Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

To co się najbardziej liczy

Nastrój dziewczyny znowu się zmienił. Nie miała w tym momencie żadnych zajęć dlatego usiadła na drewnianych schodach prowadzących do ogrodu. Oparła się o barierkę. Zamknęła oczy i westchnęła głośno.

- O czym tak rozmyślasz?- usłyszała znajomy głos

- O niczym szczególnym- skłamała gładko- gdzie Lili?

- Ma naukę jazdy konnej. Pokochała ten sport całym sercem, od kiedy tylko może go wykonywać- powiedziała Esma z pogodnym uśmiechem- właściwie to jedyna sytuacja w której nie kaprysi i nie nachmurza się- szepnęła konspiracyjnie.

- Wiesz z czego to wynika?- spytała młoda lekarka

- Z tego, że jest córką Lorda? Zawsze dostaje to czego chce. Jest do tego przyzwyczajona. Wszystko musi być takie jak ona sobie życzy- podsumowała brunetka

- Powiedz mi, czym zazwyczaj zajmuje się Lili w ciągu dnia.

- Hmm...niech pomyśle. Zazwyczaj siedzi w swoim pokoju. Rzadko kiedy wychodzi. Proszę nie zrozum mnie źle, naprawdę ją uwielbiam, ale czasami potrafi nam wszystkim nieźle dać w kość.

- Być może dlatego, że jest samotna? Sama pomyśl. Jej rodzice są wiecznie czymś zajęci. Co jak najbardziej jest normalne, ale to jest jeszcze tylko dziecko. Potrzebuje, by ktoś poświęcał jej uwagę. I nie mówię teraz o dziewczynach, które spełniają wszystkie jej zachcianki. A o prawdziwym towarzystwie. Powiedz mi, co ty robisz, gdy akurat o nic cie nie poprosi?- dziewczyna milczała, więc Haruno podjęła ponownie

- Obserwowałam cie, znaczy nie tylko ciebie. Was wszystkie. Nie zrozum mnie źle. Nie mam na myśli, iż robicie coś nie tak..po prostu. Gdy Lili o nic was nie prosi. Stoicie sobie w tym samym pomieszczeniu co ona nie odezwawszy się nawet słowem. Jesteście, ale jest tak, jest gdyby was nie było. Lili nie ma za bardzo nawet z kim porozmawiać. Nie chodzi do szkoły. Ma nauczanie indywidualne. Nie ma więc kolegów i koleżanek z podobnym wieku.

- Wiesz, jej rodzice zastanawiali się kiedyś nad drugim dzieckiem, ale za bardzo obawiali się tego jak Lili może zareagować. Jest kapryśna już teraz, gdy wszystko kręci się wokół niej. Wyobraź sobie, co by się stało, gdyby przestała być w centrum uwagi. Pojawiłby się ktoś nowy. Traktowałaby go jak wroga. Rywalizowałaby z nim.

- Nie wydaje mi się, aby tak postępowała- powiedziała Sakura z uśmiechem wyobrażając sobie rudowłosą w takiej sytuacji- Oczywiście, na początku mogłoby być trochę ciężko. Musiałaby się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Rodzice musieliby ją zapewnić, że pojawienie się drugiego dziecka nie oznacza, że ona przestaje być dla nich ważna. Ani tym bardziej nie próbują jej zastąpić- zrobiła krótką pauzę, po czym kontynuowała- Lili to bardzo mądra dziewczynka. Założę się, iż bardzo szybko weszłaby w rolę starszej siostry i opiekowałaby się młodszym bratem, bądź siostrą. Dziecko uczyłoby się od niej nowych rzeczy. Stałaby się dla niego przykładem, tym bardziej zachowywałaby się tak, jak chciałaby być przez nie widziana.

Brunetka przez dłuższy czas w ciszy słuchała i przyglądała się swojej rozmówczyni. Na koniec powiedziała z promiennym uśmiechem

- Będziesz kiedyś bardzo dobrą mamą, wiesz?- zrobiła krótką pauzę podczas której spojrzała ponad głowę zielonookiej, uśmiechnęła się znacząco, po czym dodała- jestem pewna, że nie tylko ja tak myślę.

Haruno kompletnie nie załapała aluzji. Zrobiła zdziwioną minę, gdy zauważyła, iż jej rozmówczyni zaczyna się podnosić ze swojego miejsca.

- Zajrzę do panienki Lili- powiedziała i już jej nie było.

- A więc tu się ukryłaś- usłyszała niski, gardłowy głos od którego jej serce od razu puściło się galopem. Rozszerzyła oczy z zaskoczenia, gdy chłopak bezceremonialnie odsunął ją od poręczy, usiadł za nią, po czym oparł jej drobne ciało o swoją klatkę piersiową.

Natychmiast poczuła twarde, wyrzeźbione mięśnie jego brzucha. Zrobiło jej się gorąco od jego nagłej niespodziewanej bliskości. Otuliła ją jego cudowna woń, której nie w sposób jest zapamiętać, a później samemu sobie odtworzyć.

Poczuła jego gorący oddech na swoim karku, który posłał szereg przyjemnych dreszczy wzdłuż jej kręgosłupa. Od nadmiaru doznań zaczęło jej się kręcić w głowie, ponieważ zapomniała o konieczności oddychania.

Zgubiła gdzieś swój głos i nie miała na tyle odwagi, by spojrzeć za siebie i wylądować z nim twarzą w twarz.

Nie poznawała tego nowego chłopaka. Uchiha, którego znała W ŻYCIU nie zrobiłby czegoś takiego. Afiszowanie się swoimi relacjami z innymi? To kompletnie nie w jego stylu! Co w niego wstąpiło?

Ukradkiem rozejrzała się wokół nich. Co prawda w zasięgu wzroku nikogo nie było, co nie znaczyło jednak, że nikt się nie pojawi.

- Nikogo nie ma- dotarło do niej. Poczuła wibrację spowodowane jego głosem na swoich plecach, które wciąż stykały się z jego klatką piersiową.

- Sas...Sasuke- udało jej się wreszcie wykrztusić. Była wściekła na siebie i swoje ciało. Za to, iż reaguje na niego jak nabuzowana hormonami nastolatka, którą w prawdzie była, ale nie w tym rzecz! Nie mogła się nawet normalnie wysłowić.

Spróbowała się oswobodzić, lecz Uchiha zgiął nogi w kolanach i oparł na nich obie ręce. Zwiesił je tak, że skutecznie uniemożliwiały jej ucieczkę niemal dotykając jej piersi.

Wzięła głębszy oddech, aby trochę się uspokoić i uporządkować myśli. Co poskutkowało tym, że jedna z jej piersi musnęła jego dłoń przy głębszym wdechu.

Chłopak nie robił tego co kiedyś. Nie testował jej. Nie próbował jej obłapiać sprawdzając jej reakcje na jego dotyk jak to już kiedyś miało miejsce.

Zwyczajnie siedział swobodnie i wygodnie. Jego ciało nie było napięte, a rozluźnione, co swoją drogą trochę ją irytowało- Jak to możliwe, że nawet z tak bliskiej odległości w żaden sposób na niego nie działam?

Z drugiej jednak strony niejasno przypomniała sobie jak sama mówiła, że chciałaby by on mógł się przy niej zrelaksować. A nie można mieć wszystkiego.

Westchnęła przeciągle, by pozbyć się natłoku myśli. Odchrząknęła, by oczyścić gardło, po czym powiedziała najnormalniejszym głosem na jaki była w stanie się zdobyć.

- Nie miałeś przypadkiem być na treningu z mnichami- uff...udało się

- Byłem, ale oni są za słabi. Mam wrażenie, że byłem od nich silniejszy, nawet gdy miałem te czternaście lat-  Roześmiała się na tę uwagę.

- Tak, jasne chwalipięto.

- Wątpisz?

- Ciężko mi stwierdzić, bo jeszcze nie widziałam ich w akcji.

- Myślę, że nawet ty byś ich pokonała- wyczuła jak się uśmiecha

- Co ma znaczyć NAWET ty?

- To, że w wieku czternastu lat wcale nie byłaś silna.

- Za to byłam szybka i zwinna- uśmiechnęła się szeroko na to wspomnienie

- A z tym akurat muszę się zgodzić- potwierdził. Po chwili namysłu dodał

- Co powiesz na mały sparing?- zaskoczyła ją ta propozycja, więc obróciła głowę do tylu w ten sposób krzyżując z nim spojrzenie. Trawiasta zieleń przeciwko niezgłębionej czerni. Przez chwile jedynie patrzyli na siebie. Sakura poczuła się zbyt przytłoczona jego wzrokiem dlatego przechyliła głowę w bok, po czym powiedziała

- Dlaczego, by nie- po czym dodała zadziornie- tylko nie płacz później jak złoję ci tyłek.

Do jej uszu dotarł tak wdzięczny głos, że mogłaby go słuchać bez przerwy, niczym najpiękniejszej z melodii. To Sasuke się śmiał. To był szczery i zdrowy śmiech pochodzący prosto z przepony.

Wstał pozwalając na to także jej, po czym przybrał pewny siebie wyraz twarzy i wciąż chichocząc rzucił przez ramię

- Pomarzyć każdy może

Po chwili go dogoniła. Teraz szli ramię w ramię. Jak równy z równym. Tak jak sobie to zawsze wyobrażała i jak od dawna marzyła.


Udali się na tyły ustawionych szeregowo budynków. Uchiha trenował tam od kiedy tu przybyli i wiedział, że rzadko kiedy ktoś zapuszczał się w te rejony. Głównie dlatego, że dla większości nie było tu nic ciekawego.

Zwyczajny skrawek zieleni. Porośnięty niemalże samą trawą. Mało było tu kwiatów. Być może dlatego, iż miejsce to było praktycznie zawsze zacienione.

Nieopodal rosło kilka wysokich i potężnych drzew z grubymi, stabilnymi gałęziami, których Karowłosy często używał przy swoich ćwiczeniach.

Stanęli cztery metry od siebie. Oboje w lekkim rozkroku przyglądali się uważnie jedno drugiemu. Mierzyli się wzrokiem. Oboje byli gotowi zarówno do ataku jak i jego odparcia.

Obserwował jak dziewczyna wyciąga coś z kieszeni, po czym unosi ręce do góry i związuje włosy w wysokiego kucyka. Kąciki ust uniosły mu się nieznacznie, gdy przypomniał sobie jak wyglądał ich pierwszy sparing. 

Nieposłuszna grzywka wpadała jej do oczu, a jego aż świerzbiły ręce, by móc ją odgarnąć z jej twarzy.

Rzecz jasna nie zdradził się z żadną ze swoich myśli. Zachował enigmatyczny wyraz twarzy z którego nie dało się nic wyczytać. Nagle zaszła go pewna myśl i uśmiechnął się zawadiacko, po czym stanął niedbale dając jej do zrozumienia, że nie ma z nim żadnych szans....znowu.

Dostrzegł błysk zrozumienia w jej oczach, po czym zmrużyła je spoglądając na niego

– Jeszcze tego pożałujesz Uchiha- rzuciła prowokacyjnie

– Zmuś mnie do tego Haruno.

Nie kazała mu długo czekać. Niemal natychmiast ruszyła do ataku. Wykonała cios prawą ręką, lewą, a później znowu prawą, by nieco zmylić przeciwnika. Na próżno. Chłopak zablokował wszystkie jej ciosy i jeszcze zdążył kontratakować. Wykonał szybki wykop lewą nogą, a po nim cios prawą ręką. Różowowłosa podskoczyła, tak by noga przeciwnika nie mogła jej drasnąć, po czym stanęła na niej i odbiła się. Przelatując nad nim złapała się obiema dłońmi za jego barki. Po czym kucnęła i wykonała próbę podcięcia go nogą. Udało jej się jedynie lekko go musnąć, ponieważ wykonał unik odskakując na metr długości.

Przez długi czas testowali swoje możliwości. Atakowali, bronili się, wykonywali uniki oraz przeróżne figury pomagające im zachować płynność pojedynku.

Na chwilę obecną nikt nie wylądował na deskach, ale byli już troszkę zdyszani i zmęczeni.

Haruno postanowiła wykorzystać otaczające ich środowisko. Wskoczyła na pień drzewa, po czym zawisła na gałęzi za pomocą chakry.

Wcześniej ustalili, iż nie będą z niej korzystali do wyprowadzania ataków, a Uchiha miał zakaz używania Sharingana, ale o tego rodzaju dezorientowaniu przeciwnika nie było ani słowa.

Weszła praktycznie na sam szczyt, po czym schowała się za gałęziami i liśćmi. Wyciszyła także swoją chakrę. Planowała uderzyć z zaskoczenia. Wykorzystać chwile jego nieuwagi. Żałowała, że nie może skumulować w stopie chakry i w ten sposób uderzyć w ziemię sprawiając, iż się rozstąpi. Niestety krajobraz po takim ataku diametralnie by się zmienił, a przecież wciąż znajdowali się na terenie posiadłości Lorda Feudalnego.

Uchiha udając nieuważnego celowo i z premedytacją odwrócił się do niej plecami. Wiedział, że tylko w ten sposób zmusi ją do zejścia. Ale był na to przygotowany. Gdy dziewczyna zeskakiwała i na moment znalazła się w powietrzu. On wykonał wysoki skok, a znajdując się nad nią popchnął ją w kierunku ziemi.

Wiedział, że to musiało zaboleć, lecz był pewien, iż nie doznała żadnych poważnych szkód. W miejscu w którym upadła powstał niewielki otwór. Przestała się ruszać, więc on zeskoczył swobodnie dwa metry od niej.

Podszedł bliżej od strony jej nóg, jednak przypominając sobie jak załatwiła go poprzednim razem, gdy już sądził, że ma ją w garści. Postanowił przejść za jej głowę.

Spojrzał na nią z góry, wyzywająco i prowokacyjnie.

– Tylko na tyle cie stać?- udał rozczarowanie

Zielonooka wykorzystując chwile jego nieuwagi wykonała sprężynkę, po czym figurę przypominającą świece, a następnie obiema stopami wycelowała w jego szczękę i wykonała wykop. Uchiha nie spodziewał się takiego ataku dlatego poleciał do tyłu.

Oczywiście mógłby pięknie wylądować na stopach, ale po co? Zabawa za szybko by się skończyła, a on uwielbiał prowokować tę dziewczynę. Dlatego też udał, iż jej wykop okazał się silniejszy i bardziej skuteczny, niż w rzeczywistości.

Upadł na plecy i się z nich nie podnosił. Leżał na trawie i śledził leniwie obłoki na niebie. Nie było mu dane więcej odpoczynku, ponieważ dziewczyna już stała nad nim. Wykonała cios lewą ręką w ziemię tuż przy jego głowie, a później zrobiła coś czego akurat się nie spodziewał.

Nie wiedział bowiem, że celowo chybiła, by musnąć delikatnie jego policzek przy podnoszeniu ręki.

Jego ciało natychmiast zareagowało na ten jakże niewinny dotyk. Jego mięśnie napięły się, zacisnął szczękę i spojrzał na nią, w górę. Zmienionym od podniecenia spojrzeniem.

– Oj Haruno, grasz nieczysto- powiedział trochę zachrypniętym głosem. Na tę uwagę posłała mu łobuzerski uśmiech.

Podczas następnych starć oboje nieco zmienili taktykę działania i zaczęli bardziej rozpraszać przeciwnika. Delikatne, niby przypadkowe muśnięcia doprowadziły do tego, że ich oddechy stały się płytsze, niż wcześniej od zwyczajnego zmęczenia.

Bawili się w kotka i myszkę do momentu w którym Uchiha przyszpilił ją do jednego z konarów drzew. Pewnie złapał obie jej ręce i uniósł nad jej głowę, przez co całe jej ciało wygięło się kusząco w łuk.

Drugą dłonią głaskał ją po policzkach, gładził linię jej szczęki, po czym zjechał niżej po jej szyi. Zadrżała pod wpływem jego dotyku, co jeszcze bardziej go pobudziło.

Uwielbiał patrzeć jak ona na niego reaguje. Upajał się tym widokiem. Żadna inna kobieta nigdy tak na niego nie działała. Mimo, że starały się i to jak. Robiły co mogły, ale to nic nie dawało. Z żadną z nich nie wyczuwał tych iskier przeskakujących teraz pomiędzy Sakurą, a nim.

Oboje dyszeli ciężko i przerywanie. Ich oddechy mieszały się ze sobą. Wrócił spojrzeniem do jej pięknych, wyjątkowych, szmaragdowych oczu. Sam ich kolor był niesamowity. Przypominały dwa kamienie szlachetne, lśniące i czyste. Otoczone gęstym wachlarzem długich rzęs.

Lekko zadarty nosek powodował, iż wyglądała bardziej zadziornie. Jasna,mleczna, aksamitna w dotyku cera zdradzała na policzkach soczyste wykwity.

Jej usta koloru dorodnej maliny były lekko rozchylone i wysuszone przez ciągły oddech. Wiśniowy zapach jej włosów koił jego zmysły. Obezwładniał go i odurzał. Wciągnął go głęboko w płuca, by zatrzymać go tam na zawsze.

Odgarnął niesforne kosmyki z jej drobnej twarzyczki delikatnie muskając przy tym kość jarzmową.

Ponownie spojrzał na jej lekko wysuszone usta, po czym wiele nie myśląc pochylił się i oblizał je. Usłyszał jak z jej ust wydostał się cichy jęk na tę pieszczotę. Co sprawiło, iż jeszcze bardziej zapragnął ją pocałować.

Najpierw kilka razy delikatnie musnął jej usta, po czym gdy otworzyła je nieco szerzej, wsunął weń swój język. Penetrował jej usta wprawiając jej mięsień do rozpoczęcia erotycznego tańca.

W tym samym czasie gładził palcem wskazującym kolumnę jej szyi. Kiedy zjechał niżej i musnął delikatnie jedną z jej piersi. Jej ciało jeszcze bardziej wygięło się się w łuk, a ona wydała ciche westchnięcie prosto w jego usta.

Zjechał pocałunkami na jej szyję, lizał ssał, a nawet delikatnie podszczypywał. Kiedy szarpnął za płatek jej ucha ruszyła się niekontrolowanie i jęknęła przeciągle.

– Sas...ke przestań- wysapała z trudem- ja..nie mogę.

Bardzo ciężko było mu się przy niej kontrolować, ale ostatnią rzeczą jakiej pragnął do rzucić się na nią, tak, by później się go bała. Dlatego przerwał wykonywaną czynność, choć nie puścił jej rąk. Cofnął głowę i zawisnął nad nią. Spojrzał jej w oczy próbując wyczytać z nich odpowiedź, której teraz potrzebował. Uwielbiał to, że można było czytać z jej twarzy jak z otwartej księgi.

W jej spojrzeniu nie dostrzegł jednak niczego poza pożądaniem, które było porównywalne z jego. Z trudem wyszeptał

– Dlaczego?- naprawdę chciał wiedzieć. Był świadomy tego, że wcześniej przerwała ich igraszki z powodu związku z innym. Aż za dobrze wiedział, że Sakura nie jest typem dziewczyny, która mogłaby robić podobne rzeczy z kilkoma na raz. Na samą myśl o tym, że wcześniej ktoś inny tak ją dotykał, jego krew burzy się w żyłach. Wziął głęboki oddech, by nieco się uspokoić.

Wcześniej był powód, ale teraz? Skoro pragnie go tak samo, jak on ją. To w czym problem? Czemu każe mi przestać?

– Coś się stało?- spytał przyglądając jej się uważnie

– Nie, nic- odpowiedziała niemal bez tchu. Mierzył ją uważnie wzrokiem. Miał wrażenie, że coś jest na rzeczy-  Nie mówi mi wszystkiego. Coś ukrywa.

– To cze..-zaczął, by ponowić pytanie, lecz weszła mu w słowo

– W każdej chwili ktoś może przyjść- wymigała się nie patrząc mu w oczy.

– Zawsze możemy zmienić lokalizacje- zaproponował chytrze. Dostrzegł jak wraca do niego spojrzeniem, ale tym razem kryje się w nich zagubienie.

– Muszę...muszę iść do Lili.

– Sakura...-zaczął

– Nie mogę zaniedbywać swoich obowiązków- odparła pewnie podnosząc podbródek- mam tu swego rodzaju autorytet, że o tobie już nie wspomnę. Jesteśmy na misji i musimy przede wszystkim na tym się skupić.

– Kto mówi o przerwaniu misji? Będziemy nadal ją wykonywać, ale kto zabroni nam się....zabawić w przerwach?

– Nie masz pojęcia o czym mówisz!- wybuchnęła nagle- gdyby Tsunade się o tym dowiedziała to nawet nie chce myśleć co by mi zrobiła. Z resztą tobie również. Powiedzmy, że nie specjalnie jest twoją fanką.

– A kto w wiosce nią jest?

– Kilka by się zapewne znalazło. Na przykład Asumi?- rzuciła prowokacyjnie.

Nie miał pojęcia jak od sparingu przez miłosne igraszki dotarli do punktu w którym za chwile się pokłócą. Nie był przyzwyczajony do takich zachowań. Zazwyczaj, gdy całował jakąś dziewczynę, to tamta nie marzyła o niczym innym jak żeby zabrał ją do łóżka, ale Haruno jest inna. I to pod każdym względem. Wiedział o tym, dlatego nie miał zamiaru postąpić tak jak by postąpił z każdą inną. Czyli zwyczajnie odejść i się nie przejmować. Puścił jej ręce, po czym zaczął najbardziej opanowanym tonem na jaki tylko było go stać.

– Twierdziłaś wcześniej, że nie przeszkadzało ci to co robię- przypomniał jej

– Bo wcześniej mi nie przeszkadzało- zaczęła się bronić

– A teraz?

– A teraz już sama nie wiem jak jest. No bo, to że nie nazwaliśmy w żaden sposób naszej relacji oznacza, że oboje możemy spotykać się też z innymi czy...

– W żadnym wypadku- przerwał jej natychmiast nie chcąc nawet słuchać o tym, że musiałby ponownie oglądać ją z innym fagasem.

– Więc?

– Więc ani ty, ani ja nie spotykamy się z nikim innym. To co zaszło w przeszłości teraz nie ma znaczenia. Liczy się to co jest teraz- odpowiedział najbardziej szczerze jak potrafił. Nie umiał inaczej jej tego wyjaśnić. Liczył na to,że zrozumie. Po dłuższej chwili powiedziała

– Dobrze, spróbuje- to wszystko co miał nadzieje od niej usłyszeć dlatego nagrodził ją słodkim pocałunkiem. Po czym chwycił ją za dłoń i poprowadził w kierunku głównej posiadłości.


Cześć Miśki, 

Obiecałam Wam pikanterie i dotrzymuje słowa, z tym, że staram się to rozciągnąć w czasie. No umówmy się, Sasuke sobie nagrabił i to nieźle. Gdyby Haruno od razu mu uległa to po pierwsze nie byłaby już tą samą Sakurą, którą staram się tutaj wykreować, a po drugie sądzę, iż wyszłoby to strasznie nienaturalnie. Dlatego poczekajcie jeszcze trochę ;) 

- Pozdrawiam 

- Lu-chan 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro