2.
_ pół godziny wcześniej_
Dzień ledwo się zaczął, a Drake marzył już o tym, aby jak najszybciej się skończył. Michale cały czas o czymś rozprawiał, lecz młody wampir ani myślał, żeby go słuchać. Włożył do uszu słuchawki i w kółko wałkował swoje ulubione utwory, do momentu, w którym Mike gwałtownie zatrzymał swój samochód. Drake nie pomyślał o tym, by zapiąć pas przed wyruszeniem w podróż, dlatego też z całym impetem walnął w maskę rozdzielczą. Rozwścieczony z tego powodu wyciągnął słuchawki z uszu.
- Chcesz mnie zabić kretynie? - warknął niemiło w stronę brata.
- Chciałem tylko, żebyś zdjął wreszcie słuchawki. Nie reagowałeś na to co mówiłem, dlatego postanowiłem zastosować inne metody, ale mniejsza z tym. Jesteśmy już na miejscu.
Drake odwrócił się w stronę drzwi i wyjrzał przez szybę. Rzeczywiście, znajdowali się przed jakimś ogromnym, wyglądającym na dosyć zabytkowy, budynkiem, którego elewacja iskrzyła się białą barwą pod wpływem promieni słonecznych. Chłopak zmrużył oczy na widok budynku. Nie podobał mu się. Wyglądał jak jakiś koszmarny zamek z tych tanich horrorów, w których głupi bohaterowie sami narażają się na niebezpieczeństwo.
- Wysiadaj, mamy niewiele czasu.
Michael spojrzał na zegarek, następnie na brata i wysiadł z samochodu. Na zewnątrz poprawił jeszcze krawat i podążył w stronę drzwi pasażera. Otwarł je na oścież i gestem ręki zaprosił swego brata do wyjścia z tej żelaznej, aczkolwiek bezpiecznej dla Drake'a maszyny. Chłopak westchnął przeciągle i z ogromnym wysiłkiem wysunął się z pojazdu. Michael patrzył na niego z politowaniem w oczach. Kiedy ten chłopak wreszcie się czegoś nauczy i zrozumie, że to dla jego dobra.
- Nie traćmy więcej czasu. - Mike z uśmiechem na twarzy zwrócił się do młodszego braciszka i odwrócił się w stronę budynku.
- Po co tam ze mną idziesz? Nie wystarczy, że mnie tu przywiozłeś? Już możesz jechać, twoi ukochani pacjenci czekają.
Drake posłał Mike'owi niezadowolone spojrzenie i założył ręce na piersi. Miał już dosyć tej sytuacji. Nie miał ochoty użerać się z kolejną bandą niedorostków. Miał nadzieję, iż Michael sobie pójdzie, a wtedy będzie mógł zrealizować plan, który zrodziła jego wspaniała imaginacja.
- Wiem, że najchętniej byś się mnie pozbył, ale nie mogę pozwolić na twoją kolejną nieobecność. Zresztą obiecałem pani Bedford, że osobiście cię przywiozę. Na pewno już czekają na nas.
Michael ponownie zwrócił się w stronę budynku i ruszył prosto przed siebie.
- Idziesz? - obejrzał się jeszcze, by sprawdzić, czy zbuntowany chłopak podąża tuż za nim. Drake nie miał wyboru. Był zmuszony podporządkować się woli Michaela. Jednakże obiecał sobie, że to nie koniec. Może Michael zwyciężył tę bitwę, lecz następnym razem to Drake będzie na szczycie. Chłopak uśmiechnął się do siebie niczym czarny charakter z kreskówek i podążył za starszym bratem. Mike rozglądał się w koło i podziwiał tutejszą zieleninę i budownictwo. Drake szedł za nim z włożonymi rękoma w kieszeniach i ze znudzeniem w oczach przypatrywał się temu co otaczało gmach szkoły. Musiał dobrze poznać teren na wypadek, gdyby chciał kiedyś stąd uciec.
- Zanim wejdziemy mam do ciebie kilka uwag.
Mężczyźni stanęli pod ogromnymi schodami, które prowadziły do wejścia głównego. Młody wampir prychnął na słowa starszego pobratymca.
- Mam być grzeczny..? - chłopak zapytał z ironią w głosie.
- To też. Drake, chciałbym, żebyś zachowywał się przyzwoicie. Jesteś już dorosłym człowiekiem i mam nadzieję, że zaakceptujesz moje szczere intencje wobec ciebie. Nie chcę wyrządzić ci krzywdy, dlatego chciałbym cię prosić o miłe zachowanie wobec nie tylko twoich nowych wykładowców, ale też i uczniów, z którymi będziesz spędzał dużo czasu, lecz co najważniejsze nie wdawaj się w żadne bójki i nie wychylaj się za bardzo. Pamiętaj, że policja nadal cię szuka. - Michael ściszył ton do takiego poziomu, iż tylko Drake, lub jakaś inna nadnaturalna istota mogła go usłyszeć.
- Nie podoba mi się ten podkoszulek. Nie świadczy o tobie najlepiej. - Mike wskazał dłonią na napis 'FUCK', który widniał na materiale podkoszulka.
- Kurwa , To jedyne słowo, które jest adekwatne do tej chorej sytuacji i może być interpretowane dwojako.
Michael uniósł jedną brew do góry, lecz nie skomentował błyskotliwych przemyśleń młodszego braciszka. Oboje ruszyli w górę schodów, mijając po drodze tłumy studentów, spieszących się na zajęcia.
- W sekretariacie pewnie dostaniesz plan. Zajęcia powinny odbywać się o ósmej trzydzieści...
- O ósmej trzydzieści?? To co my tu robimy tak wcześnie!? Jeszcze nie ma nawet ósmej...
Drake spojrzał na wyświetlacz telefonu i skierował swe gniewne spojrzenie w stronę brata.
- Chciałem, żebyś oswoił się z nowym otoczeniem zanim rozpoczniesz zajęcia. - Michael spojrzał na Drake'a uspokajająco, lecz widać było, że chłopak jest ogromnie podenerwowany. Głośno prychnął i włożył telefon do tylnej kieszeni spodni. Mike nie zważając na zaciekawione spojrzenia uczniów podszedł do drzwi. Otworzył je i zaczekał aż Drake łaskawie do niego podejdzie. Jednakże on robił dziś wszystko na przekór. Michael westchnął w myślach. Źle postąpił, mówiąc chłopakowi, że mają tak dużo czasu. Teraz Drake będzie grał na zwłokę.
- Pospiesz się.
- Przecież mamy czas. O co ci chodzi... - chłopak przestępując z nogi na nogę, podszedł w stronę Michaela z wrednym wyrazem twarzy.
- Nie zachowuj się jak dziecko. Nie zamierzam uczyć cię manier przy ludziach. - starszy wampir skarcił młodszego brata już nieco bardziej surowszym tonem niż przedtem i ruszył w stronę długiego korytarza. Wnętrze szkoły było ogromne i wyglądało tak jak Drake to sobie wyobrażał. Czyli koszmarnie. Z dwóch stron otaczało go mnóstwo drzwi i jakieś metalowe szafki.
- Nie cierpię budy... - chłopak mruknął pod nosem, lecz na tyle głośny, by jego towarzysz go usłyszał. Michael natomiast tylko spojrzał na niego przez ramię i skierował się w stronę kolejnych schodów, które prowadziły na pierwsze piętro tego monstrualnego budynku.
- Czy ty w ogóle wiesz dokąd iść?? - Drake zagadnął go sarkastycznym tonem. Wkurzało go, że Michael jest dziś taki opanowany. Postanowił, że trochę podręczy go psychicznie. Każda okazja, by dokuczyć starszemu wampirowi była dobra.
- Byłem już tu wcześniej.
- No tak, przecież od razu jak tu przyjedziemy postanowiłeś mnie udupić.
Michael odwrócił się gwałtownie w stronę młodego wampira, ale ten ruch nie wywołał w nim większego wrażenia. Stał na niższym schodzie z nadąsaną miną jak u pięciolatka.
- Zacznij się porządnie wyrażać. Już o tym rozmawialiśmy. Masz dziewiętnaście lat a nie dziewięć. - Michael spiorunował go wzrokiem, by dać mu do zrozumienia, iż nie życzy sobie więcej słyszeć takich słów z ust młodego chłopaka.
- Będę mówił to co chcę.. - chłopak spojrzał wyzywająco w oczy Michaela. Wampir nie odzywając się na tą sugestię, odwrócił się do Drake'a plecami i ponownie zaczął szukać sali, w której miał mieścić się pokój nauczycielski. Nareszcie go odnaleźli. Mike podszedł do drzwi z wyprostowanymi plecami i delikatnie zapukał w drewnianą powłokę drzwi. Nie upłynęło dziesięć sekund, gdy nagle w drzwiach pojawiła się pulchna sylwetka kobiety. Uśmiechnęła się uprzejmie do doktora.
- Dzień dobry, jestem Michael Parker Townshend. Szukam pani Margaret Bedford.
Doktor odwzajemnił uśmiech i rozluźnił nieco mięśnie. Drake zlustrował ciało kobiety badawczym spojrzeniem. Nie pachniała zbyt przyjemnie. Nadużywała papierosów, co nie czyniło jej apetycznym kąskiem. Był w tej szkole od jakichś pięciu minut, a już jej nie lubił.
- Proszę chwileczkę poczekać. Pani Bedford ma teraz dyżur na drugim piętrze, zaraz ją zawiadomię.
Kobieta o obfitych kształtach wysunęła się z wnętrza pokoju i udała się w stronę schodów, przy tym bacznie przyglądając się sylwetce młodego chłopaka opierającego się o ścianę.
- W dupie mam to całe czekanie. Nie podoba mi się ta baba. - Drake prychnął z niezadowolenia.
- Nie ma ci się podobać, Drake. To być może twoja przyszła nauczycielka, musisz ją szanować.
Chłopak z lekceważącym wyrazem twarzy wyminął Michaela i usiadł na plastikowym krzesełku, które znajdowało się zaraz obok wejścia do pokoju. Nie był zadowolony z faktu, iż musi czekać. Nie znosił tego. Michael również trochę się denerwował, ale nie okazywał tego po sobie. Zacierał ręce i myślał o tym jak to będzie. Obawiał się, że Drake narobi wstydu nie tylko sobie, ale również i jemu samemu. Nie powinien tak się o to martwić. Drake jest dorosłym chłopakiem i sam będzie brał odpowiedzialność za swoje własne czyny. Niemniej jednak świadomość, iż młody chłopak jest przeciwny każdemu jego słowu, wzbudzał w Mike'u niewysłowiony lęk. Nagle oboje poczuli, że ktoś się zbliża. Kobiecy zapach. Drake wyprostował się na krześle i przyjrzał figurze nieznajomej mu kobiety. Nie wyglądała najgorzej. Miała może ze trzydzieści pięć lat, włosy w odcieniu blond, ścięte do ramion i wyprostowane na wzór makaronu, zanim ugotuje się go w wodzie. Miała na sobie biały żakiet, żółtą bluzeczkę pod spodem i czarną spódnicę do kolan. Na widok Michaela jej błękitne oczy uśmiechnęły się i już bardziej zdecydowanym krokiem zmierzała ku nim.
- Dzień dobry doktorze. Cieszę się, że ponownie pana widzę. - kobieta wyciągnęła w stronę doktora swą dłoń. Mike złapał za nią i lekko potrząsnął.
- Tak jak obiecałem przywiozłem brata.
Wampir odwrócił się w stronę chłopaka i spojrzał na niego błagalnym wzrokiem. Drake nie zamierzał podporządkowywać się żadnym zasadom, ale uczynił to, o co prosił go brat i posłusznie wstał, równocześnie posłał mu spojrzenie mówiące o tym, iż ta łaska była tylko jednorazowa. Michael odetchnął z ulgą i ponownie skierował swe oczy na miłą twarz pani Bedford.
- Drake jest trochę zagubiony. Mam nadzieję, że pomoże mu się pani tu odnaleźć.
Młoda kobieta spojrzała w stronę lekko przygarbionego chłopaka. Zauważyła, iż nie jest chętny do jakichkolwiek rozmów, mimo to podeszła do niego i grzecznie się przywitała.
- Dzień dobry Drake'u. Witam cię w Queen Mary University of London. Mam nadzieję, że nauka w naszej placówce przysporzy ci wiele zabawy i uśmiechu na twarzy. Postaram się o to byś czuł się tu, tak jak w Los Angeles. - kobieta uśmiechnęła się przyjaźnie do chłopaka. Drake pomyślał sobie, że gdyby znała całą prawdę o nim, nie wypowiedziałaby tych słów.
- Oby.. - Drake cicho odbąknął nie mówiąc już nic więcej.
- W takim razie zostawiam go pod pani opieką. Gdyby coś się działo proszę dzwonić. - Michael jeszcze raz uścisnął dłoń kobiety i powolnymi ruchami zaczął zbliżać się w stronę schodów prowadzących ku wolności.
- Proszę się nie obawiać. Zajmiemy się nim. - kobieta uspokoiła doktora. Żadne z nich nie zapytało czego pragnie Drake. Michael nie oglądając się już więcej, szybkim krokiem prawie, że biegiem opuścił szkolny korytarz, zostawiając chłopaka pod ostrzałem ciekawskich spojrzeń, których Drake nigdy nienawidził.
- Dobrze, zatem nie traćmy czasu. Może najpierw się przedstawię. Jestem Margaret Bedford i będę twoją wychowawczynią. Możesz zwracać się do mnie z wszelkimi zapytaniami, które będą cię nurtować. Zarówno ja, jak i inni nauczyciele jesteśmy tu po to, by ci pomóc więc nie wstydź się pytać, gdy będziesz miał jakiś problem, bądź prosić o pomoc. - kobieta uśmiechnęła się miło w stronę chłopaka, lecz Drake miał wrażenie, że nie traktuje go zbyt poważnie. Postanowił rozwiać jej wszelkie wątpliwości.
- Nie wiem co mój brat pani o mnie nagadał, ale nie jestem chory umysłowo, sam potrafię się sobą zająć. - Drake posłał kobiecie rozbrajający uśmieszek, który stosował w niewygodnych dla siebie sytuacjach. Nauczycielka spojrzała na niego ze skrytą fascynacją w oczach i kazała mu podążać za sobą. Drake wiedział, że już ma ją po swojej stronie.
- Wkrótce otrzyma pan plan zajęć. Będzie miał pan pięć lekcji, które już ma pan przypisane...
- Czy nie powinienem sam ich wybrać? - Drake zapytał ze sztucznym zainteresowaniem w głosie.
- Oczywiście, pański brat poinformował mnie o pańskim wyborze i wobec tego przypisaliśmy pana do odpowiedniej grupy. Będzie pan uczęszczał do klasy pierwszej c o profilu medycznym. Ma pan jeszcze jakieś pytania odnośnie kierunku? - kobieta zadała to pytanie ze słodkim uśmiechem na twarzy. A to skurwiel, tak mnie urządzić, pomyślał Drake. Ani trochę nie podobało mu się to, że będzie musiał kroić jakieś paskudne żaby i oceniać ich obślizgłe wnętrzności.
- Zapraszam. - pani Bedford zatrzymała się przed dużymi drzwiami, które prawdopodobnie prowadziły do sekretariatu. Wewnątrz za biurkiem siedziała starsza pani z okularami zsuniętymi na koniuszek nosa. Gdy tylko usłyszała, że ktoś otwiera drzwi, natychmiast skierowała swój wzrok na przybyłą postać.
- Witam, a któż to taki? - starsza kobieta uważnie przeskanowała sylwetkę młodzieńca i mruknęła z zadowolenia.
- Mój nowy uczeń. Daj mu plan zajęć i kod do szafki.
- Podejdź tu kochaneczku. - Drake miał już na końcu języka myśl, którą chciał jej oznajmić co myśli na temat takich porównań, rzucanych wobec jego osoby, jednakże gdy spojrzał na jej twarz stwierdził, iż sama dla siebie jest koszmarem. Chłopak podszedł do biurka i odebrał od kobiety kilka kartek papieru A4. Zaczął je kartkować, wcale by się nie zdziwił, gdyby zaraz kazali podpisać mu jakieś umowy, dotyczące tego, iż nie ponoszą odpowiedzialności za jego wybryki.
- Tu ma pan wszystko czego potrzebuje. Chodźmy dalej zwiedzać.
Pani Bedford uśmiechnęła się miło do kobieciny i razem z młodym wampirem opuścili to pomieszczenie.
- Co to znaczy e.a.? - Drake był podenerwowany. Ten plan pokryty był jakimiś dziwnymi znaczkami, których chłopak w ogóle nie rozumiał. Coraz bardziej zaczął przeklinać w myślach pomysły Michaela.
- To extracurricular activities, czyli dodatkowe zajęcia, które wliczają się do twojej średniej i organizowane są przez naszą uczelnię. Jak widzisz masz tylko pięć lekcji, czyli matematykę, chemię, biologię, fizykę i język angielski. Prócz tego w ramach dodatkowych zajęć możesz wybrać inne języki, których chciałbyś się nauczyć. Co więcej nasz sixth form college oferuje szeroki wachlarz innych zajęć, które umożliwią ci rozwój pasji i zainteresowań. Wybór tych zajęć nie jest ograniczony, więc możesz wybrać tyle dodatkowych dziedzin ile cię tylko interesuje. Myślę, że to naprawdę ciekawa oferta. Wszystkie zajęcia, na które możesz uczęszczać znajdują się na pliku numer trzy, cztery i pięć. Ponadto na samej górze, o tutaj, masz link do naszej strony internetowej. Możesz tam znaleźć wszystko co będzie cię interesowało. No i oczywiście nasza szkoła ma swój profil na facebooku, więc zachęcam do polubienia. - kobieta roześmiała się na głos i puściła oczko w stronę zdezorientowanego chłopaka. Tych wszystkich informacji było za dużo, ale przytakiwał tylko głową i mruczał, że rozumie.
- Te oznaczenia na twoim planie mówią o tym, w której sali będą odbywać się zajęcia i w jakiej części uniwersytetu. Jak pewnie zauważyłeś, nasza szkoła jest ogromna, ale bez obaw. Możesz ściągnąć aplikację, która pomoże ci poruszać się po całym campusie tego college'u. Linka do tej aplikacji masz tutaj, albo na stronie uczelni. Tam jest wszystko. Nie za szybko tłumaczę? - kobieta spojrzała na chłopaka z troską w oczach, a Drake miał wrażenie, że zaraz ją udusi. Przynajmniej siedząc w pace nie będzie musiał przeglądać i zapamiętywać tych wszystkich posranych szczegółów. Przecież to głupia szkoła, a robią z tego takie halo.
- Cieszę się, że wszystko rozumiesz. W razie czego nie bój się pytać. Zresztą spójrz, masz ze mną pierwsze zajęcia, w sali 343. Przedstawię cię nowym kolegom i koleżankom. Aaaah zapomniałabym, masz swoją własną szafkę. Kod do niej jest tutaj. Otwieranie i zamykanie nie jest skomplikowane. Chcesz teraz spróbować?
- Nie, może później.. - Drake pokręcił głową ze zrezygnowaniem.
- W porządku. Jeszcze jedna sprawa. Moja grupa posiada kogoś w rodzaju przewodniczącego i jego zastępcy. To bardzo miłe dziewczyny. Podadzą ci kod dostępu do grupy, na której nauczyciele publikują bardzo ważne materiały i informacje, więc dobrze by było byś był tam zapisany, ale to już załatwimy na zajęciach. Masz jeszcze jakieś pytania?
Drake spojrzał na kobietę z ulgą w oczach, że wreszcie przestała gadać i zasypywać go tymi wszystkimi bzdurami.
- Nie, chyba nie...
- Jakby co możesz też pytać grupę. Niedługo zaczynają się pierwsze zajęcia. Zaczekaj tutaj wezmę tylko potrzebne materiały i możemy..
- Sam poszukam sali. - Drake przerwał kobiecie jej monolog. Gdyby tego nie zrobił pewnie znowu pędziłaby z gadką jak F16.
- Dobrze, zatem do zobaczenia na zajęciach. Tu masz mój numer, dzwoń gdybyś się zgubił. - kobieta wcisnęła mu małą karteczkę do jego zaciśniętej pięści i podążyła w stronę swojego gabinetu.
- Masakra, w co ja się kurwa wpakowałem.. - Drake podrapał się po głowie i spojrzał na pierwszą stronę, na której widniał plan zajęć. Wyglądał całkiem zwyczajnie, poza kilkoma oznaczeniami, które wciąż pozostawały dla niego zagadką. Odszukał prawidłowe okienko i zapamiętał numer sali, w której miał mieć pierwsze zajęcia. Rozejrzał się wokoło, ale nie wiedział, w którą stronę mógłby się ruszyć. Westchnął ciężko. Obserwował, jak studenci z uśmiechami na twarzach przemierzają korytarze i pędzą w dobrze znanym sobie kierunku. Chłopak był totalnie zagubiony. Chociaż znajdował się pośród tłumu, to czuł, iż jest całkowicie sam. Wyciągnął swój czarny telefon i wszedł na stronę, którą poleciła mu pani Bedford. Stamtąd pobrał aplikację i dzięki niej mógł mniej więcej się zorientować. Z arkuszami papieru pod pachą i telefonem w ręce przemierzył korytarz i zaczął piąć się w górę stromych schodów, które zaczęły mu działać na nerwy. Co to ma być, jebany Hogwart? Drake kręcił głową z niezadowolenia. Niech tylko wróci do domu, a rozprawi się ze starszym braciszkiem. Młody wampir przemierzył już wszystkie schody i zauważył, że numery sal rozpoczynają się od cyfry trzy.
- Może to jakoś ogarnę.. - chłopak zaczynał być już coraz bardziej przekonany co do swoich możliwości orientacyjnych. Schował telefon do kieszeni spodni i wyciągnął kartki. Zaczął dokładnie analizować ich treść. W sumie, to miał to wszystko w dupie, ale nie chciał też zgrywać idioty. Im więcej będzie wiedział o tej budzie, tym łatwiej będzie mu się z niej wydostać. Przeglądając rubryki z dodatkowymi zajęciami, głęboko się zamyślił. Te zajęcia nie były złe. Szkoda tylko, że nie miał możliwości wyboru przedmiotów, ale o tym też porozmawia sobie z Michaelm. Te wszystkie myśli tak go skonsumowały, iż nawet nie spostrzegł jak jeden z biegnących chłopaków robi ogromny zamach i wylewa na niego całą zawartość butelki. Na nieszczęście Drake'a, nieznajomy chłopak zrobił to tak umiejętnie, iż oblał nie tylko jego podkoszulek i kartki, które trzymał w dłoniach, ale także spodnie. Młody wampir wlepił swój oszołomiony wzrok w przemoczony podkoszulek i czarne jeansy. No kurwa pięknie. Wyglądał teraz tak, jakby się zsikał. Uniósł swój gniewny wzrok i zbombardował nim stojącego naprzeciwko niego niewysokiego blondyna.
- Sorry stary, nie chciałem tego zrobić, nie celowałem w ciebie... - chłopak próbował się jakoś wytłumaczyć, machając przed sobą rękami i czyniąc cierpiętniczą minę. Jednakże Drake był tak wściekły, iż miał gdzieś to jak nieznajomy się wytłumaczy. Rzucił na podłogę przemoczone kartki, które i tak były całe poszarpane i gwałtownym krokiem pełnym frustracji podszedł do skruszonego chłopaka. Wampir z całych sił walnął w jego dłoń, wytrącając przy tym butelkę, którą w niej trzymał. Chłopak syknął z bólu i schował rękę pod pachę. Chyba się domyślał, że ma przekichane, bo z miny pełnej współczucia przybrał raczej obronną postawę. Drake stanął naprzeciwko niego, górując nad nim wzrostem i patrząc mu głęboko w oczy, wykrzyczał na cały głos:
- Ty pojebie pierdolony, naucz się prosto trzymać butelkę. Jak chcesz wylewać na kogoś wodę, to najpierw wyleją ją na siebie. Szmaty szybciej chłoną.
Chłopak pchnął nieznajomego blondyna w stronę szafek. Tamten nie wiedząc do końca co się wokół niego dzieje poleciał na metalowe szafki niczym szmaciana lalka rzucona przez dziecko, w kąt. Niezaprzeczalnie ten nowy, wściekły chłopak miał mnóstwo siły i niestety Chris był tym szczęśliwcem, który mógł się o tym przekonać jako pierwszy. Chłopak jękną ze strachu.
- Przepraszam...
Ledwo wypowiedział te słowa cichym i łamiącym się głosem. Czuł, że brakuje mu powietrza w płucach.
- On zrobił to niechcący.
Nagle do ostrej wymiany zdań pomiędzy dwoma chłopakami wtrącił się jeszcze jeden. Drake wcześniej go nie zauważył. Obdarzył go pogardliwym wzrokiem.
- Co kurwa? Znudziło ci się oddychanie prostym nosem. Wystarczy słowo a ci go przestawię..!! - Drake warknął w stronę Latynosa, a tamten uczynił kilka małych kroczków do tyłu, zostawiając swojego przyjaciela sam na sam z Goliatem.
- To tylko woda, wyschnie... - Chris starał się jakoś załagodzić sytuację, lecz nie zdawał sobie sprawy z tego, iż cokolwiek powie i tak wciąż będzie na przegranej pozycji.
- Zachowaj dla siebie te zasrane mądrości. Jestem mokry chuju, nie daruję ci tego.. - Drake uniósł swoją dłoń i chwycił nią blondyna za gardło. Tamten zaczął się krztusić i wić pod wpływem ciężkiego dotyku chłopaka. Gdyby nie interwencja jego dziewczyny, Chris mógłby znaleźć się na tamtym świecie, a przynajmniej tak mu się zdawało. Kto śmiał bezczelnie mu przerwać, pomyślał młody wampir. Nieznacznie odsunął się od stłamszonego chłopaka i wlepił swój wzrok w dziewczynę, która wykrzyczała coś w jego stronę i aż zmroziło mu krew w żyłach. To niemożliwe, to nie może być prawda. Dlaczego ten okrutny los ciągle płatał mu takie figle? Drake zacisnął mocniej zęby, przez co jego kości policzkowe jeszcze bardziej się uwydatniły. Nie pokazał po sobie jak bardzo się denerwuje. Czuł, że jego wnętrzności trawi ogień podsycany przez jego własną nienawiść, lecz nie to było najgorsze. Nagle z otaczającego ich tłumu wyłoniła się postać, której Drake nie zamierzał spotkać już nigdy więcej. Przynajmniej tak byłoby dla nich najlepiej, żeby nigdy się nie zobaczyli. Pech chciał, że wylądowali w jednym miejscu i jeszcze o tym samy czasie. Drake miał wrażenie, że zaraz oszaleje. Nie dość, że wszyscy stali i gapili się na niego jak wół w malowane wrota, obserwując każdy jego ruch i przysłuchując się każdemu słowu, które wypowiadał, to jeszcze obecność tej młodej nieznajomej doprowadzała go do granicy wytrzymałości. Czuł, że nie zdoła powstrzymać swych instynktów i rzuci się na nią, nie zważając na rekcję innych. Na początku próbował ignorować jej zapach i obecność. Unikał jej wzroku, choć wiedział, że brunetka rozbiera go w myślach i dokładnie analizuje każdy szczegół jego ciała. Nie chciał tego odczuwać, ale głęboko gdzieś cieszył się z tego, że dziewczyna darzy jego osobę takim zainteresowaniem. Jasnowłosa dziewczyna podeszła trochę bliżej niego i zaczęła coś do niego mówić. Drake spojrzał na nią z irytacją w oczach.
- Czego się tak wydzierasz lolita? - zapytał z nutą arogancji w głosie.
- Uważaj kogo zaczepiasz. Jego ojciec jest gliną. - dziewczyna uniosła jedną brew w geście wyższości. Już nienawidził tej suki.
- Myślisz, że boję się psów? To ty nie wiesz z kim rozmawiasz mała, więc lepiej zejdź mi z drogi chyba, że mam cię jeszcze raz rozdziewiczyć... - Drake wpił swe ponure spojrzenie w oczy dziewczyny, a ta ze wstrzymanym oddechem odsunęła się trochę do tyłu. Już nie była taka odważna jak na początku.
- Ktoś jeszcze chce coś dodać..? - chłopak zmierzył wszystkich po kolei piorunującym spojrzeniem, aż wreszcie jego oczy natrafiły na obiekt jego największego zainteresowania. Nadal stała w tym samym miejscu, mocno zaciskając swą drobną dłoń na skórzanym pasku torebki. Coś się w niej zmieniło od tamtej nocy i Drake wiedział co. Nie chodziło tu nawet o biały kawałek bandaża, który okalał jej okaleczoną szyję. Jej oczy. Nie świeciły już taką radością i chęcią do życia jak wcześniej. Teraz czaił się w nich strach i zwątpienie. Dziewczyna nie ugięła się pod wpływem świdrującego wzroku wampira. Drake miał nadzieję, że ulegnie i odwróci swoje oczy, lecz ona szła w zaparte i toczyła z nim bój na spojrzenia. Z jednej strony to było całkiem przyjemne doświadczenie. Była pierwszą osobą w jego życiu, która nie patrzyła na niego oskarżająco. W jej oczach kryło się coś nieodgadnionego, coś czego Drake nie musiał odkrywać, ponieważ niewiedza sprawiała mu większą przyjemność. Z drugiej strony nienawidził siebie za to, że nie potrafi zwalczyć w sobie tej pożądliwości, którą odczuwał na widok młodej dziewczyny. Chociaż w ogóle jej nie znał, to jego losy splotły się z jej i nikt ani nic, nie mogło już zerwać tych łańcuchów. Gdy tak patrzył w jej oczy kompletnie się w nich zatracał, marzył o tym, by ten moment trwał wiecznie. Nagle coś się stało. Twarz dziewczyny zrobiła się okropnie blada, a jej oczy straciły poprzedni blask. Nadal na niego patrzyła tyle, że już nie z ciekawością, a strachem. Chłopak odwrócił wzrok. Było mu wstyd. Poczuł się oszukany. Już nigdy więcej nie zaufa uczuciom. Emocje są dla słabych ciot. Najchętniej to przywaliłby swoim, bądź czyimś łbem w mur. Ani się obejrzał a przy młodej brunetce pojawiła się pani Bedford. Od razu zatroszczyła się o młodą dziewczynę. Drake nie czuł się tam potrzebny. Odwrócił się na pięcie i ruszył w przeciwną stronę.
- Drake..!!
Usłyszał za sobą błagalny krzyk swej nowej nauczycielki. Nie zatrzymał się. Szedł dalej, wlokąc za sobą sponiewierane i urażone serce.
😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈
Downplay- The one who laughts last.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro