19. Przemiana
Chce zostać panterołaczką, ale Tiago się niezgodzi. Jest zbyt duże prawdopodobieństwo, że umrę. Jednak kto by go pytał o zdanie? Napewno nie ja. Mam plan i skrupolatnie go wykonam. W sumie nie jest zbyt skomplikowany jednak moj ukochany nie będzie miał nic do powiedzenia. I dobrze. To moja decyzja. Gdy tylko mój kotek wyszedł pobiegłam do Mijamo. Zobaczyłam ją przed chatą szyjącą koszule dla męża.
- Mijamo, musisz mi pomóc
- Oczywiście, Carlo, w czym moge pomóc?
- Nie tu- zlapałam ją za dłoń i pociągneła do lasu. Tam wyrwała mi rękę i powiedziała lekko zagniewana.
- Jesteśmy już chyba wystarczająco daleko. Czego chcesz?
- Przemień się i mnie ugryź. - powiedziałam pewnie.
- Co?! - zdziwiła się.
- Chce być zmienną
- Tiago nie może cię ugryźć? - spytała przestępując z nogi na noge.
- nie wiem o tym, ale to bez znaczenia. To moja decyzja.
- Masz racje. Twoja - westchneła i się rozebrała. Następnie przemieniła się w kota i podeszła do mnie. Podsunełam jej pod pysk przed ramie i skupiłam się na czymś miłym. Za wszelką cenę nie mogę mu teraz przekazać sygnału, że coś ze mną nie tak.
- Dalej, Mijamo - kocica ugryzła mnie. Cholernie bolało, ale dałam radę. Już po wszystkim.
- Dziękuje - powiedziałam i pobiegłam do domu czekać na Tiaga. Usiadłam w salonie i czekałam. W końcu przyszedl.
- Cześć, kochanie - pocałował mnie, a ja odsunełam się od niego.
- Musimy poważnie porozmawiać
- Co się stało? - spytal zaniepokojony.
- to - szepnełam i zakasałam rękaw. Gdy ujrzał ugryzienie powiedziałam.
- Tej nocy zostanę zmienną
- Carli! Jak mogłaś?! Czemu?! A jak umrzesz?! - Tiago wpadł w panikę.
- Nie umrę. Spokojnie. To był mój wybór, Tiago, mój i tylko mój - szeptała, kiedy łzy rozpaczy i bezsilności spływany z twarzy jej ukochanego.
- Bèdziesz cały czas przy mnie?
- Oczywiście. Nie zostawie cię
- Wièc choć. Musimy się przygotować. - uśmiechneła. się łagodnie. Wzieliśmy koce i lek przeciw bólowy. W lesie rozłożyliśmy koce i oglądaliśmy gwiazdy. Czekaliśmy ciesząc się sobą. W końcu księżyc zajaśniał na niebie w pełnej krasie. Jęczałam naga z bólu na kocach. W moim organiźmie szalał ogień. Byłam cała rozpalona.
- Dasz radę, Carli - szepnął Tiago patrząc na mnie. Stanełam na czterech łapach i krzyknełam. Ręce i nogi zmieniły mi się w łapy pokryte czarnym futrem.
- Aaa!! Moja głowa!! - krzyknełam. Mój krzyk zmienił sir w ryk gdy moja głowa się zmieniła. Leżałam w postaci kota na kocach dysząc ciężko.
- UDAŁO SIĘ!!!! - krzyknął ze szczęscia i przytulil mnie. Polizałam jego policzek i zaczełam się łasić.
- Moja śliczna kotka💖🐱
😇😇😇😇😇😇😇😇😇😇😇😇😇😇😇
Jeszcze Epilog i koniec ;*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro