16. Kim jesteście?
Carla
Obudził mnie czyjś szept.
- Maleńka, obudź się. - otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam zmartwioną męską twarz. Głowa mnie tak strasznie bolała.
- Kim jesteś? - spytałam słabo. W głowie miałam wielką ziejącą pustkę. Nic nie mogłam dopasować.
- Kim ja jestem? - szepnełam zagubiona.
- Spokojnie, myszko... jestem Mattias, twój przeznaczony, a ty masz na imię Carla.
- Przeznaczona? Co to znaczy? - spytałam, a Matt wciągnął mnie na swoje kolana.
- Naszym przeznaczeniem jest kochać się jak w bajkach dla dziewczynek? - spytałam.
- Właśnie tak, króliczku - pocałował mnie lekko. Odwzajemniłam pieszczote lecz moje serce zakuło nieznanym bólem. Księżniczki chyba się tak nie czują... Czemu motyle nie latają mi w brzuchu? Czemu serce nie bije jak szalone?
Może poprostu jesteśmy na wczesnym etapie związku... - pomyślałam z nadzieją.
- Gdzie jestem? Czemu nic nie pamiętam?
- Jesteś w starym opuszczonym domu. Gonił nas panterołak... chce nas zabić. Mieliśmy ruszyć z rana, ale spadlaś ze schodów - wytłumaczył mi. Przestraszyłam się.
- Czemu chce nas zabić? Co to za panterołak? - spytałam, a on mnie przytulił i zaczął uspokajająco głaskać po plecach. Ten gest nie przyniósł mi ani trochę ulgi. Wydawał się pusty...
- Chce ciebie i niemoże zaakceptować naszego uczucia, dlatego chce nas zabić. Nazywa się Tiago - moje serce zabiło szybciej gdy wypowiedział to imię. Jakby rwało się do jego właściciela.
- Nie siedź tak Carlo... Musimy uciekać - rzekł szorstko. Nawet nie zauważyłam kiedy wstał i podszedł do drzwi. Kiwnełam głową i od razu wstałam, czego pożałowałam. Głowę rozsardzało mi miliony igieł.
- No chodź! - krzyknął z dołu. Skrzywiłam się lekko i zeszłam do niego.
Wsiedliśmy pospiesznie do samochodu. Matt kierował, a ja siedziałam z tyłu odpoczywając. Tiago... tak bardzo chcę utopić się znów w jego złotych oczach. Zesztywniałam... skąd wiem jakiego koloru ma oczy? Bo wiem. Jestem pewna, że jego oczy są tego koloru. Pamiętam je... pierwszy raz... w ciemnej uliczce. Ja, on i Mattias... kłócili się i walczyli. Nie mogę sobie przypomnieć szczegółów. Szkoda...
- Matt... mogę ci zadać kilka pytań? - spytałam niewiennie.
- Na jaki temat? - zerknął na mnie podejżliwie.
- Moj... wciaż tak mało o sobie wiem...
- Pytaj
- Em... mój ulubiony owoc?
- gruszka - odpowiedział po chwili. Nie. Maliny i truskawki. Czemu tego nie wie? Zakochani wiedzą o sobie takie głupoty.
- A kolor?
- E... yh... czarny. - Nie. Fiołkowy. Wiem to. Pamiętam co lubię.
- Ostatnie pytanie. Co robię, gdy jem coś według mnie przepysznego?
- Zachwalasz to i próbujesz odtworzyć w domu. - Nie... mruczę. Czemu on nic o mnie nie wie. Przypomniałam sobie jak byłam z przystojnym mężczyzną w mieście. Z Tiago... jadłam najpyszniejsze czekoladki jakich w życiu próbowałam. Mruczałam, a potem... kochałam się z nim w lesie. Mój kotek. Czemu jestem z Mattem, a nie znim? To bezsensu.
~ Carlo, znajdę cię - usłyszałam odległy szept w głowie.
~ Tiago?
~ Oh, najmilsza, tak to ja. Uratuję cię od tego śmiecia.
~ Czemu śmiecia? - spytałam.
~ Maleńka, co się stało? Nie pamiętasz?
~ Straciłam przytomność. Mattias powiedzial, że po upadku ze schodów ~ Mnie też nie pamiętasz? - w jego głosie pobrzmiewal smutek.
- Pamiętam twoje złote oczy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro