Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[36]

"The worst things in life come free to us"*

*perspektywa Melisy*

Obudziły mnie promienie słoneczne padające na moją twarz. Wszystko mnie bolało. no pomyślmy... może to dlatego, że spałam na ziemi? Ach ten mój pieprzony sarkazm.

Wstałam z podłogi i zaczęłam się rozciągać. Po porannej gimnastyce podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej mój ulubiony komplet ubrań (media) czyli dżinsowe szorty, dżinsową koszulę, szary sweter, czarne rajstopy no i oczywiście czystą bieliznę. Poszłam do łazienki i wzięłam długi gorący prysznic. Nałożyłam na siebie wcześniej przygotowane ubrania i podeszłam do lustra. Zakryłam korektorem wory pod oczami i zrobiłam mój tradycyjny makijaż czyli tusz, kreski i krwistoczerwona szminka. Doprowadziłam do ładu moje długie włosy pozwalając im delikatnie opaść na moje ramiona. Byłam gotowa do spotkania z Filipem. Nie wiem jak się na nim zachowam, ale mam nadzieję, że strach mną nie zawładnie.

Wróciłam do pokoju i spojrzałam na wyświetlacz mojego iPhone'a. 9.30. Do spotkania z Filipem pozostało mi 30 minut.

Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie tosty, które szybko zjadłam.

Dokładnie o 9.50 wyszłam z domu i 10 minut później czekałam na Smava w parku.

- Hej kochanie. - powiedział chłopak i chciał mnie przytulić. "Chciał", bo zanim to zrobił odskoczyłam do tyłu.

- Przepraszam Filip.

- Nie możesz się mnie wiecznie bać?! - krzyknął chłopak. W tej chwili zaczęłam się bać go jeszcze bardziej. - Daj spokój Melisa, jesteśmy razem, czy nie? Bo zachowujesz się jak wystraszona dwulatka.

- Boję się ciebie. - powiedziałam szeptem.

- Tak? W takim razie ten związek nie ma sensu! - krzyknął i poszedł sobie.

- Filip! Czekaj!

- Na co? Aż łaskawie zechcesz przytulić czy pocałować własnego chłopaka? Nie dziękuję. Nie mam tyle czasu. - po chwili znikł mi z pola widzenia.

Ja zostałam na środku parku ze łzami w oczach. Usiadłam na jednej z ławek na uboczu.

Po kilku godzinach, a w zasadzie to był już późny wieczór, wstałam z ławki.

Muszę go przeprosić to moja wina. Nie powinnam tak reagować na własnego chłopaka! Mówiło moje serce, ale mózg nadal się bał. Tak, bałam się Filipa. W zasadzie to bałam się każdego mężczyzny.

Jednak serce kazało porzucić strach. Ruszyłam dobrze znaną mi drogą w kierunku domu chłopaka.

Po kilku minutach byłam na miejscu. Zapukałam do drzwi. Otworzył mi szatyn. Był w samych bokserkach, a jego włosy był zmierzwione bardziej niż zwykle.

- Filip... ja... przepraszam za to w parku... - powiedziałam.

- Fifi? Kto to? - usłyszałam damski głos. Zobaczyłam blond plastik w samym szlafroku. Coś we mnie pękło. Normalnie zapewne zachowała bym zimną krew i po prostu odeszła, ale w ostatnim czasie zbyt dużo wydarzyło się w moim życiu. W moich oczach znów pojawiły się łzy.

- Widzę, że już nie mam tu co robić. - ze łzami w oczach odwróciłam się i pobiegłam prosto przed siebie.

Słyszałam za sobą krzyki chłopaka, ale to było za wiele. Nie chciałam go już znać.

********************************

456 słów.

*The worst things in life come free to us - Najgorsze rzeczy w życiu przychodzą do nas same. - Ed Sheeran "The A Team"

********************************

Filip ty chuju!
Może część z Was wie, a może nie, ale planowałam odejść z wattpada.
Postanowiłam jednak, ze nie bd suką i dostaniecie Nieszczęśliwą do końca, a potem to sie zobaczy.

Pisze dzis probne wiec juz wychodzic z donu powinnam xD

Sorki za bledy, pisalam na telefonie.

~LunaShadow

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro