Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16







Próbowałam go pogryźć ale coś mi słabo to szło bo przypadkiem ugryzłam samą siebie i to jak mocno.

Już nigdy nikogo nie pogryze

- Ehh- westchnął ciężko po czym zaprowadził mnie do łazienki i przemył ranki po moich zębach

Gdy skończył zeszliśmy na śniadanie
Zjadłam pół kanapki z serem i czułam się dość najedzona.

Odsunęłam krzesło by odejść ale usłyszałam warknięcie Dylana

- Pieprz się- szepnęłam i tak poprostu odeszłam od stołu.

Wyszłam z domu i ścieżką doszłam do wielkiego drzewa gdzie wdrapałam się na góre i zaczęłam sobie drążyć w drewnie jakieś szlaczki...

Nie wiem po jakim czasie ale zasnęłam a jak już się obudziłam było ciemno. Nic nie widziałam

Trochę się przestraszyłam no ale to tylko noc. Wszystko tak samo jak w dzień tylko że jest ciemniej

- Lea!!- usłyszałam czyjś krzyk z dołu- Lea!

Ktoś mnie szukał

Po chwili coraz więcej krzyków. Spojrzałam w dół i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to czerwone oczy wilka, który stał pod drzewem.

Po chwili się przemienił a Dylan w całej okazałości gapił się na mnie

- Lea zejdź z tego drzewa- powiedział

- Ja chce tu zostać. Podoba mi się tu

- Zachorujesz

- Dupe mi trujesz. Odejdź stąd

- Zejdź. Błagam- gdy tylko usłyszałam słowo Błagam zeskoczyłam z drzewa wiedząc że on z tym swoim instynktem i tak mnie złapie- Jędza- prychnął

- Nie chce mi sie iść

-Trzeba było myśleć wcześniej

- Ponieś mnie- zrobiłam oczy ze shreka wiedząc że on to widzi

-Dobra- wziął mnie na barana i zaczął biec w stronę domu watahy

Kurwa! Biegł naprawdę szybko

- Wolniej po zaraz uderze w jakąś gałąź!!-krzyknęłam z całych sił

Wilkołak posłuchał mnie i zaczął powoli i ostrożnie stawiać łapy.

Postawił mnie pod samymi schodami do domu watahy a po chwili sam wszedł do środka.

- Ide do biura- rzucił chłodno i zniknął w korytarzu

-Szłam prosto do pokoju gdy nagle usłyszałam jego głos za jednymi z drzwiami. Zastygnęłam bez ruchu i nawet nie oddychałam. Podsłuchiwałam jego rozmowe z jego betą

- Twój pomysł z tymi kiwatami i tym listem dla tego wiedźmina?-spytał


- Nie jest wcale zła, tylko ty jesteś dupkiem dla niej- co racja to racja


Ale chwila.......TO NIE BYŁY PRZEPROSINY OD TEGO PATAFIANA!?!

- Stoi pod drzwiami- powiedział a potem drzwi się otworzyły


- Ty wredny chuju!- warknęłam-Nawet sie na mnie nie patrz, nie chce mieć z tobą nic wspólnego- zmrużyłam oczy i poszłam jak najdalej.....czyli do pokoju Alfy

Będę mówić Morderca, Afla albo Psi zad do tego mężczyzny, o ile on wogóle nim jest

- Oczywiście że jestem!!!- wrzasnął z końca korytarza







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro