Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5.

- Dobra - chłopak usiadł wygodnie na jednym z krzeseł i wbił we mnie swoje spojrzenie - Tak właściwie to co tu robisz? Miałaś być u ciotki

Nigdy więcej tam nie wrócę. Tamto miejsce było piekłem na ziemi.. a ciotka to czysty diabeł, już nie wspomnę o jej synu.

Pomiot szatana.

- To cię nie powinno braciszku drogi interesować - również usiadłam przy stoliku - Tak samo jak cię nie interesowało co u mnie słychać. Nie napisałeś do mnie ani razu, a minęło trzy miesiące

- Tak, tak.. nie wypominaj mi tego - przewróciłam oczami - Barman!

- Tak? - jakiś chłopak do nas podszedł. Rzuciłam mu krótkie spojrzenie, zauważyłam że boi się mojego brata

Przecież aż taki straszny to on nie jest.

- Przynieś mi to co zawsze - skrzyżowałam ręce pod biustem i obdarowałam swojego brata ciekawym spojrzeniem

- Już się robi - chłopak odszedł

- Ty jesteś jakimś królem? - na twarzy chłopaka zagościł cwany uśmieszek - Czy po prostu zastraszasz tego chłopaka

- Ja? Nigdy bym nie był do tego zdolny - akurat

- Co ty odpierdalasz Koko? - podniósł jedną brew ku górze

- Nie rozumiem o co ci tym razem chodzi - westchnęłam ciężko, udaje takiego idiotę?

Nie.. on po prostu jest skończonym idiotą.

- Chodzi mi o to, że wstąpiłeś do jakiegoś innego gangu. Zostawiłeś Inui'ego, wiesz jaki biedaczek jest zrozpaczony? - czarnowłosy delikatnie zmarszczył brwi

- Mam to w dupie - delikatnie otworzyłam usta, nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam - Wstąpiłem do silniejszego gangu, który zapewni mi majątek

- Majątek? Po co ci on? - Chłopak zamilkł przez chwile i wbił we mnie swoje puste spojrzenie pełne bólu - Koko.. jeśli chodzi o..

- Skończ! - podniósł rękę, natychmiastowo zamilkłam - Wiem co chcesz powiedzieć, ale nawet tego nie dokańczaj. Nie mam zamiaru się z tobą kłócić

On się nigdy nie pogodzi z przeszłością.

- Dobra nie będę o tym rozmawiała. Ale masz przeprosić Inui'ego - rozszerzył oczy i popatrzył się na mnie

- Słuchaj, jeśli przyszłaś tu tylko po to aby prawić mi morały to wynocha - zmarszczyłam brwi i nawet się nie podniosłam. Nadal siedziałam na krześle - Mai

- Może i jesteś starszy, ale głupszy. Jak mogłeś opuścić swojego najlepszego przyjaciela?! Mnie oddałeś w ręce jakiejś pomylonej kobiecie, która chciała wydać mnie za jakiegoś starucha, a ty co?! Popijasz sobie jakieś whisky czy co to jest - w tym samym chwili kelner przyniósł mojemu bratu jakiś trunek - Nikim się nie przejmujesz Koko, martwisz się tylko o siebie

- To nie prawda. Przejmuje się tobą Mai, jak możesz mówić że jest inaczej - parsknęłam śmiechem

- Mną się przejmujesz? - poprawiłam kosmyk włosów, który spadł mi na oczy - W takim razie powiedz dlaczego mnie wysłałeś do kobiety, której praktycznie nie znałam?

- Dla twojego bezpieczeństwa - trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam i mu wpierdole

- Nie pierdol mi tu, że to było dla mojego bezpieczeństwa, bo to gówno prawda - prychnęłam - A dlaczego do mnie ani razu nie napisałeś?

- Nie miałem kiedy - zaśmiałam się głośno, każdy się na nas gapił

- Jasne! Nie miałeś nawet chwili czasu aby zadzwonić, czy napisać głupiej wiadomości. Wiesz co Koko? - wstałam i posłałam mu spojrzenie pełne pogardy - Bądź sobie w jakim gangu zapragniesz, mam to w dupie. Ale dopóki nie przeprosisz Inui'ego nie nazywaj się moim bratem

- Ty chyba postradałaś rozum - uśmiechnęłam się chytrze

- Jestem po prostu tam samo zepsuta jak i ty - odwróciłam się na pięcie i wyszłam z tego okropnego miejsca

Może trochę przesadziłam, ale po prostu byłam wkurzona.. nie wierzę, że tak się zmienił od naszego ostatniego spotkania.

***

Weszłam do domu i pierwsze co zrobiłam to rozłożyłam się na kanapie, przechyliłam głowę do tyłu i głośno westchnęłam.. nie mogąc zrozumieć swojego brata, chciałabym wiedzieć co tak naprawdę czuje.. czy mnie okłamuje, czy jednak mówi prawdę.

Jest tyle pytań bez odpowiedzi.

- Już wróciłaś? - przekręciłam głowę w bok i spojrzałam na blondyna, który opierał się o framugę drzwi - Gdzie byłaś?

- Nie jestem zbytnio w nastroju na pogaduszki - sięgnęłam po poduszkę i ja do siebie mocno przytuliłam

- A jednak wolałbym wiedzieć gdzie byłaś - poczułam jak kanapa się ugięła, chłopak zajął miejsce obok mnie i nie spuszczał ze mnie swojego wzroku - Byłaś u niego, prawda?

- Nie mogę zrozumieć dlaczego tak postąpił.. jakby mu na nas nie zależało - popatrzyłam się w jego zielone oczy pełne troski - Czuje jakbym nie znała własnego brata

- Ludzie się zmieniają - sam nie wierzy w to co mówi - Nic na to nie możemy poradzić

- Nie w tak szybkim tempie - westchnęłam ciężko i włączyłam telewizor - Masz ochotę na jakąś komedię?

Inui pokręcił głową. Dobrze wiedział, że zmieniłam temat, ale nie skomentował tego. Przytaknął głową, więc wybrałam jakąś i zaczęliśmy oglądać.

***

- Emma, na prawdę nie mam ochoty na żadną imprezę - delikatnie zmarszczyłam brwi i patrzyłam się w sufit leżąc na swoim łóżku - Nie namówisz mnie

- Masz być gotowa jutro na osiemnastą, przyjdę po ciebie - westchnęłam ciężko - I nie wzdychaj, bo ci to w żaden sposób nie pomoże

- Od kiedy ty taka uparta jesteś? - zapytałam zrezygnowana

- Odkąd pamiętam skarbie. No to widzimy się jutro! - rozłączyła się zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć

- Super - wymamrotałam pod nosem i odłożyłam telefon na szafkę nocną

Nie rozumiem po co ja potrzebna na imprezie urodzinowej jakiegoś typa, którego nawet nie znam. Też nie mam ochoty na żadną zabawę, ale znając Emme to na prawdę tu przyjdzie.

Co za kobieta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro