Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zawsze czekałam na ciebie

Przez cały dzień jej nie widział i choć niechętnie, musiał przyznać, że ciekawiło go co robiła. Postanowił wrócić do pokoju i wziąć prysznic po treningu, a dopiero później ruszyć na poszukiwania.

Będąc jeszcze w łazience. Usłyszał odgłos zamykanych drzwi. Wyszedł upewnić się, że wróciła, lecz kiedy ją zobaczył całkowicie go zamurowało.

Stał oniemiały przez jakiś czas. W końcu odchrząknął, by oczyścić gardło i zapytał.

- Gdzieś ty się podziewała? I co ty masz na sobie?- dopiero kiedy spotkał się z jej spojrzeniem, zaniemógł.

Stała zaledwie kilka metrów od niego owinięta jedynie w jakiś pieprzony kawałek szmaty! Chciał ją ochrzanić za to, że w takim stroju paraduje po korytarzach przed oczami innych facetów, ale nie potrafił wykrztusić nawet słowa.

Przycisnął mocno ręce do boków, żeby powstrzymać się od rzucenia się na nią. Przecież przysięgał sobie, że jej nie wystraszy. Że będzie delikatny i wprowadzi ją do „tego" świata powoli i ostrożnie, stopniowo. A nie rzuci na nią jak jakaś cholerna, pozbawiona rozumu bestia! I niech wszyscy członkowie jego klanu mają go w opiece, bo tak właśnie się czuł.

Zacisnął szczęki tak mocno, że rozbolała go szczęka. Jego puls galopował, a oddech był urywany i przyspieszał z każdą pieprzoną sekundą tego transu.

Nigdy w życiu nie widział bardziej seksownej kobiety. Niewinna i wyzywająca jednocześnie.

Jej mleczne ciało, niewiele ciemniejsze od śnieżnobiałego ręcznika wyglądało na tak jedwabiście gładkie, że jedyne o czym marzył to móc przejechać po nim językiem. Wydzielała przyjemną wiśniową woń, którą wdychał, niczym narkoman. Jej oszałamiające krągłości uwypuklały materiał w miejscu piersi i pośladków. Niby przykryte, a tak kusząco wyeksponowane.

Przeniósł spojrzenie na jej twarz. Miała urocze rumieńce. Jej różowe włosy, były wilgotne i trochę potargane. Miał ochotę zanurzyć w nich twarz, by móc delektować się jej zapachem.

Na sam koniec powrócił spojrzeniem do jej oczu. Zielone szmaragdy lśniły od przeróżnych emocji, których nie potrafił rozszyfrować. Te zielone oczy zawsze były dla niego tajemnicą, zagadką, którą za wszelką cenę pragnął rozwikłać. Wachlarz gęstych rzęs unosił się i opadał, kiedy mrugała. Jak wargi były tak kusząco rozchylone i wyglądały na tak miękkie, że cichy pomruk wydostał się z jego gardła niekontrolowanie. Zauważył, że zareagowała na ten  dźwięk wciągając głośno powietrze.

Z przyjemnością stwierdził, że ona również nie była odporna na jego wdzięki. Na twarzy pojawił mu się seksowny uśmieszek, rzucający wyzwanie.

Powietrze w pomieszczeniu było tak nasycone napięciem, że dobrze, że nikt w pobliżu nie miał zapalniczki, bo w innym wypadku wszystko poszłoby z dymem.

Jak mantrę powtarzał sobie w myślach, że ona zasługuje na coś lepszego, niż szybkie rżnięcie. Miał swój plan, którego poprzysiągł przestrzegać. Bezskutecznie. Strzępy samokontroli go opuszczały, a on nie mógł zagwarantować, ani jej, ani sobie, że będzie w stanie się powstrzymywać. Jego kutas stał na baczność jak na jakiejś cholernej uroczystości. Wziął głęboki wdech, żeby się uspokoić, spoglądając w jej oczy- Pieprzyć plany!

- Sakura- zachrypiał i zrobił niepewny krok w jej stronę, niczym drapieżnik zbliżający się do swojej ofiary.

- Sas....- zaczęła, ale nie miała szansy dokończyć, bo on dopadł do jej ust i zaczął całować ją zapamiętale.

Przycisnął ją do drzwi i zaczął penetrować jej buzie językiem. Wydała cichy jęk w jego usta, potwierdzając jedynie to, co już przypuszczał. Ona też go pożądała.

Ich języki splatały się w cichym, erotycznym tańcu. Jego dłonie wędrowały w górę i w dół po całym jej ciele. Starał się jak mógł, by jeszcze nie zrzucić z niej ręcznika, przypuszczając, że mogłaby poczuć się skrępowana.

Pieścił jej usta swoimi namiętnie i z premedytacją ją uwodząc. Przygryzł jej dolną wargę, a z jej gardła wydostał się cichy jęk, który był jak muzyka dla jego uszu. Zacisnęła mocniej palce w jego włosach i zaczęła za nie ciągnąć co spowodowało nieartykułowane przekleństwo prosto w jej usta, gładko spływające po jego języku.

Oderwał ją od drzwi i wciąż trzymając w swoich objęciach poprowadził w stronę łóżka. Przez sekundę wahał się czy nie zaprowadzić jej do swojego, ale ostatecznie wybrał to jej, bo było bliżej.

Kiedy oboje na nie padli, materac zaskrzypiał z niezadowoleniem. Na początek usiedli cały czas obdarowując się pożądliwymi pocałunkami, jak gdyby żadne nie chciało być dłużne drugiemu. Chcieli dać drugiemu tyle samo, ile sami wezmą.

Jej obezwładniający zapach go otulał i jeszcze bardziej pobudzał. Zszedł pocałunkami pod jej szczękę zostawiając mokre ślady na jej szyi, obojczyku,po czym skierował się do jej ucha. Odnalazł jej czuły punkt, za uchem i usłyszał jak z jej ust wydostało się ciche westchnięcie. Pochylił się niżej i owiewając jej wrażliwe miejsce swoim gorących oddechem wyszeptał z uznaniem

- Jesteś taka piękna- usłyszał jak dziewczyna westchnęła, a potem cicho pojękiwała, gdy on wznowił swoją wędrówkę po boku jej szyi. Całował, lekko przygryzał i ssał jej delikatną skórę z ogromną przyjemnością. Ona odchyliła głowę dając mu lepszy dostęp, po czym znów przygryzł płatek jej ucha, a ona zajęczała z rozkoszy. Wrócił pocałunkami na jej obojczyk i zmierzał w kierunku ramienia.

W międzyczasie rozszarpał jej ręcznik z niecierpliwości i uśmiechnął się, gdy usłyszał jej westchnięcie pełne zaskoczenia. Lecz nie protestowała, gdy chłopak zaczął swoją wędrówkę dłonią.

Najpierw położył ją na jej płaski brzuch i nakreślał palcem wskazującym koła wokół jej pępka, czym wysyłał całe stado dreszczy po jej kręgosłupie. Wodził dłonią wyżej w kierunku piersi, a drugą zsuwał na jej pośladki, które głaskał powolnymi ruchami.

Kciukiem natrafił na jej sutek, a ona jęcząc odchyliła głowę do tyłu i wiła się w jego ramionach.

Opuścił ją delikatnie na poduszki, po czym wciąż nad nią wisząc skradł jej krótki pocałunek na ustach, po czym zjeżdżając niżej, po szczęce, szyi, dotarł na piersi. Językiem zataczał kręgi wokół jednego jej sutka, a kciukiem wokół drugiego. Ona wiła się pod nim i dyszała ciężko, co jeszcze bardziej go podniecało.

Jego członek domagał się użycia, lecz on starannie ignorował swoją potrzebę pragnąc najpierw ją zaspokoić. Chcąc, by dobrze wspominała do doświadczenie. Aby to było jedno z ich pięknych, wspólnych wspomnieć. Nie zniósłby, gdyby ją przestraszył do tego stopnia, że potem patrzyłaby na niego jak na potwora, który wyrządził jej krzywdę, po czym zaczęłaby uciekać. Wiedział, aż za dobrze, że wystarczająco ją już zranił i pragnął jej to przynajmniej w najmniejszym stopniu wynagrodzić.

Zaczął ssać jeden w jej wrażliwych punktów, a ona poruszała się pod nim niespokojnie i szeptała jego imię pławiąc się w doznaniach.

Zjechał niżej, tworząc wilgotną ścieżkę, przez jej brzuch, aż dotarł do jądra jej kobiecości. Nie był pewien jakie ma doświadczenie i nie chciał nawet o tym myśleć dlatego energicznie potrząsnął głową.

Samo wyobrażanie sobie, że kiedyś ktoś inny ją dotykał, ktoś inny jej smakował i słuchał jej jęków. Szeptała imię innego kutasa. I to nie miało dla niego najmniejszego znaczenia, czy był to Akito, czy jakiś inny bezimienny drań bez twarzy! Wiedział, iż jeśli zabłądzi w tych myślach za daleko to za chwile szybko, brutalnie i zapewne boleśnie ją dosiądzie, aby udowodnić sobie, że była jego. Jeszcze raz potrząsnął głową, po czym pochylił się nad jej cipką i zaczął w nią dmuchać.

Sakura rzuciła się na posłaniu dysząc głośno jego imię. Powoli zaczął krążyć językiem wokół jej łechtaczki, na co dziewczyna zaczęła się wić i jęczeć niekontrolowanie. Co znaczyło, że zdecydowanie nie była do tego przyzwyczajona. Uśmiechnął się szeroko z dowodem jej podniecenia na swoich ustach.

Wrócił na chwile do jej ust i pochylając się nad nią wyszeptał.

- Poczuj jak wspaniale smakujesz- po czym musnął ją ustami w pocałunku. Sakura zachłysnęła się powietrzem, gdy się od niej oderwał, a kiedy spojrzał w jej oczy Dostrzegł błaganie o spełnienie. Cóż, faktycznie długo się z nią droczył, ale w rzeczywistości dopiero zaczął. Uśmiechnął się do niej szelmowsko, pocałował szybko w czoło, po czym wrócił pomiędzy jej uda.

Tym razem nie patyczkując się zanurzył język w jej gorącym wnętrzu, a jej głośny jęk sprawił, że stwardniał jeszcze bardziej. Ręcznik wydawał się zbyt ciasny, więc zrzucił go w siebie szybkim ruchem. Powrócił do wykonywania przerwanej czynności, lecz dodał pewien bonus.

Podczas, gdy jego długi, gorący, chętny język penetrował jej ciało, kciukiem zaczął pieścić jej guziczek. Zaczęła się rzucać niekontrolowanie na łóżku od ilości tych doznań.

- Ćśśś...maleńka, jeszcze trochę- wysapał, sam tracąc powoli kontrolę.

Kiedy to mówił jego gorący oddech owionął jądro jej kobiecości na co zakwiliła.

- Sas...ke

- Jeszcze chwilkę- wysyczał, wznawiając cały proces. To było bardzo przyjemne i diabelsko podniecające patrzeć ja na niego reagowała. Jego uszy wyłapywały każdy jej jęk, każde westchnięcie,każdy oddech.

Nie przestając jej torturować językiem i kciukiem, powoli wsadził palec do jej dziurki, więc znowu poruszyła się niespokojnie.

- Sasuke...- wysapała

- Jesteś tak cudownie mokra maleńka- wycharczał z pożądania.

Dołączył drugi palec i zaczął nimi poruszać. Najpierw robił powolne kółka, po czym zaczął wchodzić w nią i wychodzić upewniając się, że jest gotowa, by go przyjąć.

- Proszę- zakwiliła, a jego odłamki samokontroli odfrunęły na wietrze, niczym liście, które porywa wiatr.

Jego kutas nabrzmiał niemiłosiernie. Był twardy i sterczał boleśnie. Uchiha opierając się na silnych ramionach pochylił się nad Sakurą wsuwając język do jej ust. Rozchylił kolanami jej nogi, a za pomocą dłoni nakierował się na jej dziurkę.

Spojrzał w jej oczy. Ta czysta zieleń spoglądała na niego z tak ogromnym zaufaniem, że aż chwyciło go za serce.

- Czy chciałabyś mi coś powiedzieć?- spytał sugerując, że jeśli była dziewicą to ostatni dzwonek, aby mu o tym powiedzieć. Aby pokazać jej o co mu chodziło dotknął lekko swoją nabrzmiałą męskością jej łechtaczkę, na co wzięła głębszy oddech.

Gdy był pewien, że zrozumiała pytanie wciąż patrzył w te dwa szmaragdy. Tak czyste i niewinne. W duchu modlił się, by mu powiedziała to co chciał teraz tak bardzo usłyszeć. To co go przerażało. Dlaczego do cholery tak bardzo mu przeszkadzało to, że ona mogła to już mieć za sobą? Czemu świadomość, że nie był jej pierwszym była tak dojmująco przygnębiająca?

- Sasuke, ja nigdy nie...- zaczęła uciekając od niego spojrzeniem, więc chwycił ją delikatnie, lecz stanowczo za brodę, by ponownie na niego spojrzała.

Zerknęła na niego spod rzęs, wyglądając przy tym tak niewinnie i wyszeptała nieśmiało.

- Co mam ci powiedzieć? Chyba zawsze miałam nadzieje, że to będziesz TY- uśmiechnęła się nieśmiało, po czym przygryzła dolną wargę.


Ciąg dalszy wkrótce nastąpi :D Tak, tak, wiem, że jestem wredna, ale z racji tego, że zostały Nam już raptem jeszcze trzy rozdziały. Ponadto do końca tygodnia nie będę miała na tyle czasu, by móc edytować tekst, więc pewnie uda mi się zamieścić coś co wymaga jedynie "kopiuj" i "wklej" XD 

W każdym razie jeśli moglibyście podzielić się ze mną swoimi przemyśleniami na temat tego rozdziału byłabym Wam Misiaki ogromnie wdzięczna. Muszę przyznać, że trochę ciężko się opisuje takie sceny w czasie przyszłym do tego w trzeciej osobie xd tym bardziej, że osobiście twierdzę, iż najlepiej wychodzą z czasie teraźniejszym, w osobie pierwszej. 

A jakie jest Wasze zdanie? Nie spartoliłam tego doszczętnie, co? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro