Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23

- I kto miał racje?- spytałam- Czy ten dom ci przypomina dom główny?!- krzyknęłam- Ty pokurwieńcu mówiłam że źle skręciłeś!- krzyczałam

- Uspokój sie- zatkał mi usta dłonią

Polizałam go i szybko ugryzłam

- Gdzie my jesteśmy Dylan?-spytałam

- Przed naszym domem. Chciałaś mieszkać osobno więc proszę- powiedział poważnie

Zrobiło mi się strasznie głupio. Najechałam na niego jak wariatka

- Dyl....- chłopak najwyraźniej nie chciał mnie słuchać i się obraził

Wyszedł z auta a ja chwilę po nim.
Wzięłam sukienke i pobiegłam do wielkiego domu.

Ściągnęłam buty na wejściu i rozejrzałam się za mężczyzną

- Dylan!- krzyknęłam

Nie odezwał sie więc zwiedziłam sobie dół domu. Dwie łazienki, wielki salon połączony z kuchnią i jadalnia.

Wyrzuty sumienia gryzły mnie na tyle bardzo że zrezygnowałam z zachwycania się domem i zaczęłam szukać mojego piesa...no dobra! Mojego mate

- Dylan- powiedziałam dosyć cicho idąc korytarzem

Na końcu zobaczyłam duże białe drzwi. Weszłam do pomieszczenia ale chłopaka tam nie było.

Myślałam że to powiedzenie do trzech razy sztuka będzie trafne w szukaniu Dylana ale nie.

Znalazłam go dopiero przy ostatnich drzwiach. Wchodząc do pokoju w oczy rzucały się wielkie okna balkonowe i duże łoże małżeńskie. Pokój utrzymany w beżowych i białych barwach.

Dylan stał odwrócony tyłem do mnie a przodem do okien i widoku za nimi

Podeszłam bliżej i stanęłam obok niego. Obkręciłam głowę by spojrzeć na jego lewy profil. Przytuliłam go i zaciągnęłam się jego zapachem

Stał niewzruszony i totalnie mnie ignorował. Pociągnęłam go w stronę łóżka i posadziłam na nim

- Obraziłeś się?-spytałam

- Daj mi spokój- powiedział

Usiadłam po drugiej stronie łóżka i poprostu położyłam się.

- Nie chcesz mnie prawda?- wiem że bardziej interesowała go ta ekspedientka

-  Zadajesz głupie pytania. Całkowicie bez sensu- spojrzał na mnie przez ramie

- Kup mi wielkiego miśka. Muszę się do  kogoś  przytulać

Ten prychnął a ja za karę pociągnęłam go tak by leżał obok mnie i mocno go przytuliłam a wręcz wtuliłam się w niego

- I tak ci nie wybacze że nie jesteś o mnie zazdrosna.

- Wybaczysz, zobaczysz- wtuliłam się w niego



                              ***





Jakoś moje rozmowy z Dylanem poszły w poważnie strony

- Ile chciałbyś mieć dzieci?- spytałam

- Dużo. Najmniej 4 jak już- powiedział a ja spojrzałam na niego jak na wariata

DYLAN POV#

Spojrzałam na dziewczyne która po wzmiance o 4 dzieci zamilkła patrząc na mnie jakbym zwariował

Miałem wrażenie że powoli się wycofuje ale to tylko wrażenie

- Nie chce tylu dzieci- powiedziała spokojnie

- Sory kochanie to ja decyduje ile dzieci będe chciał mieć- powiedziałem a potem zdałem sobie sprawę jak to brzmi

- Świetnie. Rób sobie te dzieci z każdym innym tylko nie ze mną. Nie będe twoją maszynką do rodzenia dzieci- warknęła

Brunetka wstała zezłoszczona i wyszła


Lea Pov#/

Co on sobie wyobraża? Że kim ja jestem? Dziwką od dzieci?

Było miło ale sie skończyło najwyraźniej nie moge być miła i normalna dla niego bo wtedy on sie staje nienormalny

Wyszłam z domu  najszybciej jak mogłam i weszłam do ogrodu.
Wszystko tutaj było takie ,,idealne,, a ja całkowicie nie pasowałam

Wieli Alfa, duża rodzina, potężna wataha, respekt u wszystkich i szacunek. Wszystko jest dopracowane i takie drogie

Wszystko czego ja jestem od kilku lat odwrotnością.

Usiadłam na czarnej ławce z złotymi ramami i patrzyłam w stronę zatoczonego blisko lasu

- Wracaj do domu- spojrzałam na Dylana który z założonymi rękoma stał przy wejściu do ogrodu

-Chce tu jeszcze posiedzieć- powiedziałam

- Wracaj- wywarczał z zaciśniętą szczęką

Spojrzałam na niego obojetnie i ruszyłam w jego stronę a potem bez najmniejszego trudu kopnęłam go w jaja i wróciłam do domu gdy on klęczał lekko się kuląc


Usiadłam na sofie i włączyłam telewizje. Podkuliłam nogi a potem usłyszałam huk drzwi. I jak te drzwi mają tutaj służyć?


Słyszałam dokładnie że idzie prosto w moją stronę. Stanął przede mną ze wściekłą miną

- Siadaj- poklepałam miejsce obok mnie, mężczyzna spojrzał na mnie w  niezrozumiały sposób- No siadaj

Wykonał moje polecenia a ja położyłam się w taki sposób że moja głowa była na jego kolanach

- Wiesz jak mnie teraz to boli?-spytał

- Nie bo nie mam jaj- zaśmiał się uroczo

- Może w przeprosinach zrobisz mi loda co?-spytał

- Nigdy ci nie zrobie loda. Szanuje sie i to mnie obrzydza jakbyś chciał wiedzieć. Ty się tym załatwiasz- powiedziałam zniesmaczonaa

- Jezu ty głupia istoto

- Odezwał sie psi zadek

- O loda do jedzienia mi chodziło. O truskawkowego!- ryknął śmiechem

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro