Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6. Kłótnia.

/Gabriel/

Stałem kilka minut patrząc przez szybę na łóżeczka gdzie był Wiktorek i Ania. Nadal byłem w rozsypce. Moja żona poroniła. Chciałem wlać tym kretynom ale mój "kochany" szef mi to utrudnia. Nawet zadzwoniłem po policje. Chciałem by oni zapłacili za to co zrobili mojej żonie i dzieciom.

-Gabryś!- Usłyszałem krzyk mojej mamy. Spojrzałem w stronę głosu. Moja mama do mnie podeszła.- Coś ty narobił dzieciaku? Pobić mojego chłopaka i jego brata za nic?- Powiedziała wściekła. Byłem w szoku. Oni okłamali ją. Super.

-Za nic? Za nic?! Mamo oni omal nie zabili Maryny i dzieci! Przez nich moja żona poroniła! Przez nich moje nienarodzone dziecko nie żyje! Oni omal nie zabili mi żony i dzieci!- Wykrzyczałem wściekły, a moja mama ona... Uderzyła mnie. Pierwszy raz w życiu podniosła na mnie rękę.

-Nie kłam! Kamil i Eryk nie zrobili by tego!- Wykrzyczała moja mama.

-Tylko nie wracaj do mnie z płaczem, że Kamil i Eryk ciebie wykorzystali.- Powiedziałem wkurzony, a moja mama sobie poszła. Postałem trochę przy szybie patrząc na maluchy po czym wszedłem. Podszedłem do łóżeczek gdzie był Wiktorek i Ania. Mój malutki synek spał przytulając misia. Ania bawiła się kocykiem. Pogłaskałem delikatnie maluchy po czym poszedłem do żony. Usiadłem na krześle obok szpitalnego łóżka na którym leżała Maryna. Moja żona spojrzała na mnie zapłakana. Domyśliłem się, że Maryna wie o poronieniu.

-G-Gabryś ja...- Nie dałem jej skończyć. Pogłaskałem ją po policzku.

-Ciiii... Wiem skarbie. Mnie też to boli.- Powiedziałem głaszcząc ją po policzku.

-Czemu masz siniaka na policzku?- Spytała się Maryna lekko spokojna. Wyjąłem telefon i pokazałem zdjęcie Kamila i tego całego Eryka.- T-To oni... To oni mi i dzieciom to zrobili.- Powiedziała wystraszona Maryna. Pogłaskałem ją po głowie.

-Spokojnie kochanie. Policja jest zawiadomiona. A tych idiotów pobiłem po tym jak się dowiedziałem, że... No wiesz. Jeszcze przyszła moja mama i oskarżyła mnie o kłamstwo.- Powiedziałem łapiąc się za policzek w który uderzała mnie mama.- Ale teraz spróbuj pospać. Ja tutaj będę cały czas.- Powiedziałem gdy Maryna ziewnęła.

/Martyna/

Szłam z Piotrkiem. Chciałam się dowiedzieć co z tymi maluchami co byłam z Nowym i Wiktorem. Kiedy byliśmy na miejscu zauważyłam jak pielęgniarki zabierają maluchy w łóżeczkach gdzieś. Podeszłam do nich z mężem i spojrzałam na maluchy. Piotrek się cicho zaśmiał.

-Martynka patrz. Ten maluch wygląda jak mini wersja Nowego.- Powiedział Piotrek, a ja się cicho zaśmiałam.

-Prawda.- Powiedziałam gdy zauważyłam, że na kartach danych pisało nazwisko Nowego. Gdy tylko byliśmy pod jedną z sal pielęgniarki weszły, a ja zauważyłam Nowego. Nasz kolega z pracy podszedł do łóżeczek i wziął jednego z maluchów. Piotrek wszedł do sali.- Piotrek.- Powiedziałam i weszłam za mężem.

-Nowy ale ty masz bobasy.- Powiedział Piotrek patrząc na malucha którego trzymał Nowy.

/Gabriel/

Wystraszyłem się gdy Piotrek się odezwał. Wyszedłem z nim i Martyną.

-Wyjaśnię wam to.- Powiedziałem siadając na krześle trzymając Wiktorka.

-Słuchamy.- Powiedział Piotrek siadając na krześle obok.

-Kilkanaście miesięcy temu kiedy ja i... Maryna byliśmy parą oświadczyłem się jej gdy dowiedziałem się o ciąży. Ukrywaliśmy to wszystko przed wami i przed mediami. Brałem dodatkowe dyżury by zarobić więcej pieniędzy na rzeczy dla maluchów i na zrobienie dla nich pokoik. Ale jeszcze moja mama ukrywała swój związek. Gdzie jej facet się nade mną znęcał całe 3 tygodnie. Potem się wyprowadziłem do mojego i Maryny domu. Maluchy miały wtedy 3 miesiące.- Powiedziałem gdy Martyna złapała rączkę Wiktorka.

-A ta akcja pod szpitalem?- Spytał się Piotrek.

-To oni pobili Marynę i skrzywdzili maluchy. Przez nich Maryna ma złamane dwa żebra, wstrząs mózgu i złamaną lewą rękę, a na dodatek ona... Poroniła. A maluchy mają wstrząs mózgu. Przez tych kretynów Maryna poroniła.- Powiedziałem starając się nie płakać.

-Oj... Przykro nam Nowy.- Powiedziała Martyna dając mi rękę na ramie.

-Pójdę do żony. Więc nie wracam do pracy bo i tak Kuba mnie zawiesi.- Powiedziałem i poszedłem do Maryny.

/Piotrek/

Żal mi było Nowego. Było mi źle, że nawrzeszczałem na niego gdy bił tych facetów. Poszedłem z Martyną do bazy. Powiedziałem wszystko pozostałym. Wiedziałem, że są w szoku ale... Kuba i Artur zaczęli się śmiać.

-Artur dawał 300 zł. Wygrałem zakład.- Powiedział Kuba. Nie mogłem uwierzyć. Oni się o coś założyli.

-Kretynie ogarnij się! Nowy jest w żałobie bo ci dwaj kretyni co bili się z Nowym to oni sprawili, że jego żona poroniła!- Wykrzyczałem patrząc na nich. Nowy teraz potrzebował wsparcia od nas, a nie tego by na niego wrzeszczeć. Każdy z nas prawdopodobnie przeżył śmierć tak małego dziecka. A to naprawdę boli jak widzi się zwłoki małego dziecka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro