Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28 - "To był tylko zając?"

W ostatnim rozdziale:

- Mam twój laptop. - powiedziałem i jej go dałem.

- Oo dziękuję, ale dlaczego go przyniosłeś? - zapytała.

- Powiem ci troszkę później, oki?

- No dobrze.

Teleportowałem się głęboko w las. Ja już tak nie mogę... Serce mnie boli. Co ze mnie za ojciec, skoro na każdym kroku chce mnie złapać policja, wojsko i inne takie? Co ze mnie za ojciec, skoro musiałem spalić dom?

Okropny...

Beznadziejny...

Bezużyteczny...

               ______________________
Oczami Mii:

Nie mam pojęcia, co Offenderman chciał mi powiedzieć, ale nie ma go już długi czas. Postanowiłam iść do wujka Splendormana.

- Wujku, nie wiesz, gdzie jest tata? - zapytałam.

Pokiwał przecząco głową.

- Ale wiem, dlaczego wyszedł. Boi powiedzieć Ci, że musiał spalić dom, żeby nas żadne służby nie dorwały. Strasznie się boi twojej reakcji.

- Naprawdę? Tego się boi? Idę go poszukać.

Zdziwiona wyszłam z jego pokoju i skierowałam się w stronę drzwi wyjściowych. Poszukam go.

Wyszłam przed dom i zaczęłam się zastanawiać, gdzie mógł pójść. Do miasta o tej porze raczej nie poszedł...
Ruszyłam w stronę pewnej polanki. Mam nadzieję, że tam będzie.


Oczami Offendermana:

Słońce powoli zachodziło. Po kołyszących się delikatnie drzewach, można wywnioskować, że wieje lekki wiatr. Usiadłem po środku polany i patrzyłem w niebo. Jak jej powiedzieć?

- Offendermanie? - usłyszałem nagle.

Odwróciłem się gwałtownie, ale na szczęście była to Mia. Albo i nieszczęście.

- Chodź, muszę ci coś powiedzieć.

Podeszła do mnie i usiadła obok.

- Ale ja wiem, co chcesz mi powiedzieć - odezwała się.

Wystraszyłem się.

- W-wiesz? - zająknąłem się.

- Tak, wiem, od Splendiego. Mogłeś mi od razu powiedzieć. Przecież nie mam ci tego za złe, czy coś. Musiałeś to zrobić. Jestem szczerze mówiąc dumna z ciebie, tato.

Dumna?

Przytuliłem ją.

- Na prawdę? - zapytałem zdziwiony.

Nikt jeszcze nigdy nie powiedział mi, że jest ze mnie dumny.

- Tak. Ile osób byłoby w stanie poświęcić własny dom dla dobra innych? - zapytała i spojrzała na mnie. - No właśnie.

Siedzieliśmy w ciszy przez piętnaście minut, ale zaczęliśmy wracać do domu, kiedy zaczęło robić się zimno.

Byliśmy w połowie drogi do domu, gdy wyczułem, że ktoś nas śledzi.

- Mia. Złap mnie za dłoń i nie puszczaj - wyszeptałem.

Mia bez żadnych pytań zrobiła to, o co prosiłem. Szliśmy jeszcze kawałek, gdy usłyszałem, że ten ktoś przyspieszył. Szybko teleportowałem nas za źródło dźwięku i...

To był tylko zając?

Coś mi tu nie gra.

Szybko teleportowałem się z Mią do domu.

Wyraźnie wyczułem człowieka.

- To bym tylko ten króliczek? - zapytała niepewnie.

- Chyba? - zapytałem sam siebie.

Będę musiał porozmawiać ze Slendermanem i proxy.

Ten królik nie wyglądał na zwyczajnego. Jakby wyjęty z laboratorium?

Miał czerwone, świecące oczy...

Szybko ruszyłem w stronę gabinetu Slendera. Może on cos wie na ten temat.

- Slendermanie? - zapytałem.

Odwrócił się.

- Czy mówi ci coś zając z czerwonymi świecącymi oczami? - zabrzmiałem jak debil. Mój brat jakby się przeraził, ale potem szybko opanował.

- Tak i to nie jest dobry znak... Wiesz dlaczego mi tak zależało na tej księdze z baśniami? - zaprzeczyłem - Spójrz, tu są opisane niby baśnie, ale to wszystko jest prawdziwe. Królik zwiastuje nadejście magicznego zabójcy... Nie znam jego imienia, ale pojawia się co parę lat i robi niezłą rzeź. Lepiej uważajcie i niech Mia nie wychodzi po zmroku. - odpowiedział jak zwykle swoim poważnym tonem głosu.

Szczerze to nawet na się boje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro