Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31

MARATON 3/7




Gdy się obudziłam było już jasno. Spojrzałam na budzik który wskazywał 8:12.

Spałam aż tak długo?


Wyszłam z pokoju i poszłam do sypialni Dylana po jakieś ciuchy. Nie było go w pokoju a łóżko było idealnie zaścielone, pewnie jakieś omegi już tu były


Już ubrana w czarne rurki z dziurami na kolanach i sweter w brzoskwiniowym kolorze zeszłam na dół w moich zajefajnych kapciach w jednorożce.


- Gdzie Alfa?- spytałam jego siostry


- Dylan? Przecież wyjechał, wczoraj wieczorem coś około 23:30. Wróci za cztery dni- powiedziała


- Co? Dlaczego ja nic o tym nie wiem? Czemu wyjechał bez słowa?


- Był na ciebie wściekły za to co powiedziałaś w ogrodzie.



- Gdzie on wyjechał?



- Na zebranie zjednoczonych watah. Muszą ustalić pewne kwestie- odpowiedziała- Sorka musze iść do dzieci


- Okej. Dziękuje


W myślach powiedziałam mu że zostanie zamordowany jak tylko wróci do domu.


-Luno jako iż Alfa wyjechał ty przejmujesz obowiązki.



- Kto patroluje teren w tym momencie?


- Czterech stróżujących.


- Dodajcie im jeszcze dwóch. Niech kilka wilkołaków zajmie się ogrodem ostatnio zbrzydł trochę, wiesz takie tam drobne rzeczy i stanie się cudowny


- Dobrze Luno-skinął głową


- Przyślij za godzinę do mnie szóstkę dość silnych wilkołaków- powiedziałam i uśmiechnęłam się


- Się robi Luno- wilkołak skłonił się przede mną

- Jak masz na imię?- spytałam z ciekawoście

- Maxwell- odpowiedział z uśmiechem

- Dobrze. Teraz możesz odejść Maxwell'u- odwzajemniłam jego uśmiech


Cieszyłam się że miałam szacunek i respekt u istot silniejszych ode mnie. Byłam szczęśliwa że miałam własne stado które mnie wspierało a ja chciałam wspierać je

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro