Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Za dużo różu

Sasuke oddalał się od mieszkania różowo włosej szybkim krokiem. Można śmiało powiedzieć, że niemal biegł. Cudem udało mu się umknąć, zanim drzwi do pokoju nastolatki się otworzyły, a on staną oko w oko z matką dziewczyny, którą chwile wcześniej przecież napastował seksualnie.

Nie miał pojęcia jak to się stało, że tak bardzo stracił swoją doskonale wytrenowaną przez lata czujność. Sęk w tym, że obecność dziewczyny pochłonęła go bez reszty, a stępione zmysły zareagowały z dość dużym opóźnieniem.

Nie był w stanie zliczyć jak wiele razy zaklął w myślach, a gdy to nie przynosiło rezultatów także na głos. Za nic miał to, że mieszkańcy wioski, którzy go akuratnie mijali mieli go teraz nie tylko za wyrzutka, ale również za debila. I faktycznie tak się czuł, bo mógłby przysiąc, że przez moment wydawało mu się, że widział wilka! Tak, takiego prawdziwego. Z futrem, kłami i pazurami. W osadzie! Co było mało prawdopodobne, nie? 

Niech wszyscy zmarli członkowie jego klanu mają go w opiece, bo czuł się jak by postradał wszystkie zmysły- Co to do jasnej cholery miało być?! Co się ze mną dzieje?!- w wyrazie najgłębszego szoku, aż chwycił się za głowę, zaraz jednak ją opuścił uświadamiając sobie z pełną mocą jak to musiało wyglądać, gdy mamrotał pod nosem jak nienormalny. Tym gestem pozbawił się kępki, czarnych, gęstych włosów.

Nie potrafił pojąć jakim sposobem doszło do tej sytuacji. Wbrew wszystkiemu naprawdę poszedł dziś do niej, aby POROZMAWIAĆ. A, że wyszło, jak wyszło. To przecież nie jego wina.

Wszystko w tej dziewczynie niepodważalnie go przyciągało. Jej szczere spojrzenie, kusząco rozchylone malinowe wargi- miękkie i ciepłe. Zaróżowione z ekscytacji policzki, rozwichrzone, lśniące, jedwabiste włosy, jeszcze wilgotne po niedawnym prysznicu, jak zawsze pachnące wiśnią. Ponętne ciało. Nieskazitelna skóra...uhhgg!

Nie mógł, nie potrafił, a co gorsze nie chciał oderwać od niej wzroku, a już po chwili żadnej z części swojego rozochoconego ciała.

Przez miniony tydzień kusił ją dotykiem, wzrokiem i zapachem nie będąc nawet w pełni świadomym powodu swojego przedziwnego zachowania.

Coś kazało mu sprawdzić, czy zielonooka reaguje na jego dotyk oraz obecność w równym stopniu. W jakim jego ciało rozbudzało się jedynie przy niej.

Z premedytacją, więc dotykał ją, pieścił, ocierał się o nią w najróżniejszych miejscach, by później czujnym okiem badać reakcje jej ciała.

Nie mógł powiedzieć, że to co zauważył go nie zadowalało. Wręcz przeciwnie. Haruno wydawała się być wyjątkowo wyczulona na wszystkie jego gesty oraz zainicjowane „ataki". Każdorazowo się rumieniąc, uciekając spojrzeniem, czy też w sytuacjach „krytycznych", nawet cichutko popiskując. To było jak melodia dla jego uszu. W takich momentach śledził poczynania dziewczyny z dziką wręcz satysfakcją.

Z niewiadomych sobie powodów zwyczajnie uznał, że to byłoby niesprawiedliwe, gdyby jedynie on był zdany na łaskę oraz niełaskę Sakury, podczas gdy ona pozostałaby zupełnie obojętna na jego niezaprzeczalne wdzięki. Chciał sprawić, by ona pragnęła go w równym stopniu w jakim on łaknął jej.

Nie bardzo w smak mu było, że to właśnie była koleżanka z drużyny stała się dla niego obiektem seksualnym, ale że nic najwyraźniej nie mógł na to poradzić, mimo usilnych prób. Nie chciał być w tym osamotniony.

Wychodził z założenia, że im szybciej ją zaliczy. Tym szybciej będzie miał to z głowy, a tym samym odzyska spokój ducha.

Czuł się zupełnie tak jak gdyby cały wszechświat stroił sobie z niego teraz żarty- Jak to możliwe, że zaczęła pociągać mnie dziewczyna, którą kiedyś dobrowolnie opuściłem. Mało tego! Stało się tak teraz, kiedy ona zaczęła mnie traktować ozięble. O ironio!

Jeszcze jedna rzecz spędzała mu sen z powiek. Kiedyś sam. Jednogłośnie stwierdził, że jedyną rzeczą odróżniającą Haruno od reszty osób była zawarta w jej spojrzeniu emocja. A ta zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, którą najpewniej okazały się jego usta, gdy po raz drugi posyłał ją w genjutsu.

Dlaczego, więc teraz, gdy zielonooka przestała darzyć go specjalnym uczuciem nadal wydawała mu się na swój sposób wyjątkowa?


Sasuke zanim się zorientował przekraczał właśnie próg swojego domu. Był tak bardzo pochłonięty własnymi myślami, iż nawet nie zorientował się, kiedy przemierzył pół wioski. Od czasu powrotu rzadko kiedy tu bywał. Jedynie aby zaznać odpowiedniej dawki snu, zjeść coś, czy też wziąć prysznic.

Tym razem skłonił się ku ostatniej z opcji. Chłodna woda spływała po jego umięśnionym ciele całymi kaskadami. W obecnej sytuacji docenił powiedzenie „jak kubeł zimnej wody". Było to zadziwiająco skuteczne.

Gdy wyszedł z łazienki jedynie w samym ręczniku zawiązanym wokół bioder woda skapywała z wciąż wilgotnych, czarnych włosów.

Boso przeszedł do salonu, a tym samym jego sypialni. Mieszkanie bowiem składało się jedynie z jednego pomieszczenia, przyległej kuchni oraz łazienki.

Jemu rzecz jasna nigdy to nie przeszkadzało. W końcu rzadko kiedy miewał gości, prawie nigdy.

Jednak to PRAWIE w tym momencie robiło ogromną różnicę. Chłopak niemal niechętnie wrócił wspomnieniami do stanu swojej niedyspozycji.

Przypomniał sobie jak z uporem maniaka Ino próbowała mu wtedy „pomóc" usiłując wcisnąć mu do ust to co sama uprzednio przygotowała. Sęk w tym, że owa owsianka, miała zielonkawy kolor, a jej ostry, duszący zapach drażnił nawet jego zapchane wówczas katarem nozdrza.

Na jego szczęście w tamtym momencie do pomieszczenia z hukiem wpadła Sakura. Sprawnie pozbyła się nękającego go natręta, po czym sama postanowiła się nim zająć.

Pamiętał ciepły i kojący dotyk jej palców, kiedy zmieniała mu okład na czole. Jej delikatny, przyjazny uśmiech, gdy przygotowywała, a potem podawała mu posiłki. Na to wspomnienie uśmiechnął się leniwie. Zaraz jednak opamiętał się przyjmując swój obojętny wyraz- no i co się głupio szczerzysz?!- zbeształ sam siebie, po czym aby pozbyć się natrętnych myśli, mających zatrważająco za dużo różowego koloru, począł przygotowywać sobie posiłek.

Nie miał pojęcia. Jak?Kiedy? Ani dlaczego? Ale zanim się zorientował stał ponownie przed dobrze znanym mu domem mieszczącym się w centrum Konohakagure.

Wpatrywał się w okno rozświetlonego domu rozpoznając dwie postaci krzątające się po kuchni. Jak na złość z obiema miał dzisiaj w pewien sposób do czynienia.

Ukrył się w cieniu pobliskiego drzewa i sam nie potrafił sobie odpowiedzieć na pytanie. Dlaczego po raz kolejny bawi się w prześladowce. Niczym jakiś obłąkany zabójca lub co chyba gorsze- ostatni zboczeniec.

Coś jednak ciągnęło go w stronę jej domu. A on, że zawsze ufał bezgranicznie swojej intuicji i tym razem zrobił to co tamta mu nakazała.

A teraz stał tutaj, czując się jak najgorszy stalker. Nie potrafiąc nawet pojąc swojego dziwnego i niezrozumiałego zachowania.

Wtedy nagle wyczuł czyjąś postać. Nie była mu ona obca, ale także nie w zupełności znana. Przybysz również ukrył się w cieniu roślinności.

- Jak śmiesz tutaj przychodzić?!- syknął złowrogo. Ten ton nie zwiastował nic dobrego.


Jak widać Sasuke również nie jest odporny na wdzięki naszej ulubienicy. Z tym, że jego pobudki są jak by to powiedzieć? Cholernie egoistyczne? Co zrobi teraz, kiedy obrał ją sobie za cel z napisem "do zaliczenia"? Kim jest tajemniczy przybysz, któremu wyraźnie nie spodobała się obecność chłopaka? To be continue xd

- Pozdrawiam 

- Lu-chan ^^ 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro