Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

- Hermiona! – w tym samym momencie ktoś wbiegł do pokoju.

Harry spojrzał w tamtą stronę. W drzwiach stał Draco, który szybko podbiegł do bruneta i usiadł na skraju łóżka. Złapał go za rękę i zapytał niespokojnie – Harry? Co się dzieje?

- Tom właśnie torturuje Hermionę! – odpowiedział ze łzami w oczach. – Draco, musisz mi pomóc. Musimy ją ratować! – Gryfon był całkowicie spanikowany. Jeszcze nigdy nie bał się tak o swoich przyjaciół.

- Harry, Tom już dawno śpi. – powiedział spokojnie ślizgon, jednak to nie wywołało żadnego efektu.

- Musimy jej pomóc. On ją zabije – mówił bardziej do siebie niż do Malfoya Harry.

Ślizgon, nie wiedząc już jak uspokoić chłopaka, wezwał skrzata – Kartofelek! – Gdy tylko stworzenie się pojawiło, rozkazał szybko – Sprowadź tu Toma. Natychmiast! Powiedz mu, że chodzi o Harry’ego.

Dosłownie minutę później do sypialni gryfona wszedł Riddle i ujrzał nieudolne próby uspokojenia Pottera przez młodego Malfoya. Szybko podszedł do roztrzęsionego chłopaka i tak jak blondyn, usiadł na skraju łóżka, tyle że po drugiej stronie.

- Harry? – zwrócił na siebie uwagę gryfona.

- Co ty jej zrobiłeś? – wrzasnął – Jak mogłeś? – by zaraz ściszyć głos do lewo słyszalnego szeptu.

- Miałeś wizję? – zapytał domyślając się, dlaczego chłopak jest w takim stanie. – Draco, idź do Severusa i powiedz mu, żeby przyniósł dla Harry’ego eliksir uspokajający – wydał polecenie i znów zwrócił się do Harry’ego. – Harry, posłuchaj mnie, nie wysyłałem ci żadnej wizji – powiedział stanowczo, patrząc prosto w zielone oczy. – A teraz powiedz mi, co widziałeś.

- Ja… – szepnął. – Ty… On j-ją torturował – wyjąkał, a z jego oczu popłynęło jeszcze więcej łez.

- Kogo?

- Hermionę – powiedział ledwo słyszalnym głosem.

- Harry, jestem prawie pewien, że Dumbledore wysyła ci wizje nieprawdziwych zdarzeń, żeby cię przestraszyć. Rozumiesz? – Harry skinął głową.

- A–ale jeśli jej naprawdę coś się stało? – zapytał niepewnie. – Tom, ja nie przeżyję, jeśli coś jej się stanie. Jej, albo… Ronowi. – W tym momencie do pokoju wszedł Snape, a zaraz zanim wkroczył ponownie Draco. Ten pierwszy szybko podszedł do łóżka i wcisnął Potterowi w rękę filiżankę z herbatą. Draco stanął niedaleko i patrzył, nie wiedząc co ma zrobić.

- Miałeś przynieść eliksir uspokajający, nie herbatę. – zdenerwował się Tom.

- Brał już dziś jeden. A dobrze wiesz, że ten eliksir jest uzależniający. To herbata z dodatkiem mugolskiego środka na uspokojenie. – Popatrzył na gryfona. Severus nigdy nie okazywał emocji. Jednak teraz w jego oczach można było dostrzec troskę. – Wizje?

- Tak – odpowiedział Tom. – Severusie, weź ze sobą Lucjusza i sprawdźcie, czy rodzina Grangerów jest bezpieczna – polecił Tom. – Możesz odejść Draco. Powinieneś pójść spać – zwrócił się do blondyna. Kiedy został już z Harrym sam, przysunął się do niego i ciasno objął ramionami. Gryfon powoli uspokajał się w objęciach Toma. Jednak, mimo że jego ciało przestało drżeć, a oddech się wyrównał, oczy ciągle miał załzawione, a od czasu do czasu wypływały z nich pojedyncze, słone krople. – Już dobrze Harry – szeptał mu do ucha Lord. – To nie było prawdziwe.

- Ja tak się boję, Tom. Przecież Dumbledore może jej coś zrobić i próbować wmówić mi, że to byłeś ty – wyszeptał z twarzą wciśniętą w zagłębienie jego szyi.

- Cii… Już dobrze – uspokajał go. – Wiesz, jeśli chcesz, możesz zaprosić Hermionę na resztę wakacji do Czarnego Dworu – zaproponował Czarny Pan nie wiedząc już, jak odgonić od bruneta przykre myśli.

- Ale wtedy, ona… Musielibyśmy jej o wszystkim powiedzieć – powiedział niepewnie spojrzawszy w brązowe oczy Riddle’a.

- A ufasz jej na tyle, by powierzyć w tajemnicy to, czego się dowiedziałeś?

- Ja… – zaczął, po czym urwał, by zastanowić się, czy to dobry pomysł mówić o wszystkim Hermionie. Bał się jej reakcji na wiadomość, że to nie Tom masowo morduje mugoli, że to nie on zabił mu rodziców. Był niemal pewien, że Grangerówna w to nie uwierzy.

- Może przemyśl to, a jutro wieczorem wrócimy do tematu, hm? – zaproponował.

- Dobrze – zgodził się Harry.

- Powinieneś się przespać. Do rana jeszcze daleko – powiedział, po czym odsunął się od gryfona i pomógł mu ułożyć się na łóżku. – Śpij dobrze. – Uśmiechnął się lekko i wyszedł z pokoju. Będąc już w swojej sypialni przywołał do siebie skrzata. – Piegusku! – pojawił się przed nim, tak samo ładnie ubrany jak Kartofelek, mały skrzat z mnóstwem piegów na swej małej buźce. Miał duże, odstające uszy, na których również było trochę brązowych kropek.

- Pan wzywał Pieguska? – zaskrzeczało stworzenie.

- Tak. Chciałbym cię prosić, abyś czuwał przy Harrym, a kiedy będzie miał koszmar, natychmiast mnie powiadom, dobrze?

- Oczywiście, sir. – Ukłonił się i zniknął.

Tom odetchnął ciężko. Miał nadzieję, że tej nocy już nic nie zakłóci spokoju jego, ani Harry’ego. Zdjął szlafrok i wśliznął się do ogromnego łóżka. Martwił się. Jeśli Dumbledore nie zaprzestanie napaści na umysł Harry’ego, będzie trzeba pomóc chłopakowi w obronie. A raczej po prostu go obronić. Severus musi nauczyć go oklumencji. Pomyślał. Ułożył się na łóżku wygodniej i westchnąwszy, począł rozmyślać dalej.

Riddle chciał, aby ten chłopak był bezpieczny, by wreszcie zaznał trochę szczerej akceptacji i troski. Coś go ciągnęło do gryfona, jednak tłumaczył to sobie obecnością swojej duszy w nim. Mimo wszystko martwił się o niego, chciał go chronić. Tak po prostu, nie dlatego, że jest on horkruksem. Gdyby Harry chciał, Tom pomógłby mu zniszczyć tę część jego duszy, chociaż nie byłoby to dobre dla niego samego.

W końcu stwierdził, że do Czarnego Dworu trzeba sprowadzić wilkołaka. Może dzięki temu Harry poczuje, że jego życie to nie tylko kłamstwa. Powiedział do siebie w myślach i zatopił się w sennych marzeniach.

***

Severus Snape siedział w swojej komnacie przy kominku w wygodnym dużym fotelu sącząc powoli lampkę czerwonego wina. Patrzył w ogień i zastanawiał się, czy Potter kiedykolwiek przestanie go nienawidzić. Wiedział, że to, w jaki sposób go traktował przez te wszystkie lata w Hogwarcie, nie zostanie mu szybko wybaczone. Aczkolwiek miał nadzieję, że chłopak zacznie go kiedyś traktować przynajmniej jak sprzymierzeńca.

Nie mógł znieść myśli, że jego syn chrzestny może czuć do niego jedynie wrogość. Powszechnie wiadomo, że mści się na Harrym za to, co w przeszłości zrobił mu James. Jednak on wybaczył Jamesowi jeszcze przed narodzinami jego syna. Nie chciał się mścić. Ale był do tego zmuszony. Zmuszony do grania. Dumbledore nie mógł się dowiedzieć, że Potter, syn zdrajców, jest synem chrzestnym jego ‘szpiega’. Wtedy wszystkie starania obalenia Starego Dropsa poszłyby na marne.

Jego cierpienie wzmagało się każdego dnia, w którym zmuszony był okazać Harry’emu pogardę. Serce pękało na tysiąc kawałków, kiedy widział w tych zielonych oczach, tak podobnych do oczu Lily, czystą nienawiść. Stawał się wręcz chory z ogromnego żalu po każdej wymuszonej i całkowicie obłudnej reakcji na to spojrzenie.

Jednak teraz ma zamiar naprawić to, co zostało zepsute w celu zachowania tajemnicy. Bo mimo że tego nie okazywał, zależało mu na Harrym. Bo chociaż przywdziewał co dzień maskę obojętności i sarkazmu, to chciał mieć możliwość, chciał móc zdjąć ją kiedyś przed gryfonem. Czuł do siebie odrazę przez to, jak go traktował.

Chciał, by Harry choć raz miał możliwość odczytać jego emocje, które nauczył się tłumić jeszcze we wczesnym dzieciństwie.

Życie Severusa nigdy nie było szczęśliwe. Jego matka zmarła, kiedy miał sześć lat, a ojciec, mugol, od lat pogrążał się w alkoholizmie. Pewnego dnia wrócił z pracy, jak zwykle niemal nieprzytomny od nadmiaru whisky we krwi. Mama robiła w kuchni eliksir pieprzowy przed nadchodzącą zimą, kiedy ojciec wszedł do pomieszczenia i jak zwykle zaczął wrzeszczeć, a po chwili zrzucać różnymi przedmiotami, w tym składnikami eliksirów ustawionymi na półkach. Trwało to około pół godziny, do chwili, kiedy mama z nerwów wrzuciła do eliksiru zły składnik. Mały Severus stał w progu, kiedy wszystko wybuchło. On i jego ojciec, mimo że był mugolem, trafili do Św. Munga. Mamy nawet nie próbowali ratować. Do trumny włożono jedynie jej szczątki.

Westchnął ciężko i kilkoma łykami opróżnił cały kieliszek. Wyciągnął rękę po stojącą na stoliku butelkę i napełnił go ponownie, wspominając dalej.

To, jak był po tym tragicznym wydarzeniu traktowany przez własnego ojca, nauczyło go skrywać emocje i nie okazywać słabości. Jego ojciec gardził nim tak samo, jak Harry myślał, że Severus gardził nim. Jednak w przypadku ojca Snape’a na pogardzie się nie skończyło.

Severus był bity przy każdej możliwej okazji. Był zmuszony do pracy ponad siły od najmłodszych lat. Jednak to nie te wszystkie rzeczy sprawiły, że Severus raz na zawsze zmienił się z płochliwego chłopca w istotę bez uczuć. Stało się to, kiedy był już uczniem Hogwartu.

Na początku wakacji przed drugim rokiem ojciec dotknął go po raz pierwszy. Tydzień później go zgwałcił. Zrobił to jeszcze trzy razy podczas tamtych wakacji. We wrześniu Lucjusz, nawet nie wiedząc co się wydarzyło, powiedział, że nie pozwoli mu wrócić na Spinner’s End. I nie pozwolił. Następne i każde kolejne przerwy, zarówno świąteczne i wakacyjne, spędził u rodziców swojego jedynego wtedy przyjaciela, starszego o dwa lata Lucjusza. Bał się wrócić do domu.

Te wydarzenia spowodowały, że Severus zamknął się w sobie, zaczął skrywać emocje. Nawet w szkole tłumił uczucia. Tak było łatwiej, kiedy ktoś się śmiał, albo mu dokuczał. Szczególnie, że mniej więcej w połowie trzeciego roku Potter i jego banda za punkt honoru wzięli sobie uprzykrzyć mu życie. O ile tak można nazwać całodobowe znęcanie się. A jedynym powodem, jak się okazało kilka lat później, była zazdrość Jamesa o Lily. Evans spędzała z nim całe godziny ucząc się, rozmawiając, czy po prostu będąc obok, podczas gdy w Stytherinie mógł liczyć tylko na nie wtrącanie się w jego sprawy. Jedynym jego przyjacielem wśród węży był Lucjusz, ale przyjaźń pomiędzy wężami wyglądała zupełnie inaczej. Liczyła się tylko lojalność i zaufanie, a więź opierała się na wzajemnych przysługach.

Z Lily było inaczej, lepiej. W przyjaźni z nią liczyła się troska i oddanie. Podobnie jak w rodzinie. Dlatego tak bardzo lubił spędzać czas z Evans. Ale potem pojawił się Potter, który kończył jego spotkania z gryfonką obelgami, rzucanymi mu raz za razem. Lily zawsze stawała w jego obronie, ale na niewiele się to zdało. W końcu Huncwoci zaczęli go łapać w czasie przerw, kiedy samotnie szedł korytarzem. Wiele razy, po takich akcjach wracał do pokoju wspólnego bez spodni, upokorzony, czasami z siniakami na ramionach po mocnych, przytrzymujących go rękach Blacka albo Glizdogona.

I chociaż tamte czasy już minęły, to nadal nie ukazywał swoich emocji. Tylko w wyjątkowych sytuacjach zdejmował swą maskę. Tak jest po prostu łatwiej zapanować, nad sobą, nad sytuacją, w której może się znaleźć.

***

Gdy tylko Tom wyszedł z pokoju Harry’ego, gryfon zaczął rozmyślać o tym, czy Hermiona uwierzy, że to Dumbledore odpowiada za wszystko, za co czarodziejski świat oskarża Toma, w tym również za śmierć jego rodziców.

Niczego nie pragnął bardziej, niż mieć teraz przy sobie swoich przyjaciół i być pewnym, że są oni bezpieczni. Bał się, że Drops może zrobić im krzywdę. A tego nie zniósłby. Wolałby sam zginąć, niż żyć ze świadomością, że jego przyjaciele stracili życie, lub że w ogóle cierpią.

Znów powrócił myślami do Hermiony. To co ujrzał, całkowicie nim wstrząsnęło. Gdyby Draco wtedy nie wpadł do jego pokoju, zapewne pobiegłby na ratunek przyjaciółce. Miał nadzieję, że Snape i Malfoy wrócą z dobrymi wiadomościami.

W pewnym momencie Harry zasnął. Wyciągnął się wygodnie na łóżku, chcąc spokojnie przespać resztę nocy. Nie wiedział, że jego spokój szybko się skończy.

***

Około 3.30 Tom poczuł nachalne szarpanie. Okazało się, że to Piegusek za wszelką cenę chce go obudzić. Szarpał go i wołał, wywołując tym złość u swego pana. Kiedy Tom wreszcie się wybudził, zapytał

- Czemu mnie budzisz? Miałeś być przy Harrym – powiedział chłodnym głosem.

- Panicz Harry strasznie krzyczy i rzuca się po całym łóżku! – wykrzyknął szybko skrzat. – Pan kazał powiadomić, gdyby coś się działo – mówił dalej, jednak Tom już nie słuchał.

Zerwał się z łóżka, wziął szlafrok i w pośpiechu zakładając go, nie przejmując się tym, że niczego nim nie zasłonił, wybiegł z pokoju. W sypialni Pottera znalazł się dosłownie po kilku sekundach. Czym prędzej podszedł do wrzeszczącego i wierzgającego gryfona, by wybudzić go z koszmaru. Usiadł na łóżku i potrząsnął chłopakiem, najpierw lekko, potem trochę mocnej. Wołał go przy tym po imieniu, jednak to nic nie dawało. W końcu zdecydował się użyć czaru – Vigilenum!* – W tym momencie Harry szeroko otworzył oczy i szybko usiadł. Popatrzył na Riddle’a załzawionymi oczami.

Tom przyciągnął bruneta do siebie i po raz drugi tej nocy mocno przytulił – To znów Hermiona? Czy tym razem ktoś inny? – zapytał cicho.

- H–hermio–o–na. – zaszlochał Harry. Był roztrzęsiony, jeszcze bardziej niż poprzednio.

- Cii… Już dobrze – wyszeptał Marvolo i pocałował go w czubek ciemnej głowy. – Severus i Lucjusz sprawdzają, co z panną Granger. Nie masz się czym martwić – uspokajał go. – Jestem pewien, że Dumbledore chce cię tylko nastraszyć.

- A-ale je-śli… boję się… – szepnął opanowując cisnące się do oczu łzy pod wpływem głaszczącej go po plecach dłoni Toma.

-Nie bój się. Jestem pewien, że gdyby z Hermioną było coś nie tak, już byśmy o tym wiedzieli. – Przytulił go jeszcze mocniej.

- Tom? – zapytał po chwili Harry.

- Tak?

- Czy jest możliwość, że Dumbledore usłyszał moje myśli podczas wizji? – wyszeptał.

- Nie wydaje mi się. Dlaczego pytasz?

- Bo… Zresztą nieważne. – Odetchnął głęboko.

- Na pewno? – zapytał podejrzliwie Marvolo.

- Tak. Chcę… Chciałbym się położyć.

- No dobra. To przesuń się.

- Co?

- Zrób mi miejsce. No już. – Popędził go.

- Ale po co? – Gryfon był zdezorientowany.

- Skoro nie potrafisz się obronić przed wizjami, ktoś musi to zrobić za ciebie – wyjaśnił. – A nie jestem w stanie robić tego na odległość.

Harry przesunął się i wyciągnął na łóżku. Tom zdjął szlafrok, rzucił go na stojący nieopodal fotel i wsunął się pod kołdrę obok Harry’ego. Ułożył się na plecach z rękami założonymi za głowę, podczas gdy gryfon niespokojnie się kręcił, przewracał z boku na bok. Wreszcie Tom odwrócił się w jego stronę, otoczył go ramieniem i szepnął – Śpij.

Harry odetchnął głęboko, nie pierwszy już raz tej nocy, a Tom poczuł jak jego ciało stopniowo się rozluźnia. Niedługo potem jego oddech stał się równomierny, co oznaczało, że zapadł w spokojny sen. Marvolo przyglądał się gryfonowi. Sam nie mógł zasnąć, jeśli miał chronić jego umysł przed Dumbledore'em.

Resztę nocy spędził na zastanawianiu się, dlaczego Harry pytał, czy Dumbledore mógł poznać jego myśli podczas wizji. Niepokoiło go to. Nawet bardzo. Sam nie był do końca pewien, czy Drops mógł je usłyszeć, czy nie. Tym bardziej, że nie wiedział, na czym opiera się przesyłanie Harry’emu wizji. Możliwości było przecież wiele, od nawiedzenia, przez zaawansowaną legillimencję, do specjalnego eliksiru. A i te zawierały różne odłamy. Samo nawiedzanie ma ze dwadzieścia wariantów.

W przypadku, jeśli Drops zastosował nawiedzanie, bądź eliksir są małe szanse, by miał możliwość poznania myśli Pottera. To zależy od wariantu, który zastosował. Jednak, jeśli posługuje się legillimencją, wtedy mógłby odczytać myśli chłopaka, kiedy tylko miałby na to ochotę.

Przerwał swoje rozmyślania, kiedy poczuł ruch po swojej prawej stronie. Harry odwrócił się do niego przodem i wtulił w jego pierś nadal śpiąc. Czarny Pan oplótł go ciaśniej ramieniem i zaczął przyglądać się spokojnej twarzy gryfona.

Harry był ładnym, młodym chłopcem. Owszem, był strasznie chudy jak na swój wiek, ale to nie umniejszało jego urokowi. Nie mógł zrozumieć, jak Dumbledore może krzywdzić taką istotę. Poprzysiągł sobie już dawno, że ten staruch zapłaci za wszystkie swoje czyny.

Kiedy tak myślał nad rozmaitymi torturami dla Dumbledore’a, ten próbował wedrzeć się do umysłu Harry’ego jeszcze trzy razy. Na szczęście każda jego próba spełzła na niczym. Wreszcie, kiedy nastał poranek Tom ziewnął mocno i postanowił wstać i zjeść śniadanie.

Popatrzył na nadal śpiącego Harry’ego. Odgarnął mu kosmyk włosów z czoła zasłaniający bliznę. Przejechał po niej delikatnie palcem. Nachylił się i przyłożył do niej usta. Trwał tak w kilkusekundowym pocałunku. Następnie znów spojrzał na twarz chłopca i wyszeptał – Obiecuję, że zabiję Dumbledore’a za to wszystko, co cię przez niego spotkało. Nawet jeśli miałbym przypłacić to własnym życiem.

I choć Harry nie słyszał tej obietnicy, Tom wiedział, że jej dotrzyma, właśnie dla niego. Bo dla niego oddałby życie raz jeszcze.

***

- Harry – szepnął Tom około ósmej rano zaraz po tym, jak Piegusek pojawił się i powiedział, że Severus z Lucjuszem już wrócili. – Harry. – Spróbował obudzić go jeszcze raz, jednak w odpowiedzi otrzymał tylko cichy pomruk. – Wstawaj śpiochu. – Pogłaskał go po policzku, na co gryfon uśmiechnął się lekko przez sen. – Chcesz jeszcze spać? – zapytał cicho.

- Spać… – usłyszał na chwilę przed tym, jak chłopak przekręcił się na drugi bok.

Tom pozwolił mu zatem spać i wyszedł po cichu z pokoju gryfona.

***

Harry’emu nie przyśniło się już nic niepokojącego tej nocy. Czuł bijące ciepło od Toma. Wiedział, że jest bezpieczny. Spał lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Jednak w pewnym momencie miał wrażenie, jakby to cudowne ciepło go opuściło.

Mimo to spał nadal, dopóki jakieś natarczywe pociąganie za ramie nie zmusiło go, by wreszcie się obudził. Otworzył bardzo powili oczy, zamrugał kilka razy, żeby przyzwyczaić się do jasnego światła i ujrzał przed sobą białą, rozmazaną plamę. Od razu stwierdził, że jest to czyjaś głowa, konkretniej, głowa któregoś Malfoya.

- Obudziłeś się już? – usłyszał głos niewątpliwie należący do Draco.

- Czego chcesz? – powiedział zachrypniętym głosem.

- Wstawaj – powiedział blondyn. – No już – dodał, kiedy Harry nie zareagował.

- Malfoy, odwał się. Chcę spać – warknął gryfon i nakrył się kołdrą po samą głowę.

- Potter, jest już po jedenastej. A poza tym, ojciec z Sevem wrócili kilka godzin temu. Chyba chcesz wiedzieć, czy z Granger wszystko w porządku?

Harry momentalnie poderwał się do siadu. – Co z nią? Żyje? – powiedział szybko i spojrzał Draco w oczy. – Hermiona żyje, prawda?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro