Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17. Wystarczy mi sił?

~ Pamiętasz coś jeszcze?
~ Parę szczegółów oraz naszą randkę
~ To był cudowny dzień - zaśmiał się Tiago.
~ Tylko nierozumiem jak mogę czuć coś do ciebie będąc przeznaczoną Mattiasa.
~ Nie jesteś jego przeznaczoną! - warknął wściekle kocur, a po chwili powiedział.
~ Przepraszam, maleńka, nie chciałem cię przestraszyc. Po prostu jesteś moją przeznaczoną
~ Oh, Tiago... tak się cieszę - wtem Matt się zatrzymał. Byliśmy na miejscu.
- Mattiasie? Gdzie jesteśmy?
- No jak to gdzie? W szkocji. Idealne miejsce dla nas - nie wiem o co mu chodzi... co jest w Szkocji idealnego... i to jeszcze dla nas. Chyba dla niego to że jestem daleko od ukochanego.
~ Tiago, jestem w Szkocji
~ Dobrze. Jestem blisko. Przed świtem cię uratuje. - później rozłączyli swoje umysly. Weszłam za Mattem do zamku, bo tak naszym domem jest zamek. Widać, że mnie nie zna. Kamienie. Przeciągi. Labirynt korytarzy.
- Kochanie, nim sięrozpakujemy musimy coś zrobić.
- Co?
- Muszę cię oznaczyć
- Ale... - nie chciałam tego. Chce do Tiaga. Matt zamknął mnie żelaznym uścisku i wgryzł się w moją skórę. Poczułam ból niedoopisania. Słyszałam skowyt bólu ukochanego. Też to czuł, a raczej czuliśmy to obydwoje. To było straszne. Wrzasneła, a Matt puścił mnie. Nie podtrzymał, ani nic. Uderzyłam o zimną posadzkę.
- Jeszcze tej nocy się sparujemy, więc wypocznij - odrzekl i odszedl.
~ Co to kurwa bylo? - spytał Tiago.
~ Oznaczył mnie
~ O Nie!!! To niedopuszczalne! Nie pozwól mu  siè ze sobą jeszcze sparować!
~ Ale jak? Jestem tylko słabym człowiekiem.
~ O nie,maleńka. Jeśli skupisz możesz emocje wykorzystać jak magie
~ Co? Nie umiem tak!
~ Umiesz, Carli. - nasze mentalne połączenie zostało zerwane. A jeśli mi się nie uda? Spokojnie, Carlo... twój ukochany w ciebie wierzy. Powoli podniosłam się z podłogi.
- Szybko wypoczełaś - stwierdził Mattias.
- Jeszcze nie wypoczełam. Dopiero idę wypocząć.
- Nie, maleńka. Wstałaś = wypoczełaś. Czas na parowanie.
- Ależ Matt to chyba  za wcześnie, ja ciebie nie pamiętam... - próbowałam grać na czas.
- O nie, byt długo czekałem! - złapał mnie w pasie i usadził na swoich kolanach.
- Puść mnie! - darłam się i wyrywałam jak tylko mogłam. Siłowaliśmy się, aż spadłam na podłoge.
- Masz być posłuszna, kurwo! PO-SŁU-SZNA!! - krzyczał wściekle kopiąc ją. Była obolała i obraz jej się zamazywał przed oczami.
- O nie, Carlo, będziesz przytomna - powiedział przestając. Przeciął kawałek jej sukienki i rozdarł ja na pół zerwał z niej później bielizne. W końcu odzyskałam odrobinę sił. Jednak czy to wystarczy???

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro