Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4


Obudziłam się przed tym mordercą i podstępnie wyślizgnęłam się z łóżka.

Zbiegłam po schodach i zmierzałam prosto do wielkich dwuskrzydłowych drzwi.

Wybiegłam przez bramę i ruszyłam biegiem do lasu. Wiedziałam że to może się nie udać ale nie poddałam się. Biegłam tak szybko jak mogłam.

Nawet nie zwróciłam uwagi na przeraźliwe wycie. Nie zatrzymałam się. Biegłam tak długo aż dobiegłam do betonowej drogi.

Jak na moje zajebiste szczęście nikt nie jechał.

No nic....

Zaczęłam biec po równej powierzchni do momentu kiedy przede mną stanął wielki czarny wilk.

Jego oczy były przepełnione wściekłością i lekkim bólem.

Dylan- mruknęłam w myślach

Gwałtownie skręciłam i znowu wbiegłam do lasu. Jednak tam też mnie złapali.

Cztery wilki były wokół mnie a zza nich wyszedł Alfa ubrany w dresy i czarną koszulke.

- Chciałaś uciec- powiedział oskarżycielsko

- A czego się spodziewałeś??

- Tego że będziesz na tyle mądra i nie skażesz siebie na kare- warknął

- O czym ty..?- nie skończyłam bo podszedł do mnie i mocno spoliczkował

Łzy stanęły mi w oczach. Spojrzałam na niego a on nie wzruszony tym widokiem przewiesił mnie sobie na ramieniu i szybko poszedł do jego domu.

Nie wyrywałam się ani nie dotykałam go niepotrzebnie. Nie chce go znać

Spalił mój dom, zamordował rodzine i całe stado, uderzył i tyle razy obraził że nie mam do niego szacunku.

Nie ja go nie miałam i nie będe mieć.

-  Żyjesz??- spytał ale się nie odezwałam- Odezwij sie jak nie zdechłaś- warknął

- Jeszcze nie zdechłam psie- mruknęłam cicho, ale wiem że on  to usłyszał bo przecież wilkołaki mają wuczulone zmysły.

- Chcesz jeszcze raz oberwać?- syknął

- A sprawia ci to taką przyjemność?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie

Chłopak rzucił mnie na ziemie co cholernie bolało. Tak bardzo że nie mogłam złapać oddechu i zaczęłam się dusić.

On widząc co się ze mną dzieję szybko usadowił mnie na łóżku i kazał głęboko oddychać.

Głaskał mnie po plecach jego wielką ręką co wcale mi nie pomogło się uspokoić.

Chlerny bół w klatce piersiowej rozrywał mi ją. Alfa szybko ryknął że potrzebuje lekarza a ten z kolei zjawił się po dwóch sekundach.

Kazał odsunąć się temu bydlakowi i poprostu dał mi leki.

Tyle się nacierpiałam by dostać tylko leki??

- Przepraszam cię. Wiem że nie powinienem- spuścił głowę

- Nie chce cie znać. Chce swoje prawa, masz się do mnie nie zbliżać- szepnęłam

- Kurwa!- ryknął- Musisz być posłuszna i chuj mnie interesuje że ty! Wielka królowa egoistek chcesz jakieś swoje prawa!!- na jego uniesiony ton zaczęłam cicho płakać

- Ja! Nie jestem egoistką. To że nie chce cie znać każdy powinien zrozumieć. Zabiłeś razem z nimi moją rodzine!- ostatnie zdanie wykrzyknęłam mu prosto w twarz.

Warknął a jego oczy były czarne jak smoła. Cofnęłam się odruchowo i czekałam aż tylko mnie uderzy, ale on zamiast tego  wyszedł trzaskając drzwiami tak bradzo że aż wazon spadł

Podeszłam do szkła i znowu to zrobiłam.
Tylko tym razem nie na ręce bo od razu zabiłby mnie

Więc....

Ozdobiłam swoją kostke od nogi jedną kreską....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro