Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pasja która ratuje życie

Kiedy szła wąskimi korytarzami szeregowych, niskich budynków. Miała mieszane uczucia. Dowiedziała się, gdzie mieszka kobieta od jednej ze służących. Jednak nawet tamta dziewczyna była zaskoczona, gdy Haruno powiedziała jej o swoich zamiarach.

Gdy podeszła pod odpowiednie drzwi wzięła kilka uspokajających oddechów, zanim zebrała się na odwagę, by zapukać.

Czekała dłuższą chwile i już zaczynała się zastanawiać nad tym czy udało jej się zastać kobietę. Wtem usłyszała ciężkie, wolne kroki zmierzające w jej stronę.

Na twarzy kobiety malował się szok, gdy ujrzała swojego gościa. Zreflektowała się jednak szybko i zapytała nieprzyjemnym głosem

- Pani Haruno, co panią sprowadza w moje skromne progi?- mierzyła ją nieprzychylnym spojrzeniem.

- Chciałabym z panią porozmawiać. Obiecuje, że nie zajmę pani dużo czasu- starsza kobieta przez dłuższą chwile patrzyła na różowowłosą, jednak ostatecznie otworzyła szerzej drzwi i cofnęła się, dając jej sygnał, by weszła do środka.

Mieszkanie kobiety składało się z dwóch pokoi, małego, wąskiego korytarza z przyległą łazienką i aneksem kuchennym. Wystrój był trochę staromodny. W brązowych i piaskowych barwach.

Sakura weszła za kobietą głębiej. Większy pokój nie miał więcej, niż dziesięć metrów. Stał tu jedynie niewielki, drewniany stół, a przy nim dwa fotele. Na przeciwległej ścianie mieścił się regał z ogromną ilością książek, a od strony okna szafa oraz komoda.

Haruno najdłużej zatrzymała wzrok na środkowym meblu. Na komodzie stało kilka ramek ze zdjęciami. Na jednym był niemowlak z czarnymi, rzadkimi włoskami, na drugim ten sam chłopiec z tornistrem na plecach uśmiechał się do obiektywu, a w tle widoczny jest był budynek. Sakura podejrzewała, że szkoła. Na zdjęciu obok pokazana była młoda para. Brązowowłosa kobieta obejmuje całkiem przystojnego, wysokiego mężczyznę. Oboje się uśmiechają. W ostatniej ramce widniała trzyosobowa rodzina. Małżeństwo z poprzedniej fotografii z tyłu, a chłopiec już trochę starszy stoi na środku, przed nimi. Matka trzyma mu dłoń na ramieniu, natomiast ojciec na głowie chłopaka. W jego oczach dostrzegalna jest duma ze swojego syna.

Po chwili kobieta wróciła z dwoma filiżankami herbaty. Postawiła jedną przed Sakurą, a sama usiadła w fotelu po drugiej stronie.

- Rzadko miewam gości- oznajmiła, częściowo usprawiedliwiając to, iż filiżanki, które przyniosła nie są do pary. Upiła łyk, po czym zwróciła się do różowowłosej.

- Więc? Co panią sprowadza?- dziewczyna nie wiedziała czy tylko jej się wydawało, czy głos kobiety wydawał się mniej nieprzyjemny.

- Dowiedziałam się, że była pani zielarką. Proszę mi wybaczyć moją bezpośredniość, ale zastanawiałam się, czy mogłaby mnie pani czegoś nauczyć.

Kobieta zaśmiała się głośno, co zaskoczyło dziewczynę. Nie miała pojęcia jak zinterpretować takie zachowanie.

- TY, chcesz się uczyć ode mnie?

- Oczywiście, tylko gdyby była pani do tego skłonna- odpowiedziała szczerze dziewczyna. Ai-sama znów na nią spojrzała.

- Ty nie żartujesz- oznajmiła autentycznie zaskoczona

- Zawsze staram cię czerpać jak najwięcej z wiedzy i doświadczenia starszych od siebie lekarzy. Uważam, że posiadają oni wiele umiejętności oraz cennych wskazówek, których nie znajdę w książkach.

- Miło jest zobaczyć, że pomimo swojego młodego wieku, wielkich sukcesów i krztyny doświadczenia nie pozjadałaś wszystkich rozumów. Wygląda na to, że źle cie oceniłam moje dziecko. Powiedz mi, czego chcesz żebym cie nauczyła.

- Zdaje sobie sprawę z tego, że niektóre właściwości ziół nie są mi znane. Nie zostały one również nigdzie opisane. Zostały zapomniane. Chciałabym dowiedzieć się więcej na temat ich zastosowania. Uważam, że jest to wiedza, która może bardzo pomóc mi w opracowywaniu leków dla moich pacjentów.

- Ehhh...wygląda na to, że myliłam się co do ciebie. Większość tak zwanych „lekarzy" w twoim wieku. Jedyne o czym myślą to sława, pieniądze, podziw, szacunek i Bóg wie co jeszcze. Zachowują się jak by woda sodowa uderzyła im do głowy. Uważają, że wszystko wiedzą najlepiej i nie mają zamiaru słuchać starszych. Ty jesteś inna. Wykonujesz swój zawód z powołania, mam rację?

- Nie jestem pewna, czy mogę nazwać do powołaniem. Nie jestem jakoś specjalnie utalentowana w tej dziedzinie.

- Teraz jesteś zbyt skromna. Słyszałam o twoich osiągnięciach. Nawet ja choć niechętnie, muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Jestem pewna, że pomogłaś wielu ludziom. Życie panienki zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni dzięki tobie.

- Dziękuje, nawet pani nie wie ile znaczą dla mnie pani słowa- powiedziała uśmiechając się do rozmówczyni.

- Ale nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak ciężki zawód wybrałaś. Bycie lekarzem to jedno, ale pediatria? To jest zupełnie inna bajka. Niemal każdego dnia będziesz widziała jak dzieci umierają na twoich oczach. Jesteś na to przygotowana?

- Prawdę mówiąc, nie jestem tego taka pewna. To znaczy, boli mnie patrzenie na ich cierpienie. Nie mogę znieść tego, że to są tylko dzieci. Jeszcze niewinne istoty, które zasługują na normalne życie. Zasługują na tak wiele- pojedyncza łza spłynęła jej po policzku- Kiedy to widzę, pragnę im pomóc, nawet jeśli niewiele. Zwyczajnie nie potrafię obrócić się na pięcie i odejść. Sama nie wiem jak to powiedzieć. Wydaje mi się, że chęć pomocy wygrywa z tym cierpieniem, które trzeba znosić lecząc te niewinne istoty.

- Jesteś bardzo wrażliwa- oznajmiła kobieta ciepło

- Przepraszam- dziewczyna wytarła pojedyncze łzy z policzków- moja mistrzyni na początku powiedziała, że nie nadaje się do tego zawodu i jeśli będę się tak rozczulać za każdym razem. To im nie pomoże.

- Twoja mistrzyni miała rację. Jak tak będziesz wszystko przeżywać, to prędzej się wykończysz, niż kogoś uratujesz- podała jej chusteczkę, którą dziewczyna przyjęła z wdzięcznością.

- Pracuje nad tym- powiedziała wciąż pociągając nosem

- Z drugiej strony ta twoja empatia czyni cie wyjątkową. Jesteś wrażliwa na potrzeby innych i w porę je dostrzegasz. To bardzo ważna cecha w tym zawodzie. Możesz wierzyć lub nie, ale byłam podobna w twoim wieku. Zacharowywałam się byle tylko pomóc jednemu dziecku. Jednakże z czasem znieczuliłam się na kolejne „przypadki", a do tego jeszcze doszła ta tragedia- spojrzała na zdjęcie stojące na komodzie.

- Jak miał na imię?- spytała cicho i niepewnie. Nie chciała sprawić kobiecie dodatkowej przykrości. Ku jej zaskoczeniu szatynka uśmiechnęła się, co rozświetliło jej twarz. Teraz wyglądała na młodszą.

- Idate- odpowiedziała po chwili- miał zaledwie dziesięć lat. Od dziecka marzył o zostaniu shinobi. Podziwiał swojego ojca i chciał być taki jak on. Domyślam się, że słyszałaś o tym co ich spotkało.

- Bardzo mi przykro- powiedziała cicho ze skruchą

- Miał tak wiele marzeń. To było naprawdę dobre dziecko- zaszlochała, więc tym razem to Sakura podała jej pudełko z chusteczkami.

- Większość dzieciaków chce zostać ninja, by walczyć z przestępcami, być silnym i przez to lubianym. Mój Idate pragnął jedynie pomagać ludziom. Najbardziej lubił wykonywać misje tak zwanej rangi D, które polegały na pomocy mieszkańcom.

Zielonooka żałowała, że zaczęła ten temat. Nie chciała sprawić kobiecie przykrości. Teraz nie wiedziała jak mogła ją pocieszyć.

- Dobra, koniec użalania się nad sobą- powiedziała szatynka wysmarkując nos i wycierając oczy.

- Dziękuje, że mnie wysłuchałaś. A teraz powiedz mi jak ma na imię to dziecko któremu chcesz pomóc-  Dziewczyna nie wiedziała o co chodziło kobiecie.

- Wiem, że przyszłaś tutaj w sprawie swojego pacjenta. Kiedy mówiłaś o właściwościach roślin których nie znasz, w twoim spojrzeniu dostrzegłam prawdziwą pasję. Pasję, którą sama pamiętam, która mi towarzyszyła przez cały czas, kiedy zależało mi na uratowaniu życia konkretnego dziecka- Haruno była w szoku, że ta niepozorna kobieta przejrzała ją na wylot.

- Akio, ma na imię Akio.

- Co mu dolega?

- Cierpi na przewlekłą chorobę serca. Od urodzenia ma uszkodzoną prawą komorę oraz lewy przedsionek. Przez co jego ciśnienie cały czas się waha, a tętno jest nieregularne. On ma dopiero pięć lat, ale z taką dysfunkcją nie pożyje długo. Jego rodzice również są tego świadomi. Nie zostało mu wiele czasu. Chciałabym móc przynajmniej sprawić, by choć częściowo mógł żyć tak jak jego rówieśnicy. Nauczyć się jeździć na rowerze, biegać, bawić w ganianego z rówieśnikami. On zasługuje na znacznie, znacznie więcej- kiedy obraz niebieskookiego chłopca, z kręconymi blond włosami pojawił się przed jej oczami, nie mogła już powstrzymywać łez. Akio był jednym z najbardziej uroczych dzieci jakie przyszło jej leczyć. Mimo swojej choroby i ciężkiej kondycji, nigdy nie przestawał się uśmiechać. Był takim ich małym promyczkiem na oddziale.

- Nie płacz dziecko, nie płacz. Twoje łzy na nic się tu zdadzą. A odpowiadając na twoje pytanie. Znam pewne zioło, które mogłoby przynajmniej częściowo ustabilizować pracę jego serduszka. Jest ona bardzo rzadkie i jak się domyślasz nie rośnie nawet w pałacowym ogrodzie. Jego zdobycie może być trudne.

- To nie ma znaczenia. Zrobię wszystko, żeby je zdobyć- powiedziała z pewnością w głosie

- Wiem, że zrobisz, właśnie to mnie martwi. To może okazać się niebezpieczne, ponieważ roślina o której mówię- tractare-  rośnie jedynie na mokradłach. Ostatnia jego lokalizacja, którą ja kojarzę to Kraj Wody. To jest jego naturalne środowisko. Niestety jak się zapewne domyślasz nie rośnie ono przy brzegu, lecz w centrum mokradeł. Samo zebranie go będzie trudne. Nie wspomnę już o grasujących tam niebezpiecznych stworzeniach, które się nim żywią. I coś czuje, że niechętnie będą chciały się podzielić.

- Niezmiernie pani dziękuje

- Jeszcze nie masz za co dziękować. Mam nadzieje, że wrócisz stamtąd żywa. Mówiąc, że jest to niebezpieczne wcale nie żartuje. Jednak jest to roślina całoroczna, a jej przechowywanie oraz przygotowanie lekarstwa nie wymaga większej filozofii- po chwili milczenia i spoglądania na zielonooką wstała, po czym podeszła do regału z książkami. Ściągnęła kilka z nich, po czym położyła na stole.

- Weź, mogą ci się przydać.

- Nie mogłabym...

- Bierz, póki nie zmieniłam zdania- zażartowała- ja i tak znam je na pamięć. Poza tym już dawno nie miałam uczennicy. Coś mi mówi, że zrobisz z nich spory użytek.

- Dziękuje ślicznie, naprawdę nie wiem jak mogę się odwdzięczyć...

- Nie dziękuj, nie dziękuj. Jedyne co możesz zrobić to skorzystać w wiedzy, którą ci oferuję oraz- dodała mniej pewnie- chętnie zobaczę to twoje „czary mary", gdy będziesz wykonywała zabieg na  panience Lili. Nie zrozum mnie źle- ostrzegła szybko- nadal nie znoszę waszego świata oraz większości z was, jednak ty masz pewien potencjał. Wykorzystywanie starych metod zielarskich w połączeniu z tymi twoimi technikami może sprawić cuda w dziejach dzisiejszej medycyny.

Dziewczyna odpowiedziała jej promiennym uśmiechem, po czym pożegnała się grzecznie i wyszła z pokoju szatynki.


Jeszcze tego samego wieczora, Lili namówiła ją na wspólną kąpiel w gorących źródłach. Haruno musiała przyznać, iż bardzo wygodne było to, że tym razem nie musiała wychodzić na miasto, następnie czekać w kilometrowej kolejce, aż zwolni się miejsce, po czym tłoczyć się w „basenie" z nieznajomymi kobietami różnego wieku. Z których większość przychodziła tam nie tylko, aby się zrelaksować w gorącej wodzie, ale przede wszystkim ponarzekać na leniwego, wiecznie spóźniającego się męża, nieposłusznego syna, czy wyszczekaną córkę.

Tym razem, czuła się jak w miejscu dla VIP-ów, kiedy wystarczyło jej jedynie przejść przez jedne z drzwi pokoju Lili, za którymi zbudowane było źródełko.

Pomieszczenie w pierwszej chwili bardziej przypominało jej saunę z powodu wszędzie unoszącej się pary. Jednak za tą mgłą dostrzegła trzy siedziska z zamontowanymi od góry prysznicami, niskimi krzesełkami, wokół których poukładane były najróżniejsze kosmetyki do włosów, jak i do ciała.

Po drugiej stronie pomieszczenia znajdowało się źródełko o owalnym kształcie. Na około niego umieszczone były siedziska. Sakura naliczyła ich siedem. Natomiast w samych centrum zbiornika była ogromna, wysoka, ciemnoszara skała, która swoją objętością zasłaniała widok kąpiącej się osoby, po drugiej stronie.

- Chodź- usłyszała zieloonooka, po czym spojrzała na swoją towarzyszkę


Hejo :D 

Aaach rozmarzyłam się. Pisząc o gorących źródłach zimą w człowieku rodzi się nadzieja, by mógł towarzyszyć swoim bohaterom XD 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro