Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15

《PERCY》

Znacie to uczucie, gdu budzicie się rano i po prostu wiecie, że to będzie okropny dzień?

Ten  nie był nawet taki zły. Przez pierwszą minutę... Potem wszystko się posypało i zrozumiałem, że żądam zbyt wiele. Przecież chwila spokoju to coś czego nie mogę dostać.

Od urodzin Annabeth minęły dwa dni. Chyba jej się podobały, ale wyglądała na rozczarowaną. Myślę, że liczyła, że się jej oświadczę, ale nie jestem w stanie jej tego zrobić. Dać nadziei, że czeka nas szczęśliwe zakończenie. Że wszystko będzie dobrze.

Ubrałem się i otworzyłem drzwi domku, aby wyjść na śniadanie. Mimo tabletek brzuch bolał niemiłosiernie. Miałem fatalny humor i liczyłem skrycie, że nikt nie zechce ze mną rozmawiać. Oczywiście nic z tego nie wyszło. Po przejściu paru kroków zderzyłem się z biegnącą córką Hekate.

- Hej Annie! Gdzie tak pędzisz? - Przytrzymałem dziewczynę, aby się nie przewróciła.

- Cześć Percy. Mam dziś wiele do zrobienia. Przepraszam - po tych słowach uśmiechnęła się nerwowo i odbiegła szybko nie czekając na odpowiedź.

Wzruszyłem ramionami i ruszyłem dalej. Miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, ale to zignorowałem. Całe śniadanie patrzyłem się w podłogę. Czułem na sobie spojrzenie Annabeth i wiedziałem, że nadszedł czas.

Gdy zjadłem podeszliśmy do siebie.

- Cześć Mądralińska - przywitałem się i dałem jej całusa. Usłyszeliśmy gwizdy i śmiechy, ale zignorowaliśmy je.

- Hej Percy. Co się stało? - Spytała, po czym dodała -wyglądasz okropnie.

- Dzięki. Nie ma to jak usłyszeć komplement od swojej dziewczyny.

- Och, wiesz o co chodzi! - Trzepnęła mnie w ucho.

- Ta...

- A tak zmieniając temat, chyba czeka nas poważna rozmowa.

- Dobrze... Chodźmy do mnie.

W niezręcznej ciszy weszliśmy do mojego domku. Annabeth zamknęła za nami drzwi i popchnęła mnie z całej siły do tyłu. Zatoczyłem się zrzucając wszystko z półek na ścianach. Na jej twarzy malowała się złość. Jak to jest możliwe, aby humor zmienił się tak szybko?

- Dobra Glonomóżdżku. Teraz mi wszystko wyjaśnisz! Dlaczego coś przede mną ukrywasz?! Co to jest?! Co robisz w Wielkim Domu z Chejronem, Willem i Samem?! Dlaczego mnie okłamujesz?

To ostatnie zdanie wyszeptała, a w jej oczach pojawiły się łzy. Z westchnieniem usiadła na łóżku, a ja przed nią uklęknąłem. Dlaczego dziewczyny są tak bipolarne? Dla tego kto mi  to wyjaśni worek brokatu...

- Masz rację.  Kocham cię Annabeth najbardziej na świecie i nie chcę cię ranić.... Ale prawda jest taka, że to zrobię... -Nie przerywała mi, tylko cierpliwie czekała co mam do powiedzenia. - Ja nie wrócę w przyszłym roku do Obozu Herosów. Nie pójdę też do Obozu Jupiter. To moje ostatnie wakacje tutaj... - Tu wziąłem głęboki wdech - moje ostatnie wakacje z tobą. Muszę stąd odejść, wyjechać. Bardzo daleko. Ja już nie wrócę. 

- A-ale dlaczego?

- Ja... Prawdopodobnie niedługo umrę. Bałem się ci powiedzieć. Wmawiałem sobie, że to dla twojego dobra, aby cię nie zranić. Tak naprawdę jednak... Nie chciałem tego przyjąć do wiadomości - wyjaśniłem jej wszystko pomijając ten dziwny głos w mojej głowie. Jeszcze tego brakowało, aby uznała mnie za wariata.

Spojrzała na mnie przez łzy i uderzyła otwartą dłonią w policzek.

- Jak mogłeś?! Ukrywać to tak długo?! Po tym wszystkim co razem przeszliśmy nie możesz umrzeć - teraz już płakała. -  Nie tak po prostu!

Wstałem i usiadłem obok niej, a następnie wziąłem ją na kolana i zacząłem uspokajać. Siedzieliśmy tak jakiś czas, szeptałem jej na ucho jak bardzo ją kocham i prosiłem, aby się nie przejmowała.

-To ja powinnam cię pocieszać. Nie na odwrót - powiedziała po chwili.

- To nie jest teraz ważne.

- Nie! Ja tego tak nie zostawię! - Zerwała się na równe nogi i otarła łzy. I to by było na tyle z romantycznej chwili...
Ruszyła w kierunku drzwi, ale złapałem ja za nadgarstek i spytałem:

- Dokąd idziesz?

- Jak to gdzie? Porozmawiać z Chejronem, poczytać i w ogóle... Nie pozwolę ci tak po prostu umrzeć!

Potem wyrwała rękę z uścisku dała mi buziaka i na odchodne dodała:

- Masz mnie więcej tak nie okłamywać, bo się nie pozbierasz!



Na Zeusa, co ja mam teraz zrobić?

~~

Okej... Dziś mam urodzinki, więc w prezencie dla was świeżutki rozdział!


Wesołych Świąt wszystkim!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro