Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13






- Oczywiście...- zaśmiał się i zaczął powoli podchodzić do mnie- Jak cie zerżnę

- Nie!! Prosze!- krzyknęłam z łzami ale on tylko się zaśmiał i podniósł ręke

Znowu dostane....

Gwałtownie zamachnął się a ja mocno zacisnęłam powieki, ku mojemu zaskoczeniu nie doznałam bólu ani niczego

Otworzyłam oczy i zobaczyłam go jak stał tak z tą ręką w górze

- Myślałaś że cię uderze?- spytał z bólem

- Tak- powiedziałam cicho

- Nigdy więcej-powiedział i wyszedł ze wściekłym spojrzeniem

Nie wiedząc co zrobić usiadłam na parapecie okna po czym zauważyłam jak Alfa zamienia się w wilka i biegnie w las. Postanowiłam wyjść na zewnątrz by go poszukać

- Luno, oto twój posiłek- do pokoju weszła omega i postawiła tace na stoliku kawowym.

- Dziękuje- powiedziałam a ona wyszła

Ubrałam sweter Dylana i wyszłam na dwór, powoli zaczęłam iść w tą strone gdzie on bieg. W końcu po godzinie go znalazłam gdy siedział pod jakimś drzewem z normalnych ciuchach

Zrobiłam krok w przód a on automatycznie obrócił głowę w moją strone i spojrzał na mnie.

Spuściłam głowe i zaczęłam iść dalej w jego strone

- Po co tu przyszłaś?-spytał

- Chce- szepnęłam- Chce cie przeprosić- wydusiłam

- Do prawdy- prychnął

- Naprawdę przepraszam- powiedziałam i kucnęłam obok niego

- Idź stąd- warknął

- Wybacz- powiedziałam i spuściłam głowę

Nagle coś mnie natchnęło i powoli go przytuliłam wtulając się w niego jak w miękki koc

- Kocham Cię-powiedział a mnie zatkało

- Ty wielki Alfa- powiedziałam a on warknął- Dylan jestem za słaba na Lune- powiedziałam po chwili namysłu

- A kto ci tak powiedział?

- Ja to wiem- szepnęłam

-Skoro to wiesz, to oznacza tylko jedno- powiedział

- Hee??

- Oznacza że jesteś głupia- zaśmiał się gardłowo

- Foch- wstałam i odtuliłam się od niego po czym zaczęłam podążać ścieżką do domu watahy

- Jędza- jęknął i podbiegł do mnie. Wziął mnie na barana by zanieść mnie do domu watahy- Jadłaś?-spytał

- Tsaaaa- przeciągnęłam lekko

- Mnie sie nie okłamuje- burknął i zciągnął mnie ze swoich pleców- Teraz idź se sama- powiedział i poszedł sam dalej

- Dylan!Prosze!-krzyknęłam- Przytule cie w nocy!- krzyknęłam z nadzieją że to go zatrzyma

- I tak byś to zrobiła!- odkrzyknął mi

- Dam ci buzii!!!!-krzyknęłam po czym perfidnie się uśmiechnęłam gdy jak na zawołanie odwrócił się i wziął mnie od nowa na baranka

- Masz dobre argumenty-powiedział zagryzając warge

- No wiem- zaśmiałam się jak głupia

Gdy mnie postawił na schodach domu watahy spojrzał na mnie wyczekująco

- Buzi- powiedział

- Oł, jasne- powiedziałam i pocałowałam moją ręke po czym zetknęłam ją z jego polikiem- Proszę cię bardzo- zaśmiałam się

- Osz ty!!-krzyknął jak małe dziecko

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro