Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 3

Wiktor, Jane, Sofia oraz Michael opuścili posesję Townshendów wraz z przybyłymi gośćmi. Postanowili, że udadzą się do Rumunii, by odwiedzić tamtejsze okolice i spędzić więcej czasu z tajemniczymi siostrami oraz ich rodzynkiem.

Drake i Selene ucieszyli się, że nie będą musieli wyruszać w tak daleką podróż. Zadeklarowali, iż zostaną i popilnują posiadłości. Jeszcz komuś mogłoby wpaść do głowy, by ich okraść, choć brunet nie zauważył, by jacyś nieproszeni goście kręcili się w tej okolicy. Raczej wyczuwali nieprzystępność i niepokojącą aurę związaną z tym miejscem. Oczywiście nie mylili się.

Drake siedział w pokoju i oglądał gitarę, którą niedawno otrzymał jako prezent. Nie chciał tego po sobie pokazywać, lecz bardzo ucieszył się na jej widok. Przećwiczył parę chwytów i z zadowoleniem stwierdził, iż pamięta wszystkie wcześniejsze lekcje zaczerpnięte od siostry. Postanowił, że musi się tym przed nią pochwalić.

Odłożył instrument na łóżko, wstał i podbiegł do drzwi. Otworzył je i wyszedł na korytarz, lecz coś go zadziwiło. Drzwi do pokoju starszej siostry były uchylone. Chyba nie było jej wewnątrz. Poszedł to sprawdzić i rzeczywiscie nie zastał jej tam. Na chwilę gdzieś wyszła.

Korzystając z okazji, Drake podszedł do biurka. Ostatnimi czasy Selene stała się bardzo milcząca. Niewiele zdradzała na temat prowadzonego przez nią życia, dlatego też młody wampir sądził, iż być może dowie się czegoś z jej laptopa. Akurat był włączony.

Chłopak pochylił się nad nim, lecz coś innego skradło jego uwagę i wcale nie było to zdjęcie siostry oraz przebrzydłego Arthura, które zastąpiło jego własne. Poczuł ogromną złość i gdyby nie otwarta książka, Drake zapewne złapałby za ramkę i wyrzucił ją przez okno. Tak właśnie uczyniłby.

Wziął dziwną książkę do ręki i zaczął uważnie przyglądać się jej okładce. Jeszcze nigdy w życiu nie widział tak ekscentrycznej i nietuzinkowej pozycji. Choć wyglądała na bardzo wiekową oraz przyniszczoną, miała w sobie to coś. Jakąś niezidentyfikowaną energię, moc, która przyciągała go i kazała mu patrzeć na okładkę, opawioną w lekko podartą, ciemnobrązową skórę. Nie było na niej żadnego tytułu, co wprawiło go w jeszcze większą konsternację.

Otworzył książkę, a jej stronnice przesunęły się niczym spokojne fale, nagle zatrzymując się w jednym miejscu, ukazując wnętrze skrywanej przez nią tajemnicy.

Drake zauważył mały skrawek papieru oraz tytuł zaznaczonego rozdziału. Traktował o czarodziejkach, bądź wiedźmach, jak zwał tak zwał. Drake nie wiedział dlaczego jego siostra zgłębiała wiedzę na temat tych istot. Czyżby coś, lub kogoś podejrzewała?

Chłopak ujął w dwa palce małą karteczkę, ulokowaną między stronnicami i zerknął na nakreślone czarnym atramentem słowa. Zamurowało go. Poczuł się tak, jakby zderzył się z pociągiem, a na sam koniec przemaszerowało po nim stado słoni. Wpatrywał się w kartkę, jak zaczarowany. Nawet nie zorientował się, że Selene weszła do pokoju i przez kilkanaście sekund obserwowała jego zachowanie. Dopiero głośny huk spowodowany przez zamykające się, raczej zatrzaskujące drzwi, wyrwał go z marazmatycznego stanu.

Chłopak odwrócił się, gdyż stał plecami do siostry i spojrzał na nią, tak jakby ujrzał ją po raz pierwszy w życiu. Selene czuła złość. Nikt nie szanował jej prywatności. W szybkim tempie przemierzyła dzielącą ich odległość i stanęła naprzeciwko młodszego brata, wystawiając w jego kierunku dłoń.

– Daj mi tę książkę – Siliła się na neutralny ton, lecz pod wpływem frustracji gardło zmniejszyło się do rozmiarów wkładu od długopisa.

– Dlaczego? O co tutaj chodzi? – Drake odsunął się od wampirzycy, patrząc jej prosto w oczy.

– Nie wtryniaj nosa w nie swoje sprawy! Daj mi tę cholerną książkę i wyjdź stąd! – zaczęła krzyczeć.

Drake jeszcze nie widział jej w takim stanie. No może poza tamtym wieczorem, gdy oznajmiła mu, że wyjeżdża do Chin. Wtedy też nie tryskała radością i entuzjazmem. Wiedział, że się wścieknie, że nie będzie zadowolona, ale postanowił, że nie ugnie się i przekona ją do wyjaśnienia tej sprawy. Wychodziło na to, że siostrzyczka wiedziała więcej, niż zamierzała to ujawniać.

– Selene! Nie jestem twoim wrogiem! Nie traktuj mnie w ten sposób! Ja tylko chcę poznać prawdę! – Również krzyczał. Nie mógł powstrzymać tych wszystkich emocji.

Nagle strach, ból, wściekłość, niezroumienie, poczucie winy otoczyły go, tworząc nierozerwalny krąg. Był w potrzasku, a stojąca przed nim wampirzyca zdawała się tego nie zuważać, jakby totalnie nie ruszało ją to, że on cierpiał.

– Mam użyć moich umiejętności?! Nie wyszłam jeszcze z wprawy!

Myślała, że wysuwając groźbę maniupulacji jego umysłem sprawi, iż chłopak zlęknie się, podkuli ogonek i wycofa, lecz to był Drake. On nigdy nie rezygnował, nawet jeśli powinien.

– Nie wyjdę dopóki nie wyjaśnisz mi co to za książka i skąd znasz te słowa.

Chłopak pokazał jej małą karteczkę, którą Selene wyrwała z jego dłoni. Oddał ją polubownie, by dziewczyna mogła lepiej się jej przyjrzeć. Lecz w sprawie książki nie zamierzał ustępować. To był jego jedyny atut, jedyna broń, a zarazem tarcza w tej wymianie zdań.

– To tylko jakieś głupie zdanie...

– Mylisz się. To nie jest jakieś tam głupie zdanie. Ono ma moc i znaczenie. Skąd o nim wiesz? To nie twoje pismo. Kto dał ci tę książkę i kartkę?

Drake zadawał mnóstwo pytań, na które Selene znała odpowiedzi, lecz nie bardzo kwapiła się ku temu, by je zdradzać. Zamiast tego odwróciła przysłowiowego kota ogonem i zadała własne.

– Moc i znaczenie? Niby jakie? Wiesz co te słowa oznaczają? – Dziewczyna zmarszczyła brwi, mierząc sylwetkę brata poważnym spojrzeniem.

Drake o czymś wiedział, znał więcej tajemnic, niźli ona zdołała odkryć. Poczuła się oszukana i zła. Wszyscy w tym domu, jej pzyjaciele okłamywali ją, tylko Arthur wydawał się być najszczerszą osobą z tego grona. Dlaczego więc miałaby mówić im cały czas prawdę i dotrzymywać obietnic, skoro oni tego nie potrafili?

– Jest wiele spraw, o których zapewnie nie masz pojęcia, ale mogę ci o nich powiedzieć, jeśli ty zrobisz coś dla mnie... – Drake podszedł do siostry i oddał jej książkę.

Dziewczyna szybko ją chwyciła, jakby obawiała się, że brunet zaraz się rozmyśli i cofnie rękę. Obdarzyła go nieufnym spojrzeniem błękitnych oczu. Wciąż marszczyła oczy w niedowierzaniu.

– Sel, na ten moment zakopmy topór wojenny. Jestem po twojej stronie. Okazuje się, że tylko my możemy sobie nawzajem pomóc. Uwierz mi. Nie oszukam cię. Powiem ci wszystko, co wiem, ale chciałbym cię prosić o to samo – zamilkł.

Patrzył jej głęboko w oczy, a gdy spostrzegł, że przemknął przez nie cień zainteresowania, zaczął mówić dalej, posuwając się delikatnie w jej kierunku.

– Pamiętasz jak poprosiłaś mnie bym pojechał z tobą kupić prezent dla tej jasnowłosej Brytyjki? Naszą rozmowę przed tym?

– Już się z nią nie przyjaźnię. Okazała się być fałszywa. Poza tym wiem, że mnie okłamywała, choć nie przyłapałam jej na bezpośrednim kłamstwie. Jednak jak dla mnie, zachowywała się dosyć podejrzanie – Selene spuściła smutny wzrok i skupiła go na trzymanej przez siebie książce.

– Zauważyłem. Potraktowałaś ją dosyć chłodno na rodzinnym przyjęciu w Boże Narodzenie.

– Należało jej się. Ona i jej babka kolaborują z Wiktorem. Czy to nie dziwne? Często go odwiedzają i z tego co wiem to samo czyniły wcześniej.

– To nie jest normalne. One muszą znać nasz sekret. Jestem tego pewien. Może nie na sto procent, ale na dziewięćdziesiąt pięć – Drake uniósł dłoń i przechylił ją raz w lewo, raz w prawo.

Selene trochę się uspokoiła. Brunet nie wyglądał jakby kłamał, czy próbował ją przekonać. Chyba jednak starał się coś jej uświadomić. Postanowiła, że da mu szansę.

– Skąd takie domysły?

– Najpierw przysługa – Chłopak założył ręce na piersi.

Wampirzyca westchnęła poirytowana.

– Dobra. Co mam dla ciebie zrobić?

– To bardzo prosta czynność. Chcę, żebyś była dla mnie szczera i powiedziała mi wszystko, co będzie związane z tym tematem. Skoro jakimś cudem ta książka oraz zdanie trafiły w twoje ręce musisz wiedzieć więcej, niż starasz się to pokazać. Zatem jeśli ty będziesz wobec mnie szczera. Ja powiem ci wszystko, co wiem. Możesz nawet użyć swoich umiejętności, żeby upewnić się, czy mówię prawdę...

– To nie będzie konieczne. Mów.

Dziewczyna usiadła na obracanym krześle, które nieruchomo stało przed biurkiem. Tradycyjnie, w jednym i tym samym miejscu, chyba że jakaś zewnętrzna siła pchała je w przód, bądź w tył.

Drake poszedł w ślady siostry i usiadł na skraju, krótszej krawędzi łóżka, odsuwając na bok opadające baldachimy. Sierował twarz ku Selene by nie utracić kontaktu wzrokowego. W tej rozmowie mógł okazać się ważną bronią.

Oboje mieli się na baczności. Obserwowali się nawzajem. Ruchy, mimikę twarzy, gestykulację ciała, które mogły wyzdradzić nieszczere intencje. Wreszcie słowa stanowiące kwintesecję i punkt kulminacyjny wszystkich dotychczasowych wydarzeń.

Selene nie mogła się doczekać, aż wreszcie usłyszy co ma do powiedzenia jej braciszek. Uniósł głowę i zmrużył oczy, przypominając sobie wcześniejsze wydarzenia. Odgrzebując je z odmętów nieskończonej świadomości.

– Ten napis wiesz co on oznacza? W naszym języku? – zapytał łagodnym tonem.

Selene poczuła, że zmienił nastawienie, rozluźnił ciało, oczyścił i rozjaśnił umysł. Nawet nie marszczył już czoła w głębokim zastanowieniu. Selene pokiwała głową.

– Nie sprzedam swojej duszy. Wpisałam to hasło w wyszukiwarkę i wyskoczyło coś takiego, ale szczerze nie mam pojęcia jak to zdanie ma się do tej książki i w ogóle do czegokolwiek...  – wzruszyła ramionami i przygryzła wargę, kołysząc się na krzesełku. Sprężyny poczęły zgrzytać, przywodząc na myśl upiorne strzygi klekoczące w zgnitozielonych gęstwinach.

– Związane jest ono z pewnym mitem, który pewnie bardzo dobrze kojarzysz oraz z przedmiotem, dzięki któremu posiadacz ma moc zawładnięcia nad światem.

Puszka Pandory i szkatułka.

Wampirzyca nic nie rzekła. Dała znak, by Drake mógł kontynuować. Powoli domyslała się, co zaraz może usłyszeć.

– Pierwszy raz usłyszałem o nim od Neda...

Brunetka zmarszczyła brwi i nos. Drake zareagował podobnie. Czuł się okropnie wspominając tamte wydarzenia.

– Opowiedział mi to, co było potem, to znaczy po tym micie. Ponoć kończy się on na trzy różne sposoby, chociaż to nieprawda, bo ta historia trwa dalej. Nawet do dnia dzisiejszego... -

– Co to za brednie? – Dziewczyna pokręciła głową. Wstała z siedzenia i zaczęła przechodzić się tam i z powrotem.

– Ned wyjasnił mi, co stało się z tym przedmiotem, to znaczy puszką. Trafiała z rąk do rąk, lecz jej potęga był tak dużo, że sprowadzała chorobę i szaleństwo na tego kto ją posiadał...

Książę Edmund, pierwszy własciciel domu Townshendów.

– ... tylko prawowity właściciel, czyli potomek Epimeteusza i Pandory może bez żadnych złych konsekwencji dzierżyć ten przedmiot i używać jego mocy do własnych celów. Właśnie o to cały czas chodziło Sel. O tę puszkę, albo szkatułę dusz, jak kto woli...

To największy skarb i równocześnie przekleństwo, Pandory.

Słowa Marii dudniły echem w głowie młodej wampirzycy. Miała wrażenie, że dusza zmarłej w tym domu kobiety jest zaraz za jej plecami.

Poczuła chłód, a na skórę wystąpiła gęsia skórka, prowokując ją do gwałtownego skierowania głowy w tamtym kierunku. Drake zauważył to dziwne zachowanie siostry, lecz był za bardzo zajęty opowiadaniem dalszej części historii.

– Ned twierdzi, że jest jej prawowitym włascicielem, że Wiktor pozbawił go duszy oraz innych, którzy zamieszkiwali jego wioskę i odebrał mu najcenniejszy skarb. Teraz nie może posłużyć się tym przedmiotem, ponieważ nie posiada duszy, dlatego szuka kogoś kto zrobi to dla niego, równocześnie mszcząc się na Wiktorze za to, co niegdyś uczynił...

On jest kluczem. Musimy chronić go przed złem. Nim położy na nim obleśne łapska...

...ale ja mu nie wierzę. Nie wierzę też Wiktorowi, Michaelowi, Sofii. Nie wiem już nawe czy możemy zaufać Jane. Naprawdę pogubiłem się w tym, nie mam pojęcia, co o tym wszystkim mysleć... – Chłopak pokiwał zrezygnowanie głową. Zdawał się być autentycznie pokrzywdzony.

Młoda wampirzyca wciąż nie wtrącała żadnej z myśli, a przecież tyle kotłowało się teraz w jej głowie.

– Rozumiem, że chcesz uciec. Przed fałszem, kłamstwami, rodziną, która tak naprawdę nie ma z nami nic wspólnego. Przede mną, bo byłem dla ciebie niedobry. Masz rację, powinnaś przestać się zadręczać i znaleźć miejsce oraz osobę, z którą będziesz szczęśliwa.

Brunet wstał z łóżka, dając odetchnąć ugniecionej pościeli, w złote gwiazdki, po czym podszedł do wampirzycy i ujął ją delikatnie za ramiona.

Nie opierała się. Widocznie słowa młodego chłopaka mocno nią wstrząsnęły, wprowadziły w newraligiczny stan. W oczach zgromadziły się łzy, torując sobie drogę przez powieki, które przymknęła. Myślała, że zdoła nad nimi zapanować na próżno. Drake odczytał to z jej wyrazu twarzy. Poddawała się. Kruszyła wewnętrznie. Pragnienie doświadczenia prawdy, czegoś prawdziwego spowodowało, że wszelka złość, niechęć, nienawiść ustąpiły.

Pogłaskał jej ramiona, opuszkami palców, a ona znów mogła odczuć to przyjemne ciepło. Tę czułość, którą dawno już jej nie obdarzał.

– Kocham cię. Jesteś dla mnie wszystkim. Moim życiem, moim światem. Ciężko mi to przyznać, ale nie wyobrażam sobie, bym mógł żyć w ten sposób. Krzywdząc ciebie, nie pozwalając ci na to, na co zasługujesz. Chcę, żebyś była szczęśliwa, a ty pragniesz bym wreszcie odnalazł własną drogę. Bym odszedł od Neda i tych zgubnych wartości, które sobą reprezentuje. Jest na to sposób...

– Puszka Pandory  – rzekła tak cicho, iż nikt nawet najbliżej stojący człowiek o dobrym słuchu, nie byłby w stanie usłyszeć tych słów.

Drake uśmiechnął się delikatnie. Ukochana siostra połknęła zarzucony haczyk.

– Muszę ją znaleźć Sel. Muszę to zrobić przed Nedem. On mi ufa, jeśli mogę to tak określić. Łączy nas bardzo dziwna zależność, ale z jakiegoś powodu on chce, bym to ja odnalazł ten przedmiot. Żebym ja go otworzył. Chcę go znaleźć siostro. Wykorzystać jego moc, uwolnić się od Neda, od całego tego zła, które zagościło w moim życiu. Wreszcie zacząć żyć normalnie, ale muszę ją mieć – mówił to z taką mocą i przekonaniem, aż Selene odczuła wrażenie gęsiej skórki. Jeszcze nigdy nie widziała, by Drake rozprawiał o czymś z taką pasją.

Mimo wewnętrznego oporu skonfrontowała się z jego gorączkowym spojrzeniem, analizując barwę tęczówek, jaką przybrały w tym momencie. Nie były ciemnoczekoladowe, a wręcz czarne, z domieszką burgundu.

– Ned nie wie gdzie ona jest? – zerknęła na niego rozszerzonymi oczami.

Chłopak puścił jej ramiona, odsunął się i skupił wzrok na czymś, co znajdowało się na jej biurku. Na ramce ze zdjęciem, gdzie niegdyś było jego własne. Teraz zastąpiła je fotografia z Arthurem, jej ukochanym.

Na jego widok, serce Selene wykonało kilka mocniejszych uderzeń, a na usta wypełzł przyjemny uśmiech rodem z romantycznych komedii.

– Nie, ale ja podejrzewam gdzie może być – Odwrócił oczy od ramki i skupił je na dziewczynie.

– Podczas urodzin u tej blondyny Olivii, nie szukałem toalety, tylko jakiegoś no nie wiem znaku? W każdym bądź razie czułem, że jest z nią coś nie w porządku. Intuicja mnie nie zawiodła i doprowadziła do jej pokoju. Znalazłem zdjęcie, przedstawiające psa, a na jego odwrocie napis, Tylko drogocenne perły spoczywają na dnie szkatuły. Od razu połączyłem fakty. Ned pokazał mi pewną wizję.

(Drake skrupulatnie ukrywał przed siostrą fakt, że posiadał prywtanego demona. Ta wiedza nie była jej potrzebna.)

Ogromny, otoczony żelaznym ogrodzeniem budynek. Nie poznałem go, dopóki nie zawitałem tam osobiście. Nie odwiedziłem wnętrza, ale wiem, że to klinika weterynaryjna i shronisko, należące do matki Olivii. Kolejny, zdumiewający przypadek. A może jednak nie?

Ładna co nie? Dostałam ją od babci.

Obraz małej pozytywki, tak żywy, tak prawdziwy, niepostrzeżony wkradł się do umysłu wampirzycy wypychając wszystko inne, co podczas tej rozmowy nie miało żadnego znaczenia. Oczami duszy widziała go, wręcz czuła, że mogłaby go dotknąć. Teraz, tutaj. Magnetyczna moc, nietuzinkowe wykonanie, nigdy wcześniej nie spotkała takiego przedmiotu.

Pamiętała jej wzrok. Baczny, nieco podejrzliwy. Jakby wiedziała, wiedziała, że ona to poczuła. Ale w takim razie, dlaczego trzymały go na zewnątrz? Widocznym dla wszystkich oczu? Niczym niestrzeżonym?

Bo najciemniej jest pod latarnią.

W tym momencie wszystko zrozumiała.

– Mówiłeś, że przybiera różne postacie.

– Zgadza się. Może być wszystkim. W zależności od czasu, miejsca, okoliczności, czy tego, jak dana osoba chce go postrzegać.

– Chciałabym ci coś pokazać. Ale ty również musisz mi coś obiecać. Nikt nie dowie się o tej rozmowie, ani o tym, co zaraz ci pokażę. To powinno pozostać między nami.

– Oni wiedzą. Przed nimi nie ukryjemy niczego – Chłopak wykrzywił usta, tak jakby właśnie w tym momencie skosztował niesmacznej potrawy, rażącej kubki smakowe ohydnym smakiem oraz zapachem.

Selene westchnęła. Drake miał rację, choć nie chciała tego przyznać, wiedziała, że ''oni" wiedzą więcej, niż chcieli im to przekazać.

– Owszem, ale to jedyny sposób, by wyrwać się z tej klatki, określanej mianem kłamstwa.

Drake pokiwał zgodnie głową. Pora zjednoczyć siły i zdemaskować uwierające tajemnice.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro