Potrzebne ciepło
Po jakichśtrzech godzinach przystanęli nad jeziorem, aby napełnić baniakiwodą i trochę odpocząć. Dziewczyna podeszła do jeziora i wyjęłapojemniki. Zanurzyła w cieczy, po czym zakręciła i włożyła z powrotem do plecaka.
- Sakura-chan jestem głodny- narzekał niekto inny jak Uzumaki. Ten to ma dopiero spust.
- Dopiero co jadłeśmłotku
- A co zabronisz mi?!
- Jak będziemy się tak cochwile zatrzymywać to nigdy tam nie dotrzemy- Uchiha wyglądał napoirytowanego. Haruno zachodziła w głowę co znowu mu sięstało-Ten to dopiero jest zmienny, westchnęła.
- Nie mogęwalczyć o pustym żołądku!
- Na razie nie musimy walczyć!
-Nie byłbym tego taki pewien- odezwał się obcy głos, a całaczwórka zaczęła się rozglądać. Sakura widziała ośmiu shinobi. Naczołach widniał symbol wioski Dźwięku. Nawet się niezorientowali, a już byli otoczeni.
- No to teraz się zacznie-powiedział podekscytowany brunet i ruszył na wrogów. Pozostaliszybko do niego dołączyli. Na pierwszy ogień poszedł on iUzumaki. Ona postanowiła robić za support, w czym była najlepsza,a Kakashi zabezpieczał tyły. Dziewczyna widziała, że postępowałtak celowo, aby dać im możliwość wykazania się. Sprawdzićwłasne umiejętności w starciu z prawdziwym wrogiem, co bardzoróżniło się od sparingu z przyjaciółmi.
Ni stąd ni zowądpojawiło się więcej wrogich ninja. Sakura zaczęła liczyć i niemogła wierzyć własnym oczom, bo była ich ponad dwudziestka- czyżby tedokumenty była aż tak ważne? No, ale chwila co ma z tym wspólnegowioska Dźwięku? Przecież zmierzamy do wioski Wodospadu w KrajuWody. Nawet geograficznie te dwie miejscowości leżą daleko od siebie,więc dlaczego?- zadawała sobie pytania, lecz nie miała za bardzona to czasu. Musiała skupić 100% swojej uwagi na tu i teraz.
Ruszył doataku kiedy tylko zorientował się, że są otoczeni. Wreszcie mógłsprawdzić swoje umiejętności. To właśnie na to czekał takdługo. Wziął sobie na raz pięciu przeciwników celowo oddzielając ichod reszty przyjaciół. Uzumaki postąpił tak samo. Pozostałąresztą zajmował się Kakashi i ubezpieczająca go Sakura. Widziałich zaledwie kontem oka, gdyż nie miał czasu na to, aby sięrozglądać. Użył klanowej techniki, która polega na rzucaniu kuląognia, lecz na niewiele mu się to zdało. Wyciągnął, więc mieczi zaczął ciąć przeciwników. Udało mu się zranić 2, lecz w tymczasie pozostali ruszyli na niego, więc musiał wykonać unik iprzeskoczyć nad ich ciałami wykonując salto. Uczepił się pniajednego z drzew, a przez myśl mu przeszło, że jest wdzięcznydziewczynie za to, że pomogła mu to tak szybko opanować. Odbiłsię od kory i „poleciał" w stonę najbardziej rannego.Pomyślał, że gdyby udało mu się go wykończyć, miałby mniej„roboty" na później.
Nie było to jednak takie proste, gdyżpozostali nie ułatwiali mu zadania ciągłymi atakami. Jednak Sasukezauważył, iż nie ubezpieczają siebie nawzajem, tak jak ma wzwyczaju robić to drużyna. Oznaczało to, że prawdopodobnie sąsobie obcy, a więc oni jako przyjaciele mieli nad nimi przewagę,chociażby dlatego, iż znali siebie dobrze, a także swoje ataki,czy też techniki. Mogli domyślić się co w danym momencie wykonakompan obok. Wrogowie nie mieli takiej możliwości. Uchiha wiedział,iż najlepszym sposobem byłoby załatwiać ich po kolei. Rzuciłwięc shurikenami jedną rękę w tego najbardziej rannego, lecz wtym czasie dla zmyłki natarł na pozostałą dwójkę kunajem. Wbiłgo w ramię następnego i wycofał się skacząc do tyłu. Zauważył,iż „ten ranny" się nie podnosił. Uśmiechnął się na tenwidok. Sądził, że 4 to bułka z masłem. Tym razem użyłtechniki, która polegała na rzuceniu shurikenami, lecz tym razembyły one ukryte w mniejszych kulach ognia. Wróg orientował się otym dopiero, kiedy owe „kule" były już na tyle blisko, że niebyło możliwości uniknięcia tego ciosu. Krążki wbiły się wciało shinobi w kilku miejscach. W tym 2 w okolicach serca.Pozostała dwójka nic sobie z tego nie zrobiła- a więc miałemrację. Tylko czego oni chcą do cholery? Czemu są w wioski Dźwięki?Jaki jest związek,pomiędzy wioską Wodospadu,a nimi?- zachodził wgłowę chłopak.
- Jesteś całkiem niezły młody- odezwał sięjeden z nich
- Orochimaru-sama będzie zadowolony- dopowiedziałdrugi
- O czym wy mówicie do cholery?!- zapytał, lecz nie danemu było usłyszeć odpowiedź, gdyż ponownie natarli na niego.Zranił dość poważnie kolejnego, a potem obejrzał sięprzez ramię chcąc sprawdzić postępy pozostałych. Naruto jużkończył, tak jak i jemu zostało mu 2 wrogów. Natomiast Sakura iKakashi mocowali się z trójką. Ta chwila nieuwagi sporo go kosztowała ijuż za chwile się o tym przekonał. Nagle znalazł się w jakiejśogromnej bańce wodnej. Przypominała jedną z tych, które puszczajądzieciaki z wody pomieszanej z mydłem.
Ta jednak zamiast powietrzembyła wypełniona wodą, przez co nie mógł złapać oddechu.Szarpał się i próbował rozbić „naczynie" jednak to było nanic. Jedynie tracił tak potrzebną mu teraz energię. Kulalewitowała przez cały czas, lecz teraz czuł, że została onauniesiona wyżej i skierowana w stronę jeziora- co do cholery?! Chcąmnie utopić?!- przeszło mu przez myśl. Po shinobi z wioski Dźwiękinie spodziewał się takiej techniki. Coś było cholernie nie tak.Nim się obejrzał przeciwnik wrzucił go do jeziora, a on lecąc wdół stracił jeszcze więcej tlenu, który ulotnił się z jegopłuc zamieniając się w pęcherzyki powietrza wypływające napowierzchnie.
Uchiha umiał pływać, więc czym prędzej kierowałsię w górę.Udało mu się wypłynąć na powierzchnie. Zacząłłapczywie wciągać powietrze z płuca krztusząc się przy tymokropnie. Słodka woda zdążyła dostać się do jego gardła inosa, a on poczuł mdłości. Nie wspominając już o tym, że wodabyła potwornie zimna.Nie zdążył podpłynąć do brzegu, gdyżpokrywa zaczęła jakby zamarzać. Widział jak powierzchniazaczyna pokrywać się cienką warstewką lodu, która powiększałasię z sekundy na sekundę.
Niejasno usłyszał jak ktoś gowoła
- Sasuke-kun!....Sasuke-kun trzymaj się!- siły jednakstopniowo zaczęły go opuszczać, a on nawet nie zorientował się,kiedy znów był pod wodą.Zaczął się osuwać coraz niżej, apowieki coraz bardziej mu ciążyły. Wiedział, że nawet gdybyznalazł siłę na to by podpłynąć do powierzchni to i tak niebyłby w stanie się wynurzyć przez warstwę lodu, któraprzykrywała ją. Poczuł wszechogarniające zimno ze wszystkichstron. Miał wrażenie, że zaczął zamarzać od środka tak samo jakciecz w jeziorze.Nie jasno przypomniał sobie, że przecież człowiekjest zbudowany z 70% z wody.
Starał się nie oddychać i czuł jakciśnienie rozsadza go od środka walcząc o powietrze. Płucakurczyły się, a on był coraz niżej. Przestał już nawetzastanawiać się nad tym jak głęboko się znajdował. Wiedział,że musi być nisko i widział tylko ciemność. Już nie był pewnyczy jego oczy są zamknięte czy otwarte, to nie miało znaczenia.Przed całkowitą utratą przytomności ujrzał swojego kochanegobrata, którego był w stanie tak bardzo znienawidzić. Podobno przedśmiercią całe życie przelatuje przed oczami. On jednak niedoświadczył niczego takiego.
Biegłaniemal potykając się o własne nogi. Była przerażona. Jeszczechwile temu widziała w wodzie wystającą ciemną czuprynę, lecteraz nic. Przeciwnikami zajął się Kakashi, a ona była już przyjeziorze. Zatrzymała się i zamarła widząc co się wydarzyło.Jezioro przypominało teraz bardziej lodowisko, niż zbiornik wodny.Rozglądała się w okół. Pomyślała, że mógł wyjść, alewiedziała, że gdyby tak było zapewne leżałby na brzegu. Bezzastanowienia wbiegła na pokrywę. Była ona na tyle gruba, że bezproblemów utrzymywała się na niej. Kucnęła i spojrzała w dół.Warstwa lśniła niczym lustro odbijając promienie słoneczne.Sięgnęła po kunai i usiłowała zarysować pokrywę-nic.Spróbowała jeszcze raz, tym bardziej mocniej prztykając broń,jednak na lodzie nie było nawet rysy. Spanikowana nów spojrzała wdół.
Aż za dobrze wiedziała, że mózg bez tlenu jest w stanie„przeżyć" nie więcej jak 4 min, więc musiała się spieszyć.Wpadła na inny pomysł. Nie była tego do końca pewna, lecz teraznie miała czasu na rozmyślanie o tym. Skumulowała chakrę w pięścii uderzyła uwalniając ogromną siłę. Poczuła drżenie iodskoczyła na brzeg. Udało się jej. W lodzie zrobiła się ogromnawyrwa. Zostało przepołowione zupełnie jak lustro, czy szkło. Napowierzchni pojawiła się „pajęczyna" pęknięć. Niewielemyśląc skoczyła do lodowatej wody. Wstrząsnął nią dreszcz,lecz w tym momencie nie przejmowała się tym. Nabrała powietrzagłęboko w płuca i zanurkowała. Na początku jeszcze coświdziała, lecz im była głębiej tym zaczynało robić sięciemniej. Przez myśl przeszło jej pytanie- jak głębokie jestjezioro?
W tym przejmującym zimnie jej kończyny ledwie dawały radęsię poruszać, by płynąć, a im była niżej tym było gorzej-Sasuke-kun gdzie jesteś?- pytała w myślach i po omacku próbowaławymacać jakiś obiekt. Natknęła się na konar drzewa, alewyczuwając fakturę skierowała się jeszcze głębiej. W tymmomencie była niezmiernie wdzięczna swojemu tacie za to, iżnauczył ją pływać i nurkować jeszcze, gdy była małymdzieckiem. Nauczyła się wtedy również na dość długi czaswstrzymywać powietrze, a ta umiejętność, nawet nie sądziła, żekiedyś jej się przyda.
Dotarła na samo dno i zaczęła szukaćprzyjaciela. Przesuwała palcami po dnie w nadziei, że w końcu doniego dotrze. Nie mógł odpłynąć daleko od brzegu. Wcześniejwidziała, iż znajdował się stosunkowo blisko, może metr odbrzegu. Jej palce natknęły się na materiał, a ona z wielką ulgąstwierdziła, że to on. Podpłynęła do niego bliżej iodnajdując jego twarz nachyliła się po czym złączyła ich usta,dzieląc się z nim powietrzem. Wiedziała, że to na niewiele sięzda, jeśli nie wypłyną czym prędzej, ale chodź po częścidotleni jego organizm, dając mu większe szanse na przeżycie.
Złapała go pod ramiona i zaczęła kierować się w górę. Czuła,że powoli zaczyna kończyć jej się zapas powietrza, więcprzyspieszyła. Niektórym może wydawać się to dziwne,lecz terazpomimo tego, iż miała „bagaż" było jej znacznie łatwiejkierować się w górę, gdzie z każdym przebytym metrem zaczynaławiedzieć coraz więcej, niż szukać po omacku z sercem w gardleswojego przyjaciela, nie wiedząc nawet, czy żyje. Teraz była tegopewna, gdyż trzymając go blisko przy sobie czuła jak bije muserce. Nie biło równo i miarowo, właściwie to coraz wolniej, aleona wiedziała, że za kilka sekund już będą na powierzchni, gdziebędzie mogła udzielić mu pierwszej pomocy.
Wynurzyła się izłapała powietrze. Wiedziała jednak, że to nie sobą powinna sięteraz przejmować. Czym prędzej podpłynęła do brzegu i wyłowiłatowarzysza. Położyła go płasko na trawie. Był tak niesamowicieblady i przemarznięty. Pochyliła się nad nim, by upewnić się czyjego serce nadal bije i czy oddycha. Ponownie nabrała powietrza dopłuc i wtłoczyła z kolegę. Wykonała dwa wdechy ratownicze, poczym przystąpiła do uciskania jego klatki piersiowej. Przez całyten czas uważnie go obserwowała, czy nie wypluwa wody, czy się nieporusza. Po wykonaniu ucisków, znów wtłoczyła w niego powietrze,a potem trzydzieści uciśnięć. Kiedy była przy dwunastym poczuła jakiś ruch.Sasuke podniósł głowę i zaczął wypluwać wodę okropnie sięczym tym krztusząc.
- Sasuke-kun!- krzyknęła, złapała go ipomogła się podnieść. Chłopak usiłując złapać oddech,kaszlał i krztusił się, a jego ciało drżało w konwulsjach.Przez cały ten czas tuliła go mocno do siebie ofiarowując mu takpotrzebne teraz ciepło i szeptała czule jego imię i, że wszystkobędzie dobrze. Powtarzała to niczym mantrę. Sama również byłaokropnie przemarznięta i usiłowała ukryć przez nim fakt, że samaszczęka zębami. Kiedy zaczął już swobodnie oddychać, a na jegotwarz powoli zaczynały pojawiać się kolory, podbiegli do nichNaruto i Kakashi.
- Nic wam nie jest?- spytali równocześnie,lecz nie doczekali się odpowiedzi, gdyż żadne z nich w tymmomencie nie było w stanie mówić. Sakura przyglądała sięchłopakowi, który teraz samoistnie uczepił się jej, pewnie nawetnie zdając sobie z tego sprawy. Lecz teraz bardziej niżkiedykolwiek wcześniej potrzebował ciepła. A to było coś comogła mu ofiarować jedynie klęcząca obok dziewczyna.
Sakura Haruno ratująca komuś życie. W dodatku nie byle komu, a samemu SASUKE UCHIHA! Kto by się tego spodziewał XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro