Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 34

Noc okazała się być dla niej największą z tortur. Cały czas śniła o swoim bracie, który niósł w dłoniach mały, złoty klucz. Próbował otwierać nim wszystkie drzwi, które go otaczały, lecz do żadnych nie pasował. Męczył się tak z nimi aż do samego poranka. Selene otworzyła oczy i z ciężkim oddechem usiadła na łóżku. Przetarła je wierzchem dłoni, ścierając z nich resztki snu. Spojrzała w stronę zegara. Była godzina dziesiąta. Niewiarygodne jak długo spała. Jeszcze nigdy jej się to nie przytrafiło. Szybkim ruchem podniosła się z łóżka i udała w stronę łazienki, by się przyszykować. Nie miała zamiaru nigdzie wychodzić, lecz gdy stanęła przed lustrem stwierdziła, iż musi z kimś porozmawiać. I to szczerze. Dłużej nie zniesie już tych wszystkich niespodziewanych zdarzeń. Postanowiła, że odwiedzi Jane w jej pracy. Nie mogła pojechać do Michaela, ponieważ po ostatniej nocy straciła do niego zaufanie. Z Olivią też nie mogła porozmawiać, gdyż dziewczyna pomimo zadeklarowanej przyjaźni wydawała się być czasem inną osobą niźli Selene ją postrzegała. Dziewczyna szybko uwinęła się ze swymi czynnościami. Zarzuciła na siebie czarną bluzkę z długim rękawem, bez żadnych ozdób, szare jeansy i skórzaną kurtkę. Włosy spięła w wysoki, koński kucyk i wyszła z pokoju. W domu panowała cisza. Nikogo nie było. Selene również nie zamierzała mitrężyć czasu. Zbiegła po schodach i w mgnieniu oka znalazła się na podjeździe obok samochodu, który otrzymała od dziadka. Wsiadła do niego i ruszyła pod budynek, w którym pracowała Jane. Była to jedna z bardziej szanowanych kancelarii prawnych w całym Londynie. Jane bardzo dobrze znała się na takich sprawach, miała wysokie referencje, dlatego Selene nie dziwiła się, iż dostała tę pracę. Niewątpliwe, że Wiktor maczał palce w jej awansie, ale mniejsza z tym, Selene chciała jak najszybciej porozmawiać ze swą opiekunką. Dojechała pod upragniony budynek i zaparkowała samochód w wyznaczonym do tego miejscu. Przebiegła przez ulicę i już stała pod wejściem. Budynek był ogromny i prezentował się naprawdę dobrze. Z wierzchu jego elewacja była może lekko naruszona, lecz Selene była pewna, iż wewnątrz jest bardzo nowoczesny i elegancki. Nie myliła się. Od razu gdy tam weszła powitały ją jasne i przyjemne dla oka barwy, które sprawiały, że pomieszczenie wydawało się lśnić od czystości. Naprzeciwko wejścia znajdowało się dużych rozmiarów biurko, za którym siedziała jakaś nieznajoma kobieta. Selene z uśmiechem na twarzy podeszła do niej. Chciała sprawiać wrażenie uprzejmej.

- Dzień dobry. Zastałam może Jane Parker Townshend?

Kobieta uniosła swą ciemną czuprynę i z uprzejmym wyrazem twarzy powitała przybyłą dziewczynę.

- Dzień dobry, tak, pani Townshend jest w swoim biurze. Jest pani umówiona? - kobieta otworzyła jakiś notes i spojrzała z zaciekawieniem w oczach na Selene.

- Nie, jestem z rodziny Selene Parker Townshend. - dziewczyna wyciągnęła swój dowód, by udowodnić, że nie kłamie. Kobieta uśmiechnęła się serdecznie.

- Pierwsze piętro, ostatni pokój po prawej. - wskazała Selene windę, która znajdowała się po prawej stronie od wejścia i pożegnała wampirzycę z ogromnym uśmiechem na twarzy. Był taki szczery, pomyślała Selene. Od razu polubiła tę kobietę. Wampirzyca udała się w stronę windy i wcisnęła odpowiedni przycisk. Drzwi zaczęły się już zamykać, gdy nagle usłyszała czyjeś wołanie.

- Jeszcze ja!!

Selene przytrzymała drzwi windy. Do środka jak burza wpadł jakiś młody mężczyzna. Była bardzo elegancko ubrany. Miał na sobie bardzo dobrze skrojony i dopasowany do budowy ciała garnitur, białą koszulę i czarny połyskujący krawat. Nie był stary, na oko miał może z dwadzieścia sześć lat, duże niebieskie oczy, czarne, krótko ostrzyżone włosy i szeroki uśmiech na twarzy. Omiótł Selene spojrzeniem swych błękitnych oczu i uśmiechnął się przyjacielsko.

- Już myślałem, że nie zdążę.

Nieznajomy wywoływał w Selene same pozytywne emocje, dlatego nie mogła się do niego nie uśmiechnąć. Gdy to uczyniła poczuła coś bardzo dziwnego, jakby jej serce zaczęło bić jakimś nienaturalnym tempem. Długo przypatrywała się sylwetce nieznajomego i z każda sekundą coraz bardziej się w niej zatracała. Straciła całkowite panowanie nad swoim mózgiem, nawet nie była w stanie usłyszeć dźwięku, który obwieszczał, iż pasażerowie mogą już wysiąść.

- Chyba pani tu wysiada. - młody mężczyzna przytrzymał drzwi windy, dopiero wtedy Selene się opamiętała.

- Dziękuję. - cicho bąknęła i wybiegła z tej windy jak szybko mogła.

- Ale z Ciebie dziwoląg. - szepnęła sama do siebie, gdy już opuściła wnętrze windy. Nie mogła przestać myśleć o tym mężczyźnie, był taki przystojny i miał takie błękitne, głębokie oczy. Młoda wampirzyca skarciła się za to, że w takiej sytuacji buja w obłokach. Przecież ma przed sobą ważną rozmowę. Lekko zapukała do drzwi, które wskazała jej uprzednio recepcjonistka i pchnęła je do przodu. W środku zauważyła Jane siedzącą na miękkim fotelu, przed drewnianym biurkiem. Z żarem w oczach przyglądała się jakimś papierom, popijając przy tym herbatę. Gdy spostrzegła, że ktoś wszedł do środka uniosła swą zamyśloną głowę i uśmiechnęła się promiennie.

- Witaj kochanie. Wszystko w porządku?

Stara, dobra Jane, nic a nic się nie zmieniła. Selene śmiałym krokiem podeszła do biurka i usiadła na jednym z krzeseł.

- Pomyślałam, że Cię odwiedzę. Nudzę się w domu.

- Nie umówiłaś się z Olivią? - Jane patrzyła na dziewczynę z taką troską w oczach, mówiącą oddam za Ciebie własne życie. Selene obdarzyła ją łagodnym uśmiechem.

- Jest na próbie baletowej, nie chciałam jej przeszkadzać.

- Rozumiem, możesz tu zostać tyle ile zechcesz. - Jane wstała z fotela i podeszła do jednej z półek, by wyciągnąć jakąś teczkę. Selene nie mogła dłużej milczeć. Musiała wyrzucić wszystko co leżało jej na serduszku.

- Jane, mogę mieć do Ciebie prośbę?

Starsza wampirzyca machinalnie odwróciła się w stronę Sel. Spojrzała na nią z niepokojem wymalowanym w oczach.

- Oczywiście skarbie, ale co się stało? - podeszła do Selene i zaczęła gładzić ją po jej gęstych, długich włosach.

- Nie mów Mike'owi o naszej rozmowie i o tym, że tu byłam, okej?

Jane przybrała taki wyraz twarzy, jakby kompletnie nic nie rozumiała z tego co Selene do niej mówi, lecz kiwnęła głową na potwierdzenie. Przysunęła bliżej drugie krzesło, które znajdowało się nieopodal i pochyliła się w stronę dziewczyny.

- Co się dzieje?? Wyjaśnisz mi to??

Dziewczyna również pochyliła się nieznacznie w stronę wampirzycy.

- Nie masz czasem wrażenia, że Mike nie mówi Ci całej prawdy, albo że się zmienił po naszym przyjeździe tutaj? Mam wrażenie, że nas okłamuje.

- Jak to okłamuje? - Jane była zszokowana słowami Selene.

- Tak po prostu, czuję to. Myślę, że dziadek Wiktor i Sofia też nie są z nami szczerzy.

- Kochanie... - Jane przerwała monolog Selene.

- Rozumiem, że Wiktor i Sofia mogą wydawać Ci się dziwni, ale to naprawdę kochające wampiry. Znam ich od wielu, wielu lat, a jeszcze dłużej znam Michaela. Wiem, że nigdy by mnie nie oszukał. Zresztą Ciebie również. Jesteś jego oczkiem w głowie, ukochaną siostrzyczką...

- Wiem, ale nie mogę pozbyć się tego uczucia. - tym razem to Selene przerwała wypowiedź Jane. Wampirzyca zmarszczyła brwi.

- Selenko, bądź pewna, że zawsze bez względu na wszystko możesz nam zaufać. Myślę, że po prostu stresujesz się z powodu nadchodzących studiów i jeszcze te problemy z Drake'iem. - Jane ciężko westchnęła. Młoda wampirzyca spojrzała w stronę starszej wampirzycy. Wyglądała tak, jakby dobrze rozumiała Selene, lecz tak naprawdę Jane nie miała o niczym pojęcia. Sama została okradziona z prawdy. Szkoda tylko, że była na tyle naiwna, by ślepo wierzyć swemu mężowi. Selene złapała ją za dłoń i lekko ją ścisnęła.

- Dziękuję. Może masz rację, jestem za bardzo przewrażliwiona. Ostatnim razem, gdy go widziałam wyglądał okropnie. Mam wrażenie, że on bardzo za nami tęskni, ale boi się wrócić do domu. Boi się Michaela i Wiktora, obawia się kolejnego porzucenia.

- Jesteś pewna, że chce do nas wrócić na stałe? - Jane patrzyła na Selene z taką troską i nadzieją w oczach, że serce młodej wampirzycy zabiło mocniej.

- Myślę, że tak, ale nie uczyni tego dopóki nie będzie pewien, że może wrócić.

Słowa wampirzycy bardzo ucieszyły Jane. Wstała ze swego krzesła i podążyła w stronę okna. Lekko je uchyliła, by wpuścić odrobinę Świerzego powietrza do wewnątrz.

- Jane? Mam jeszcze jedno pytanie?

- Kolejne wątpliwości? - Jane powróciła na swoje miejsce i coraz uważniej zaczęła przypatrywać się Sel. Dziewczyna spięła się od jej natarczywego wzroku. Bała się, iż Jane może używać swojego daru przeciwko niej.

- Chodzi mi o bibliotekę w naszym domu... mnóstwo tam ciekawych książek.

- To prawda, Wiktor zgromadził prawdziwą skarbnicę wiedzy.

Selene uśmiechnęła się.

- W szczególności podobają mi się tamtejsze witraże, są niezwykłe, czasem zdają się żyć własnym życiem. - Sel zerknęła ukradkiem na swą opiekunkę. Szukała w niej czegoś, co mogłoby potwierdzić, że starsza wampirzyca zrozumiała jej aluzję. Jednakże Jane uniosła filiżankę herbaty, którą miała na biurku i zaczęła sączyć znajdujący się w niej płyn.

- Gdzież ja mam maniery! Nie zaproponowałam Ci niczego! - pospiesznie odłożyła filiżankę na stolik i zabierała się do wyjścia, gdy nagle Selene złapała ją za rękę.

- Spokojnie, usiądź, niczego nie potrzebuję. Przyszłam tu pogadać a nie pić herbatę.

Jane uśmiechnęła się promiennie, ukazując przy tym rząd równych białych zębów.

- Niech Ci będzie złotko. - ponownie uniosła swą filiżankę i zaczęła pić.

- Wracając do tematu, chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej o tych witrażach. Może mogłabyś mi coś o nich opowiedzieć. - Selene uniosła brwi i ze skupieniem na twarzy oczekiwała reakcji Jane. Wampirzyca ponownie odłożyła filiżankę, założyła noga na nogę i poprawiła swój burgundowy żakiecik.

- Kochanie, jeżeli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej na temat tych starych witraży zapytaj Wiktora, albo Sofię. Oni wiedzą o tym domu o wiele więcej niż ja.

- Ale musiałaś odwiedzać ich wcześniej. - Selene szła w zaparte. Nie zamierzała wychodzić stąd z niczym.

- To prawda, ale jakoś nigdy się tym nie interesowałam. - ponownie wzięła filiżankę w swe dłonie.

- Czy nie odczuwasz czegoś dziwnego patrząc na te witraże? Nie masz przypadkiem takiego wrażenia, że jednemu z nich czegoś brakuje? - Sel zadawała te pytania z gorliwością w oczach. Jane nie może jej oszukać. Wampirzyca lekko się spięła pod gradem pytań, które na nią spadły. Zacisnęła blade, smukłe palce na filiżance. Selene wyczuła, iż Jane bardzo się stresuje. Kobieta na chwilę zacisnęła usta w wąską kreskę.

- Tak, mam takie wrażenie, ale to chyba tylko złudzenie. Ten dom jest nawiedzany przez różne duszyczki, ale nie martw się wszystkie są dobre. - Jane uśmiechnęła się, lecz Selene zauważyła, że nie był to miły uśmiech. Raczej coś w stylu idź już sobie. Selene postanowiła dalej drążyć.

- Nie pytałaś nigdy Wiktora dlaczego tak jest?

- Nie moja droga, mówiłam, że nie byłam tym zainteresowana.

- A gdy przyjeżdżałaś do tej posesji wcześniej, czy te witraże czymś się różniły?

Wyrazy twarzy Jane zmieniał się z sekundy na sekundę. Od rozradowanej i pełnej życia do naprawdę poirytowanej. Selene nigdy nie widziała jej w takim stanie. Ledwo panowała nad swym głosem i zachowaniem.

- Posłuchaj Selene..

Ooooo Selene, nigdy się tak do mnie nie zwracała, chyba, że była wściekła albo smutna, pomyślała Selene. Teraz już wiedziała, że jest na dobrym tropie.

- Jeżeli tak bardzo interesuje Cię historia tego domu zapytaj Wiktora. On wie wszystko najlepiej. - Jane podniosła się z krzesła i zaczęła porządkować jakieś papiery. Sel już wiedziała, że żona jej brata, chce jej dać do zrozumienia, iż powinna już opuścić to biuro.

- Ok, w porządku. Już sobie pójdę, widzę, że masz dużo pracy. - Selene wstała z krzesła i udała się w stronę drzwi.

- Sel, zaczekaj. - Jane zatrzymała ją swoim głosem.

- Wybacz za moje zachowanie, ale denerwuję się dzisiejszą rozprawą.

Aha, na pewno, pomyślała Selene.

- Nie chciałam być niemiła. Posłuchaj mojej rady i porozmawiaj szczerze z Wiktorem. On wszystko Ci opowie.

Oczy Jane przybrały dziwny wyraz, gdy wampirzyca mówiła o tych sprawach. Selene kiwnęła tylko głową i wyszła. No to się wpakowała. Nie potrafiła utrzymać języka za zębami, no i ma. Teraz była już przekonana, że Jane też coś kręci. Bardzo chciała wiedzieć o co chodzi, ale nie mogła tak po prostu zapytać o to Wiktora, czy kogokolwiek z tego domu. Najpierw sama pragnęła dowiedzieć się czegoś więcej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro