Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

To co najważniejsze

Pewnego dnia, gdy wracali razem ze szkoły. Pod domem Haruno stała jedna z sąsiadek. Jej mimika sprawiła, że niepokój zaczął targać wnętrznościami chłopaka. Kiedy podeszli bliżej oboje dostrzegli żal wymalowany na twarzy kobiety. Cała jej osoba emanowała czymś tak przykrym, że jego żołądek ścisnął się w supeł.

- Co się stało Kyoko-san?

- Kizashi...bardzo mi przykro, że to właśnie ja muszę przekazywać ci te wieści, ale zdarzył się wypadek- poziom jego niepokoju wrósł do maksimum.

- Wypadek?- po chwili coś sobie uzmysławiając zapytał- Tata, gdzie jest mój tata?- spytał powoli zaczynając układać sytuacje w logiczną całość.

- Kizashi...nieopodal wyjścia z wioski. W pobliżu rzeki jest bardzo wąska droga. Wracałam właśnie z zakupów dlatego byłam świadkiem tego co się wydarzyło. Kiedy bryczka przejeżdżała obok krawędzi wąwozu. Gdzieś w pobliżu uderzył piorun, który spłoszył konie. Powóz wraz z ludźmi spadł na dół. Do rzeki. Nagle zaczęło bardzo mocno padać. Zerwał się silny wiatr. Przez ułamek sekundy ujrzałam twojego tatę. Wyglądało na to, że wracał z jakiegoś sklepu, bo na plecach trzymał metalowe bele. Rzucił je na ziemie. Spojrzał na mnie, po czym zbiegł poboczem na dół. Rzucił się do wody i wyciągnął z niej dwójkę ludzi i dziecko. To była naprawdę ciężka przeprawa. Ciągła walka z dwoma bardzo silnymi siłami natury Kizashi. Po wyciągnięciu mężczyzny z wody twój tata był naprawdę wyczerpany. Udało mu się jedynie podpłynąć do brzegu i przytrzymać ratowanego na tyle długo, by rzeka go nie porwała, kiedy udało mu się złapać za rękę woźnice, który sam wydostał się z pojazdu. Ale wiatr był bardzo silny, a nurt się wzmocnił. Twój tata był już bardzo wycieńczony. Widziałam jak walczył. Próbował się wynurzyć, ale pień drzewa, który zabrała rzeka uderzył w niego. Siła uderzenia była na tyle silna, że zniknął pod wodą. Nurt porwał go dalej i..

- Rozumiem, że tata jest ranny, tak? Ale niech mi pani powie, że ktoś już przy nim jest.  Udzielili mu pierwszej pomocy, prawda? Już nic mu nie jest. Tata jest bardzo silny. Nie da się pokonać tak łatwo. Gdzie on jest teraz?

Kobieta patrzyła na niego w ciszy, a po jej policzku popłynęła pojedyncza łza. Pani Kyoko była starszą kobieta w wieku może siedemdziesięciu kilku lat. Od zawsze mieszkała w domu obok. Gdy był jeszcze dużo młodszy często przychodziła mu pomagać. Nauczyła go gotować i robić zakupy w odpowiedni sposób, aby w domu zawsze było to co jest konieczne.

- Oj! Niech mi pani powie gdzie jest mój tata!- kiedy nie dostrzegł żadnej reakcji wiele nie myśląc ruszył biegiem.

Znał doskonale miejsce o którym mówiła kobieta. Znajdowało się ono nieopodal budowy.Bardzo często chodził tam z Kazuyą na ryby.


Biegł ile sił w nogach.Obraz zaczął mu się zamazywać od łez cisnących mu się do oczu.Bardzo szybko dotarł na miejsce. Zatrzymał się nad krawędzią. To co ujrzał całkowicie nim wstrząsnęło. Pojazd był doszczętnie zniszczony. Jego fragmenty leżały wszędzie. Tworząc ślad prowadzący w dół wąwozu. Nie zastanawiając się długo zszedł na dół. Z trudem udało mu się nie przewrócić. Teren był podmokły po niedawnym deszczu. Buty ślizgały mu się po błocie.

Przy brzegu rzeki ujrzał dwie postaci. Jedna klęczała nad tą, która leżała bezładnie na ziemi. Różowe kosmyki oznaczały się na tle ziemi.

Chłopak natychmiast dopadł do ojca. Jego twarz była oblepiona błotem. Ubranie całkowicie przemoczone. Wyglądało na to, że zasnął z wyczerpania.

- Tato!- klęknął przy nim- Tato obudź się. Wiesz, to nie pora na drzemkę- powiedział z domieszką śmiechu mieszającego się ze szlochem. Panika stopniowo zaczęła ogarniać cały jego umysł

- Tato! Proszę cie, otwórz oczy, co? W domu się wyśpisz, odpoczniesz. W ciepłym i wygodnym łóżku. Jak dalej będziesz leżał na tej zimnej ziemi to znowu będziesz chory, wiesz? Co ja wtedy zrobię?- zaczął potrząsać ciałem rodzica- tato. Tato proszę cię otwórz oczy! Tato!- straszna prawda zaczynała do niego docierać. Z opóźnieniem rejestrował, że ciało jego ojca jest zdecydowanie zbyt zimne, klatka piersiowa w ogóle się nie unosi, a puls nie jest wyczuwalny- Tato! Tato nie zostawiaj mnie proszę....tato!

Dopiero po chwili dotarło do niego, że mężczyzna znajdujący się obok cały czas coś do niego mówi. Jego umysł był na tyle otumaniony, że uchwycił jedynie jedno zdanie- „twój tata był prawdziwym bohaterem,synku".

Kizashi chciał mu odpowiedzieć najgłośniej jak tylko potrafił- Wiem!- ale nie potrafił odnaleźć swojego głosu. Jego ciało trzęsło się w konwulsjach, a łzy skapywały na koszulę jego ojca. Nie mógł się ruszyć. Wszystkie siły opuściły go i jedyne co chciał zrobić to położyć się obok ojca. Zamknąć się w ramionach rodzica w mocnym uścisku w którym zawsze czuł się bezpiecznie, zasnąć.Obudzić się i dowiedzieć, że to wszystko to jest jeden wielki koszmar. Przecież to nie może dziać się naprawdę. Jego tata nie może odejść. Nie może go zostawić.

- Obiecałeś- wyszeptał ledwo słyszalnie- obiecałeś mamie i mi, że nigdy mnie nie zostawisz. Nie możesz odejść, słyszysz? Nie zgadzam się na to. Nie pozwalam! Tato wróć!

 Wrzask wydostał się z jego gardła, pozbawiając go resztki sił, dzięki której utrzymywał pozycję klęczącą. Nie zważając na nic położył głowę na klatce piersiowej ojca i zamknął oczy, jak wtedy gdy był małym chłopcem i czegoś się bał. Z tym wyjątkiem, że tym razem Kazuya nie pogłaskał go po głowie i nie wyszeptał uspokajających tonem-"ze mną nic ci nie grozi".


Nie miał pojęcia jak długo tak leżał. To nie miało znaczenia. Nie miał zamiaru nigdzie się ruszać. Ostatnia osoba, której na nim zależało odeszła. Co go tu trzyma?

- Kizashi- poczuł lekkie szarpnięcie w ramię. Potem kolejne i kolejne, co zmusiło go do ponownego otwarcia oczu. Gdy to zrobił ujrzał wiszącą nad nim zapłakaną postać dziewczyny. Z opóźnieniem przypomniał sobie, że wracała z nim ze szkoły. Była obok, gdy pani Kyoko opowiadała mu o wypadku- Skąd się tu wzięła?- nie wiedział, że poszła za nim. Z resztą przez dłuższy czas niczego nie rejestrował. Jego tata nie żyje! Teraz nic innego nie ma znaczenia.


Pogrzeb odbył się kilka dni później. Pojawiła się na nim jedynie garstka osób. Kilka sąsiadek, jego przyjaciele, pan Kotomi, Mabuki, woźnica, który wyciągnął z wody ciało zmarłego oraz uratowana rodzina.

Ci ostatni opowiadali mu o heroicznym czynie jego rodzica próbując w ten sposób wyrazić swoją wdzięczność. I córka, mająca może z pięć lat powiedziała mu "twój tata to bohater".

Kizashi nie chciał tego słuchać. Jedyne o czym marzył to, aby uroczystość skończyła się jak najszybciej i wszyscy rozeszli się do domów. Aby wszyscy dali mu spokój!

Czuł ogarniającą go złość. Wiedział, że to irracjonalne zachowanie, ale nic nie mógł na to poradzić. Był wściekły na ojca za jego heroizm. Czym ci ludzie zasłużyli sobie na ratunek? W czym byli lepsi od niego lub jego ojca? Z jakiej racji ta szczęśliwa rodzinka ma nadal żyć swoim spokojnym życiem, kiedy jemu zawalił się cały świat? Gdzie tu sprawiedliwość? Prawda była taka, że Kazuya poświęcił nie tylko swoje życie, ale również życie swojego syna dla jakiś kompletnie obcych ludzi. Odszedł zostawiając go kompletnie samego.Komu potrzebni są tacy „bohaterowie"?!


Czas mijał, a Kizashi zagłębiał się w rozpaczy coraz bardziej. Rzadko kiedy wychodził z domu. Zaprzestał chodzenia do szkoły.

Mebuki robiła co w jej mocy, aby go wspierać. Przychodziła codziennie z gotowanymi przez jej mamę posiłkami, wykonywała wszystkie obowiązki domowe:sprzątała, prała, przynosiła mu notatki ze szkoły. On jednak ledwo dostrzegał jej obecność. Nie rozmawiał z nią. Ani ze swoimi przyjaciółmi również nie. Zamknął się w swojej głowie. Ze swoimi własnymi myślami.

Wyglądał jak wrak człowieka, którym był wcześniej. Jego twarz była całkowicie wyzuta z jakichkolwiek emocji.

Pierwszą reakcję od dłuższego czasu wywołało u niego wparowanie do niego do domu przyszłego właściciela domu, którym zajmował się Kazuya.

Typ okazał się na tyle bezczelny, pozbawiony jakiegokolwiek sumienia. Śmiał powiedzieć młodemu, będącemu w żałobie chłopcu, że jeśli jego ojciec miał aspirację by bawić się w herosa mógł zrobić to tydzień później po skończeniu swojej pracy.

Kizashi w dalszym ciągu gniewał się na ojca, ale nie mógł pozwolić na to, aby imię jego rodzica zostało tak zbeszczeszczone.


Jeszcze tego samego dnia poszedł na budowę. Postanowił dokończyć pracę, w zastępstwie zmarłego. Wszystkie projekty wciąż były w domu. Obserwował ojca tak dużo razy, że wiedział co dokładnie musiał zrobić.

Przychodził codziennie i pracował od rana do wieczora w asyście pana Kotomi oraz oczywiście Mabuki, która przygotowywała dla nich kanapki. Przychodziła codziennie po szkole i zostawała z nimi do samego końca. Nigdy jednak nie usłyszał z jej ust nawet słowa skargi o tym, że pomimo jej ciągłych starań on usilnie ją ignoruje. A odzywa się jedynie do pana Kotomi, gdy w pracy jest to konieczne.

Pewnego razu, gdy przez cały dzień padało Kizashi i tak poszedł na budowę. Z powodu pogody tego dnia nie było tam pana Kotomi. Był sam. Budynek wystarczyło jedynie dokończyć. Zostało pomalowanie ścian na zewnątrz, gdyż w środku już wszystko było gotowe.

Różowowłosy chłopak stał na deszczu wymachując pędzlem. Po skończonych zajęciach przyszła Mebuki. Tym razem zabrała parasol. Wyglądało na to, że jest w lepszym nastroju, niż na co dzień. Podeszła do niego uśmiechając się szeroko, tak jak kiedyś miała w zwyczaju. Już dawno nie widział jej takiej uradowanej co zwróciło jego uwagę. Kiedy przebywała w jego towarzystwie. Jego wisielczy nastrój jej się udzielał.

- Kizashi spójrz! Dostałeś najlepszą ocenę!- wymachiwała kartkę papieru, którą natychmiast rozpoznał. Wyrwał z jej rąk po czym rozerwał.

- Co ty wyprawiasz?!- pisnęła zaskoczona. Po czym od razu zaczęła zbierać strzępy kartki z ziemi, zanim zdążyła przemoknąć.

- Nie rozpoznałeś? To twoja praca, którą napisałeś o swoim bohaterze.

- Jakim bohaterze Mebuki, co?! Jakim?! Uważasz, że ktoś kto porzuca własne dziecko zasługuje na to miano?!

- O czym ty mówisz? Przecież on ciebie nie porzucił. On..

- Zostawił mnie, rozumiesz?! Zostawił mnie całkowicie samego. To prawda, że w przeszłości uważałem go za bohatera, ale wtedy kiedy żył! Teraz uważam, że był głupi!


Zanim się zorientował co się dzieje jego twarz przekręciła się w prawo i zapiekł go policzek. Z szokiem wymalowanym na twarzy powoli obrócił głowę i spojrzał na dziewczynę. Jej ręka wciąż była uniesiona od niedawnego uderzenia.

- Jak możesz tak mówić?! Tata Kazuya bywał nierozgarnięty i czasami zachowywał się jak dziecko, to prawda! Ale nigdy, powtarzam NIGDY nie uważałam go za głupiego! Dla mnie był i na zawsze pozostanie wielkim bohaterem!- ściszyła ton głosu- Wiem, że i ty tak myślisz. Inaczej by cie tu nie było. Nie możesz znieść tego, że ktoś mógłby go zniesławić. Jesteś rozgoryczony, bo go straciłeś. Uważasz to za ogromną niesprawiedliwość, że ci ludzie nadal żyją, a jemu się nie udało. Masz do niego wielki żal za to, iż cie zostawił. Ale pamiętaj, że nie zrobił tego celowo. Jestem przekonana o tym, że tego nie chciał. Gdyby tylko mógł nigdy by cie nie opuścił. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo cię kochał. Jak opowiadał o tobie nie tylko mi, ale również każdemu kto tylko słuchał. Byłeś dla niego najważniejszy na świecie. Myślisz, że dla kogo robił to wszystko? Tak bardzo się starał, he? Wiesz, co? Byłby rozczarowany widząc cię w takim stanie. Weź się w garść!- krzyknęła na koniec, po czym odeszła.


Przez dłuższą chwile stał jak w amoku. Mebuki nigdy na niego nie krzyczała- Ale najwidoczniej nawet ta dziewczyna ma jakieś granice cierpliwości. Nic dziwnego,że mnie zostawiła po tym jak ją traktowałem. Kto znosiłby takie zachowanie?- jego przyjaciele starali się go wspierać, ale po kilku nieudanych próbach poddali się, lecz ona tego nie zrobiła. Cały czas była obok. Musiał przyznać, że zdążył już przywyknąć do jej obecności w swoim życiu. Teraz kiedy zniknęła poczuł pustkę.

Innego rodzaju jak wtedy,gdy stracił ojca, ale na tyle dotkliwą, że zacisnął dłonie w pięści, aby się nie rozkleić. Policzek piekł go cały czas,przypominając o konsekwencji tego co powiedział.

Ponowił przerwaną czynność, tym razem również po to, aby zająć czymś myśli. Nie wiedział ile czasu minęło, gdy dotarły do niego słowa.

- Dla mnie to mój tata jest prawdziwym bohaterem. Jestem pewien, że mój wybór może zaskoczyć większość osób. Założę się, że większość opisze postaci z komiksów....Dla mnie bohaterem jest ktoś kto potrafi poświęcić siebie dla kogoś innego. A on właśnie taki jest. Po śmierci mamy przejął jej rolę. Dzięki niemu niemal nie odczuwam jej braku....Mam wrażenie, że nigdy nie myśli o sobie, a o mnie....Wiem, że wszystko co robi, robi dla mojego dobra....Pomaga innym..Ratuje ludzi z opresji, nawet jeśli chodzi o codzienne czynności....Dla mnie bohaterem nie jest ktoś o kim wszyscy mówią. Jest to ktoś kto pomaga bezinteresownie, nie oczekując niczego w zamian. Nie robi tego dla rozgłosu. Zwyczajnie jest człowiekiem...Kazuya Haruno w niczym nie przypomina tych umięśnionym, nieludzko potężnych postaci, które podziwiają dzieciaki. Ale ja nie potrafię sobie wyobrazić kogoś kto jest większym bohaterem, niż on. Bardzo go kocham- skończyła czytać.

Mebuki stała kilka kroków od niego. W jednej ręce trzymała parasolkę chroniącą ją przed kroplami deszczu, natomiast w drugiej jego pracę. Skleiła ją za pomocą taśmy, tak, że znowu nabrała wyglądu jego wypracowania.

Przez cały czas, gdy ona czytała on patrzył na nią chłonąc każde wypowiadane przez nią słowo. Już nie powstrzymywał łez, które mieszając się z kroplami deszczu spływały po jego twarzy. Kiedy skończyła upadł na ziemie

- Tato!- krzyknął na całe gardło.

Dziewczyna kucnęła naprzeciwko niego puszczając parasol.

- Widzisz, mówiłam ci, że wcale nie jesteś na niego zły- oznajmiła delikatnie się uśmiechając

Podniósł głowę i spojrzał na nią. Dopiero teraz tak NAPRAWDĘ ją dostrzegając. Ta z początku irytująca istota, która się do niego przykleiła była jedyną, która przy nim została. Przyciągnął ją do siebie i wtulił twarz w jej włosy. Teraz, gdy były wilgotne od deszczu wydzielały subtelną, słodką woń miodu.

- Przepraszam, że cie uderzyłam.

- Nie przepraszaj. Zasłużyłem- wyznał szczerze- wiesz, żałuje, że on nie mógł tego przeczytać.

- Właśnie, że mógł- na jej słowa oderwał się od niej i odsunął od siebie nieznacznie, na długość ramienia.

- O czym ty mówisz?

- Pamiętasz jak ci powiedziałam, że zostawiłeś ją tutaj? Zanim zabrałam ją ze sobą postanowiłam, że przeczytam ją tatkowi Kazuya. Bardzo się wzruszył jak to usłyszał, wiesz?

- Chwila..mi powiedziałaś, że jej nie przeczytałaś- przypomniał sobie niejasno.

- Cóż, technicznie rzecz biorąc nie przeczytałam jej dla siebie- nie mógł się na nią za to gniewać, mimo, że była to dość pokręcona logika.

- Dziękuje- wyszeptał. Dziewczyna nie była tego świadoma, ale on w tej chwili dziękował jej nie tylko za ten czyn, ale też za wszystko co dla niego zrobiła. Za to, że zawsze przy nim była.

- Kizashi...posłuchaj. Ja wiem, że to nie jest to samo. Nikt nie jest w stanie ci go zastąpić. To oczywiste. Nie mam nawet zamiaru próbować. Chciałam ci jednak powiedzieć, że nie jesteś sam, ok? Jestem tu i już zawsze będę. Bez względu na wszystko. Nie pozbędziesz się mnie- powiedziała z szerokim, promiennym uśmiechem. Tym, który lubił widzieć u niej najbardziej.

Patrzył na nią z mieszanką różnych emocji. Czuł w sercu taki chaos, że nie był w stanie rozróżnić wszystkich. Na pewno przeważała wdzięczność, ale to nie było wszystko. Czuł coś jeszcze, głębszego. Nie miał jednak siły na to, by teraz się nad tym rozwodzić.


Nieoczekiwanie w zakamarkach swojego umysłu usłyszał głos tak znajomy, że aż ścisnęło mu się serce-"Wiesz co jest najważniejsze? Abyś zawsze mógł na nią liczyć. Żeby była przy tobie, nawet w tych najtrudniejszych chwilach. Kiedyś to zrozumiesz". 


Cóż, wygląda na to, że staruszek Kizashi wreszcie wyczerpał temat! Mam nadzieje, że jego historia nie wymęczyła Was za bardzo. Wiem, że strasznie się rozgadał, no, ale co miałam zrobić? Uparł się, by opowiedzieć Sasuke o wszystkim ;) 

Jak zareaguje chłopak? Co zrobi i pomyśli? Czy wyciągnie właśnie takie wnioski na jakie liczy starszy mężczyzna, czy jak to on ma w zwyczaju. Zrozumie wszystko na opak? 

Wiadomość dla wytrwałych: SasuSaku wraca z pełną mocą :D Nie przegapcie tego ;) 

- Pozdrawiam 

- Lu-chan :) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro