Przyjaźń ważniejsza, niż zdrada
Uchiha bez słowa opuścił pokój. Kierował się w dół schodami. Mijał pacjentów i lekarzy,ale z trudem to rejestrował. Sakura pokazała mu dzisiaj swoje drugie oblicze. Twarz, której do tej pory nie znał.
Wypadł na zewnątrz i niemal zachłysnął się powietrzem. Był zdenerwowany i niemal trząsł się od środka. Nerwowym gestem przeczesał włosy palcami i odwrócił się w stronę szpitala. Bez trudu odnalazł okno, w którym w świetle połyskiwały różowe włosy. Stała do niego tyłem i co chwile pochylała się. Za pewne badając swojego pacjenta.
Postanowił pójść na plac treningowy Uchiha, aby chociaż częściowo pozbyć się nagromadzonej w nim teraz energii.
Ruszył biegiem, skoczył na dach jednego z pobliskich budynków i tą trasą podążał w wyznaczonym celu. Tym sposobem istniało mniejsze prawdopodobieństwo natknięcia się na kogokolwiek.
Po kilku godzinach wyczerpującego treningu położył się na ziemi próbując wyregulować oddech. Okolica była całkowicie zdewastowana. Nie zachował się nawet fragment zieleni.
W jego głowie echem odbijały się słowa Sakury- „ Jeśli nadal będziesz się tak zachowywał to nie tylko nie zobaczę w tobie przyjaciela, ale zacznę patrzeć na ciebie jak na wroga".
Chwycił się za klatkę piersiową czując kujący, przeciągły ból. Był pewien, że nabawił się jakiś ran niszcząc wszystko wokół, ale jedyne co udało mu się znaleźć to mała, płytka ranka. Takie przecięcie nie mogło powodować tego rodzaju dolegliwości. Przyczyna była inna. Mniej przyziemna.
Uchiha zdążył się już przyzwyczaić do tego, że posiadał więcej wrogów, niż przyjaciół. Taki stan rzeczy utrzymywał się niemal całe jego życie. Ciężko było nie przywyknąć.
Jednak w całej tej historii, zwanej inaczej jego życiem była jedna osoba, która zawsze była po jego stronie. Cokolwiek by się nie działo.Zazwyczaj tego nie doceniał. Bowiem prawdą jest, że zaczynamy doceniać to co mieliśmy, dopiero, gdy to stracimy. Bo wcześniej nawet do głowy nam nie przyjdzie, że może istnieć rzeczywistość bez tego „czegoś", „kogoś".
Wydawało mu się, iż to nie ma większego znaczenia czy Haruno będzie obecna w jego życiu czy nie. Właściwie to jeszcze dzisiejszego południa myślał w ten sposób.
Wcześniej sądził, że stracił ją wtedy, kiedy opuścił osadę. Tylko dlaczego nie widząc jej przez lata nie czuł takiej pustki jak teraz, gdy może ujrzeć ją w każdej chwili?
Haruno po wyjściu Sasuke założyła na twarz maskę „pani doktor" i nie zdejmowała jej do momentu opuszczenia budynku.
Pora była już późna.Nocne niebo było dzisiaj pozbawione gwiazd. Jedynym jej towarzyszem w drodze powrotnej do domu okazał się księżyc.
Kiedy wróciła jej rodzice już dawno spali. Dlatego najciszej jak tylko potrafiła zdjęła buty i powędrowała na górę. Otworzyła drzwi, ale zanim zaświeciła światło jej wyczulony zmysł wykrył czyjąś obecność.
Spojrzała w kąt pokoju i ujrzała niewyraźną sylwetkę opartą o ścianę. Owa postać poruszyła się nieznacznie po czym odezwała.
- Długo kazałaś na siebie czekać- ciszę przeciąg niski, męski głos.
- Nie spodziewałam się zobaczyć cie tutaj, ani nigdzie indziej w najbliższym czasie, jeśli mam być szczera.
- Zamierzałaś zostawić to tak jak było?
- O ile dobrze pamiętam, to nie ja zostawiłam cię bez słowa.
Dziewczyna weszła głębiej,po czym zaświeciła światło. Zamrugała kilka razy, by przyzwyczaić się do jasności. Jej oczom ukazał się Akito Nobaki we własnej osobie.
Cały ciężar ciała opierał na ścianie. Był ubrany w czarne spodnie oraz bluzę z kapturem tego samego koloru. Włosy w nieładzie jeszcze po niedawnym prysznicu sterczały we wszystkie strony. Stalowe oczy śledziły każdy jej ruch.
- Jak udało ci się tu wdrapać, kiedy jesteś ranny?
- Właściwie to nie było trudne. Powinnaś bardziej zadbać o środki bezpieczeństwa. Jeśli taka kaleka jak ja może tu wejść, oznacza to, iż może każdy.
- Ciekawe czego ktoś mógłby szukać w moim pokoju- powiedziała z powątpiewaniem krzyżując ręce na piersi.
- Zakładam, że ciebie- odparł zwyczajnie, po czym podszedł bliżej. Przysiadł w dole łóżka i najwyraźniej czekał, aż ona uczyni to samo. Wahała się przez chwile, po czym usiadła obok.
- Więc? O czym chciałeś porozmawiać?
- O tym co się stało. Wcześniej nie pozwoliłem ci nawet niczego wyjaśnić, ale zaskoczyłaś mnie swoim wyznaniem. Teraz możesz mówić.
- A jeśli nie mam na to ochoty? Może nie chce o tym rozmawiać.
- Nie muszę znać szczegółów. Chce żebyś potwierdziła jedną rzecz. To ma związek z Uchihą, prawda?- potwierdziła skinięciem.
- Domyślam się, że coś ci zrobił...
- To nie ma znaczenia co zrobił, bądź czego nie zrobił- weszła mu w słowo gwałtownie- dlatego, że...ja nie jestem tu bez winy- mówiąc to ściszyła głos do szeptu uciekając, spuszczając wzrok na swoje palce.
- Pocałował cie- jej głowa z automatu podskoczyła do góry. Ich spojrzenia skrzyżowały się- to wiem na pewno. Zrobił coś jeszcze?
Bardzo ciężko było jej wciąż patrzeć w jego oczy, ale było w nich coś co nie pozwalało jej odwrócić wzroku. Zbliżył się do niej na posłaniu, a ona irracjonalnie pomyślała, że chce ją pocałować, mimo że teraz nie miało to najmniejszego sensu, gdy w pewnym znaczeniu oskarżał ją o zdradę.
- Sakura, wiedziałem, że jego powrót wszystko skomplikuje. Nic nie będzie jak dawniej. A ty się zmienisz. Wiedziałem, że cokolwiek kiedyś do niego czułaś. To cały czas gdzieś się w tobie tli. Dlatego, że skończyło się, zanim się zaczęło. Nigdy nie miałaś szansy tak naprawdę się z nim pożegnać, ponieważ kiedy opuszczał wioskę. Cały czas liczyłaś na to, że pewnego dnia wróci. Szukałaś go, a gdy go odnalazłaś. Znowu zniknął. A teraz, kiedy już przyzwyczaiłaś się do jego nieobecności. On wrócił i tym razem został. Z tym, że nie wiesz na jak długo. Żyjesz w ciągłej niepewności. W strachu, że on znów odejdzie. Ja to wiem.
- Akito...
- Wiem, że jakaś część ciebie cały czas go kocha. Pytanie brzmi czy nadal jesteś w nim zakochana. Ja jestem pewien jednej rzeczy. Tego, że kocham ciebie oraz, że nie chce cie stracić. Wiem, że zachowałem się dzisiaj jak gówniarz, ale przemyślałem to wszystko i dlatego przyszedłem. Nie chce, by nasza znajomość skończyła się w ten sposób. Jesteś dla mnie bardzo ważna Sakura.
- Ty dla mnie też Akito- wyszeptała poruszona jego słowami.
- Uratowałaś mnie przede mną samym. Przed samotnością. W głębi duszy wiem, iż pragniesz zrobić dla niego to samo. Nie masz jednak pewności czy on również tego chce.
- Ja już nic z tego nie rozumiem. Czasami zachowuje się jak ten Sasuke, którego znam, a czasem zmienia się w kogoś zupełnie innego. Nie wiem, który z nich to ten prawdziwy- wyznała.
- Być może podświadomie wciąż doszukujesz się w nim tego samego dzieciaka, który płakał w twoich ramionach, zanim odszedł? Nie chcesz przyjąć do wiadomości tego, że tak samo jak ty on się zmienił.
- Ale nie wygląda na kogoś złego, prawda?- chłopak westchnął przeciągle.
- Przyznaje to niechętnie, ale faktycznie nie. Już prędzej wygląda na kogoś zagubionego. Nie oznacza to jednak, że on chce byś to właśnie ty wskazała mu właściwą drogę.
- O ile mnie pamięć nie myli. Ty z początku też nie chciałeś mojej pomocy. Unikałeś mnie. Nie jeden raz usłyszałam od ciebie, abym nie wścibiała nosa w nie swoje sprawy, nie tak było?- spojrzała na niego wymownie.
- Prawda, ale pamiętaj, że każdy jest inny. Odnoszę wrażenie, że w nim jest znacznie więcej mroku, niż we mnie było kiedykolwiek. Dlatego się o ciebie martwię mikrusie- poczochrał ją po głowie. Haruno naburmuszyła się na ten gest.
- Wcale nie jestem niska.
- Pewnie, że nie. To żaden wstyd korzystać z krzesła, by sięgnąć do najwyższej półki- śmiał się.
- Jasne panie- „nie będę pływać, bo zniszczę fryzurę"- odgryzła mu się. Był to fakt dość mało znany, ale Akito nie umiał pływać. Właściwie to bał się wody, po wypadku, który przeżył jako dziecko, więc zawsze wymyślał jakąś idiotyczną wręcz wymówkę, gdy wszyscy ich znajomi szli popływać.
- Ty mała, doigrasz się w końcu- powiedział żartobliwie- sądzisz, że możesz sobie na to pozwalać tylko dlatego, że jestem o kulach.
- Nieeee, może powodem tego, że sobie pozwalam jest fakt, iż w całej wiosce jedynie ja i Tsunade-sama możemy cie wyleczyć, lecz ona tego nie zrobi.
- I gdzie się podziała twoja wdzięczność za uratowanie ci życia?
- Ukryłam ją na dnie serca, aby nie przysłaniała zdrowego rozsądku.
- Rozumiem, że między nami zgoda?- spytał, po czym zagarnął ją w niedźwiedzim uścisku.
- Pewnie, że tak!- odwzajemniła go wtulając się mocno w jego klatę.
- Wiesz, nie sądziłem, że zrywanie z kimś może być takie przyjemne- zastanowił się przez chwile.
- To my zerwaliśmy?
- Ba...chyba nie sądziłaś, że nadal będę z dziewczyną, która czuje coś do innego.
- Jakoś do tej pory ci to nie przeszkadzało.
- Owszem, bo uświadomiłem sobie, że nie kocham cie tak jak powinno się kochać dziewczynę- nagle spoważniał. Odsunął ją na długość ramienia i spojrzał jej w oczy.
- Problem polega na tym, że nie potrafię też zobaczyć w tobie siostry, a moje uczucia do ciebie są mocniejsze, niż tylko do przyjaciółki. W sumie to już sam nie wiem, kim ty dla mnie jesteś Sakuro Haruno. Wiem tylko, że moje życie byłoby nudne bez ciebie- powiedział ponownie ją przytulając.
- Tak, wiem co masz na myśli.
Ostatni miesiąc minął mu na wykonywaniu różnych misji. Ale ze zmodyfikowaną drużyną. Nobaki powoli dochodził do siebie, o co dość skrupulatnie dbała Haruno odwiedzając go codziennie. Sama miała mnóstwo obowiązków w szpitalu, przez co zrezygnowała z wykonywania misji na jakiś czas.
Towarzyszył mu jedynie Naruto, ponieważ Kakashi był poza granicami Kraju Ognia. Wykonywał jakąś misję długoterminową.
Wykonywanie zadań mając u boku Uzumakiego było wręcz banalnie proste. Już nie pamiętał kiedy miał okazje stoczyć dobrą walkę, nie licząc sparingów z blondynem.
Po akcji w szpitalu zaczął unikać Haruno. A może było na odwrót? Może to ona przejęła obowiązki innych lekarzy, by wykręcić się od spędzania z nim czasu? W końcu dla swojego „chłopaka" zawsze potrafiła go znaleźć.
Swoją drogą według Uchihy ona poświęcała temu dupkowi stanowczo za dużo swojej uwagi.Wyglądało na to, że porozmawiali i wyjaśnili sobie wszystkie nieporozumienia, ponieważ mogłoby się wydawać, iż teraz są w jeszcze bardziej zażyłej relacji.
Ciężko było mu oglądać jej uśmiechniętą twarz skierowaną w stronę innego. Za każdym razem, gdy myślał o tej dwójce to czuł dziwny niepokój. Bardzo podobny do odczuwania swego rodzaju niebezpieczeństwa, mimo że wiedział, iż z tym głąbem nic jej nie grozi.
Razem z Naruto siedzieli nad brzegiem rzeki. Odpoczywali po dobrze wykonanym zadaniu. Złapanie dwóch więźniów, którym udało się uciec było wręcz banalnie proste. Tym bardziej, iż umiejętności zbiegów były na poziomie genninów.
- Ehh...mieliśmy być drużyną do zadań specjalnych, a Babunia każe nam łapać takie płotki- narzekał Uzumaki zanurzając stopy w wodzie.
- Przestępczość zmalała od kiedy to my zaczęliśmy zajmować się ich odnajdywaniem i łapaniem.
- Dziwne, prawda? Słyszałem pogłoski, że większość z nich uznało, iż zajmowanie się przestępczością nie ma sensu, jeśli w tym wypadku mają spotkać nas na swojej drodze.
- Czcigodna mówiła, że bandytyzm zmalał jedynie w obrębie Konohy. Inni władcy kiedy o tym usłyszeli zażyczyli sobie wynajęcie nas.
- Tak, z tym, że wiązałoby się to z misjami długoterminowymi, jakie wykonuje Kakashi-sensei. Szczerze, to nie jestem pewien czy chce opuszczać wioskę na tak długo dattebayo. Wystarczające dla mnie są te trzy lata podczas których trenowałem ze Zboczonym Pustelnikiem- podrapał się po głowie- a ty dopiero co zaczynasz się przyzwyczajać do ponownego bycia pełnoprawnym Konohaninem. Znowu chcesz nawiać?
Nie myślałem o tym w ten sposób. Może nie byłby to taki zły pomysł na oderwanie się od wszystkiego- od niej.
- Aaa! Właśnie! Sasuke!- wstał natychmiast jak w gorącej wodzie kąpany- wiesz, że dzisiaj mija termin zrobienia badań okresowych?!
Zaczął chodzić z kółko i wyrywać sobie włosy z głowy. Wyglądał na przerażonego i cały się trząsł.
- Aaa! Co ja zrobię? Co ja zrobię? Sakura-chan mnie zabije. Co ja zrobię?
- Ogarnij się głąbie. Skoro termin upływa dzisiaj to jeszcze zdążysz.
- Pod warunkiem, że nie będzie kolejki w szpitalu. A dzisiaj na pewno będzie! Nie ma bata, żeby nie było. Aaa....A Sakura-chan mnie ostrzegała. Powtarzała mi tyle razy. A ja zawsze zbywałem ją machnięciem ręki mówiąc, że mam na to mnóstwo czasu dattebayo!
- Czemu tak panikujesz?- Uchiha nie rozumiał zachowania kompana. Badania to badania. Rany co w tym takiego?
- Sasuke, ty nic nie rozumiesz! No tak, jak mógłbyś o tym wiedzieć skoro przez tyle lat cie nie było. Bez tych badań możesz zapomnieć o wykonywaniu jakichkolwiek misji. Co równa się z zaprzestaniem bycie shinobi. Aaa...co ja zrobię? Jak mam zostać Hokage bez byciem ninja?- znowu zaczął panikować i mówić do siebie.
- Po za tym robiłem już jakieś badania po powrocie do wioski. Inaczej nie chcieli mnie dopuścić do żadnej misji.
- Ale to co innego, Sasuke. To są badania, które zawsze są wykonywane w tym czasie. Takie jest zarządzenie Sakury-chan. To ona to wymyśliła od kiedy zaczęła pracować w szpitalu na stanowisku ordynatora. Stwierdziła, że w ten sposób ma większą wiedzę na temat poszczególnych shinobi i prędzej może im pomóc w razie potrzeby. Nie wspominając już o tym, że ma pewność, iż wszyscy są zdrowi i mogą brać udział w wykonywaniu zadań.
Tym sposobem Uchiha został zmuszony do tego, aby wrócić do szpitala. Po tym jak dowiedział się w jakim gabinecie Haruno przebywa. Wyszedł po schodach na trzecie piętro. Szybko odnalazł salę 215. Bez trudu wyczuł jej obecność przez drzwi. Wyglądało na to, że była sama. Zapukał w drewno, a gdy usłyszał zgodę. Wszedł do środka.
Przez tak długi czas jej nie widział, że nie mógł nie skorzystać z tej okazji, by jej się nie przyjrzeć.
Siedziała w stercie papierów. Zostały one równiutko poskładane na biurku w dwie sterty. Przypuszczał, iż ta wyższa to ta, którą musi się zająć,natomiast ta druga to rzeczy, które już skończyła.
Miała spuszczoną głowę i coś pisała. Włosy związała w różową , wysoką kitkę opierającą się o jej kark. Trochę za długa grzywka leciała jej na oczy. Była obrana w ten san biały, lekarki, opinający jej idealne ciało kitel. Dwa górne guziczki były odpięte ukazując ciemno różowy top spod spodu. Na szyi świecił srebrny łańcuszek z zawieszką z kształcie litery „S". Nie miała go, gdy widzieli się po raz ostatni, co nie umknęło jego uwadze.
Trwało to jedynie ułamek sekundy, ponieważ Sakura podniosła głowę natychmiast po wejściu intruza. Nie miała w zwyczaju ignorowania pacjentów.
Został złapany w zieleń jej oczu. Wyglądała na zaskoczoną jego widokiem, więc wykorzystał to, że jeszcze go nie wyrzuciła.
Jak gdyby nigdy nic podszedł do jej biurka i usiadł na krześle naprzeciwko. Oparł się wygodnie krzyżując ręce na piersi.
Haruno zaniemówiła jedynie na chwile. Już po chwili odzyskała rezon. Odezwała się do niego niezwykle profesjonalnym, łudząco uprzejmym tonem.
- Sasuke, co ty tu robisz?
- Młotek wspominał coś o badaniach kontrolnych. Przyszedłem je zrobić.
Badania kontrolne. Jak to brzmi. Haruno jest profesjonalistą. Nie może odmówić mu wykonania tych badań. Czyżby Uchiha zapędził ją w pułapkę?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro