Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

SEVERUS 004

Przed domem pojawiam się w towarzystwie gwiazd i księżyca. Marzę tylko o położeniu się do łóżka. Przechodzę przez furtkę. Cicho wchodzę do domu. Granger na pewno już śpi.

Zdejmuje buty. Wchodzę do kuchni. Staję wpół kroku. Panna – Wiem – To – Wszystko siedzi przy kuchennym stole. Przysypia. Spoglądam na zegarek. Wpół do trzeciej.

— Granger!

Zrywa się z miejsca. Patrzy na mnie nieprzytomnym wzrokiem.

— Co ty wyrabiasz?! Jest środek nocy! Dlaczego jeszcze nie śpisz?!

— Martwiłam się o pana... — mamrocze cicho, przecierając oczy.

— Marsz do łóżka.

— Ale...

— Do łóżka! — powtarzam ostrzej.

— Dobranoc... profesorze... — Wymija mnie powoli. Po chwili znika mi z pola widzenia.

Opieram się o blat. Ukrywam twarz w dłoniach. Nie wierzę, w to co się właśnie stało. Ostatnimi czasy, jedyną osobą która się o mnie martwiła była Minerwa...

Robię sobie herbatę i idę z nią do łazienki. Ściągam z siebie mundur. Nienawidzę go. Nalewam wody do wanny. Jest gorąca. Zanurzam się w niej cały, z nadzieją, że choć trochę rozluźni spięte mięśnie. Nic z tego.

Sięgam po kubek z herbatą. Przymykam oczy. Sączę słodki napar, a jego przyjemny zapach, miesza się ze świeżą wonią mydła.

Jak zawsze siedzę w wannie zbyt długo. Nawet się nie wycieram. Naciągam na siebie piżamę. Kątem oka łapię lustro, a w nim swoje odbicie. Gwałtownie odwracam głowę. Dzisiaj nie jestem w stanie na siebie patrzeć. Nie jestem, bo znowu byłem tylko biernym obserwatorem tragedii:

Czarny Pan postanowił zacząć Spotkanie od zabawy. Na moich oczach, śmierciożercy brutalnie zamordowali mugolską rodzinę, wcześniej gwałcąc matkę i dziewięcioletnią córkę. To potwory, a jestem jednym z nich... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro