ROZDZIAŁ 46
Selene z ogromnym skupieniem na twarzy, przyglądała się wiszącemu na ścianie prostokątnemu plakatowi. Jego kolory były dosyć krzykliwe, więc tym bardziej, przykuwały uwagę przechodzących studentów. Dziewczyna dokładnie analizowała każde słowo, które umieszczone było na tej papierowej powłoce. Nagle poczuła, że ktoś lekko szturchnął ją w ramię. Niechętnie odwróciła swój wzrok i skupiła go na młodej dziewczynie, która przyjaźnie się do niej uśmiechała.
- Cześć Evelin. Jak się masz? - Selene zapytała przybyłą dziewczynę i również obdarzyła ją miłym uśmiechem. Evelin uczęszczała do tej samej grupy studenckiej, co Selene. Była bardzo ładną dziewczyną o egzotycznej urodzie. Jej długie, czarne włosy lśniły pod wpływem promieni słonecznych. Skóra w odcieniu mlecznej czekolady dodawała jej uroku. Wyglądała, niczym księżniczka prosto z krainy Amazonek.
- Cześć. Wołałam cię wcześniej, ale chyba nie usłyszałaś. Widzę, że masz ciekawsze sprawy na oku. - dziewczyna uśmiechnęła się do niej i puściła oczko. Selene jeszcze raz spojrzała na plakat, po czym odsunęła się nieznacznie od ściany.
- Chodźmy, spóźnimy się na zajęcia.
Dziewczyna poprawiła torebkę i ruszyła przed siebie. Evelin podążyła razem z nią.
- Myślę, że powinnaś spróbować. Widziałam cię na zajęciach z historii muzyki. Jesteś naprawdę dobra. Ba! Jesteś najlepsza. - dziewczyna pisnęła podekscytowana, tym samym zwracając na siebie uwagę przechodzących tamtędy osób.
- No nie wiem...
- Ja wiem. Jesteś zbyt skromna. Gdybym miała takie możliwości jak ty i talent to spróbowałabym. Kto wie, może cię wybiorą.
- A jak nie wybiorą? - Selene spojrzała na koleżankę spod przymrużonych powiek. Wreszcie dotarły do sali, w której miały odbywać się ich drugie zajęcia.
- Nie przejmuj się tym. Chociaż spróbuj. Jeśli tam nie pójdziesz, to nigdy się nie dowiesz.
Selene zaczęła zastanawiać się nad słowami dziewczyny. Miała sporo racji. Może powinna spróbować. To mogłoby być fajne doświadczenie w jej życiu. Dziewczyny znalazły odpowiednie miejsce i usadowiły się niedaleko wyjścia z sali. Młoda wampirzyca omiotła wzrokiem salę wykładową. Zbierało się w niej coraz więcej studentów. Selene nie zdążyła jeszcze wszystkich poznać, chociaż wiedziała, że to i tak nigdy nie nastąpi. Nie oceniała ludzi ze względu na wygląd zewnętrzny, lecz zdawała sobie sprawę, że nie wszyscy są godni poznania. Jej wzrok zatrzymał się na jednej z dziewcząt, z którą Selene musiała uczęszczać na wszystkie zajęcia. Tak, właśnie była bardzo pechową osobą. Owa dziewczyna była bardzo niemiła wobec Selene, a gdy dowiedziała się, że ma na nazwisko Townshend i jest wnuczką Wiktora Townshenda, zaczęła wyzywać ją od nawiedzonych i satanistek. Jedyną osobą, która wstawiła się za nią w tamtej nieprzyjemnej sytuacji, była właśnie owa osóbka, która zajmowała krzesło obok niej. Selene dostrzegła, że to wartościowa dziewczyna, dlatego spędzała z nią bardzo dużo czasu, na terenie uczelni.
- Znam klub, w którym organizują przesłuchanie. Mogłabym Cię tam podwieźć. - dziewczyna wyciągnęła błyszczyk ze skórzanej kosmetyczki i zaczęła malować nim usta. Selene podparła dłonią podbródek.
- Dziwi mnie to, że nie mają wokalistki. Skoro to taki świetny zespół, to już dawno powinni kogoś znaleźć.
- Ich poprzednia wokalistka była idiotką. Podobno chodziła z perkusistą przez jakiś czas, ale po tym jak dołączyła do zespołu zaczęła kręcić z jednym z gitarzystów i z tego co wiem to wpadli. Odeszli i założyli swój własny zespół, który jest pokaźną konkurencją dla naszych The Ruthless. - dziewczyna odłożyła błyszczyk i zaczęła przeglądać się w małym, przenośnym lustereczku.
- Aha.. - Selene cicho bąknęła. Kątem oka zauważyła jak ktoś staje nad nią. Odwróciła głowę i spojrzała w oczy znienawidzonej postaci na całej tej uczelni.
- Proszę, proszę, nawiedzona i dziwadło siedzą razem. No kto by przypuszczał. - dziewczyna uśmiechnęła się fałszywie do Selene. Wampirzyca postanowiła, że nie będzie jej dłużna. Nie zamierzała zyskiwać nowych wrogów, ale trudno, ta dziewczyna sama się o to prosiła.
- Zboczyłaś z trasy księżniczko. Różowe kucyki, tęcze i plastiki w tamtą stronę. - dziewczyna wskazała smukłym palcem z pomalowanym na czarno paznokciem w stronę koleżanek, które wyglądały jak panny z okładek playboya. Młoda dziewczyna głośno prychnęła, zarzuciła na plecy swe długie, gęste włosy w odcieniu mahoniowego brązu i poszła dalej.
- Dobrze, że się jej postawiłaś. Myśli, że może rozstawiać wszystkich po kątach, bo jej ojciec jest milionerem, a matka modelką i reklamuje te swoje okropne ciuchy dla rozdziewiczonych dziewic.
Selene zaśmiała się na komentarz koleżanki.
- Dziewica nie może być rozdziewiczona. - wampirzyca zrobiła w powietrzu znak cudzysłowia. Tym razem Evelin wybuchła gromkim śmiechem. Dziewczyny długo się śmiały, aż do momentu, gdy do sali wszedł wykładowca i spiorunował wszystkich swym ciężkim spojrzeniem. Dziewczyny szybko ucichły i zajęły się notowaniem najważniejszych kwestii, co jakiś czas tocząc walkę na spojrzenia ze znienawidzoną koleżanką. Wreszcie po skończonych zajęciach, młode dziewczyny wybiegły z klasy.
- Tak! Nareszcie koniec, ale przynudzał już myślałam, że zasnę. - Evelin ułożyła zabawnie ręce w geście układania się do snu. Selene szturchnęła ją w bok, gdy profesor przechodził obok nich i zmierzył je dziwnym wzrokiem.
- Wiesz co, chyba jednak pójdę na to przesłuchanie.
- Wspaniale!! - dziewczyna głośno krzyknęła i klasnęła w ręce.
- Warto spróbować.
- Pewnie, że tak. Zresztą jestem przekonana, że cię wybiorą. Jesteś trochę podobna do ich poprzedniej wokalistki.
Selene spojrzała na koleżankę z dziwnym wyrazem twarzy. Evelin odczytała przekaz zawarty w spojrzeniu dziewczyny.
- Spokojnie. Chodziło mi o to, że jesteś do niej podobna pod względami wokalnymi. Fizycznie prezentujesz się lepiej.
- To pocieszające..
- Zawsze do usług. - dziewczyna ukłoniła się przed Selene, teatralnie. Wampirzyca już wiedziała, że bardziej polubi Evelin. Była inna niż pozostali. Miała w sobie coś, co sprawiało, że ludzie do niej lgnęli jak ćmy do światła. Przemierzając uniwersytecki korytarz dziewczyny natrafiły na kolejne, takie samo ogłoszenie.
- Jej, muszą być zdesperowani. Wszędzie to rozwieszają. - Evelin spojrzała na plakat i pokręciła głową.
- Tu pisze, że zespół został założony przez trzech przyjaciół. - Selene zmarszczyła czoło, gdy czytała ową informację.
- To prawda. Tamten gitarzysta, który odszedł i wokalistka dołączyli do nich później.
- Czyli powrócili do pierwotnego składu? - Selene na chwilę się zamyśliła.
- Tak, wychodzi na to, że teraz jest czas, aby powstać jak feniks z popiołów... - dziewczyna zaszczebiotała radośnie.
- Camden Assambley. Nie mam pojęcia gdzie to jest... - Selene uniosła brwi i spojrzała na koleżankę.
- Oj, nie martw się. Mogę Cię tam podwieźć.
- Wiesz co, mam pomysł. Zorientuję się w lokalizacji i przyjadę tam sama, albo kogoś ze sobą zabiorę. Możesz czekać tam na mnie?
- Jasne! Ale jeżeli będziesz potrzebowała pomocy, to dzwoń. Rozumiem, ciężko jest się zorientować w nowym mieście. Mnie na początku też nie było łatwo, ale z czasem przyzwyczaiłam się. Zresztą, też jesteś z dużego miasta. A tak w ogóle jak jest w Los Angeles? Nigdy tam nie byłam. - Evelin spojrzała na Selene z lekkim uśmiechem na ustach. Dziewczyny przysiadły na pobliskiej ławeczce, mieszczącej się pod jedną ze ścian.
- Inaczej niż tutaj. Wydaje mi się, że Londyn jest bardziej poukładanym miejscem, a tam spotkałam się z wieloma niespodziankami... - Selene nie patrzyła na siedzącą obok niej dziewczynę. Spoglądała w dal, jakby usiłowała przypomnieć sobie, jak najwięcej szczegółów dotyczących przeszłości.
- Heh, wiem o co chodzi. Miałam podobne odczucia przez pierwsze dwa miesiące, później okazało się, że były mylne, ale zresztą co będę opowiadać. Sama się przekonasz.. - dziewczyna spojrzała na nią tajemniczo. Selene miała wrażenie, że próbuje jej coś zakomunikować. Czasem dziwnie się zachowywała. Nie powiedziała już nic więcej, zajęła się przeglądaniem przyniesionego przez siebie kolorowego magazynu. Selene zerknęła w stronę jednego z okien. W padającym przez nie, przytłumionym świetle, stał jakiś chłopak i świdrował spojrzeniem, młodą wampirzycę. Był dosyć wysoki. Na oko Selene, miał może z dziesięć centymetrów mniej niż Drake. Jego kasztanowe włosy, w cieniu wydawały się być prawie, że czarne, a błękitne oczy śledziły każdy ruch młodej dziewczyny. Wampirzyca spięła się. Poczuła się trochę niekomfortowo. Ten nieznajomy był niezwykle bezczelny.
- Kim jest ten chłopak stojący pod oknem? - Selene pochyliła się nad koleżanką i dyskretnie zadała jej pytanie. Tamta jak na komendę oderwała wzrok od stronnicy gazety i powędrowała nim w stronę nieznajomego gościa. Zmarszczyła brwi. To nie był dobry znak.
- Nikt ważny... - ucięła. Selene nie wiedziała, dlaczego jej koleżanka tak się zachowała, dopiero, gdy chłopak podszedł do nich, wszystko zrozumiała.
- Ty jesteś Townshend prawda? - zagadnął całkiem bezpośrednio. To pytanie, ani trochę nie zdziwiło Selene. Każdego interesowało czy jest powiązana z najbogatszym człowiekiem w całym Londynie, a może i nawet całej Anglii.
- Tak.
Selene spojrzała na swego rozmówcę i nie wyrzekła już nic więcej. Oczekiwała na jakąś reakcję ze strony chłopaka.
- Czego chcesz Trevor? Idź, zajmij się swoją lalunią i bezmózgimi kumplami.. - dziewczyna syknęła w jego stronę z jadem w głosie. Selene pogratulowała koleżance w myślach za te określenia.
- Uspokój się kretynko, chciałem tylko poznać nową koleżankę. Słyszałem co nie co o Tonshendach.
- Czyżby? Od kogo słyszałeś? - Selene zmarszczyła z niezadowolenia brwi, uwydatniając przy tym pionową kreskę na czole.
- Mogę cię o coś zapytać? - chłopak odpowiedział jej pytaniem na pytanie. Evelin chciała coś dodać, ale Selene ją uciszyła.
- Zależy o co chcesz zapytać? - Selene zeszła trochę z tonu i spojrzała gdzieś w bok. Już na niego nie patrzyła.
- Ludzie mówią, że Townshendzi zawarli pakt z diabłem. To dlatego tak się wam powodzi...
- Dosyć tych bzdur. Wynoś się stąd...! - rozwścieczona Evelin poderwała się na równe nogi i stanęła przed chłopakiem.
- Nie broń jej! Wszyscy wiedzą, że to prawda. Nie powinnaś się z nią zadawać. Jeszcze przekabaci cię na swoją stronę, a może już to zrobiła, skoro tak jej bronisz! - chłopak krzyknął dziewczynie prosto w twarz. Selene również wstała i podeszła bliżej młodzieńca. Złapała swą koleżankę za rękę i odciągnęła ją od niego.
- Wiedziałem. Kiedyś byłaś inna Evelin...
- Zawsze byłam taka sama debilu, ani trochę się nie zmieniła. - dziewczyna miała łzy w oczach. Selene poczuła ogromny wyrzut w jej głosie i zachowaniu. Zerknęła na chłopaka i zauważyła to samo. Kiedyś ta dwójka musiała być sobie bliska. Selene wzięła głęboki wdech.
- Nie powinieneś dyskredytować nikogo ze względu na to, w co wierzy. Może moja rodzina nie jest zbyt religijna, nie chodzimy co niedzielę do kościoła, ale na pewno nie czcimy szatana. Gdybyś przeszedł przez piekło, nigdy nie chciałbyś tam wrócić.. - Selene spojrzała w oczy chłopaka i zmroziła go swymi intensywnymi tęczówkami. Chłopak odsunął się od dziewczyn i fuknął w ich stronę.
- Nikt was tu nie chce... jeszcze zobaczycie. - odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie.
- Co za dupek.. - dziewczyna otarła spływającą łzę po jej policzku.
- Nie jestem taka.. - Selene spuściła głowę.
- Wiem, moja babka i ciotka zawsze powtarzały, że aby poznać prawdę o człowieku, należy patrzeć w jego oczy, bo one nigdy nie kłamią. - Evelin złapała Selene za ramię i uśmiechnęła się do niej. Selene poczuła się tak, jakby nie pasowała do tego miejsca, ani do żadnego innego. Dlaczego ta obca jej osoba broniła jej dobrego imienia? Przecież nie znała całej prawdy, o jej życiu, o troskach jakie wypełniały jej każdy dzień, o obawach związanych z przyszłością, bratem.
- Patrzę w twe oczy i widzę doświadczoną kobietę, która ciągle toczy o coś walkę. To jest twoją tajemnicą i nikt, prócz ciebie nie powinien mieć do niej wstępu. Nie dziwię się, że czasem jesteś taka zamknięta, nie każdy jest wart, by odkrywać przed nim wnętrze.
Selene spojrzała ze zmieszaniem w oczach na koleżankę.
- Każdy z nas ma jakieś sekrety Selene. Nie powinnaś się tego wstydzić. - dziewczyna spojrzała jeszcze raz w stronę, w którą udał się Trevor.
- Chodźmy coś zjeść, jestem głodna.
- Dziękuję. - Selene wyszeptała te słowa ledwo słyszalnym głosem. O dziwo młoda dziewczyna to usłyszał.
- Nie masz za co, chodź bo zaraz mój brzuch rozpocznie grać marsza żałobnego.
Dziewczyna zaśmiała się z żartu koleżanki i podążyła za nią.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro