Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 35

W posesji Wiktora nadal nikogo nie było. Selene uznała, że to odpowiedni moment, by zabawić się w detektywa. Nie zważając na nic pobiegła pędem w stronę biblioteki. Co jakiś czas rozglądała się naokoło i zaglądała w każdy kąt, aby przypadkiem nie natknąć się na jakiegoś ducha, czy inne monstrum, które zamieszkiwało ten dom. Selene nawet nie chciała sobie ich wyobrażać, lecz zawsze jak w takich sytuacjach jej bogata wyobraźnia płatała jej figle, podsuwając coraz to ciekawsze obrazy. Gdy wreszcie stała już przed ogromnymi drzwiami do biblioteki, wzięła głęboki wdech i weszła do środka. Wewnątrz panował półmrok. Wampirzyca dziwiła się temu, ponieważ cała jedna ściana biblioteki pokryta była ogromnymi oknami z witrażami. Na jednym z nich widniała kobieca postać o zjawiskowych, srebrzystych skrzydłach. Ze spokojem w oczach patrzyła na najwyższe z regałów, jakby strzegła ich swym bacznym wzrokiem. Nie uszło to uwadze Selene, tym bardziej przeraziła się, gdyż zamierzała właśnie trochę pogrzebać w tych zbiorach. Cichutko na paluszkach przebiegła pół biblioteki i zatrzymała się pod regałem, na którym ostatnio widziała tajemniczą książkę. Wampirzyca zaczęła rozglądać się za nią, lecz nigdzie jej nie zauważyła, przejrzała jeszcze kilka innych regałów i nadal jej nie spostrzegła. Czyżby Wiktor ją gdzieś przeniósł? Dziewczyna podrapała się po głowie i ze zrezygnowaniem w oczach spojrzała na witraż.

- Gdzie ona jest?? - zapytała bardziej siebie, niźli postaci widniejącej na witrażu i wtedy coś usłyszała, jakby dźwięk tłuczonego szkła. Selene nie była strachliwą osobę, lecz zerwała się z miejsca. Czyżby ktoś był w tym domu? Ale jak? Nie wyczuwała jego obecności?? W sumie mógłby to być duch, a te istoty są niematerialne więc Sel nie mogła ich wyczuć. Dziewczyna przywaliła sobie z otwartej dłoni w czoło.

- Ogarnij się. - szepnęła sama do siebie i zwinnym kocim ruchem podążyła w stronę dźwięku. Na końcu biblioteki znajdował się jakiś barek, a za nim drzwi. Dziewczyna nie ociągając się dłużej pociągnęła za klamkę. Drzwi były otwarte więc swobodnie mogła wejść do środka. Wewnątrz było tak ciemno, że gdyby nie jej umiejętność widzenia w mroku, nie zauważyłaby krzesła, które stało zaraz przy drzwiach.

- Co za kretyn tu je postawił. - dziewczyna mruczała sama do siebie szukając przy tym włącznika światła. Po chwili jej dłoń natrafiła na coś co mogło być włącznikiem i nacisnęła. Po pomieszczeniu rozlało się przyjemne ciepłe światełko. Selene rozejrzała się po pokoju. Nie był duży. Ze wszystkich stron otaczały go regały z winem.

- Znalazłam pijalnie dziadunia. - wampirzyca uśmiechnęła się sama do siebie z przekąsem i podeszła do jednego z regałów. Jedno miejsce było puste. Na podłodze pod jej stopami leżała rozbita butelka, z której wylał się ciemnoczerwony płyn.

- Jaka szkoda. - dziewczyna westchnęła i pochyliła się nad odłamkami, aby je posprzątać, ale coś przerwało jej tą czynność. Usłyszała kolejny dźwięk rozbijanego szkła tylko, że gdzieś z drugiej strony. Dziewczyna uważniej przyjrzała się regałom i zauważyła, że na ich końcu jest wąskie przejście. Nie myśląc dłużej o niebezpieczeństwie, które może ukrócić ją głowę, wcisnęła się w wąską szczelinę i przeszła na drugą stronę. Pomieszczenie było równie ciemne jak to poprzednie. Szybko udało jej się znaleźć włącznik. Ten pokój był o wiele większy od tamtego i mieścił w sobie większą różnorodność trunków. Selene podeszła bliżej regałów i zauważyła kolejną butelkę na podłodze.

- Co chcesz mi pokazać? - wampirzyca była pewna, że to jakaś zbłąkana duszyczka zamieszkująca ten dom, pragnie obdarzyć ją wskazówkami. Selene dokładnie przeczesała swym wzrokiem pokój, lecz niczego nie dostrzegła, żadnego znaku. Westchnęła i podrapała się po karku. Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę wąskiego przejścia, ale coś ją zatrzymało. Poczuła ogromny chłód, jakby wydobywający się z samego wnętrza serca jej byłego kochanka. Podążyła w tamtą stronę i zauważyła, że za regałami są jakieś drzwi. Bingo! Zaczęła odsuwać regały, uważając przy tym, by nie strącić, ani jednej butelki. Po kilku sekundach ze smutkiem stwierdziła, że to kijowy pomysł. Musiałaby najpierw zdjąć wszystkie butelki, a potem przesunąć regały, a to wymagało mnóstwo czasu. Selene nie była pewna czy go ma. Nawet nie wiedziała, która godzina. Te wszystkie zagadki bardzo ją pochłonęły. Wyciągnęła telefon z kieszeni kurtki i ochoczo stwierdziła, że ma jeszcze mnóstwo czasu, zanim jej rodzina wróci do domu. Nie zważając już na nic zaczęła zdejmować jedna butelka za drugą, aż zapełniła nimi prawie całą podłogę. Z całych sił pchnęła regały w bok na tyle, by móc otworzyć drzwi, lecz i tym razem się zawiodła. Dziwne drzwi, wykonane z jakiegoś metalu były szczelnie zamknięte. Selene świetnie zdawała sobie sprawę, iż musiałby mieć klucz, by dostać się do środka. Uważnie zlustrowała zamek.

- Może to o tym kluczu mówił Wiktor. - Selene zmarszczyła brwi i zaczęła się intensywnie zastanawiać. Te wszystkie zagadki robiły się dla niej coraz bardziej ekscytujące. Stwierdziła, że wróci tu jeszcze, gdy znajdzie ten tajemniczy klucz i zabrała się do porządkowania butelek. Zanim uporała się z tym wszystkim zeszło jej dobre dwie godziny. Zmęczona wyszła z tych pomieszczeń z przekonaniem, że za tymi drzwiami znajdzie odpowiedzi na wszystkie swe pytania. W domu wciąż nikogo nie było. Selene podążyła na górę do swego pokoju i zamknęła drzwi. Nie słyszała już żadnych dziwnych dźwięków, które mogłyby zwiastować czyjąś obecność w domu. Usiadła na łóżku i wyciągnęła spod poduszki książkę, którą otrzymała od Olivii. Otworzyła ją na całkiem przypadkowej stronie. Była zła na siebie, że nie potrafi rozczytać tej cholernej książki. Rzuciła nią o podłogę, poczym wtuliła swą głowę w poduszkę. Leżała tak przez dwadzieścia minut zastanawiając się nad sensem swego życia. Nagle usłyszała charakterystyczny silnik samochodu. Michael i jego siostra wrócili już ze swych prac. Selene nie miała ochoty wstawać z łóżka. Nie potrafiła odnaleźć w sobie siły, by spojrzeć im w oczy. Pragnęła, by Drake wreszcie wrócił do domu i podzielił się z nią obawami. Może ze wszystkim miał rację, a ona odrzucała to, bo nie chciała uwierzyć, że jej idealna rodzina jest tylko mrzonką. Powoli zwlekła się z łóżka i udała w stronę książki, która leżała na podłodze. Tak bardzo jej nienawidziła, choć nie miała pojęcia dlaczego. Podniosła ją z ziemi i zauważyła jakiś mały skrawek papieru leżący na podłodze.

- Animam non vendam. - przeczytała na głos słowa, które znajdowały się na kartce. Była przekonana, że te słowa zapisane są łaciną. Musiała dowiedzieć się co oznaczają. Złożyła karteczkę na pół i włożyła ją do kieszeni spodni, a książkę z powrotem schowała pod poduszkę. Spojrzała w stronę drzwi. Michael zbliżał się do jej pokoju. Grzecznie zapukał, choć nie musiał tego robić.

- Proszę.

Wszedł do jej pokoju tak jak zawsze. Z lekką powściągliwością w ruchach i wyrazem skruchy na twarzy za to, że jej przeszkadza.

- Tak? - dziewczyna nie ufała już swojemu bratu, więc wolała oszczędzić sobie dłuższych dywagacji.

- Chciałem tylko powiedzieć, że zjemy dziś kolację sami. Wiktor wyjechał do znajomych, Sofia wychodzi na kolację z jakimś mężczyzną, a Jane musi zostać do późna w pracy. Rozprawa jej się przedłużyła. - Michale mówił to z takim wyrazem twarzy, jakby bardzo cierpiał z tego powodu.

- Sofia poszła na randkę? - dziewczyna nie wiedziała dlaczego, ale ta wieść bardzo ją zaskoczyła. Sofia nie wyglądała na duszę towarzystwa, a tym bardziej na randkowicza.

- Tak, to jakiś jej nowy facet nie wnikam. Przygotowałem już kolację zejdziesz na dół? - Michael przeczesał palcami swe gęste włosy. W tym geście był bardzo podobny do Drake'a.

- Jasne tylko się przebiorę. - Selene posłała mu miły uśmiech i udała się w stronę łazienki. Michael nie czekając na wyproszenie wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Dziwnie się zachowuje, teraz zacznie się przesłuchanie. Może oni wiedzą, że ja coś wiem, pomyślała Selene. Szybko zagryzała język i postanowiła, że będzie udawać idiotkę jednocześnie może uda jej się wydobyć coś z jej brata. Szybko naciągnęła na siebie przypadkowe spodnie od piżamy i bluzeczkę na ramiączkach, poczym zbiegła na dół. W kuchni był już jej brat. Siedział za stołem i popijał czerwone wino z dodatkiem krwi. Gdy spostrzegł, że jego siostra weszła do pomieszczenia uniósł się z krzesła i powędrował w jej stronę.

- Nie przeszkadzaj sobie. Nie jestem Twoją żoną. - Selene zaśmiała się dźwięcznie i pomyślała, że udawanie słodkiej siostrzyczki dobrze jej idzie.

- Co dziś robiłaś? 

Selene zagryzła policzek od wewnątrz, ależ on bezpośredni.

- Nic ciekawego, same nudy, nie chcesz tego słuchać. - dziewczyna wzięła do ust kęs makaronu, który leżał przed nią na talerzu. Był bardzo smaczny. Nie wiedziała, że jej brat to taki kuchmistrz.

- Chcę. Uważam, że powinniśmy więcej ze sobą rozmawiać.

Czy on coś sugeruje? Selene lekko się uśmiechnęła, by zminimalizować napięcie.

- No dobrze. Siedziałam cały dzień w domu. Oliwia miała próbę baletową, więc nie chciałam jej przeszkadzać. -miała tylko nadzieję, że Jane jej nie sypnie. Michael spojrzał na nią z rozbawieniem w oczach.

- Mogłaś do mnie przyjechać. Zobaczyłabyś jak pracuję.

Tak, to spełnienie moich marzeń... Selene uśmiechnęła się uroczo.

- Pyszna kolacja...

- Dziękuję, cieszę się, że Ci smakuje. Szkoda, że Drake nie może zjeść z nami. - Michael wbił swój ciężki wzrok w Selene i oczekiwał na jej reakcję.

- Tak. - Selene spuściła wzrok i umiejscowiła go na swoim talerzu. Błagała w myślach, by nie zadręczał jej więcej tematem związanym z Drake'iem.

- Próbowałem się z nim skontaktować, ale nic z tego. Nie chce ze mną rozmawiać...

- Ze mną też nie. - Selene ubiegła jego rozważania. Michael spojrzał na nią podejrzliwym wzrokiem.

- Widzę jak Ci ciężko. Tak bardzo się starałaś, a on tego nie docenił. Przykro mi, że tak z nami postępuje. Chciałbym go jakoś przekonać do powrotu, ale nie wiem jak. - Mike oparł swój podbródek na jednej ręce. Wyglądał na bardzo zmartwionego tą całą sytuacją.

- Złamał nasze zasady. Pozwoliliście mu odejść, a teraz chcecie, by wrócił?? - Selene lekko się zirytowała, zwłaszcza, iż wiedziała o co chodzi jej starszemu braciszkowi.

- Nie chcę więzić go w klatce. Zrozum, pragnąłem, by czuł się wolny, ale on ogranicza sam siebie.

- Co za bzdury... - Seleny warknęła ze wściekłością w głosie. Michael spiorunował swą siostrę wzrokiem.

- Możesz mi nie wierzyć, ale bardzo go kocham i traktuję jak rodzonego brata. Nawet po tym, gdy przeszedł na stronę ciemności, nie przestałem go kochać. - Mike był taki przekonujący w swej wymowie, lecz Selene nie dała się zwieść.

- A kto pozwolił mu odejść, kiedy jeszcze mieszkaliśmy w Los Angeles? Kto przez ten czas wmawiał mu, że nie zasługuje na światło i normalną rodzinę?? - Selene wstała od stołu. Nie mogła już dłużej milczeć.

- Usiądź. Nie chcę się z Tobą kłócić. Popełniłem wiele błędów, za które płacę najwyższą cenę.

- Pffff.... Ciekawe jaką? To mój brat błąka się w mroku, a nie ty! - Selene wytknęła to Michael'owi palcem. Mężczyzna opuścił głowę i wyszeptał:

- Brak miłości. To ta cena. Zawsze kochałaś go bardziej, troszczyłaś się o niego! A ja starałem się kochać was po równo. - Michale uderzył pięścią w stół, lecz to nie zrobiło na Sel żadnego wrażenia. Już dość napatrzyła się na takie sceny.

- To nie prawda, troszczyłam się o niego bardziej, bo JEST moim młodszym bratem. - Selene specjalnie podkreśliła słowo jest, by jeszcze bardziej dopiec Michaelowi. Po chwili pożałowała tych słów, ponieważ zauważyła ogromny ból w jego oczach.

- Nigdy z was nie zrezygnuję, dlatego zamierzam walczyć o niego i o Ciebie, ale nie wygram tej bitwy dopóki nie będę miał Twojego zaufania.

Czyżby Michael domyślał się całej prawdy? Selene odwróciła na chwilę wzrok. Musiała skupić swe myśli, a patrząc na Mike'a odczuwała ogromną wściekłość. Jakiż on był dwulicowy! Najpierw układa się z Wiktorem, knują coś za jej plecami, a teraz deklaruje chęć walki i przyjęcie Drake'a z powrotem do rodziny.

- Dlaczego tak bardzo zależy Ci, żeby wrócił? - to pytanie jako pierwsze nasunęło się jej na myśli. Michael splótł palce i usadowił je na stole. Ten gest dodał mu powagi i większego autorytetu.

- Jest również moim bratem i nie pozwolę, by błąkał się gdzieś, z dala od rodziny. Poza tym, kiedyś straciłem już jednego brata, nie zamierzam drugi raz popełnić tego samego błędu.

Zamilkł. Zamilkła i Selene. Nie wiedziała co powinna powiedzieć w takiej sytuacji. Poczuła wyrzuty sumienia. Była winna cierpieniu, które dotknęło jej brata.

- Każdy z nas stracił coś w swoim życiu bezpowrotnie, coś co było dla niego cenniejsze niż jego własne życie. Obawiam się, że Drake nie wróci tak szybko do naszej wspólnoty. Przykro mi. - Selene odwróciła się od stołu i wyszła z pomieszczenia, zostawiając samego Michaela z jego myślami. Wampirzyca udała się do swojego pokoju, cały czas myśląc o tym co Mike mówił o niej, o Drake'u. Dla niej nie był najgorszą rodziną. Był bardziej czuły i kochający niż jej własny ludzki ojciec. Nie chciała już więcej o tym wszystkim myśleć, więc gdy znalazła się w swoim pokoju, od razu położyła się do łóżka. Sen nadszedł niebawem i nie dręczył ją już żadnymi koszmarami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro