Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15

Spał jak zabity. Nie pamiętał, żeby cokolwiek mu się śniło. O dziewiątej Kartofelek obudził go, oznajmiając, że za godzinę powinien zejść na śniadanie. Ze zdziwieniem stwierdził, że to dość późna pora na ten posiłek. Przynajmniej w Czarnym Dworze. Wzruszył ramionami i poszedł do łazienki powłócząc nogami.

Prysznic nieco go rozbudził, ale i tak miał ochotę jeszcze się przespać. Nawet nie patrzył, w co się ubiera. Wreszcie wyszedł ze swojego pokoju i udał się w stronę jadalni. Miał wrażenie, że droga wydłużyła się co najmniej dwa razy. To pewnie dlatego, że jestem niewyspany – pomyślał.

Dojście do jadalni zajęło mu jeszcze kilka minut. Otworzył drzwi, wszedł do środka i stanął jak wryty.

W środku byli wszyscy, których zdążył poznać od początku pobytu w Czarnym Dworze. Był tak zszokowany, że niemal nie usłyszał jak wykrzykują – Niespodzianka! – chociaż przewidywał wcześniej, że mogą zrobić coś podobnego.

Poczuł, że ktoś ciągnie go za ramię do stołu tak suto zastawionego, że talerze niemal z niego spadały. Ludzie zaczęli składać mu życzenia i wciskać w dłonie prezenty, a on raz za razem odpowiadał – Dziękuję.

Ludzie przewijali mu się przed oczami. Już sam nie wiedział przez kogo został wycałowany, przez kogo wyściskany. Sam nie zwracał na to zbyt dużej uwagi, dopóki nie podszedł do niego Tom. W pomieszczeniu powstał gwar, gdyż większość już zasiadła do stołu i śmiejąc się zajadała smakołyki. Jednak Tom przybliżył się na tyle, że Harry usłyszał każde słowo.

- Wszystkiego najlepszego, Harry – życzył mu, uśmiechając się niemal zniewalająco.

- Dzięki – odpowiedział z uśmiechem gryfon, zanim został porwany w silne ramiona. Potter uniósł głowę do góry i zapytał – Ty to wszystko zorganizowałeś?

- Miałem kilku pomocników. – Pocałował Pottera w czoło i puścił. – Mam nadzieję, że ci się spodoba – powiedział Riddle i dał Harry'emu niewielką paczuszkę.

Chłopak otworzył podarunek. W środku, na malachitowej poduszeczce leżał najpiękniejszy naszyjnik, jaki Harry kiedykolwiek w życiu widział. Miał złoty, delikatny łańcuszek. Zawieszka była wielkości korka od butelki, której wnętrze wypełniał niesamowicie lśniący szmaragd z wygrawerowanym po środku wężem, układającym się w "S".

- Tom... to jest przepiękne – powiedział cicho, wpatrując się w naszyjnik. Marvolo uśmiechnął się widząc reakcję gryfona.

- Chciałbym, żebyś zawsze go nosił – oznajmił. – Nie musisz go pokazywać. Będzie nawet lepiej, jeśli ukryjesz go pod ubraniem. Ma nałożone zaklęcia ochronne, najsilniejsze, jakie znam.

- Tom, nie musiałeś...

- Wiem – przerwał mu.

- Dziękuję – powiedział jeszcze raz i wtulił się w jego pierś.

***

To były najlepsze urodziny w jego życiu. Nie dlatego, że dostał całe mnóstwo prezentów. Nawet nie dlatego, że na śniadanie zjadł tort czekoladowo-truskawkowy. Pierwszy raz w swoim życiu mógł świętować swoje urodziny i cieszyć się z ich nadejścia z bliskimi mu osobami. Nie było Dursleyów, którzy traktowali go w tym dniu jeszcze gorzej, nie było samotnie spędzanego dnia, życzenia samemu sobie wszystkiego najlepszego o północy. Było tak, jak zawsze marzył.

Po dobrych dwóch godzinach opychania się łakociami Tom powiedział, że wieczorem zaplanował dla niego jeszcze jedną niespodziankę.

- Tom, wydaje mi się, że nie potrzebuję już nic więcej – powiedział z wdzięcznością Harry.

- Myślę, że zmienisz zdanie. – Uśmiechnął się tajemniczo. – A teraz wybacz, muszę coś załatwić. Zobaczymy się wieczorem – powiedział i wstał.

A raczej próbował, bo od razu z głuchym łoskotem upadł na podłogę. Wszyscy zerwali się z miejsc, jednak pierwszy przy Riddle'u znalazł się Harry.

- Tom. Tom! – zaczął do niego wołać.

- Odsuńcie się! – warknął Severus. Kiedy wszyscy, oprócz Harry'ego, oddalili się nieco, Snape wyciągnął różdżkę i za pomocą magii zaczął lewitować ciało nieprzytomnego Riddle'a. Harry szybko pospieszył za nimi.

Dotarli do komnat Toma, gdzie Severus ułożył bezwładne ciało na ogromnym mahoniowym łóżku.

- Co mu się stało? – zapytał cicho Harry.

- Lepiej będzie, jeśli stąd pójdziesz – powiedział bez ogródek Snape.

- Nie. Powiedz, co mu jest – zażądał.

- Jeśli będzie chciał, to sami ci powie.

***

Nie minęło dużo czasu, kiedy Tom się ocknął. Severus od razu podał mu eliksiry. Riddle spojrzał na nie z odrazą, ale wypił je bez słowa, po czym opadł na poduszki.

- Długo byłem nieprzytomny? – zapytał zachrypniętym nieco głosem.

- Niecałe dwadzieścia minut – odpowiedział Severus z ciężkim westchnięciem. – Jest coraz gorzej, wiesz to.

- Nie powiedziałeś Harry'emu, prawda? – zadał kolejne pytanie, jakby nie zauważając uwagi Severusa.

- Czego mi nie powiedział? – Wzrok Toma padł na gryfona. Jego źrenice rozszerzyły się z przerażenia, ale nie dał tego po sobie poznać zachowaniem. – Tom!

- Niczego, Harry – powiedział pozornie spokojnym głosem.

- Co przede mną jeszcze ukrywasz? – zapytał poirytowanym głosem. Miał już dość tych wszystkich tajemnic.

- Harry, ja...

- Powiedz mu, do cholery – przerwał mu Snape. – Nic ci nie da odwlekanie tego – warknął.

Tom nie odpowiadał. Wyglądał dziwnie. Jakby nagle postarzał się o piętnaście lat. Wreszcie podniósł wzrok i spojrzał na Severusa.

- Zostaw nas samych – powiedział.

Snape wyszedł.

- Choć tu. – Tom poklepał miejsce obok siebie na łóżku. Harry podszedł i usiadł na brzegu. – Bliżej – powiedział, ale Harry nie zareagował. Riddle złapał go za rękę i przyciągnął bliżej siebie. Wziął go za rękę i splótł ich palce razem. – Harry, co wiesz o towarzyszach krwi?

- O czym? – zapytał zaskoczony.

Tom westchnął i uśmiechnął się trochę smutno.

- Wiesz, niektóre magiczne istoty posiadają swoich towarzyszy i mają dar rozpoznawania ich. Ten dar mają wilkołaki, wampiry, niektóre centaury... i ja.

- Ty? Jesteś wampirem?

Riddle zaśmiał się.

- Nie. Jestem wężousty.

- No i? Ja też jestem. – Harry zdawał się być zdezorientowany.

- Jestem wężousty, ponieważ mam w sobie pierwiastek węża. Ty jesteś wężousty, bo masz w sobie część mojej duszy – wytłumaczył Tom. - Widzisz różnicę?

- Tak myślę. Ale... ja nadal nie rozumiem, co to wszystko ma wspólnego ze mną.

- Widzisz, moja... rasa... ma pewną cechę. Ta cecha występuje również u centaurów. - Tom wziął głęboki oddech i kontynuował – Jeśli nasz towarzysz nie wyrazi chęci połączenia, lub odrzuci nas, umieramy.

- Ja nadal nie rozumiem...

- Ty jesteś moim towarzyszem, Harry – przerwał mu Tom.

Spojrzenie Harry'ego wyrażało czyste zdumienie.

- C-co?

- Jesteś moim...

- Słyszałem – zdenerwował się gryfon. – Chcesz mi powiedzieć, że... – Nie skończył zdania. Zamiast tego wyszarpnął rękę z jego dłoni i zaczął się oddalać.

- Harry? – zaniepokoił się Riddle.

- Sprowadziłeś mnie tu, bo nie chcesz umrzeć, tak? – zapytał głośnym i drżącym głosem. – Myślałem, że naprawdę ci na mnie zależy. Jak mogłem być tak głupi?! – Wstał z łóżka i zaczął cofać się w stronę drzwi. – Mogłem się domyślić, że robisz to wszystko w jakimś celu.

- Harry, to nie tak – próbował się wytłumaczyć Marvolo.

- A jak?! – wrzasnął Potter. – Zresztą i tak mam to w dupie – powiedział szorstko i wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami.

***

- Jak mogłeś mi nie powiedzieć?! – wrzasnął Harry od progu. – Podobno ci na mnie zależy! Skoro tak, to czemu mi nie powiedziałeś?! – W mgnieniu oka znalazł się przy biurku Snape'a.

Mężczyzna spojrzał na niego zaskoczony, jednak nie zdążył nic powiedzieć, bo Harry znowu zaczął wrzeszczeć.

- To dlatego mnie sprowadziliście, tak? Obchodziło was tylko to, czy uratuję jego lordowski tyłek!

- Co ci powiedział? – warknął niezadowolony Severus.

- Co?

- Co zdążył ci powiedzieć, zanim dopowiedziałeś sobie resztę? – powtórzył wyraźnie poirytowany.

- Powiedział, że jak się z nim nie połączę to umrze – odpowiedział już trochę spokojniej Harry, jednak nadal szybko oddychał.

- Dokładnie tak ci powiedział? – zapytał powątpiewająco Severus.

- No... najpierw powiedział, że jak się nie połączy ze swoim towarzyszem to umrze, a potem, że to ja jestem jego towarzyszem.

- Czyli nie powiedział, że oczekuje z twojej strony jakiegokolwiek poświęcenia?

- O co ci cho...

- Potter, do jasnej cholery, nie przyszło ci do głowy, że Tom wcale nie oczekuje od ciebie żadnego połączenia?

- To niby co ja tu robię, co? – zapytał wyzywająco chłopak.

- Kiedyś musiałeś poznać całą prawdę, ty bezmózgi gryfonie – zaszydził.

- Nie obrażaj mnie!

- Przestanę, jak zaczniesz myśleć.

Harry spuścił głowę i zaczął wpatrywać się w swoje buty. Co, jeśli Tom naprawdę nie oczekiwał ode mnie połączenia? – pomyślał. – Ale w takim razie po co ukrywał to tak długo?

- To co mam teraz zrobić? – zapytał cicho, nadal wpatrując się w podłogę.

- Wiesz, Harry, czasem rozmowa jest zbawienna.

Gryfon skinął głową i zaczął cofać się do wyjścia. Był przy drzwiach, kiedy usłyszał jeszcze jedną radę.

- Tylko nie wrzeszcz tym razem.

***

Siedział w swoim pokoju już od dwóch godzin. Nie poszedł na obiad. W ogóle nie był głodny. Musiał sobie wszystko poukładać, przemyśleć, co powiedzieć Tomowi, przeprosić, czy najpierw wypytać o szczegóły.

Naprawdę, miał już tego dosyć. Jego najlepsze urodziny w mgnieniu oka stały się jednymi z najgorszych. Jak gdyby cały świat go nienawidził, jakby wisiało nad nim nędzne fatum*.

Godzinę temu był u niego Remus. Jak się okazało, on też wiedział. I nie pisnął ani słowa. Zastanawiał się, co jeszcze przed nim ukrywają. To naprawdę dołujące, mieć świadomość, że przyjaciele? rodzina? ma przed tobą tajemnice dotyczące ciebie. Resztkami silnej woli zdołał się opanować i nie nawrzeszczeć na Remusa. Zamiast tego odwarkiwał odpowiedzi i kazał zostawić się w spokoju. Skoro postępują z nim jak z jakimś głupim dzieciakiem, to będzie się tak zachowywać.

Leżał na łóżku tyłem do drzwi i zastanawiał się co zrobić, kiedy usłyszał, jak drzwi się ponownie otwierają.

- Powiedziałem ci już chyba, że niczego nie potrzebuję – warknął. Drzwi się zamknęły, ale gość nie wyszedł, tylko zaczął iść w stronę łóżka. Harry słysząc zbliżające się kroki warknął głośniej – Remusie, wyjdź! Chcę być sam.

- To ja, Harry – usłyszał. Szybko się odwrócił. Niecałe dwa metry od niego stał Tom. W jego oczach widoczny był żal, ale postawa nie zdradzała jego samopoczucia nawet w najmniejszym stopniu.

- Po co przyszedłeś? – zapytał o wiele ostrzej niż zamierzał.

- Chciałem wiedzieć, jak się czujesz – opowiedział łagodnie Riddle. – Ale być może powinienem przyjść później. – Spróbował się uśmiechnąć, ale nie bardzo mu wyszło. Odwrócił się i podążył do wyjścia. Zdążył jednak zrobić tylko dwa kroki, kiedy gryfon zawołał

- Tom?

- Tak? – Odwrócił się szybko.

- Dlaczego tu jestem? – zapytał już spokojnie, ale z wyraźnie słyszalnym w głosie smutkiem.

Tom zbliżył się i usiadł na brzegu łóżka.

- Naprawdę sądzisz, że chcę na tobie wymusić połączenie, by nie umrzeć?

Harry nie odpowiedział. Odwrócił tylko wzrok w drugą stronę. Tom usiadł bliżej niego i ścisnął jego dłoń swoją, zmuszając tym samym do spojrzenia na siebie.

- Jesteś tu, Harry, bo chciałem, żebyś poznał całą prawdę, zanim odejdę – zaczął wyjaśniać. – Chciałem, żebyś wiedział, kim tak naprawdę jestem. Żebyś wiedział, kto stoi za śmiercią twoich rodziców. Żebyś sam mógł wybrać, po której stronie stanąć. Żebyś wiedział, jak... jak bardzo cię kocham – dokończył ciszej.

Harry rozszerzył oczy ze zdziwienia. Tom wyznał mu miłość. TOM RIDDLE wyznał mu MIŁOŚĆ! To było dziwne. Nigdy wcześniej nikt mu tego nie powiedział. Nie w takim kontekście przynajmniej.

Siedział osłupiały. Nie miał pojęcia, co powiedzieć. Palnął pierwsze, co przyszło mu do głowy.

- Nie chcę, żebyś umarł.

Tom uśmiechnął się lekko. Wyciągnął dłoń w stronę policzka gryfona i delikatnie go pogładził.

- Póki co jeszcze żyję, Harry.

- Ale jestem twoim horkruksem. Nie umrzesz.

Riddle uśmiechnął się smutno. Harry był taki niewinny. Taki nieświadomy zła, jakie gotuje nam los. Przeniósł rękę z jego policzka na dłoń i uścisnął ją lekko.

- Horkruksy są ochroną tylko przed śmiercią z czyjejś ręki. Nie chronią przed śmiercią duszy – wyjaśnił. Jego głos był przepełniony goryczą.

Siedzieli chwilę w ciszy. Potter czuł się nieco skrępowany pod przeszywającym spojrzeniem Marvola. Nigdy wcześniej tak się przy nim nie czuł. Riddle najwyraźniej zobaczył jego spięcie, bo powiedział

- Nie musisz się bać, Harry. Nie mam zamiaru zmieniać naszych wcześniejszych stosunków.

- Nie boję się, tylko... – Sam dokładnie nie wiedział co, więc po prostu wzruszył ramionami. – Tom, skoro nie chcesz zmieniać... naszych stosunków... to co będzie dalej?

- Dalej? Postaram się zapewnić ci jak najlepszą przyszłość.

- Ale umrzesz – powiedział smutno chłopak.

- Każdy kiedyś umrze. – Przyciągnął go do siebie, przytulił mocno i pocałował w czubek głowy.

- Nie chcę, żebyś umarł – wymamrotał już drugi raz Harry.

- Nie rozmawiajmy o tym dzisiaj – powiedział nagle Tom. – Są twoje urodziny. Powinieneś teraz świętować.

- Nie mam nastroju na świętowanie.

- Więc trzeba ci poprawić nastrój. Nawet wiem, co może ci pomóc – oznajmił i wstał z łóżka. Harry nie ruszył się z miejsca. – No już, ruszaj się. Mam dla ciebie niespodziankę. – Uśmiechnął się do niego tajemniczo.

- Kolejną? – zapytał niepewnie Harry.

- Chodź już, marudo – powiedział Tom, stojąc już przy drzwiach. – Jestem pewien, że ta ci się spodoba.

***

Nie miał pojęcia w jakiej części Dworu się znajdują. Nie byłby w stanie teraz sam wrócić do swojego pokoju. Przed nim szedł Tom, co jakiś czas mówiąc, że szkoda, iż Harry nie zaprzyjaźnił się ze ślizgonami. Nie miał pojęcia, o co mu chodzi, dopóki nie dotarli na miejsce.

Stanęli przed drzwiami. Tom uprzedził Pottera, że kiedy już będzie chciał wrócić do siebie, ma poprosić skrzata o pomoc, albo przywołać kogoś przez niego.

- Mam nadzieję, że się ucieszysz – powiedział jeszcze i odszedł.

Harry ostrożnie uchylił drzwi, przed którymi stał. Jego oczom ukazał się jasny, ładny pokój. Pomieszczenie wydawało się być puste. Wszedł głębiej do środka i zaczął się rozglądać, ale nie znalazł niczego niezwykłego.

Podszedł do okna i wyjrzał przez nie. Po rozpościerającym się na zewnątrz krajobrazie uznał, że jest po drugiej stronie rezydencji. Złapał za klamkę, chcąc uchylić okno, kiedy usłyszał zdziwiony i przestraszony szept.

- Harry?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro