Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9


Wróciłam do domu głównego watahy gdzie od razu poszłam do pokoju Luny gdzie rzuciłam sie z płaczem na łóżko.

A dlaczego?

Bo mój mate ma mnie za nic nie wartą suke...

Po piętnastu minutach bezczynnego leżenia postanowiłam zejść na kolacje

Usiadłam przy stole naprzeciwko Dylana, który obserwował mnie uważnie od kiedy tylko zjawiłam sie w jadalni

- Spójrz na mnie- powiedział

- Nie wiem czy jestem na tyle dorobiona by spojrzeć na Wielkiego Alfe- powiedziałam spokojnie

- Spójrz na mnie- powtórzył a ja zrobiłam co chciał

Przenikliwie gapił się na moją twarz a ja w jego oczy. Po chwili spojrzał mi w oczy a na jego twarzy pojawił się wstyd

- Płakałaś- stwierdził

- Nie- rzuciłam sucho- Nie mam powodu

- Boli cie to co o tobie mówiłem- znowu stwierdził

- Boli- powtórzyłam- I to cholernie- warknęłam

- Gdzie masz gips?- spytał odciągając mnie od tego tematu

- Rozwaliłam- powiedziałam prawde- Ze wściekłości- dodałam z uśmiechem pedofila

- Na co sie wściekłaś?

- Na siebie- mruknęłam

- Na siebie??- powtórzył niedowierzając

- Chciałam cie przeprosić- mruknęłam a on spojrzał na mnie jak na wariatke- A teraz wiem jak głupi to był pomysł

- Idź do pokoju, zaraz porozmawiamy- odparł sucho

Wstałam od stołu i skinieniem głowy podziękowałam. Gdy byłam przy pokoju uśmiechnęłam się lekko bo pod drzwiami leżał bukiet róż i jakaś koperta

Otworzyłam ją i delikatnie wyciągnęłam kartke ze środka.

,, Przepraszam za wszystko co zrobiłem i co powiedziałem. Jestem cholernym kretynem który nie potrafi przeprosić za to patrząc ci w oczy. Przepraszam Lea. Wybacz mi.

Kocham cie.                         Dylan,,

Zwinęłam kartke i spowrotem umieściłam ją w kopercie. Na schodach było już słychać jego kroki, odwróciłam się w tamtą stronę i gdy wszedł na korytarz rzuciłam się na niego.

Przytuliłam go z całej mojej siły a on stał jak słup soli. Odsunęłam się od niego

- Wybaczam- powiedziałam z lekkim uśmiechem, chłopak zmarszczył brwi a wzrok przeniósł na coś za mną.

Podążyłam za jego wzrokiem i natknęłam się na bukiet róż.

- Za to też dziękuje- dodałam ale on dalej sie nie odezwał tylko słuchał jakby ktoś mówił do niego w myślach

No przecież! On z kimś rozmawia!

Po chwili uśmiechnął się i wziął za ręke. Podniósł bukiet i otworzył drzwi do pokoju.

Rzuciłam sie na łóżko i nie wiedziałam co powiedzieć.

- Jutro wyjeżdżam- oznajmił prosto z mostu- Na tydzień-dodał a ja otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia

- Jak mnie znowu zamkniesz w pokoju to ci jaja urwe- warknęłam

- Nie, nie zamkne cie w pokoju. Możesz robić co chcesz- powiedział obojętnie

- Czyli moge sypiać z kim popadnie- mruknęłam

- Ani mi sie waż- warknął- Masz sie nie zbliżać do samców

- No to z kobietą- spojrzałam na niego

- Sama tego chciałaś- podszedł do mnie i zawisł nade mną ustami musnął moje a ja zadrżałam z przyjemności, po chwili zaczął całować i lizać mój obojczyk.

Nagle poczułam przerażający ból i pieczenie jakby ktoś rozrywał mnie na kawałki. Zaczęłam się szarpać i płakać ale to mi nic nie dało.

W końcu nie wytrzymałam i straciłam przytomność

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro