Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Uwolnij mnie

Uchiha stał na polu treningowym numer trzy. Wdychał nocne powietrze i spoglądał na gwiazdy, które tej nocy były wyjątkowo wyraźne. Gdzieś tam w polu jego widzenia majaczył księżyc. Jego blask sprawiał, że światła ulicznych latarni były zbędne.

Widziała jego szerokie plecy oraz wyrzeźbioną sylwetkę. Na tle ciemnego lasu. Jego włosy zanikały w ciemności. Wyczuł jej obecność. Mogła to dostrzec w napięciu jego pleców. Nie obrócił się jednak w jej stronę.

- Przestałaś uciekać?- zapytał kpiąco

- Przestraszyłam się tego co chciałeś mi powiedzieć- wyznała cicho.

- Już się nie boisz?

- Jeśli mam być szczera. To jestem przerażona. Znowu pozwoliłam sobie się do ciebie zbliżyć i teraz obawiam się tego, że ponownie mnie zranisz.

- Więc czemu przyszłaś?

- Bo mam dość uciekania! Robię to od czasu twojego powrotu. Udaje, że twoja obecność w wiosce mnie nie rusza! Że nie obchodzi mnie to czy i kiedy odejdziesz, kiedy prawda jest taka, że nie chce ponownie cie stracić!- wyrzuciła z siebie na jednym wydechu. Dopiero teraz odwrócił się w jej stronę.

- No! Powiedziałam to- wypuściła powietrze z płuc po czym spojrzała na niego- masz zamiar tak stać i milczeć, czy może wreszcie coś powiesz?

- Dlaczego mówisz mi to wszystko teraz?

- Dlatego, że coś sobie dzisiaj postanowiłam. Jako, że skończyłam osiemnaście lat, zamierzam zachowywać się bardziej dojrzale. Skończyłam z niedojrzałymi zachowaniami i nieodwzajemnionymi uczuciami. Nie mam zamiaru znowu dusić tego w sobie przez kolejne lata. Skończyłam z tym Sasuke.

-  Dlatego dzisiaj stoję tu przed tobą i mówię ci, że cie kocham. W rzeczywistości nigdy nie przestałam. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie odwzajemniasz moich uczuć. Nigdy nie odwzajemniałeś, ale musisz znać prawdę. Nie mam zamiaru tłumić tego w sobie, niczym mroczny sekret. Kiedyś tak robiłam. Wstydziłam się swoich uczuć. Ale wiesz co? Już się tak nie czuje. Wierzę, że nie mam powodu, by czuć się źle z tego powodu, że udało mi się kogoś tak mocno pokochać. Nie każdy to potrafi. Właściwie to jestem z siebie dumna, iż byłam na tyle silna, by pomimo wszystkich krzywd jakie mi wyrządziłeś z ciebie nie zrezygnować.

Chłopak stał przed nią w ciszy chłonąc każde jej słowo. Patrzył na nią oniemiały. Nie była tylko pewna czy z szoku czy z wrażenia.

- Zapewne nadal nie masz pojęcia czego tak właściwie od ciebie oczekuje. Otóż, chcę żebyś dał mi kosza. Tak zwyczajnie jak robi chłopak, gdy nie jest zainteresowany dziewczyną, która wyznaje mu swoje uczucia. Musisz to dla mnie zrobić Sasuke. Nie twierdzę, że to nie będzie bolesne. Zaboli jak cholera. Możesz być pewien, że po usłyszeniu tego zacznę ryczeć, więc bądź na to przygotowany. Ale sądzę, że to jest właśnie to czego potrzebuje, aby wreszcie uwolnić się od tych destrukcyjnych uczuć. Zamknięcia tego rozdziału, bym mogła w końcu ruszyć z miejsca. Sądzę, że jesteś mi to winien Sasuke. Uwolnij mnie.

Przez dłuższą chwile studiował jej sylwetkę w milczeniu. Po wzięciu w płuca powietrza, przemówił

- Sakura, nie jesteś już tą samą irytującą nastolatką, która wszędzie za mną latała. Właściwie to przestałaś nią być już w momencie, gdy utworzyliśmy drużynę. Nie rozumiem dlaczego wciąż widzisz siebie jako tego rozwrzeszczanego dzieciaka nawołującego- „Sasuke-kun". Jak inne twojego pokroju. W końcu z czasem stałaś się moją przyjaciółką. Osobą na której mogłem polegać, której mogłem zaufać.

- Dzisiaj ponownie otworzyłem się przed tobą, ale ty jak zwykle źle wszystko zinterpretowałaś. Moim zamiarem nie jest zranienie ciebie. Uważam, że zasługujesz na kogoś dobrego. Ale ja nie jestem tą osobą Sakura. Nie mogę dać ci tego na co zasługujesz. 

- Nie mam nic przeciwko flirtowaniu. Nawet spotykaniu się przez jakiś czas, ale ty bierzesz to wszystko zbyt poważnie. Gdybym dał temu szanse w każdym moim zachowaniu doszukiwałabyś się jakiegoś ukrytego, romantycznego znaczenia, którego prawdopodobnie by nie było. Oczekiwałabyś, że z czasem się w tobie zakocham i mogę jedynie wyobrazić sobie jak bardzo rozczarowana i wykorzystana byś się czuła, gdyby wszystko nie poszło po twojej myśli. Znajdź kogoś kto na ciebie zasługuje. Jesteś wolna.

Dziewczyna nie miała pojęcia kiedy zaczęła płakać. Czuła, że jej policzki są mokre od łez, co kazało jej podejrzewać, że trwa to już jakiś czas.Spodziewała się tego. Mało tego! Sądziła, że powie jej to dużo ostrzej. Sasuke ubrał to „odrzucenie" w dużo piękniejsze słowa, niż była sobie w stanie wyobrazić. Może właśnie dlatego to zabolało jeszcze bardziej? Bo próbował jej nie zranić. Ale cholera nie wyszło!

Nim spostrzegła jak blisko teraz stał. Wyciągnął rękę i kciukiem starł jedną z jej łez. Co zmusiło ją do spojrzenia na niego.

- Sakura, mam nadzieję, że rozumiesz, ale po tym co mi dzisiaj powiedziałaś nie mogę dłużej zostać w wiosce. Moja obecność jedynie cie rani dlatego odejdę na jakiś czas, byś mogła sobie to wszystko na spokojnie poukładać.

- Co?- nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. On naprawdę zamierza ponownie ją zostawić?- natychmiast wytarła twarz.

- Myślę, że poradzę sobie z twoją obecnością w osadzie. Nie musisz odchodzić- siliła się na uśmiech, ale wyszedł jedynie krzywy grymas.

- Nie poradzisz- stwierdził poważnym tonem- widzę jak reagujesz. Moja obecność nie wpływa na ciebie dobrze. Wręcz przeciwnie- pochylił się nad nią, po czym zostawił na jej czole delikatny niczym piórko pocałunek. Na ten gest słona ciesz ponownie wezbrała w jej oczach.

- Trzymaj się, Sakura- powiedział, po czym zaczął się oddalać. W akcie desperacji złapała go za rękę.

- Sasuke, proszę nie odchodź. Dam sobie radę, naprawdę. Tu jest twój dom- ale on wyrwał rękę w jej uścisku i zaczął się oddalać. Upadła bezradnie na ziemię, a potok łez znalazł swoje ujście.

- Nie odchodź Sasuke! Sasuke!


Usiadła na łóżku tak gwałtownie, że aż zakręciło jej się w głowie. Twarz miała całą mokrą. Wytarła ją wierzchem dłoni. Serce pędziło, jakby chciało przebiec maraton, a ona wciąż zdezorientowana rozejrzała się po pomieszczeniu.

- To tylko sen. Koszmar! Ale to nie wydarzyło się naprawdę- powtarzała niczym mantrę.

Wyglądało na to, że musiała zasnąć. Ostatnią rzeczą jaką pamiętała. Był jej powrót do domu ze spotkania. Wsadziła piwonie do wody, po czym zaczęła analizować miniony wieczór. Nie była pewna na jak długo odpłynęła. Spojrzała na zegarek. Druga w nocy. A w domu była gdzieś koło pierwszej.

Nie była pewna czy spowodował to ten okropny koszmar, czy też intuicja próbowała jej coś podpowiedzieć. Lecz w okolicach jej serca ulokowało się bardzo nieprzyjemne, niepokojące uczucie. Irracjonalny strach, który nakazywał jej pójść do chłopaka w tej chwili. Zupełnie jak by senne mary nie dały jej żadnej nauczki. Wciąż czuła gorzki smak odtrącenia na języku.

Nie zważając na nic poszła do łazienki i wzięła szybki prysznic, po czym przebrała się w czarne jeansy i niebieski t-shirt.

Coś nakazywało jej ponownie się nim spotkać. Najszybciej jak to tylko było możliwe.Jeśli okaże się, iż jej sen się spełni będzie mogła śmiało powiedzieć, iż jest jasnowidzem. Zawsze jakieś pocieszenie!

Trochę niepokojące było to, że jest drugie ja w takiej sytuacji siedziało cicho. W normalnych okolicznościach już dawno wbiłoby jej szpile. Być może to zwyczajnie nie jest pora, kiedy jej podświadomość jest gadatliwa? A może ona wie coś czego Sakura nawet nie podejrzewa i tylko czeka na odpowiedni moment by się ujawnić.


Haruno mimo wszystko wątpiła w to, by chłopak tak jak w jej śnie był teraz na placu treningowym. Dlatego zmierzała teraz w kierunku jego mieszkania.Znała drogę na pamięć. Ile razy przychodziła tam pod jego nieobecność? To ona dbała o to, by mógł do niego w każdej chwili wrócić oraz by nikt inny w międzyczasie go nie kupił.

Mieszkanie chłopaka znajdowało się na pierwszym piętrze. W korytarzu było kilka par drzwi. A on zamieszkiwał środkowe.

Całe piętro bardziej przypominało coś w rodzaju długiego, otwartego tarasu. Dlatego zamiast ściany zewnętrznej przymocowano tam jedynie metalową,średniej wysokości barierkę. Dzięki czemu już z dołu można było zobaczyć lokatora.

Sakura stanęła momentalnie jak wryta. Nie takiego widoku się spodziewała. W głowie miała najczarniejszy scenariusz w którym Uchiha ponownie odchodzi. Kto by przypuszczał, że może być jeszcze gorzej?

Światło lampy sufitowej oświetlało dwie sylwetki. Sasuke i jakiejś dziewczyny. Haruno nie była pewna co ją napędza, ale podeszła jeszcze bliżej, by przyjrzeć się jego nocnemu gościowi.

Była to stosunkowo niska dziewczyna o czarnych, długich, aż po tyłek włosach, które tym razem zostawiła rozpuszczone. Różowowłosa rozpoznała ją bez trudu. Nawet dzisiaj widziała tą pielęgniarkę. Flądra miała czelność złożyć jej dzisiaj życzenia!

Była młoda i atrakcyjna,co Sakura przyznawała niechętnie. Właściwie to wyglądem przypominała jedną z Uchiha. Charakterystyczne ciemne włosy i oczy. Nie miała pojęcia jak brunetka miała na imię. Nie, żeby to miało jakiekolwiek znaczenie. Ale ta mała gówniara nie była nawet pełnoletnia!

 Co ten Sasuke sobie wyobraża shannaro?!

Nawet w przyćmionym świetle widziała, że się całowali. Sasuke wędrował dłońmi po całym ciele dziewczyny dając piękny pokaz ulicznym gapiom!

Nie mogła w to uwierzyć.Czyżby naprawdę była tak głupia i wyobrażała sobie, iż faktycznie „coś", między nimi jest? Kiedy on widocznie miał inne zdanie na ten temat. A może nawet jeśli jej dziś pragnął to zamknięcie mu drzwi przed nosem spowodowało, iż postanowił zaspokoić swoje rządzę z inną?! Już nie wiedziała, która perspektywa była lepsza.

Jej lekkie pantofle„króliczki" teraz wydawały jej się z cementu. Nie mogła się ruszyć. Nie mogła zrobić nawet kroku. Wiedziała, że nie ma do tego najmniejszego prawa, ale miała ochotę zrobić mu tak ogromną awanturę, że następnego dnia nie byłoby go już w Konohagakure.

Była w tak wielkim szoku,że nie mogła nawet płakać. To wszystko wydawało jej się jakimś okrutnym żartem, który ktoś jej zrobił z okazji urodzin. Taki psikus. Nic nie znaczący. Nie szkodliwy. A nie mówiłam! Coś ty sobie myślała? Że ten buc właśnie teraz zaczął pałać do ciebie jakimś uczuciem? Że nareszcie się doczekałaś, by zasłużyć na jego miłość?- powiedziała drwiąco- Ogarnij się! Ileż można?!

Haruno choć bardzo chciała,nie mogła zaprzeczyć. Nie miała nawet jednego rozsądnego argumentu. Pomimo tego co sobie obiecała. Zachowywała się tak samo! Nic się nie zmieniła! Po raz kolejny dała się oszukać,omamić. Czuła się jak skończona idiotka.

Nie miała pojęcia jak, ani skąd zebrała w sobie tyle siły, lecz odwróciła się na pięcie.Nie oglądając się więcej za siebie. Odeszła sztywnym krokiem w kierunku z którego przybyła.

Wcześniej prosiła go, by ją uwolnił, co prawda we śnie, ale jakie ma to znaczenie, kiedy nie wiedziała, że śni? Chciała dostać kosza. Ruszyć na przód.Teraz jest to osiągalne. Ujrzenie ukochanego trzymającego w ramionach inną było dla niej jak kubeł zimnej wody. Jej nigdy nie będzie tak obejmował, całował, pieścił, czy kochał- Czas dorosnąć!- z tym postanowieniem weszła między cienie stojących wzdłuż ulicy budynków. 


Cześć Kochani, 

Co myślicie? Czy ktoś spodziewał się takiego pięknego zagrania ze strony Sasuke? Co on sobie myślał? Co tak naprawdę się wydarzyło, iż skończył w taki sposób? 

Chcecie się dowiedzieć? 

Czytajcie dalej ;) 

- Pozdrawiam 

- Lu-chan <3 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro