnie stało? - spytał zszokowany chłopczyk.

- Zostałeś uznany przez swojego ojca. Teraz wiemy, w którym domku masz zamieszkać. W moim - powiedział spokojnie Nico.

- Po ognisku zajmiesz się nim jako grupowy - rozkazał Chejron.

Wszyscy, nieco wstrząśnięci, siadali pomału i wracali do śpiewania. Już wkrótce córki Afrodyty lepiły się do synów Apollina, a dzieci Hermesa snuły jakieś tajemne plany.

Ja jednak stale wpatrywałem się w pewną córkę Ateny. Ona nawet nie zaszczyciła mnie spojrzeniem. Jej gniew może być wieczny, więc nie ma co liczyć na całusa na dobranoc.

Westchnąłem cicho i zająłem się śpiewaniem obozowej piosenki. Nie było to jednak to samo co zwykle. Nie czułem klimatu obozu. Byłem zdołowany i wiedziałem, że muszę zrobić wiele rzeczy. W pierwszej kolejności pogodzić się z Annabeth. Rozejrzałem się i zobaczyłem, że kieruje się do domku Ateny. Jej rodzeństwo siedziało dalej na ognisku i dyskutowało o czymś zawzięcie. Ruszyłem za nią i zacząłem wołać, ale puściła moje krzyki mimo uszu.

- Hej! Ann! Zaczekaj! Proszę! Nie bądź taka!

Zatrzymała się gwałtownie, a ja wpadłem na jej plecy. W ostatniej chwili złapałem równowagę i przytrzymałem córkę Ateny.

- Od kiedy mówisz do mnie Ann?

- Od teraz. Nie podoba ci się?

Kiedy to powiedziałem, zarumieniła się lekko i szybko zmieniła temat:

- Po co mnie wołałeś? Podobno nie jesteś gotowy ze mną rozmawiać.

- Posłuchaj. Wiem, że okłamywanie ciebie jest złe, ale ty często mnie oszukiwałaś i ukrywałaś prawdę. Nie chciałaś też odpowiadać na moje pytania. Jakoś to znosiłem i czekałem na moment, gdy zdecydujesz się powiedzieć wszystko. Teraz twoja kolej.

- Percy! To nieuczciwe! Popełniałam błędy, ale teraz jestem z tobą szczera. Jeżeli ukrywasz coś ważnego, to chyba mam prawo być zła.

- To prawda. Masz do tego prawo.

- To powiesz o co chodzi?

- Ja... Naprawdę nie chcę teraz o tym rozmawiać. Już późno. Idź spać, Ann.

- To co robisz jest nie fair! Przestań!

- Ale... - chciałem coś powiedzieć, ale mi przerwała.

- Żegnam Glonomóżdżku. Porozmawiamy, gdy przestaniesz zachowywać się jak tchórz i skończysz kłamać - odwróciła się na pięcie i odeszła. Jednak zdawało mi się, że w jej oczach widać było nie tylko złość. Chyba spodobało się jej Ann...

Ruszyłem do domku numer trzy. Po drodze minąłem dwóch obozowiczów grających w karty. W środku przywitał mnie zapach oceanu i lekki bałagan. Postanowiłem posprzątać jutro. Nie miałem teraz na to ochoty.

Po wyjściu z łazienki udałem się do łóżka. Długo jednak nie mogłem zasnąć.Przewracałem się z boku na bok i starałem się uspokoić. Kiedy wreszcie zasnąłem męczyły mnie koszmary. To będzie długa noc...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro