Rozdział 1. Nasza rodzina.
/Gabriel/
Jestem szczęśliwy. Ja i Maryna jesteśmy małżeństwem i mamy dwójkę 3 miesięcznych dzieci. Synka o imieniu Wiktor i córeczkę Anie. Ukrywamy oboje to przed mediami, a ja jeszcze ukrywam to przed matką i przyjaciółmi z pracy. Na dodatek mieszkam u mamy. Więc jest problem. Nie mogę czasem iść do Maryny i maluchów. Na szczęście ochroniarz Maryny jej pomaga kiedy ja nie mogę. Kurcze muszę szybko coś wymyślić by moje pociechy częściej mnie widziały. Moja mama od jakiegoś gdzieś ciągle wychodziła. Obecnie siedziałem w domu mama była na jakimś spotkaniu. W pewnej chwili usłyszałem śmiech matki. Wyszedłem z pokoju. Zauważyłem moją mamę z jakimś facetem!
-Mamo kto to jest?- Spytałem się patrząc na mamę.
-To mój znajomy Kamil. Zostanie u nas na jakiś czas.- Powiedziała gdy ten facet pocałował! Myślałem i nie wytrzymam i dam temu gościowi w pysk.
-Znajomy? Chyba masz na myśli partner.- Na słowa tego... Kamila omal nie wybuchłem. Moja mama znów próbuje znaleźć sobie faceta przez którego będzie płakać.
-Wiesz co? Rób co chcesz mamo. Jesteś dorosła więc odpowiadaj za siebie.- Powiedziałem i poszedłem do kuchni. Zrobiłem sobie kanapki i poszedłem do pokoju. Zacząłem jeść kanapki czytając książkę.
/Maryna/
Jestem szczęśliwa pomimo, że Gabryś jest daleko od domu. Naszego domu. Nadal mieszka on z mamą i to mnie martwi. Obiecał mi, że jak będzie okazja to przeprowadzi się do naszego domu. Obecnie położyłam Wiktorka do łóżeczka. Zasnął po karmieniu. Usiadłam w fotelu. Wzięłam książkę i zaczęłam czytać. Tak bardzo chciałam by mój mąż pomógł mi przy dzieciach
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro