Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

40 - Jakże uczona rozmowa


- NIE! NIE! I jeszcze raz NIE! - wrzasnęła Rzesza. - Nie i już! Nie wrobisz mnie w ciążę! Skoroś taki chętny to sam urodź! 

- Wiesz...chciałbym, ale gdzie ja bym to dziecko nosił? - spytał ZSRR, pokazując na siebie.

- W tym wielkim bębnie! - burknęła Niemka, wciskając palec w sadło. - miejsca by starczyło i dla bliźniąt!

Twarz Rosjanina się rozpromieniła.

- O NIE!

- Urodź mi bliźniaki!

- a takiego wała! - Rzesza pokazała mu palec. - nie ja decyduję co wyjdzie! Trzy jedno dziecko czy więcej! Poza tym ja nie chcę być w ciąży, tak trudno to zrozumieć?! 

Francja dalej chrupała popcorn.

- Przecież...jak ty sobie wyobrażasz mnie - w ciąży?! - spytała Niemka, wskazując na siebie. 

- Normalnie. - wzruszył ramionami Rosjanin. - będziesz tylko trochę... większa. - pokazał na jej brzuch. - i tyle.

- TY IDIOTO! - warknęła Rzesza, kopiąc go ekhem...w najwrażliwszą część męskiej dumy.

- ja się pytałam metaforycznie! 

- Znokautowałaś go. - odparła spokojnie Francja, pokazując na leżące ciało. - i tak cię już nie słyszy.

- Dobra...to mamy taki plan. Ty załatwiasz łopaty, a ja znajduję najlepsze miejsce. - odparła Niemka do Bagietki.

Ta się uśmiechnęła. - Okej! Poradzę ci tylko żebyś zasiała jakąś roślinę pod ochroną, by jej wykopanie było przestępstwem. I najlepiej przeniosła tam jakieś robale, których jest nie wiem...tysiąc na cały świat. I masz załatwione chronione miejsce! - pokazała kciuk w górę. - A Ekoterroryści są lepsi niż policja! 

ZSRR jęknął.

- A jednak martwy nie jest. Odplanowujemy akcję. - odparła Rzesza, nie bez zawodu.

- No weeeeź! Ja się już napaliłam! - Francja zamachała rękami.

- Niestety. - pokręciła głową Rzesza. - on żyje. Zaczekamy z tym. Może go mocniej kiedyś walnę. 

- Dajesz siostra! - zawołała zadowolona Bagietka. - Czas wykorzystać naszą przewagę w tym, że nie mamy jajec na wierzchu! Atakuj zawsze tam. To idealna strategia. - odparła dumnie, kładąc rękę na biodrze. 

- Ale mnie wkurzył...- Niemka zrobiła się jeszcze bardziej czerwona niż była. - ja? W ciąży?! No jasne! Lepiej na kogoś innego zrzucić obowiązek noszenia kogoś w brzuchu przez całe dziewięć miesięcy, a samemu na gotowe przyjść! Oj, nie spodziewałam się tego po nim. 

- A ja totalnie spodziewałam. - wzruszyła ramionami Francja.

- Co? Jak? - spytała zdziwiona Rzesza. - od kiedy? O, zacna mistrzyni podziel się ze mną swoją mądrością!

- Po prostu to facet. A faceci tacy są. Urodź dla mnie, bo chcę mieć rodzinę.

- ...- Niemka spojrzała na Francję w szoku niczym skamieniała osóbka z anime. - Cofam to co powiedziałam...


- Nooo weeeeeź!

- Ja też jestem facetem! 

- Nie jesteś! Już nie! 

- Jestem! 

Francja dopadła do niej i jednym ruchem ścisnęła jej piersi. - A to co? Faceci nie mają cycków!

- AARRGG! - wrzasnęła Niemka aż podskakując. - Szalona, to boli! Zostaw moje klejnoty! - zasłoniła dłońmi swój biust.

- Klejnoty?

- No! 

- Penisa nie masz.

- C...co? Co ty tak nagle..?

- Jako facet miałaś penisa. A nie ma go teraz. - Francja wskazała palcem na krótkie spodenki Niemki. - Nie ma penisa. 

- I-i ty tak o tym spokojnie mówisz?! 

- A jak mam mówić. - wzruszyła ramionami. - Cycki, brak penisa. Cis kobieta. - odparła Bagietka. - jeszcze potrzebujesz dowodu? 

- N-nie! Przy tobie nie można nic zrobić, bo zaraz wskakujesz ze zboczonymi rzeczami! - krzyknęła Rzesza. - Idź sobie! Sio! - machęła nogą, gdy zobaczyła, że ta idzie w jej kierunku znowu.

- Hej~ a może byśmy się tak...wykąpały? - spytała miękkim głosem Francja.

- Jesteś mistrzem w przeskakiwaniu z tematu na temat. - mruknęła Niemka, opuszczając gardę (i przy okazji nogę również). - Badałaś się na ADHD czasem?

- Nie. Bo co to mi da? - spytała radośnie Bagietka.

- Yhm. Właśnie widzę...przynajmniej inne państwa będą wiedzieć z kim się spotykają! 

- Idziesz się kąpać? 

- Mówimy o czymś innym!

- A ja wracam do pytania. - Idziemy się kąpać, czy ja mam iść pierwsza? A wiedz, że ja lubię posiedzieć długo pod prysznicem. 

- Arg...- Niemka załamała ręce. - Niech ci będzie. Ale tylko dlatego, że nie chcę iść spać po północy. Idąc za Francją, popatrzyła jeszcze na leżącego ZSRR. - Ej?

- Hm?

- A co z nim? Tak go zostawimy?- Rzesza wskazała na ciało.

- Przecież nie wsadzimy go razem z nami do wanny. - odparła Francja.

- N-nie o to mi chodziło?! - wrzasnęła Niemka, podskakując. - Tylko...czy nie lepiej go położyć na łóżko? Bo wilka dostanie...

- Eeee...poradzi sobie. Podczas wojny spał na o wiele gorszych podłożach. Chodźmy się kąpać. Sam wstanie.

- Okeeeeej? Ale podłoga jest brudna...

- On sam jest brudny.

- Masz rację.

- No to chodźmy. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro