Tylko przy niej
Cześć Misiaki ^^
W podzięce za większy odzew z Waszej strony postanowiłam zamieścić nowy rozdział szybciej, niż na początku zamierzałam. Miłego czytania :)
Dziewczyna odwzajemniła pocałunek. Wplotła palce w jego włosy jeszcze bardziej go do siebie przyciągając. Po chwili jednak oderwała się od niego niechętnie. Otworzyła oczy i czekała, aż on na nią spojrzy. Gdy to zrobił wyszeptała
- Sasuke-kun wróć do domu.
Znowu ją pocałował. Tym razem bardziej namiętnie. To przy niej czuł się jak w domu. Bo to nie Konoha, lecz ona nim była. Czuł, że gdziekolwiek by jej nie zabrał zawsze i wszędzie by to tak było.
Nie jasno wyczuł czyjąś obecność bardzo szybko się do nich zbliżającą.Jego zmysły były teraz nieco otępiałe, ale instynkt, który wytrenował do perfekcji podpowiadał mu, że czas uciekać, ponieważ chakra, którą wyczuwał należała do Naruto. Nie chciał jej zostawiać. Najchętniej zabrałby ją ze sobą, ale nie jasno przypomniał sobie wszystkie powody dla których nie zrobił tego za pierwszym razem.
Niechętnie przerwał pocałunek, po czym podniósł się na łokciach. Musiała się zorientować o co chodzi, gdyż złapała go za rękę, kiedy zaczął się podnosić.
- Proszę...zostań- powiedziała błagalnie.
Znowu się nad nią pochylił. Spojrzał w te wyjątkowe oczy. Chciał zapisać je w swojej pamięci z najdrobniejszymi szczegółami, aby to spojrzenie zawsze mu towarzyszyło.
- Wybacz- wyszeptał i nim zdążyła zareagować złożył delikatny pocałunek na jej czole posyłając ją w genjutsu.
Podniósł się i wbiegł w drugą stronę lasu. Wyciszył swoją chakrę, aby blondyn nie był w stanie go wytropić. Po kilku minutach ciągłego biegu sprawdził położenie Uzumakiego. Tak jak się spodziewał. Naruto zatrzymał się. Prawdopodobnie przy Sakurze.
Uchiha dotarł do jednej z kryjówek Orochimaru znajdujących się pod ziemią w lesie. To była jedna z tych w których spędził jakiś czas, więc miał tam swój „pokój". Wziął szybki prysznic i przebrał się jednak cały czas był pobudzony, więc postanowił wyjść na trening.
Po zakończonych ćwiczeniach las, już dłużej nie przypominał miejsca, w którym rośnie mnóstwo drzew. Sasuke zrównał to miejsce z ziemią. Próbował wyrzucić ostatnie wspomnienia z głowy.Wyrzucał sobie to jak w ogóle mógł dopuścić do takiej sytuacji?! Wyżył się na niczemu nie winnej roślinności mając nadzieję, że ciężki wysiłek fizyczny sprawi, że chociaż zaśnie na kilka godzin i będzie mógł przestać myśleć.
Cały jego plan się posypał. Wszystko co do tej pory robił zrobił po to, by móc się zemścić.
To było, JEST najważniejsze. Dlatego przez minione trzy lata robił co chciał. Nie liczył się z żadnymi konsekwencjami. A teraz wszystko się zmieniło! Bo choćby nie wiem jak długo temu zaprzeczał prawda była taka, że chciał być przy niej. Mimo, że nie wiedział dlaczego. A żeby to osiągnąć musiał przestać być zbiegłym ninja.
Itachi widniał w księdze Bingo. Jest na listach gończych. Załatwienie go nie sprawi, że stanie się wrogiem Konohy. Wręcz przeciwnie.Wyświadczy im przysługę pozbywając się zdrajcy klanu i wioski.Co by znaczyło, że jeśli tylko nie posunie się za daleko to wciąż będzie mógł wrócić.
Nie planował tego. Za nic w świecie. Lecz teraz nie potrafił już obrać innej drogi. Wiedział, że nie zapomni o niej nieważne ile czasu minie. Nie mógł jej zabrać ze sobą, ale istniała możliwość powrotu.
Po wyczerpującym treningu wrócił do kryjówki. Planował szybko coś zjeść po czym się położyć. Napięcie, które go prześladowało od kiedy ją zostawił powoli zaczynało go opuszczać.
W pomieszczeniu nie było nikogo. Miał szczęście. Szybko zrobił sobie kanapki i usiadł przy stole. Kiedy już kończył posiłek w drzwiach pojawiła się Karin. Jedna z popleczniczek Orochimaru. Dziewczyna była o rok starsza od niego. Miała czerwone włosy i okulary.
- Sasuke-kun!- krzyknęła, po czym usiadła na krześle obok niego. Na jego gust. Zbyt blisko. Ponownie uświadomił sobie, że jej wypowiadanie jego imienia w takiej formie strasznie go irytuje. Wygląda na to, że tylko jedna osoba ma prawo tak się do niego zwracać.
Korzystając jednak z okazji. Postanowił coś przetestować. Dopiero dziś dowiedział się czym jest pragnienie bliskości z kobietą. Do tej pory nie doświadczył tym podobnych uczuć. Ciekawiło go czy od teraz zacznie inaczej reagować na płeć przeciwną.
Spojrzał na dziewczynę i od razu zauważył, że zaczerwieniła się pod wpływem jego spojrzenia- nic nowego. Karin nie kazała mu długo czekać, bo już po chwili zaczęła się do niego kleić. Oplotła jego rękę swoimi, niczym wąż i oparła brodę na jego ramieniu.Spojrzała na niego zza swoich okularów.
- Dziwne-pomyślał-nic nie czuje.
Eksperyment trwał nadal, więc teraz to on zbliżył się do niej lekko. Poczuł zapach jej szamponu do włosów- truskawka. Na jego gust nieco mdły,lecz nie jemu oceniać. Zaczął rejestrować wszystkie bodźce.
Zapach jest, ciepło jej ciała jest- przejechał palcami po jej włosach- dotyk włosów jest. Czego brakuje? Pocałunku? Nieee...bo to wszystko co wtedy czułem, zaczęło się jeszcze zanim ją pocałowałem. W którym momencie to było? Już wiem!
Zabrał jedną rękę Karin, po czym położył ją na swoim policzku- tak to było. Ehh...nadal nic- westchnął z rezygnacją.
Kątem oka zauważył, że dziewczyna zaczyna przybliżać twarz do jego.Bez wątpliwości zamierzała go pocałować, lecz on tak samo jak zawsze w jej towarzystwie nie miał na to ochoty. Wyglądało na to,że to jednak nie z nim jest coś nie tak. Westchnął ponownie. Skrycie liczył na to, że znów przeżyje choć ułamek tego co wcześniej.
Zauważył,że są obserwowani. Suigetsu stał dwa metry od nich z rozdziawiona jadaczką. Wskazywał na nich palcem, ale widocznie nie mógł wydusić nawet słowa.
- Co jest Suigetsu?- spytał.
- COOOO?! To ja się pytam CO JEST?!
Uchiha nie miał ani zamiaru, ani tym bardziej ochoty się z czegokolwiek tłumaczyć. Wstał od stołu odsuwając się od Karin i oznajmił obojętnie- idę spać. Po czym opuścił pomieszczenie.
- Co...co...coś ty mu zrobiła?!
- Ja? Nic. Po prostu Sasuke-kun jest już mój!- zaczęła się głupio szczerzyć a w jej oczach pojawiły się gwiazdki.
Naruto i pozostali wrócili do Konohy. Wszyscy byli przygnębieni tym, że misja się nie powiodła. A Haruno miała w głowie mętlik taki jak nigdy wcześniej. Pamiętała jedynie walkę z Sasuke i to, że wrzucił ją do genjutsu. Lecz nie była pewna tego czy pocałunek i to wszystko co się wydarzyło zwyczajnie jej się przyśniło? Jak to możliwe? Niemal czuła jego usta na swoich. Czy iluzja naprawdę mogła być, aż tak realistyczna? A nawet jeśli, to czemu chłopak miałby wybierać coś takiego? A może zrobiła to sama? Jej podświadomość zadziałała i wybrała właśnie taki scenariusz?
Nawet jeśli. Wciąż była rozczarowana własnym zachowaniem. Obiecała przyjaciołom, że będzie w stanie go chociaż zatrzymać. Nie mogła zrobić nawet tego.
Niedługo po tym incydencie wydarzyła się kolejna tragedia. Walki z Akatsuki były coraz to trudniejsze. Podczas jednej nich z jednym z członków tej organizacji życie stracił Asuma Sarutobi. Mistrz drużyny dziesiątej, jak i syn Trzeciego Hokage. Członkowie jego drużyny bardzo to przeżyli, jednak najdotkliwsze okazało się to dla Shikamaru. Nie potrafił sobie z tym poradzić dopóki nie pomścił mistrza.
Kilka miesięcy później
Stał przed kamienną ścianą, opierając się o nią całym ciężarem ciała, dysząc ciężko. Był całkowicie wyczerpany, a na nogach trzymał się tylko i wyłącznie dzięki swojej silnej woli.
W głowie miał kompletny mętlik i raz za razem odtwarzał ostatnie słowa swojego brata. Jego zachowanie w ostatnich minutach życia w ogóle nie pasowało do wszystkich jego czynów i zbrodni na przestrzeni tak wielu lat.
Uchiha nie potrafił wyrzucić ze swoich wspomnieć ostatniego uśmiechu jaki posłał mu krewny. Było w nim coś takiego, czego nie potrafił ująć słowami. Tak bardzo przypominał mu jego ukochanego starszego brata, którego podziwiał za młodu.
Spojrzał w dół na leżące obok niego ciało. Na twarzy Itachiego cały czas gościł ten uśmiech. Nie wyglądał na nawet odrobinę rozczarowanego porażką, a na szczęśliwego i tak przepełnionego ulgą?
- Co się dzieje do cholery?!- walnął w kamień przed sobą- czyżbym zaczął żałować?
Z powodu całkowitego wycieńczenia zachwiał się na nogach i upadł u boku brata. Ostatni raz na niego spojrzał. Nie rozumiał kłębiących się w nim uczuć oraz wątpliwości, które teraz zaczęły go nachodzić.
Marzył o tej chwili przez wiele lat. Poświęcił wszystko, WSZYSTKO, aby osiągnąć swój cel. Nareszcie po tak wiele staraniach udało mu się dokonać zemsty. Pomścił swoją ukochaną rodzinę. Dlaczego,więc nie czuł ani grama satysfakcji? Nie czuł się nawet odrobinę spełniony, czy zadowolony.
Spojrzał w pochmurne niebo, akurat wtedy kiedy lunął deszcz. Nawet, gdyby chciał to i tak nie miał siły, by się ruszyć. Depresyjna pogoda jedynie potęgowała jego przygnębienie- Czyżby nawet niebo opłakiwało śmierć Itachiego?- przypomniał sobie jak przez mgłę, że w dzień pogrzebu Trzeciego Hokage warunki pogodowe były identyczne.
Zamknął oczy i pozwolił sobie powędrować myślami do wspomnień z przeszłości. Znowu zobaczył przed sobą drużyną siódmą.Wiecznie spóźniającego się Kakashiego, roześmianą japę Narutoi jej delikatny, pocieszający uśmiech.
Przez bardzo długi czas nie pozwalał sobie na jakiekolwiek myśli, które dotyczyły Haruno. Musiał się skupić na swoim celu i nie mógł pozwolić na to, by się dekoncentrować. Ukrył swoje uczucia na samym dnie serca i oczekiwał z niecierpliwością tego dnia, gdy wreszcie uwolni się od brzemienia przeszłości i znów będzie mógł być u jej boku.
Już dawno pogodził się z tym scenariuszem. Bez względu na to jak bardzo Naruto będzie mu zawracał dupę, a pozostali rówieśnicy patrzyć na niego jak na wroga. Już postanowił, że do niej wróci, ponieważ nie mógł postąpić inaczej. Poza nią na całym świecie nie miał absolutnie nikogo. A mimo, że za nic się do tego nie przyznawał samotność zaczęła mu dotkliwie doskwierać.
- Sakura- wyszeptał, zanim stracił przytomność z wyczerpania.
Sasuke osiągnął swój cel. Czy było warto? Dowiecie się w następnym rozdziale ;P.
Chciałam podziękować wszystkim za komentarze oraz głosy. Zmotywowały mnie one do tego, żeby napisać kolejny rozdział oraz poprawić w nim błędy xd by nadawał się do publikacji.
Trzymajcie się cieplutko w tą wiecznie zmieniającą się pogodę ;)
- Lu-chan :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro