ROZDZIAŁ 45
- Siemanko stary jak idą przygotowania do imprezy? - Yves podszedł do blondyna i klepnął go lekko w plecy, aby zwrócić jego uwagę.
- Super.. - odburknął Chris.
- Coś ty taki przygaszony? Coralin ci nie dała..? - chłopak zaczął się głośno śmiać, trzymając się przy tym za brzuch. Blond włosy chłopak spojrzał na niego posępnie i oderwał się od swojej szafki, po czym skierował chód w stronę sali, w której miały odbywać się pierwsze zajęcia.
- Ejj! Czekaj stary, żartowałem przecież... co jest..?
Yves był zaniepokojony reakcją kumpla. Nigdy się tak nie zachowywał. Zawsze był niekwestionowanym wulkanem energii, a teraz? Wyglądał jak pęknięta dętka.
- Nic.
- No przecież widzę, że coś się stało. Mam zapytać o to twoją dziewczynę, czy mi powiesz?
Latynos nie odstępował kolegi ani na krok. Chris głęboko westchnął i oparł się o najbliższą ścianę.
- Mam przeprosić tego nowego przy całej grupie.
- Cooo..?! - gdyby Yves pił w tym momencie wodę na sto procent, by się nią zakrztusił.
- Nooo... - chłopak mruknął.
- Nie przejmuj się. Będzie dobrze. Powiesz przepraszam i tyle, zresztą zrobisz to przy klasie i pani Bedford, nie może cię przecież pobić przy innych.
- Dzięki, pocieszyłeś mnie. - Chris spojrzał zdenerwowanym wzrokiem na przyjaciela.
- Nie ma sprawy, słuchaj a może zaproś go na impre. Na pewno lubi takie klimaty.. - Yves zaczął zabawnie kołysać się na boki.
- Widziałeś ty go w ogóle? Wygląda jakby wyszedł z poprawczaka, albo gorzej z pierdla. Nie wiem czy chciałbym gościć kogoś takiego u siebie. - chłopak skrzywił się na pomysł kumpla.
- Nie to nie, to tylko sugestia. Chodź. Dziewczyny już na pewno są pod salą. - Yves klepną przyjaciela w ramie i ruszył dziarskim krokiem w stronę klasy. Chris szedł za nim i snuł się jak duch. Gdy dziewczyny ich spostrzegły od razu zaczęły krzyczeć w ich stronę.
- Co tam słychać laski? - pierwszy odezwał się Yves.
- Super, Chris wszystko w porządku? Jesteś jakiś blady. -blondynka podeszła do swojego chłopaka i złapała go za policzki.
- Nic mi nie jest. - uśmiechnął się do niej blado.
- Boi się tego nowego.. - Yves spuścił wzrok, by nie musieć skonfrontować się z morderczym spojrzeniem, którym obdarzył go kumpel. Coralin spojrzał podejrzliwie w stronę Chrisa. Chłopak głośno westchnął i przewrócił sugestywnie oczami.
- To nie tak, że się go boję, jasne? Tylko...no... a jak nie przyjmie przeprosin? - chłopak zacisnął usta w wąską linię.
- Czym ty się tak przejmujesz? Jeżeli nie przyjmie przeprosin to jego sprawa. Nie myśl o tym.
Blondynka starała się jakoś uspokoić swojego chłopaka, który zdawał się być kłębkiem nerwów. W ogóle nie rozumiała, dlaczego Chris się tym przejmuje. Gdyby była na jego miejscu olałaby typka i po sprawie.
- Myślę, że nie jest aż tak groźny na jakiego wygląda. - Karina wreszcie zabrała głos w tej wymianie zdań. Wszyscy machinalnie skierowali głowy w jej stronę, nie wierząc w to co przed chwilą usłyszeli.
- Czy ja się przesłyszałem, czy ty właśnie bronisz naszego nowego kolegi? - Yves uniósł podejrzliwie jedną brew. Z takim wyrazem twarzy wyglądał przezabawnie.
- Dajcie jej spokój. Przecież wiecie, że nasza Karinka to dobra duszyczka. Ona kocha wszystkich, nawet totalnych debili, prawda Karinko? - Coralin cmoknęła zabawnie w stronę koleżanki i głupio się wyszczerzyła. Brunetka obdarzyła ją spokojnym spojrzeniem. Jej błękitne oczy wyrażały zrozumienie i troskę o dobro przyjaciół.
- Chodziło mi o to, że nie wydaje się być taki zły. W sumie to nie możemy go oceniać. Przecież w ogóle go nie znamy, chociaż mam wrażenie, że gdzieś go już widziałam. - Karina zmarszczyła brwi. Tyle razy przeglądała stronnice swej pamięci, ale jeszcze ani razu nie natrafiła tam na sylwetkę nieznajomego, który budził w niej nieopisane uczucia.
- Nie mów, że poznałaś go na kółku różańcowym? - Chris rzucił to pytanie w stronę koleżanki i wybuchł energicznym śmiechem. Latynos, który stał nieopodal niego uczynił to samo. Coralin pacnęła obu chłopaków w ramiona. Nie była zadowolona z ich reakcji, chociaż musiała przyznać, że ją też rozbawiły słowa chłopaka.
- Przestańcie. To nie jest śmieszne. Chris? Już nie boisz się naszego nowego kolegi? Widzę, że humorek ci powrócił? - Coralin uśmiechnęła się słodko w stronę chłopaka.
- Skoro mam umrzeć wolę zrobić to z uśmiechem na ustach.
- Zgadzam się stary! - Yves objął kolegę w pasie, po czym znowu zanieśli się śmiechem.
-bBoże, co za dzieci... - blond włosa dziewczyna pokręciła z niedowierzaniem głową. Karina nie była zła na przyjaciół za ich zachowanie i słowa. Zaczęła się śmiać z ich wygłupów.
- Oooo szykujcie się, idzie nasz naleśniczek..
- Taaaa, chyba zakalec.
- Jakbym go zjadł to nie wychodziłbym tydzień z kibla.
- Yves! Nie tak głośno jeszcze usłyszy.. - Jennifer złapała chłopaka za rękę i przyciągnęła go do siebie tak, że stykali się teraz biodrami. Zarówno blondyn jak i brunet podśmiewali się pod nosem na widok starszego pana. Profesor Peter Pancake, bo tak miał na nazwisko owy nauczyciel, był belfrem, który uczył w tym college'u od bardzo dawna. Pomimo wieku z ogromnym zapałem przekazywał nowym umysłom tajniki wiedzy związane z matematyką. Królowa nauk była całym jego życiem, zresztą wielu uważało, że to właśnie dla niej porzucił inne kobiety i oddał się jej bezgranicznie, co budziło niedowierzanie w młodych i jeszcze nie ukształtowanych umysłach, studentów. Na widok tłoczących się pod salą uczniów, starszy profesor uśmiechnął się szeroko.
- Witajcie. Mam nadzieję, że gotowi na kolejną porcję wiedzy. - obdarzył uczniów tajemniczym uśmieszkiem.
- O nie. Na bank będzie kartkówka. - Chris szepnął w stronę dziewczyn, tak żeby nauczyciel nie mógł go usłyszeć.
- Wejdźcie, zapomniałem czegoś zaraz wrócę.
Nauczyciel oddalił się pospiesznym krokiem w stronę korytarza.
- Na sto procent będzie kartkówka. - Yves powtórzył słowa kolegi z powagą wymalowaną na twarzy.
- Umiecie coś? - Jennifer rzuciła to pytanie, po czym zajęła się wypakowywaniem potrzebnej jej książki i zeszytu w zielone słoniki. Ta dziewczyna miała świra na punkcie zielonego koloru i wszystkich jego odcieni.
- Nic.
- Zero.
Chłopcy wypowiedzieli te słowa w tym samym czasie.
- Uspokójcie się, nie będzie żadnej kartkówki. - Coralin zganiła chłopaków wkurzonym głosem. Sama nie czuła się zbyt dobrze przygotowana, a nie zamierzała dostać kolejnej złej oceny. To mogłoby się wiązać ze szlabanem na imprezy, które dziewczyna tak uwielbiała. Po krótkiej chwili, pan profesor wszedł do sali, zastając w niej swoich uczniów, którzy pozajmowali już wybrane przez siebie miejsca.
- No dobrze. Już mam wszystko, w takim razie możemy zaczynać.
Starszy pan wyciągnął prostokątny, powleczony ciemnogranatową okładką, dziennik i otworzył go na liście obecności. Wprawdzie mógł sprawdzić stan klasy poprzez stronę internetową, jednakże pan Pancake był człowiekiem starej daty, przez co nowinki techniczne nie były jego domeną. Karina powoli rozejrzała się po klasie, ale nigdzie nie dostrzegła nowego chłopaka, który miał uczęszczać z nimi na zajęcia. Chociaż w ogóle go nie znała, to jednak było jej trochę przykro, że chłopak mógł zrezygnować i przepisać się do innej szkoły.
- Pani Karina Bergman. - monotonny głos nauczyciela wyczytał jej imię.
- Jestem. - dziewczyna lekko uśmiechnęła się w stronę profesora. Nie czuła niechęci do tego miłego, starszego pana, wobec niej był całkiem w porządku i musiała przyznać, że nawet go lubiła. Zawsze kojarzyła go ze swoim dziadkiem, który zmarł gdy dziewczyna miała osiem lat. Po tym jak, profesor skończył czytać listę obecności, wyciągnął jeszcze z jednej z książek małą, białą karteczkę, na której widniały jakieś słowa zapisane czarnym tuszem. Chris i Yves wstrzymali powietrze. Byli pewni, że nauczyciel zaraz każe wyciągnąć im karteczki, a sam napisze na tablicy jakieś arcytrudne równanie, które pogrąży całą klasę, prócz klasowego prymusa, czyli Karinę.
- Pan Drake Parker T-Townshend? - starszy pan przeczytał nazwisko chłopaka ze zdziwieniem na twarzy. Uniósł oczy znad swych grubych okularów i omiótł nimi całą salę, wzdłuż i wszerz, lecz napotkał tylko znajome sobie twarze. Nauczyciel odetchnął z ulgą co nie uszło uwadze obecnym studentom.
- Nieobecny. - mężczyzna mruknął do siebie, po czym odnotował coś w dzienniku i pospiesznie go zamknął, jakby obawiał się, że chłopak zaraz wkroczy do sali.
- Dzisiaj zajmiemy się podsumowaniem funkcji kwadratowej. Otwórzcie podręczniki na stronie trzydziestej piątej.
Starszy profesor uniósł się z krzesła i zaczął krążyć po sali. W pomieszczeniu rozległ się dźwięk wertowanych stronnic i przyciszonych głosów, po czym znowu zagościła cisza.
- Mam dla was szczególną niespodziankę. Na stronie trzydziestej piątej i trzydziestej szóstej macie zbiór zadań, które idealnie podsumowują waszą wiedzę na temat funkcji kwadratowej. Dobierzcie się w pary, tak jak siedzicie. Ta dwójka, która pierwsza wykona wszystkie zadania prawidłowo otrzyma piątkę. - profesor spojrzał na swoich uczni, by odczytać ich reakcję. Pomysł związany z pracą w grupach bardzo im się spodobał. Od razu wszyscy zabrali się do pracy, perspektywa otrzymania piątki dodała skrzydeł nawet najbardziej zagorzałym przeciwnikom tej nauki. Chris otworzył książkę i przeczytał wszystkie zadania. Ze smutkiem stwierdził, że nie ogarnia żadnego.
- Ja też stary. - skwitował Yves.
- No nieźle, dlaczego jestem z tobą w grupie?
- No nie wiem może dlatego, że siedzimy razem? - Latynos uśmiechnął się głupio w stronę kumpla.
- Masakra... pora to zmienić.
- Ej, chcesz wymienić mnie na lepszy model? - Yves spojrzał na przyjaciela z udawanym oburzeniem w oczach.
- Właśnie to rozważam... - Chris wyszczerzył się ukazując przy tym lekko wysuniętego siekacza.
- Panowie, to zajęcia z matematyki, a nie kawiarnia. Skupcie swe szare komórki.
Profesor stanął nad dyskutującymi chłopakami i spiorunował ich wzrokiem.
- Przepraszamy panie profesorze, ale nasze szare komórki wyjechały dziś na wakacje. Nie powiedziały kiedy wrócą. - Yves odrzekł z powagą w głosie.
- Martwimy się, że nie zdążą, aż do końca tych zajęć. - Chris dokończył sentencję zaczętą przez kolegę.
- Oby w ogóle kiedykolwiek wróciły. - nauczyciel odpowiedział lekko rozbawionym tonem, po czym udał się w stronę biurka.
- Debile. - Coralin odwróciła się w stronę chłopaków i zaczęła stukać swym palcem w czoło. Nagle spokojne rozważania uczniów przerwało głośne pukanie do drzwi.
- Proszę.
Pan Pancake podniósł się z zajmowanego przez siebie krzesła i stanął obok drewnianego biurka. Do sali wszedł długo oczekiwany gość. Uczniowie oderwali się od wykonywanych przez siebie zadań i skierowali oczy w stronę drzwi, i stojącego tam chłopaka. Na jego widok Karina odczuła ulgę. Już się bała, że chłopak zrezygnował ze szkoły i nigdy więcej go nie zobaczy.
- Mogę w czymś panu pomóc? - nauczyciel zapytał uprzejmym głosem przybyłego ucznia. Chłopak zamknął za sobą drzwi i wszedł do klasy.
- Mam tu mieć zajęcia z matematyki.
- Oooooo.... Zapewne pan Townshend? - nauczyciel zapytał z lekkim zdziwieniem na twarzy, mierząc przy tym chłopaka od góry do dołu. Drake nie czuł się zmieszany, był tylko podenerwowany tym, że profesor, z którym ma mieć zajęcia zachowuje się w ten sposób. Chłopak z obojętnością na twarzy kiwnął głową na znak potwierdzenia.
- Wspaniale, trochę się pan spóźnił. Proszę wybrać sobie jakieś miejsce. Rozwiązujemy zadania w grupach. Obawiam się, że nie będę miał dla pana pary. - starszy pan spojrzał na chłopaka spod swych ciężkich okularów. Uważnie skanował twarz młodzieńca, aby móc odczytać z niej jak najwięcej emocji, które chłopak dobrze maskował.
- Mam to gdzieś... - Drake uważnie przyjrzał się sylwetce nauczyciela i przez chwilę skupił swój wzrok na jego oczach. Nie były złe, może lekko wystraszone. Młody chłopak odniósł takie wrażenie, jakby profesor, który stał naprzeciwko niego czegoś się obawiał.
- Strona trzydziesta piąta i szósta. Powodzenia. - pan Pancake obdarzył chłopaka miłym uśmiechem i podążył w stronę biurka, gdzie zostawił książkę. Drake powiódł znudzonym wzrokiem po sali. Długo nie musiał jej szukać. Siedziała w pierwszej ławce i energicznie, przyciszonym szeptem dyskutowała o czymś z blond lolitką, której Drake nie trawił. Dziewczyna musiała poczuć przeszywające spojrzenie chłopaka, gdyż bez żadnego zastanowienia skierowała głowę w jego stronę i spojrzała mu prosto w oczy. Drake odwrócił szybko wzrok i podążył w stronę ostatniej ławki. Nie zamierzał za bardzo się afiszować na tych zajęciach, ani na żadnych innych. Jego celem było jakoś to przeżyć, a świadomość przebywania w jednym pomieszczeniu z dziewczyną, którą do niedawna chciał pozbawić życia nie napawała go optymizmem. W tempie ślimaka wyciągnął zeszyt i książkę, po czym otworzył na stronie wskazanej przez nauczyciela. Przejechał oczami po wszystkich zadaniach i stwierdził, że są dziecinnie proste. Nadal nie mógł uwierzyć, że dał wrobić się w to bagno. Z jego inteligencją, powinien uczyć się na Harvardzie, a nie siedzieć w jakiejś podrzędnej szkółce z idiotami w jednej grupie. Idiotami! Tak, to było jedyne słowo, które idealnie obrazowała ową sytuację. Dzięki wyczulonym zmysłom mógł usłyszeć wszystkie szepty, które wypowiadane były w tej klasie. I tym właśnie sposobem dowiedział się, że chłopak, który siedział kilka ławek przed nim miał ostatnio ostrą przygodę z jedną z kelnerek z pobliskiego klubu, a dziewczyna, która siedziała po drugiej stronie również w ostatniej ławce żaliła się swojej psiapsiółce, że okres jej się spóźnia i pewnie jest w ciąży. Drake przewrócił teatralnie oczami i spojrzał na zegar, który wisiał na ścianie. Siedział w tej cholernej klasie dopiero piętnaście minut a już czuł, że ma dość. Jeszcze chwila a podetnie sobie żyły kartką papieru. W ogarniającym go znużeniu chłopak podniósł zeszyt i otworzył go na jakiejś przypadkowej stronie. Zaczął bazgrać i rysować ślaczki na jednej z kartek, aby zabić jakoś czas. Nagle coś przykuło jego uwagę. Uniósł swe oczy i spojrzał w stronę brunetki i siedzącej obok niej blondynki. Nikt nie zdawał sobie sprawy, jaką walkę wewnętrzną musiał toczyć sam ze sobą, by nie patrzeć na dziewczynę. Widok i zapach jej ciała sprawiał mu ból. Chłopak nie wyobrażał sobie żyć w ten sposób, dlatego musiał jak najszybciej znaleźć szkatułkę, aby pozbyć się tej cholernej więzi. Na razie postanowił ją ignorować, choć przychodziło mu to z ogromnym trudem. Po chwili usłyszał coś, co podniosło mu ciśnienie. Poczuł jak jego serce i oddech przyspieszają. Drake zorientował się, że dziewczęta zawzięcie dyskutują na jego temat. Chłopak jeszcze mocniej wytężył słuch. Udawał, że pisze coś w zeszycie, ale tak naprawdę interesowało go tylko to co powie brunetka. Słowa blondyny nie miały dla niego najmniejszego znaczenia. Były tylko niemiłym dodatkiem.
Drake, kurwa ogarnij się! Co cię obchodzi zdanie jakiejś dziewczynki. Przecież masz wywalone na to co inni mówią o tobie!
Jakiś głos w jego głowie podsunął mu te słowa.
Ale na wszelki wypadek lepiej posłuchać. Przecież jak to mawiał Winston Churchill przyjaciół trzymaj blisko, ale wrogów jeszcze bliżej.
Inny głos z kolei zachęcał go do dalszego nasłuchiwania. Chłopak uśmiechnął się głupkowato do siebie, lecz po chwili jego usta znowu przybrały kształt prostej linii. Zauważył, że nauczyciel dziwnie na niego patrzy.
Pewnie zastanawia się co mi odbiło. Chłopak podrapał się po karku i nadal przysłuchiwał się rozmowie dziewczyn. Mówiły o jego spóźnieniu, o tym co wydarzyło się wczoraj.
Zajebiście, a więc nadal o tym pamiętają. Trudno się dziwić. Ich życie musi być tak nudne, że takie wydarzenia, jak ice bucket challenge na korytarzu są porównywalne do przyjazdu jakiegoś mega sławnego celebryty na przysłowiowe zadupie. Młode Brytyjki zaczęły chichotać i jeszcze bardziej zeszły z tonu. Tym razem rozmawiały o jego..... wyglądzie!? Chłopak uniósł jedną brew do góry, a w myślach przerabiał różne scenariusze, w których podchodzi do dziewcząt i serwuje im niezły wykład na temat tego, jak bardzo nie lubi, oczywiście eufemistycznie mówiąc, kiedy ktoś omawia kwestie związane z jego ubraniem bądź tatuażami. Dziewczyna o imieniu Coralin po przyjacielsku szturchnęła brunetkę w bok i szepnęła jej na ucho, iż uważa, że i tutaj uwaga, uwaga nowy kolega jest sexy. Drake uśmiechnął się arogancko sam do siebie. Poczuł, jak jego przyjaciel niespokojnie się poruszył. Chyba wywietrzył, że ego Drake'a urosło o kilka rozmiarów. Brunetka lekko się zaczerwieniła i przyznała jej rację lekkim skinięciem głowy, po czym dalej zaczęła rozwiązywać zadania słuchając przy tym głupiego gadania swej bliskiej koleżanki.
Więc myśli, że jestem sexowny.
Drake poruszył się niedbale na krześle i przeczesał palcami swą gęstą grzywkę. Nie patrzył w stronę dziewczyny, ale wiedział, że ona czasami na niego zerkała.
- Zrobiłyśmy wszystkie zadania! - krzyknęła uradowana blondzia, po czym odskoczyła od ławki, jak wystrzelona z procy i zaniosła pracę nauczycielowi.
- Już sprawdzam.
Profesor „naleśnik" poprawił okulary, które zjechały aż na sam czubek jego lekko zakrzywionego nosa i z zaciekawieniem, oraz zapałem w oczach przeglądał podaną mu pracę.
- Hmmmm...
- Mamy piątki panie profesorze? - Coralin uśmiechnęła się słodko do nauczyciela i puściła oczko do Kariny. Wyglądała przy tym, jak idiotka.
- Przykro mi dziewczęta tu jest jeden błąd. - nauczyciel wskazał długopisem na zaznaczone przez siebie miejsce.
- Jak to! Niemożliwe.
- Niemożliwe! - dwóch chłopaków, których Drake miał okazję poznać wcześniej zawtórowało dziewczynie zaskoczonymi głosami.
- Jeden wynik jest zły, poprawcie go. No chyba, że ktoś rozwiązał już te zadania? - nauczyciel zapytał klasę, lecz odpowiedziała mu grobowa cisza.
- Jak zwykle, widzę las rąk.
- Ja je rozwiązałem.
Pan Pancake spojrzał z zaskoczeniem wymalowanym w jego ciemnozielonych tęczówkach na chłopaka, który spóźnił się na zajęcia. Oświadczenie nowego, wprawiło wszystkich w osłupienie, w związku z czym wlepili swoje oczy w postać chłopaka, siedzącego na krześle, ze szeroko rozłożonymi nogami.
- Wspaniale, proszę pokazać. - nauczyciel zachęcił chłopaka gestem ręki, by ten podszedł do biurka i pokazał mu dzieło swej pracy. Drake podniósł się z krzesła i z podniesioną głową do góry ruszył w stronę starszego nauczyciela. Czuł na sobie palące spojrzenie nowych koleżanek i kolegów, a w szczególności jednej, być może przed którą chciał się popisać, ale głównie przeważała w nim chęć utarcia nosa znienawidzonej blondzi. Nauczyciel odebrał od chłopaka zeszyt i otworzył na przypadkowej stronie. Drake zauważył jego skonsternowanie wypisane na twarzy, więc pospieszył z wyjaśnieniami.
- Na samym dole.
- Ahhh... no tak, już widzę.. - nauczyciel uśmiechnął się do niego słabo. Zaczął mruczeć coś pod nosem. Blond włosa dziewczyna mierzyła profesora morderczym spojrzeniem i kręciła z niedowierzaniem głową.
- Hmmm..jakiż skrót myślowy, chyba mamy zwycięzcę.... Tak, gratuluję panu, wszystkie wyniki są poprawne, ma pan piątkę. - profesor uśmiechnął się szeroko i oddał chłopakowi zeszyt.
-,, Cooo!? Jak to? Ja i Karina byłyśmy pierwsze! - Coralin wypowiedziała te słowa z wyrzutem skierowanym w stronę profesora. Starszy pan zaczął otwierać usta, lecz Drake mu przerwał.
- Pogódź się z przegraną mała. Ja rozwiązałem wszystkie zadania sam, w dodatku w krótszym czasie i otrzymałem wszystkie poprawne wyniki. To mówi samo za siebie. - Drake obdarzył koleżankę kpiącym uśmieszkiem.
- To nie fair, spóźnił się pół godziny i jeszcze dostaje piątkę! Nie zasłużył...! - Coralin była zbulwersowana i nie zamierzała łatwo odpuścić chłopakowi.
- Coralin.. - nauczyciel próbował to wyjaśnić, lecz dwójka studentów nie dopuszczała go do głosu.
- Myślałaś, że jestem głupi to się grubo pomyliłaś maleńka. Jestem sto razy mądrzejszy od ciebie i twojej koleżanki, więc wrzuć na luz i przestań krzyczeć. - chłopak odwrócił się do niej plecami i ruszył w stronę ławki, nie zważając na to, że swoim zachowaniem mógł urazić obie dziewczyny.
- Ale panie profesorze...
- Dosyć tego. Mogę wam dać plus cztery i ani stopnia więcej.
Nagle w klasie rozbrzmiał dzwonek.
- Dobra... - dziewczyna wkurzona zabrała kartkę sprzed nosa nauczyciela i skierowała się do ławki.
- Chyba nie tylko ja mam teraz przesrane. - mruknął Chris.
🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥
All good things- Underlights.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro