Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 10

- Jak się czujesz? - usłyszał troskliwy głos swojej starszej siostry. Czuł się bardzo dziwnie. Nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie Selene. Cały czas szumiało mu w głowie. Coś sprawiało, że nie mógł się uspokoić. Jakieś bodźce z zewnątrz sprawiały, że czuł się wściekły i nie mógł opanować tego wewnętrznego uczucia.

- Odsuń się od niego Selene. On już nie jest jednym z nas. Nie jest Twoim bratem. - Michael zbliżył się w stronę Selene, żeby odsunąć ją od siedzącego na ziemi chłopaka. Jane płakała, a stojąca za nimi postać tylko stała i świdrowała Drake'a swoimi przeszywającymi oczyma. Po chwili Michael gwałtownie się zatrzymał i zrobił kilka kroków w tył.

- Drake...! - Selene zdążyła wypowiedzieć tylko jedno słowo. Wściekły chłopak czym prędzej podniósł się z podłogi i ruszył w stronę Michaela.

- Drake, proszę nie...! - Jane prawie dławiła się od łez. Próbowała powstrzymać agresywnego chłopaka, ale jej się to nie udało. Drake nie panując nad sobą złapał Jane i z całych sił odepchnął ją na bok. Kobieta upadła na podłogę i zalała się łzami. Nieznajoma nawet nie drgnęła ze swojego miejsca. Przypatrywała się tej scenie z szeroko otwartymi z przerażenia oczyma. Drake nie wiedział dlaczego, ale zachowanie tej dziwnej wampirzej kobiety bardzo go zirytowało. Zatrzymał się na chwilę i skierował swój jad w jej stronę:

- Na co się tak gapisz wampirza suko!! - syknął przez zęby. Młoda kobieta lekko się wzdrygnęła. Prawdopodobnie wyczuła zagrożenie i niechęć ze strony obcego jej wampira. W swoim długim życiu widziała niewiele takich osobników, które zostały wezwane przez ciemność i stanęły po jej stronie. Bezwzględu na to jaki strach przeszył jej ciało postanowiła, że nie da satysfakcji temu chłopakowi i nie ruszy się ze swojego miejsca. Jej zachowanie jeszcze bardziej rozsierdziło Drake'a. Obrał teraz nowy kurs i ruszył w stronę nieznajomej. Michael zauważył nagłą zmianę zdania, więc ruszył w stronę chłopaka, aby go powstrzymać.

- Zaraz się pozabijają!! - ktoś krzyknął. Drake był w takim szale, że nie rozpoznał głosu. Myślał już tylko o tym, by komuś przywalić i to porządnie. Teraz zobaczą, że nie mogą traktować go jak przedmiot, głupią zabawkę. Ucieszył się z reakcji Michaela. Wreszcie będzie mógł mu dowalić bez brania na siebie żadnych konsekwencji. Od dawna o tym marzył i tylko czekał na spełnienie tego pragnienia. Był już bardzo blisko celu. Michael stanął przed kobietą. Najwidoczniej chciał zasłonić ją własnym ciałem i uchronić przed uderzeniem Drake'a. Ta sytuacja go rozbawiła. Czy oni naprawdę myślą, że mają z nim jakiekolwiek szanse? Przecież teraz jest panem ciemności i może wezwać swoje najmroczniejsze moce kiedy zechce. Nawet ich marne światełko go nie powstrzyma. W tej chwili coś sobie uświadomił. Od Michael'a i tej żałosnej kobiety, która chowała się za nim dzieliło go już tylko kilka centymetrów. Był tak blisko, mógł ich złapać i rozszarpać na strzępy, ale wpierw postanowił, że potwierdzi swoje przypuszczenia.

- Co??!! Znalazłeś już sobie nową dziwkę?? Jedna kurwa w domu Ci nie wystarczy??! - krzyknął Michaelowi prosto w twarz,zaciskając przy tym pięści i mierząc go wyzywającym spojrzeniem.

- Drake uspokój się. - któraś z kobiet, Drake nie był pewny czy to była Jane czy Selene, głośno zaszlochała.

- ZAMKNĄĆ SIĘ WSZYSCY I SŁUCHAĆ!! - złość coraz bardziej w nim wzbierała, aż poczuł, że energia, którą w sobie tłumił zaczęła przepływać po jego skórze. Tajemnicza kobieta otworzyła usta ze zdumienia. Nigdy nie widziała czegoś podobnego w swoim życiu. Chłopak zaczął wydawać dziwny, nieokreślony blask. Jakby małe iskierki pochodzące od niebiańskiej błyskawicy tańczyły na jego ciele. To zjawisko było niesamowite a zarazem przerażające. Dopiero teraz wszyscy uświadomili sobie, że nie mogą lekceważyć młodego chłopaka.

- WIEM, ŻE CHCIELIŚCIE MNIE ZABIĆ. NAWET NIE ZAPRZECZAJCIE.

W pokoju zapanowała cisza. Nikt nie ośmielił się odezwać. On już wiedział i to było najbardziej przerażające. Żadne z nich nie miało odwagi, żeby zaprzeczyć. Ich wymówki i tak niczego, by już nie zmieniły a mogły jeszcze bardziej zezłościć chłopaka.

- Dlaczego nic nie mówicie?? Hmmm...?? - nie mógł doczekać się odpowiedzi, ale nie łudził się, że ją usłyszy. Wreszcie osiągnął swój cel. Doprowadził do tego, że jego własna rodzina drżała przed nim ze strachu. Wszyscy oprócz Michaela opuścili głowy, żeby nie musieć patrzeć w oczy młodocianemu oprawcy.

- To nie tak jak myślisz. - wreszcie Mike odważył się pierwszy zabrać głos. Chłopak w przypływie szału złapał Michaela za elegancką koszulę, w którą był ubrany.

- Chcesz mi wmówić, że się mylę?? MOŻE JESZCZE ZROBICIE ZE MNIE WARIATA?? HAH?? - nie mógł powstrzymać nerwów i zaczął potrząsać Michaelem niczym szmacianą lalką. Selene podbiegła do niego i próbowała go powstrzymać.Wiedziała, że jeżeli nie zainterweniuje coś złego może się wydarzyć. Złapała go za plecy, lecz w tym samym momencie chłopak odwrócił się i uderzył dziewczynę pięścią w twarz. Selene zatoczyła się do tyłu i ze łzami w oczach upadła na podłogę. To co się stało wstrząsnęło Drake'iem. Nie zamierzał krzywdzić ukochanej siostry w ten sposób. Nigdy nie chciał sprawiać jej fizycznego bólu.Już i tak dosyć miała przez niego zmartwień.

- Co ty wyprawiasz do diabła??Nie widzisz, że krzywdzisz najbliższe Ci osoby?? - tym razem to Michael stracił panowanie nad sobą. Złapał chłopaka za ramiona i skierował go twarzą w twarz w swoją stronę. Nie miał zamiaru go uderzyć. Kiedyś obiecał sobie, że nigdy więcej nie podniesie na niego ręki. Zamierzał dotrzymać danego słowa, nawet jeśli Drake nie był już jednym z nich. Błędy, które w życiu popełniamy potrafią zmienić ludzkie życie. Michael był o tym przekonany. Gdy spojrzał w oczy chłopaka dostrzegł w nich pustkę wymieszaną z rozgoryczeniem i czymś w rodzaju wyrzutów sumienia. Chyba były one spowodowane tym co miało miejsce przed chwilą. Jane i nieznajoma kobieta pomogły wstać Selene z podłogi.Dziewczyna nie mogła się uspokoić i nadal płakała, pociągając przy tym nosem i ocierając skapującą z niego krew. Wyglądała tak żałośnie, że Jane, która ma bardzo miękkie serduszko zaczęła szlochać razem z nią. Nieznajoma wampirzyca zachowała chłodny spokój. Nie rozpaczała, tylko wpatrywała się w sylwetkę młodzieńca ze stoickim spokojem. Przeszywała go na wskroś swą parą chłodnych, niebieskich oczu.

- Moje słowa nie mają już dla Ciebie znaczenia. Doskonale o tym wiem,ale wszystko co uczyniliśmy, ehhh... robiliśmy to z myślą o Tobie i Twojej przyszłości.

Przez cały ten czas Michael starała się sprawiać wrażenie silnego. Lecz wówczas jego siła i potęga jakby się gdzieś ulotniły. Poczuł się beznadziejnie. Miał wrażenie, że życie przecieka mu przez palce a on nie może nic zrobić, żeby było lepiej. Wiedział, że prędzej czy później jego rodzina,którą tak długo starał się utrzymać razem, rozpadnie się.

- Nie chcemy cię okłamywać. Zasługujesz na prawdę, więc Ci ją wyjawię. Tak, chcieliśmy Cię zabić.

ZABIĆ, ostatnie słowo wypowiedziane przez Michaela już na zawsze wryje się w pamięć młodego chłopaka. Wszyscy oczekiwali na jego reakcję. Powinien być wściekły, krzyczeć, przeklinać, drapać, zrobić cokolwiek. Drake jednakże tylko stał. To zdanie wprawiło go w niemałe osłupienie. Przez tyle lat nauczył się maskować swoje prawdziwe uczucia. Tym razem również nie pokazał zgromadzonym tam wampirom, że słowa Michaela bardzo go zabolały. Zamiast tego udawał chłodnego i zdystansowanego. Założył ręce na piersi na znak, że ma ich gdzieś i nie chce już więcej z nimi gadać i odsunął się lekko od pozostałych.

- A więcto tak... Świetną mam rodzinkę, a przez całe życie powtarzaliście mi, że to tamci są źli. Jak widać piekło jest wszędzie, nie tylko po tamtej stronie. - te słowa kosztowały go mnóstwo energii. Musiał nadal zachowywać pozory oziębłego chociaż tak bardzo chciał, żeby siostra mu wybaczyła. Tymczasem ona patrzyła na niego smutnym wzrokiem i próbowała odnaleźć prawdziwe oblicze swojego małego braciszka. Tak bardzo pragnęła, żeby był taki jak wcześniej. Lecz nic nie miało już tak nigdy wyglądać.

- Nie pozostawiłeś nam wyboru. Zagrażałeś Selene.Zresztą spójrz w lustro. Zmieniłeś się i to nie do poznania.

- To moja sprawa co ze sobą zrobiłem.

- Przestańcie, proszę. - przepychanki słowne dwóch braci przerwała Selene. Wkroczyła pomiędzy nich, aby nie mogli się do siebie zbliżyć i tym samym chciała uniemożliwić im kolejne spory.

- Michaelu posłuchaj, Drake nie przeszedł na ich stronę z własnej woli. Zrobił to, by ocalić mi życie. - Selene próbowała załagodzić sytuację. Drake nie mógł uwierzyć, że po tym wszystkim co jej zrobił ona nadal zamierza go bronić i o niego walczyć. Michael patrzył na nią z powątpiewaniem. Patrząc na chłopaka nie mógł określić czy jest zdolny do takich uczuć.

- Michaelu uwierz jej. Mówi prawdę. - nieznajoma kobieta, która jeszcze ani razu nie zabrała głosu podczas tej awantury wreszcie się odezwała. Drake skierował na nią swe krwistoczerwone oczy. Intrygujące. Skąd wie takie rzeczy. A może, może... Jakimś cudem wyczytała to w ich myślach. A może była tam, gdy to wszystko się wydarzyło. Ale jak?Jakim sposobem? Chwileczkę... to białe, palące światło... to jej sprawka. W takim razie kim do diabła była ta kobieta.

- Ty...! - Drake wysyczał w jej stronę.Złość, która zaczęła już blednąć na nowo zagotowała krew w jego żyłach.

- Kim jesteś i czego chcesz od mojej rodziny!!?? - krzyknął w jej stronę. Ciężko mu było pohamować wewnętrzny gniew. W jej oczach dostrzegł cień strachu i zawahania, lecz po chwili kobieta przybrała obojętny wyraz twarzy i odrzekła spokojnym głosem:

- Jestem Sofia, siostra Michaela. Przyjechałam z Londynu,żeby Ci pomóc.

- Nie potrzebujemy Twojej pomocy, zwłaszcza ja!! - warknął nieprzyjacielsko w jej stronę.

- Jestem tutaj na polecenie. Wiktora. To najwyższy członek naszej familii. Chce, żebyście wszyscy razem ze mną udali się do Londynu i tam zaczęli życie od nowa. Nawet ty.

- Pfffff... - Drake niepofatygował się, by odpowiedzieć coś więcej. Jak dla niego brzmiało to jak jakiś kiepski żart.

- Chcieliśmy wyjechać do Londynu. Razem z Tobą. -odrzekła ze łzami w oczach Jane.

- Ze mną?? Przecież nie jestem już jednym z was. Próbowaliście mnie zgładzić. Nie pamiętasz??

- Drake to nie tak. -wtrącił się Michael.

- Planowałem ten wyjazd już od jakiegoś czasu. Zresztą tak czy siak jesteś członkiem tej rodziny i nie pozwolę, żebyś dla jakiejś głupoty zniszczył sobie resztę życia. Ratując siostrę udowodniłeś, że chcesz należeć do nas. Tutaj już nic dobrego Cię nie czeka. Wyjazd stąd to jedyne wyjście i szansa, żeby odgrodzić się od przeszłości.

- Nigdy się od niej nie odgrodzę. Ona znajdzie mnie wszędzie i dopadnie. Nie chcę stąd wyjeżdżać. Zostaję tutaj. - z wybrudzonym ubraniem i raną w sercu skierował się w stronę wyjściowych drzwi.

- Drake, jeśli teraz wyjdziesz to wiedz, że możesz już nie wracać!! - Michael był tak wzburzony całą tą sytuacją, że wypowiedział to zdanie bez zastanowienia. Nie zamierzał zranić chłopaka. Nie chciał też, żeby poczuł się samotny i opuszczony przez najbliższą mu rodzinę. Niestety słowa potrafią być jeszcze gorsze niż uderzenie. Rany, które powstają w ich wyniku długo nie ulegają zagojeniu. Czasem bywa i tak, że pozostają z nami do końcażycia i nigdy nie zostają wyleczone.

- Nie zamierzam. - chłopak stał twarzą do drzwi. Gromadka wampirów nie dostrzegła grymasu bólu i rozczarowania na twarzy młodego wampira, ponieważ ten stał tyłem do zgromadzonych.

- Braciszku proszę, nie opuszczaj nas... - Selene była tak roztrzęsiona tym wydarzeniem, że nie potrafiła ustać na nogach. Jane i nieznajoma kobieta podtrzymywały ją, by nie upadła na podłogę. Lecz chłopak nie zamierzał okazywać litości. Otworzył drzwi i z wielkim hukiem zatrzasnął je za sobą. Sel ruszyła w ich stronę, lecz ktoś z tyłu ją powstrzymał. Był to Michael, który złapał ją za ramiona i przyciągnął do siebie. Łzy jeszcze bardziej zaczęły płynąć spod jej powiek.

- Co ja narobiłam?? - zapytała zachrypniętym od płaczu głosem bardziej siebie niż pozostałych.

- To nie Twoja wina siostrzyczko. Zobaczysz wróci do nas tylkomusi pobyć chwilę sam i odetchnąć. Zawsze wraca. - Michael przyciągnął Selene jeszcze bliżej i objął dziewczynę, by trochę uspokoiła swój płacz. Zaczął głaskać ją po głowie. Chociaż sam nie wierzył w słowa, które wypowiedział miał nadzieję, że Drake nie okaże się bezmyślnym głupcem i że wróci do nich. Nagle w pomieszczeniu zapanowała ogromna cisza wypełniona rozpaczą i lękiem o przyszłość. Dopiero teraz Michael zdał sobie sprawę jak wielki błąd popełnił przyjmując pod dach to diabelskie nasienie. 

***************************************************************************************************

Get scared- Suffer. 

Dziękuję za wszystkie głosy :* 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro