38
- Skąd go właściwie znasz? – zapytał Harry pół godziny później, kiedy razem z Tomem wrócili do swojej sypialni po dosyć dziwnej rozmowie z wampirem.
Tom bardzo nie chciał rozmawiać z Harrym na ten temat. Przeszłość jego i Klausa była dosyć intensywna, a Harry był wrażliwy, wolał mu tego nie opowiadać, ale coś powiedzieć musiał.
- To stary wampir, właściwie pół wampir, pół wilkołak, a ja kiedyś podróżowałem – zaczął wyjaśnienia Riddle. – Natknąłem się na niego w jaskini pod Pacyfikiem.
- Pod Pacyfikiem? – zdziwił się Harry. – Czekaj, jak to półwampir?
- Niklaus jest hybrydą. Urodził się jako wilkołak, który później został przemieniony w wampira – wyjaśnił mężczyzna.
- Myślałem, że jedno z drugim się wyklucza – zakwestionował Harry.
- Cóż, zwykle tak, ale Niklaus jest pierwszym wampirem, nie został przemieniony w sposób tradycyjny, tylko magiczny.
- No a co robiłeś pod Pacyfikiem?
- Szukałem artefaktu – odpowiedział Tom. Podszedł do towarzysza, cmoknął go w usta i położył się razem z nim na łóżku. Objął go i mocno trzymał w ramionach. – Były tam ukryte szczątki minotaura, bardzo wartościowe szczątki. A ponieważ minotaurów już nie ma, to najmniejszy gram jest na wagę złota – wyjaśnił mężczyzna.
- Po co ci szczątki minotaura? – dociekał chłopak.
- Ich rogi mają niezwykłe właściwości i są bardzo przydatne w eliksirach. – Tom uśmiechnął się lekko, gładząc go spokojnie po plecach.
- A co to ma wspólnego z Niklausem?
- Były jedynym… hm… - zastanowił się – materiałem, który mógłby go zranić – odpowiedział.
- I dał ci te rogi?
- W pewnym sensie – odpowiedział.
- Co znaczy w pewnym sensie? – nie odpuszczał Harry.
- To nie ma znaczenia.
Tom nachylił się nad towarzyszem i namiętnie go pocałował, wsuwając delikatnie język w jego ciepłe usta. Harry z rozkoszą rozchylił wargi, dopiero teraz naprawdę czując, jak bardzo brakowało mu tego dotyku, tego zapachu. W jego ciele, tuż pod sercem, pojawił się ogień gorący jak Szatańska Pożoga, ale niebiańsko przyjemny. Ten ogień rozprzestrzenił się po całym jego ciele, wywołując szaleńcze bicie serca, przyspieszony oddech i przyczyniając się do braku jakichkolwiek myśli w jego głowie poza jedną – kochał Toma. Teraz wiedział to na pewno.
Kiedy Tom w końcu oderwał się od niego, Harry z uśmiechem zauważył, że mężczyzna był zarumieniony, co zdarzyło mu się przy nim po raz pierwszy.
Harry spojrzał mu w oczy, uśmiechnął się delikatnie i rzucił na niego z nowym pocałunkiem. Tom przylgnął do chłopaka: klatka przy klatce, biodro przy biodrze i usta nierozerwalnie złączone. Poruszali się razem w jednym rytmie, co doprowadziło Harry’ego do kłopotliwego problemu. Wielokrotnie czuł przy Tomie podniecenie, ale nigdy tak silne jak teraz. Kiedy mężczyzna otarł się o jego krocze, Harry wciągnął głęboko powietrze lekko przerażony, że Tom mógłby wyczuć jego erekcję, co stało się dokładnie w tym momencie. Harry odruchowo chciał się cofnąć, ale Tom powstrzymał go i przyciągnął do siebie jeszcze mocniej. Jeszcze raz mocno otarł się o jego krocze i wtedy Harry poczuł, że nie jest samotny w swym podnieceniu. Erekcja Toma wydawała się imponujących rozmiarów, chociaż Harry wyczuwał ją tylko przez spodnie.
Potem Riddle odsunął się, ale tylko troszeczkę, i delikatnie przejechał dłonią po wybrzuszeniu w dżinsach chłopaka, chcąc sprawdzić jego reakcję. To było dla gryfona jak impuls do działania. Zaczął dyszeć, jakby właśnie przebiegł dość spory dystans, a jego biodra samoistnie poruszały się w górę i w dół.
- Jeśli nie spodoba ci się coś, co zrobię, wystarczy, że o tym powiesz – szepnął Tom, wsuwając powoli dłonie pod jego koszulkę, by podwinąć ją do góry, a następnie zdjąć.
Całował jego tors, lekko masując go dłońmi po bokach. Potem zjechał ustami na brzuch. Zanurzył język w pępku, wokół którego rosło kilka czarnych włosków. Rozpiął guzik jego spodni i powiódł językiem wzdłuż ciemnej ścieżki ciągnącej się od pępka i ginącej gdzieś pod bokserkami.
Tom oderwał na chwilę swoje usta od jego ciała i szybkim ruchem ściągnął mu spodnie. Harry już teraz był cały rozpalony i dyszał ciężko w oczekiwaniu na to, co nastąpi. Taka bliskość była niesamowita. Harry czuł oddech Toma na swojej skórze. Co chwila po jego ciele przebiegał dreszcz podniecenia. Mężczyzna delikatnie przyłożył usta do przyrodzenia chłopaka, pieszcząc go przez warstwę bielizny. Potter głośno wciągnął powietrze na to doznanie. Spojrzał w dół, a widok, który mu się ukazał, doprowadził go do jeszcze większego podniecenia, co wprawiło go w zdumienie.
Tom postanowił pójść jeszcze krok dalej. Odchylił trochę jego bokserki i powoli zsunął je na uda. Penis Harry’ego otoczony był ciemnymi krótkimi włoskami; wyglądał wspaniale. Na jego czubku pojawiła się już kropelka białego płynu, którą Tom z ochotą zlizał, kosztując tego jedynego w swoim rodzaju smaku. To smak miłości, smak Harry’ego. Wziął w usta żołądź i lekko possał. Harry zaczął głośno jęczeć w odpowiedzi na te zabiegi. Nie miał pojęcia, że takie pieszczoty mogą być aż tak przyjemne. W tym momencie nie panował już na ruchami swoich bioder, które rytmicznie podskakiwały, próbując zaspokoić desperacką potrzebę zagłębienia się jeszcze bardziej w tych ciepłych, wilgotnych ustach. Tom mruczał raz po raz, wywołując delikatne wibracje i doprowadzając tym towarzysza do szału.
Wreszcie wziął go głębiej, zaczął szybko poruszać głową w górę i w dół, synchronizując się z mimowolnymi ruchami ciała Harry’ego. Czuł, że już niewiele mu potrzeba do spełnienia. Położył jedną dłoń na jego jądrach i zaczął delikatnie je masować. Teraz Harry już niemal krzyczał, a Tom w myślach cieszył się, że ich sypialnia była obłożona zaklęciami prywatności.
Zaczął pieścić towarzysza jeszcze mocniej i jeszcze szybciej. Chwilę później poczuł pierwsze symptomy nadchodzącego orgazmu, skurcz mięśni i jeszcze szybsze tętno, a niedługo potem posmakował słonego nasienia. To było cudowne, spił wszystko do ostatniej kropelki, mając świadomość, że pochodzi to od Harry’ego i jest ukoronowaniem jego rozkoszy. Wypuścił penisa z ust, złożył na nim pocałunek, po czym zakrył materiałem bielizny.
Podciągnął się w górę i namiętnie pocałował Harry’ego, pozwalając mu poczuć swój własny smak. Chłopak oplótł jego szyję ramionami i czule oddał pocałunek, mocno się w niego wtulając.
To była pierwsza naprawdę intymna sytuacja Harry’ego z inną osobą i była doskonała. Chłopak nigdy wcześniej nie odczuwał orgazmu tak silnie. Nie potrafił sam dać sobie tak wielkiej przyjemności.
- Podobało ci się? – zapytał cicho Tom, patrząc mu w oczy.
- Tak, bardzo – odpowiedział Harry, uśmiechając się w błogim zadowoleniu.
- Możemy to powtarzać, kiedy tylko będziesz chciał – zaproponował Tom, składając krótkie pocałunki po każdym wypowiedzianym słowie.
- Na przykład teraz?
Harry sięgnął do rozporka mężczyzny, by rozpiąć jego spodnie. Tom szybko powstrzymał jego dłonie.
- Co robisz? – zapytał zdziwiony.
- No… myślałem, że teraz ja… - Harry sprawiał w tym momencie wrażenie zagubionego. Nie wiedział, czemu Tom nie pozwalał się mu dotknąć.
- Nie musisz. – Pocałował go czule. – Niczego nie musisz robić, Harry, to było dla ciebie. – Sięgnął po jego dłonie i pocałował najpierw jedną, potem drugą.
- Ale ja chciałbym, Tom. Pozwól mi – poprosił.
Tom pomyślał, że musi być szalony, skoro miał ochotę zwyczajnie położyć się i pozwolić Harry’emu się zaspokoić. Nie chciał go wykorzystywać. Chciał, żeby Harry był świadomy tego, na co się decyduje. Czym innym jest dostawanie przyjemności, a czym innym jej dawanie. Nie mógł mu na to pozwolić, dopóki nie będzie pewien, że Harry rzeczywiście wie, co chce zrobić.
- Nie teraz. Zaraz będą tu Draco i Hermiona. Być może udało im się odzyskać wasze różdżki – poinformował go. – Zresztą z pewnością bardzo się o ciebie martwią i będą chcieli się z tobą zobaczyć. – Uśmiechnął się, odgarnął mu włosy z czoła i cmoknął go w nos. – Syriusz tu jest, możesz do niego jutro pójść. – Podał mu spodnie i pomógł doprowadzić się do porządku.
- Syriusz? – zdziwił się Harry. – Czemu nie mogę iść do niego teraz?
- Ponieważ jest środek nocy, Harry i jestem pewien, że teraz śpi. – Uśmiechnął się. – Regulus cały czas próbuje otworzyć mu oczy na to, co się wokół niego dzieje. Jest oddany Dumbledore’owi, musimy to zmienić. – Rzucił na nich obu zaklęcie odświeżające.
- Ja go przekonam, mi uwierzy – powiedział pewnie.
- Być może – odpowiedział z uśmiechem Tom.
***
Niklaus siedział w salonie, popijał wolno pucharek krwi i czytał jakąś mugolską powieść o wampirach. Uwielbiał takie książki, zawsze dostarczały mu wiele rozrywki, szczególnie wymyślone przez mugoli sposoby zgładzenia wampira. Według ich teorii czosnek zaszyty w ustach, srebro zaciśnięte w dłoniach i krucyfiks załatwiają sprawę. Myślałby kto, że czosnek tylko wzmaga wampirze zmysły, a srebro i krucyfiks nie mają żadnych szkodliwych dla wampirów właściwości.
Był już w połowie książki, kiedy płomienie w kominku zazieleniły się i chwilę później w salonie pojawił się Lucjusz z urodziwym młodzieńcem u boku.
Klaus odłożył książkę i kielich i wstał, by przywitać się z przybyszami.
- Cóż za piękna istota ci towarzyszy, Lucjuszu? – zapytał z żądzą w złocistych nagle oczach.
- Mój syn Draco – przedstawił chłopaka. – Draco, poznaj Niklausa, starego znajomego Toma.
Draco czuł się co najmniej dziwnie. Wzrok mężczyzny wprawiał go w zakłopotanie, ale postanowił nie dać tego po sobie poznać.
- Miło mi pana poznać – powiedział uprzejmie.
- Mów mi Klaus, mój drogi. – Uśmiechnął się z dziwnym błyskiem w oku, sięgając po jego dłoń i składając na niej pocałunek. To sprawiło, że Draco poczuł się jeszcze dziwniej.
Na szczęście w tym momencie do pomieszczenia wszedł Tom, a zaraz za nim Harry. Obaj przywitali się, a Draco odetchnął z ulgą, że z Harrym już wszystko w porządku.
- Jak się czujesz? – zapytał przyjaciela.
- Świetnie – odpowiedział Harry. – Gdzie Hermiona? – Zmartwił się brakiem dziewczyny.
- Powinna niedługo przybyć. Co z Severusem? – Draco zmarszczył brwi. Myślał, że skoro Harry jest już na nogach i wygląda, jakby to wszystko, co się stało, w ogóle nie miało miejsca, to Severus również czuje się dobrze i wyjdzie ich przywitać. Miał przeczucie, że coś jest nie tak.
- Sverus jest w magicznej śpiączce – poinformował go Tom.
- Wyczerpał swoją magię?! – przeraził się Draco. Magiczna śpiączka mogła oznaczać tylko jedno. Nie mógł w to uwierzyć, to był jeden z najczarniejszych scenariuszy.
- Nie wiemy jeszcze w jakim stopniu – zaczął opowiadać Tom, jednak, widząc strach na twarzy Draco, postanowił go trochę uspokoić. – Wyleczyliśmy wszystkie jego obrażenia, jego stan fizyczny jest dobry, ale może stracić swoją magię.
- Chcesz do niego pójść? – zapytał Harry.
- Tak – odpowiedział blondyn i obaj szybko wyszli z salonu.
- Draco… jest w wieku Harry’ego? – zaciekawił się Niklaus, gdy chłopcy już wyszli. Sięgnął po kielich z krwią i spojrzał nagląco na Lucjusza.
- Trzymaj się od niego z daleka – warknął Malfoy.
Klaus tylko zaśmiał się nisko i także opuścił pomieszczenie.
***
- Dzięki – powiedział Harry – za uratowanie mnie i Severusa.
Obaj siedzieli już dobre dwadzieścia minut przy łóżku mężczyzny. Gdy weszli do pomieszczenia, wokół krzątała się Alecto, ale wyszła, gdy zajęli miejsca obok Severusa.
- Daj spokój, zrobiłbyś to samo. – Draco uśmiechnął się. – Wiesz może, kim właściwie jest ten cały Klaus? – zapytał po chwili.
- Wiem tylko, że jest jakimś starym przyjacielem Toma.
- To wampir, prawda? Miał złote tęczówki, kiedy przybyliśmy z ojcem – zauważył blondyn.
- Hybryda, pół wampir, pół wilkołak – powiedział Harry robiąc dziwną minę.
Draco popatrzył na niego lekko zszokowany.
- To w ogóle możliwe?
- U niego – tak.
W tym momencie do środka weszła Hermiona. Uśmiechnęła się szeroko, gdy zobaczyła, że z Harrym jest już wszystko w porządku.
- Jak się czujesz? – zapytała przyjaciela. Bardzo się o niego martwiła, a ostatni raz, gdy go widziała, był w bardzo ciężkim stanie.
- Bardzo dobrze. – Wstał i przytulił ją lekko.
- A Severus? Czemu jest nieprzytomny? – zatroskała się.
- Zapadł w magiczną śpiączkę.
- Co? – Hermiona niemal krzyknęła, wyrażając swoją troskę.
Harry doszedł do wniosku, że chyba był jedynym czarodziejem, który nie orientował się w przyczynach i skutkach magicznych chorób.
- Nie martw się – powiedział szybko Harry. – W najgorszym wypadku straci swoją magię.
- Straci swoją magię?! Harry, nie ma nic gorszego dla czarodzieja, niż utrata magii – powiedziała tym swoim Hermionowatym tonem.
- Ale będzie żył, to chyba najważniejsze, nie? – Popatrzył na nią z obawą. Bał się, że jeśli Severus jednak straci swoją magię, to utraci także swoją osobowość lub, co gorsza, załamie się. Niestety Hermiona tylko wzmogła jego troskę.
- Tak, to najważniejsze – powiedziała już łagodnym tonem, delikatnie ściskając jego ramię. – Dałam Tomowi twoją różdżkę.
- Odzyskałaś ją? – Harry rozpogodził się odrobinę. – Dzięki, jesteś niesamowita. – Uśmiechnął się i jeszcze raz ją przytulił.
Posiedzieli jeszcze chwilę przy mężczyźnie, a potem rozeszli się do swoich pokoi. Dochodziła już trzecia nad ranem i chociaż mieli za sobą całą masę wrażeń i byli zmęczeni, to nie czuli się senni. Sama myśl o ostatnich wydarzeniach rozbudzała ich.
Harry po cichu wszedł do sypialni, nie chcąc budzić Toma. Mężczyzna jednak nie spał, tylko leżał w łóżku i przeglądał jakieś dokumenty. Uśmiechnął się, kiedy Harry wszedł do środka. Chłopak zdjął ubranie i położył się obok niego.
- Co u Severusa? – zapytał, odkładając papiery na szafkę nocną.
- Bez zmian – odpowiedział Harry i wtulił się w niego. – Czy… - zaczął chłopak, ale nie wiedział, jak wyrazić swoją myśl. – Czy możemy teraz dokończyć to, co zaczęliśmy wcześniej? – zapytał niepewnie, silnie się przy tym rumieniąc.
- Jest już późno, Harry, musisz się wyspać. – Pocałował go czule. – Pomyślimy o tym jutro.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro