Nie jesteś sam
Na rozkaz Kakashiego zakończyli misje. Zdrowiu, a nawet życiu członków drużyny siódmej zagrażało niebezpieczeństwo. W tej sytuacji wykonanie misji schodziło na dalszy plan, bo jak Kakashi twierdził osoby zostawiające swoich przyjaciół na rzecz misji są najgorszymi śmieciami. Sam był nauczony nieco innego systemu wartości, jednak teraz i tak nie był w stanie nic zrobić. Wrócili do tego konaru drzewa, w którym ukrywali się wcześniej nie wiedząc co ich czeka w dalszej części lasu.
Uchiha leżał teraz pod wszystkimi warstwami koców jakie tylko posiadali,a nadal był zmarznięty. Co prawda, przestał już szczękać zębami, lecz o jakimkolwiek ruszaniu się nie było nawet mowy. Naruto rozpalił ognisko i położył spać na drugim końcu„pomieszczenia". Sam był zmęczony po walce, a po za tym miał teraz „focha", gdyż Sakura nakrzyczała na niego za to, że dogryzał brunetowi. On nic sobie z tego nie robił, ale musiał przyznać, że to było miłe widzieć jak stanęła w jego obronie niczym lwica. Jak by na to nie patrzeć ta dziewczyna. Osoba, którą przez długi czas uważał za irytującą. Która okazała się być godną jego zaufania i wspaniałą przyjaciółką właśnie uratowała mu życie. A do niego tak jakby ta wiadomość dotarła dopiero teraz.
Spojrzał na nią. Jej włosy wciąż były wilgotne od wody, tak samo ja kubrania, a skórę miała bledszą niż zwykle. Chciał oddać jej chociaż jeden koc, ale był zbyt sparaliżowany, mówić także nie mógł. Cholernie go to irytowało, ale cóż mógł zrobić?
Sakura przyrządzała jakieś lekarstwo z ziół i tym podobnych, a Hatake poszedł na patrol, by upewnić się, iż nikt ich nie śledził i są bezpieczni.
Czarnooki niejasno przypomniał sobie jak ich przeciwnicy mówili o jakimś Ororimaru? Czy jakoś tak. Pierwszy raz usłyszał to imię, ale pomimo tego nie kojarzyło mu się ono z niczym dobrym. Tym bardziej,że w paplaniny tamtych idiotów mógł wywnioskować, że oni chcieli go przetestować. A to oznaczało, że cała ta walka podczas której prawie wszyscy w jakiś sposób ucierpieli była jego winą. Tylko czego ten gość od niego chciał? Sasuke nie mając siły, ani ochoty dłużej się nad tym głowić postanowił, że przemyśli to później.
Przeniósł swoje ciemne tęczówki z powrotem na dziewczynę, akurat w momencie w którym podchodziła do niego z lekkim uśmiechem.
- Sasuke-kun lepiej się czujesz?-spytała troskliwie- nadal jest ci zimno?- opiekuńczo poprawiła koce przykrywając go jeszcze szczelniej.
- Proszę to cie rozgrzeje- powiedziała po czym przytknęła mu do ust kubek z jakąś parującą cieszą o ziołowym zapachu.
- Tylko uważaj, bo gorące- ostrzegła go, lecz on nie przejmując się tym wcale wypił miksturę jednym haustem. Poczuł jak gorąca ciecz przepływa przez jego gardło. Po czym przyjemnie rozprzestrzeniające się ciepło po całym jego ciele. Tego mu było trzeba.
- Dzię....- próbował jej powiedzieć, a raczej wyszeptać, lecz dalsza część sylab zanikła. Ona jednak wydawać by się mogło zrozumiała przekaz,gdyż uśmiechnęła się do niego pocieszająco. A on po raz pierwszy pomyślał- wygląda pięknie kiedy tak się uśmiecha. Nie zastanawiał się jednak nawet skąd wzięły mu się takie myśli. W tym momencie to wydawało mu się takie naturalne, w końcu nie kto inny jak właśnie Sakura Haruno ocaliła go. Był jej za to niezmiernie wdzięczny. Już wcześniej miał do niej zaufanie, lecz teraz czuł, że może powierzyć jej własne życie bez chwili wahania.
Sakura również była zmęczona, więc oparła się o posłanie bruneta i próbowała trochę odpocząć. Bawiło go patrzenie jak usiłuje nie zasnąć pomimo tego, że oczy same się jej zamykały. Mieszanka,którą wypił wcześniej sprawiła, że zrobiło mu się znacznie cieplej. Teraz już nawet byłby w stanie coś powiedzieć, ale po co zakłócać tę ciszę?
Ściągnął jeden z koców i przykrył nim różowowłosą. Ta tylko wymruczała coś pod nosem, i spała dalej. Uśmiechnął się na tę reakcje.Miał okazje lepiej jej się przyjrzeć. Prawie niechętnie, ale musiał przyznać, że Sakura jest naprawdę ładną dziewczyną. Jej długie różowe włosy opadały delikatnie na ramiona i plecy. Jej porcelanowa skóra wyglądała na tak kruchą i delikatną, lecz on wiedział, iż to jedynie pozory. Sam był nie jeden raz świadkiem jej siły. Jego spojrzenie padło na jej usta. Oddychała cichutko,miarowo przez lekko uchylone wargi. A on niejasno przypomniał sobie,że przecież podczas akcji ratunkowej czuł je na sobie. Pomimo tego,iż była przemarznięte, to jej usta pozostały ciepłe.Pamiętał jak przez mgłę jak dzieliła się z nim powietrzem.Kiedy był w jeziorze był przekonany o tym, że to jego koniec. W ferworze walki nie spodziewał się, że ktoś mu pomoże, a już zwłaszcza ona. Wiedział już, że jest świetną kucharką,zaufaną przyjaciółką, ale jakoś nie potrafił sobie wyobrazić jak udaje jej się działać w „sytuacji kryzysowej". Zawsze myślał, że by spanikowała i nie była w stanie nic zrobić, a tu proszę! Taka niespodzianka. Chciał „delektować" się tą ciszą z przyjaciółką u boku, lecz nie było mu to dane.
- Oj Sakura-chan śpisz? Bo widzisz po tej drzemce i wcześniejszej walce strasznie zgłodniałem- w tym momencie jego żołądek wydał nieprzyzwoite dźwięki, jakby na potwierdzenie jego słów-widzisz?
- Cholera idioto przymknąłbyś się! Nie widzisz, że ona śpi?!- syknął wkurzony brunet. Sasuke szybko zerknął w stronę dziewczyny i z pewnym rozczarowaniem stwierdził, iż to wystarczyło aby ją obudzić. Przeciągnęła się wolno i z delikatnym uśmiechem powiedziała.
- Spokojnie, nie śpię. Zresztą masz rację. Zbliża się pora kolacji- po tych słowach wstała i udała się w stronę bagażu. Zaczęła w nim grzebać najwyraźniej czegoś szukając.
- A właśnie chłopcy gdzie jest Kakashi-sensei? Nie sądzicie, że powinien już wrócić? Może coś się stało?- zastanowiła się na głos, widocznie się przejmując.
- Pójdę sprawdzić co z nim- zaproponował blondyni już go nie było.
Kiedy Naruto poszedł po mistrza Sakura postanowiła zrobić kolacje. Przeglądając zawartość plecaka z rozczarowaniem stwierdziła, że zostało im tylko po jednej kanapce i po jednej kulce ryżowej dla każdego.Westchnęła. Trochę mało, ale będzie musiało wystarczyć. W normalnych okolicznościach byliby już poza lasem, prawdopodobnie przenocowaliby z jakiejś wiosce, gdzie mogłaby zrobić nowe zapasy,ale mówi się trudno. Postanowiła, że teraz zjedzą wszystko co mają a jutro w drodze powrotnej złowią parę ryb, tak jak poprzednio. Nie jest to dużo, ale z głodu nie zginą –pocieszające,hm?
- Sakura, dlaczego to zrobiłaś?- usłyszała cichy głos, trochę niepewny, ale nic dziwnego jeszcze do końca do siebie nie doszedł. Obróciła się w jego stronę.
- Co masz namyśli?
- Czemu wskoczyłaś za mną do tego cholernego jeziora?-nie krzyczał, lecz jego słowa brzmiały tak jak by jej robił wyrzuty- jak on śmiał? Nie miała jednak ochoty wdawać się w kłótnie, a już zwłaszcza w tej chwili.
- Dlatego, że jesteśmy przyjaciółmi, a oni pomagają sobie nawzajem. Czy nie tak mówiłeś ostatnio?- przed oczami mignęła jej scena, gdy Sasuke osłonił ją kiedy leciała w stronę drzewa. Objął ją, sam na niego wpadając,przy okazji pozwalając by kunai wroga wbił się w jego ciało.
-Mogłaś zginąć- upierał się przy swoim
- Ty również-odgryzła się
- Poradziłbym sobie- odburknął. No tego już było za wiele. Miarka się przebrała!
- Tak, właśnie widziałam jak GENIALNIE sobie radziłeś nie ma co. Gdyby nie ja to byś tam został, a twoim jedynym „przyjacielem" zostałby konar, którego„spotkałam" na dnie. Ale być może z nim dogadałbyś się lepiej, niż z którymkolwiek z nas. Wiesz co Sasuke-kun? Nie rozumiem co cie ugryzło. Na twoim miejscu podziękowałabym grzecznie i siedziała cicho.
- Nikt cie o to nie prosił-zawsze to samo.
- Nie musiał!- tym razem nie wytrzymała- to jest normalne Sasuke-kun. Nad tym się nie zastanawia. Po prostu, gdy twój przyjaciel jest w potrzebie pomagasz mu, bez względu na wszystko.Nie myślisz wtedy o sobie- westchnęła cicho- myślałam, że zaczynasz to rozumieć- Nic nie powiedział, więc kontynuowała- a ile razy to wy ratowaliście mnie z opresji, co? Mam ci przypominać?
- To normalne, że cie ratowaliśmy. Jesteś dziewczyną-powiedział to jak gdyby to było oczywiste- o nie! Trafił w jej czuły punkt.
- Aha no tak rozumiem, bo „dziewczyna" to jest jak jakiś gorszy gatunek człowieka, tak? Taki którego wiecznie trzeba ratować, słaba płeć prawda? Wiesz co? Żebyś się nie przeliczył. Udowodnię tobie, nie wam wszystkim, że nie jestem jakąś bezużyteczną kobietką, która nie potrafi sama się o siebie zatroszczyć. Jestem KUNOICHI. Zapamiętaj to sobie!- w ten sposób zakończyła ich rozmowę. Zamykając mu buzie. Podczas przygotowywania kolacji nie odezwał się ani słowem, jednak cały czas czuła na sobie jego wzrok.
Kilka dni później
Obudził ją dźwięk tego cholernie irytującego urządzenia. Sięgnęła rękę i strąciła to „dziadostwo" z szafki nocnej. Nie była pewna,czy przypadkiem się nie zniszczył, ale już po chwili usłyszała dźwięk, który ponownie jakby „ wbijał" jej się w czaszkę,więc wstała niechętnie i wyłączyła budzik. Była w złym humorze. Z resztą to nic nowego od kiedy wróciła, nie była w najlepszym- Jak on śmiał na mnie naskakiwać po tym jak ocaliłam mu życie?! No co za tupet! Czy naprawdę nie mógł chociaż raz podziękować?- Nie,nie mógł- odezwała się jej podświadomość- w końcu to Sasuke Uchiha- powiedziało jej drugie ja, jak by to miało wyjaśnisz wszystko- A zamknęłabyś się w końcu!
Niechętnie wzięła prysznic, ubrała się, uczesała i zeszła na dół. Jej rodziców już nie było, więc mogła na spokojnie zrobić śniadanie, nie tłumacząc się nikomu, że je go dopiero o dziesiątej.
Przez całą drogę powrotną do wioski nie odezwała się do niego nawet słowem, z resztą on nie pozostawał jej dłużny.Nie próbował nawet zaczynać rozmowy- na jego szczęście.Już dawno nie była tak zła na nikogo. Naruto często ją denerwował to fakt, ale to było co innego. Po pierwsze już chyba zdążyła do tego przywyknąć, a po drugie blondyn NIGDY by się tak nie zachował. On jej dziękował za głupi posiłek, a co dopiero, gdy mowa o ratowaniu- No ale nie „pan nigdy nie dziękuje"za nic nie mógł się powstrzymać przed przypomnieniem mi gdzie jest moje miejsce w tej drużynie- grr- warknęła moja „druga ja". Na dodatek ten kretyn i nie tym razem nie chodzi o Uzumakiego rozchorował się.
- Pff....nic dziwnego. Siedział w tej wodzie dobre kilka minut. Sama złapałam przez to lekkie przeziębienie - Przed oczami pojawiły jej się scenki tego jak jej mama opiekowała się nią zawsze w okresie choroby. Nawet teraz, gdy tylko zorientowała się, iż jej córka złapała wirusa kazała jej pozażywać jakieś domowej roboty specyfiki, które zawsze stawiały ją na nogi. Tym razem również tak było.
Niechętnie przypomniała sobie, że Sasuke nie ma na kogo liczyć, bo jest sam. Oczami wyobraźni zobaczyła jak chłopak z gorączką przygotowuje sobie jedzenie, idzie na zakupy i robi tym podobne rzeczy. Zanim się zorientowała przygotowała już drugie śniadanie dla chorego. Bo nic nie mogła poradzić na to, że choćby nie wiem jak wściekła była na niego to nie potrafiła zostawić go samego, zwłaszcza w chorobie- jesteś zbyt miękka- powiedziała jej podświadomość, a ona zgodziła się przytakując głową.
Przed odwiedzinami wstąpiła jeszcze do sklepu.-Skoro już tam będzie tonie zaszkodzi mu też ugotować jakiegoś obiadu i zrobić kolacje,nie?- Kiedy już dotarła na miejsce zaskoczyła ją obecność jej kolegów z rocznika czekających na korytarzu.
- Cześć chłopaki,co tutaj robicie?- zapytała. Shikamaru usiadł na barierce, a Chouji opierał się o nią jedząc chipsy.
- O cześć Sakura.Przyszliśmy z Ino. Koniecznie chciała odwiedzić Sasuke- nie zaskoczyło ją to, bynajmniej. To było oczywiste, że koleżanka będzie próbowała wykorzystać „okazję".
- O a gdzie jest?-spytała nigdzie nie widząc blondynki
- W środku- wskazali jej drzwi
- Haha no tak. Też postanowiłam sprawdzić co u niego.
-Dziwne- stwierdził Akimichi
- Czemu?- nie rozumiała. Dla niej to było oczywiste odwiedzić chorego kolegę z drużyny.
- Bo Naruto twierdził, że strasznie się pokłóciliście i, że w ogóle nie gadacie- powiedział, zanim Nara dał mu kuksańca w bok.
- Ała!Za co!
- Hehe Naruto, tak wam powiedział- usiłowała się opanować. Wiedziała, że jej przyjaciel ma długi język, ale nie przypuszczała, że z niego taka papla.
- To my już lepiej pójdziemy- zaproponował Shikamaru powoli się wycofując widząc pulsującą żyłkę na czole koleżanki- powiedz Ino, że poczekamy na nią na polu treningowym nr. cztery, pociągnął nic nierozumiejącego Choujiego i już ich nie było. Dziewczyna podeszła do drzwi, wzięła dwa uspokajające oddechy po czym zapukała. Kiedy usłyszała zaproszenie weszła do środka i powiedzieć, że była zaskoczona tym co zobaczyła to było za mało.
Ino siedziała na podłodze z koszulką chłopaka z rękach usiłując coś wytrzeć z podłogi. Wyglądała przekomicznie, a Sakurze ledwo udało się powstrzymać śmiech. Wyglądało na to, że usiłowała coś ugotować, ale że nie była w tym „mistrzynią" musiała wylać zawartość na posadzkę i przy okazji pościel chłopaka. Czy ona próbowała go nakarmić?- przeszło jej przez myśl, bo nic innego nie mogła sobie wyobrazić co doprowadziło by do takiej sytuacji. Sasuke natomiast spoglądał na nią szczerze zaskoczony.
-Cześć- przywitała się
- Sakura co ty tu robisz?- spytała blondynka równie zaskoczona co Uchiha
- Mogłabym zapytać ciebie o to samo, ale się domyślam- spojrzała wymownie na plamę po jak się domyślała, owsiance? Ale od kiedy owsianka jest zielona? Bez zbędnego zadawania pytań odłożyła siatki z zakupami na bok,zgarnęła z łazienki jakąś szmatkę i podeszła, by pomóc koleżance.
- Nie potrzebuje twojej pomocy, sama sobie świetnie daje radę - odparła Yamanaka
- Taa, właśnie widzę- tym razem nie mogła powstrzymać błąkającego się na jej twarzy uśmieszku.
- I z czego się śmiejesz?!- warknęła- nie wszyscy są stworzeni do tego, aby stać przy garach!
- W takim razie„niektórzy" nie powinni się za to zabierać.
- Musiałam coś zrobić, bo niestety Sasuke-kun najwyraźniej nie może liczyć na swoich „przyjaciół" z drużyny- Haruno nic nie mogła poradzić na to, że uśmiech momentalnie spełzł z jej twarzy.
- Żadna z was nie musiała przychodzić- wtrącił się chłopak
- Ale Sasuke- kun po prostu nie mogłam zostawić cie samego w takim stanie- podeszła do niego bliżej. Różowowłosa patrzyła na tę scenę z wzbierającą się w niej irytacją, ale nie miała zamiaruw żaden sposób reagować- twoje życie, twoja sprawa- pomyślała.
-Pójdę po mopa- zakomunikowała, po czym wyszła do łazienki.
Po uprzątnięciu tego bałaganu Sakura zabrała się za gotowanie obiadu, podczas gdy Ino „zabawiała" Uchihę swoim towarzystwem.Mieszkanie chłopaka było małe. Właściwie składało się jedynie z sypialni- salonu w jednym, aneksu kuchennego oraz łazienki. Co chwile słyszała chichot Ino. Właściwie to dziewczyna cały czas trajkotała, buzia w ogóle jej się nie zamykała. Uchiha jednak wyglądał tak, jakby zupełnie się tym nie przejmował. Leżał na łóżku z zamkniętymi oczyma, czyżby spał? Nie była pewna, gdyż nie pojawiała się tam od pamiętnego wyproszenia „pana domu"-ten to dopiero umie przyjmować gości.
Kiedy Yamanaka poszła do łazienki, Haruno wiedziała, że trochę tam zabawi prawdopodobnie poprawiając makijaż i fryzurę. Korzystając z okazji podeszła do łóżka. Sasuke chyba faktycznie zasnął.Dziewczyna zastanawiała się teraz tylko nad tym, kiedy no i JAK?Przecież przeszkadzało mu chrapanie Naruto, które okej było całkiem głośne, ale nie porównywalne z TYM. Dotknęła jego głowy chcąc sprawdzić czy ma gorączkę. Jego czoło faktycznie było rozpalone. Omal nie podskoczyła zaskoczona, gdy chłopak złapał za jej dłoń.
- Poszła już?- zapytał
- Nie, jest w łazience-odpowiedziała, a ten ze zrezygnowaniem puścił jej dłoń.Dziewczyna odeszła, by wrócić po chwili z nawilżoną ściereczką.
- Jesteś strasznie rozpalony- powiedziała, po czym położyła mu okład na czoło. W tym właśnie momencie Ino wyszła z łazienki. Widząc to zawołała.
- Sakura! Może już chodźmy!Sasuke-kun pewnie chce odpocząć. Nie męcz go więcej- a kto go męczył przez ostatnie dwie godziny?- warknęła jej podświadomość, jednak ona już chciała przytaknąć, kiedy stało się coś czego w życiu by się nie spodziewała. Sasuke ponownie ujął jej dłoń i poprosił
- Zostań- Uchiha POPROSIŁ. To się nie zdarzało często, a już zwłaszcza w stosunku do niej.Spojrzała na niego, a na jej twarzy widoczne były oznaki szoku.Rozszerzone źrenice, rozchylone usta. Musiała wyglądać zabawnie,bo wydawało jej się, że kąciki jego ust uniosły się nieznacznie. Yamanaka musiała wyglądać podobnie, lecz ona szybciej się otrząsnęła.
- Sakura mogę cię prosić na słówko?-powiedziała to tonem nie znoszącym sprzeciwu. Haruno wiedziała, że w tym stanie dziewczyna jest w stanie wytargać ją z mieszkania za włosy. Wolała nie kusić losu. Podeszła do blondynki i wyszeptała
- O co chodzi?
- TO JA SIĘ PYTAM O CO CHODZI DO CHOLERY?!- ona nie zawracała sobie głowy szeptaniem- WARUJE PRZY NIM OD PARU GODZIN, NICZYM PIES, ALE TO TY MASZ ZOSTAĆ?!
-Wierz mi lub nie, ale sama nie mam pojęcia o co mu chodzi
-Dobra! W takim razie bawcie się dobrze!- krzyknęła po raz ostatni i wychodząc trzasnęła drzwiami.
Chłopak patrzył jak różowo włosa wróciła po chwili i podeszła doniego.
- O co chodzi? Czemu chciałeś żebym została?
- Chciałem, żeby ona poszła.
- Aha,rozumiem, czyli dałeś jej jasno do zrozumienia, że wolisz, abym toja została, pomimo tego, że nie masz mi nic do powiedzenia.
- Dokładnie-Usłyszał jak wzdycha, ale nic nie powiedziała. Wyglądało na to,że również zamierza sobie pójść, a on z jakiegoś powodu nie chciał by już wychodziła. Nie mógł jej przecież powiedzieć tego wprost, więc zamiast tego wyszeptał ledwo słyszalnie.
- Dziękuje-to jedno słowo spowodowało dokładnie taki efekt jakiego oczekiwał. Haruno zatrzymała się w pół kroku, po czym odwróciła w jego stronę.
- Co powiedziałeś?- Nie potrafił tego powtórzyć, więc odwrócił głowę w drugą stronę-Nie mam pojęcia dlaczego mówienie takich rzeczy jest dla mnie żenujące.
Sakura podeszła bliżej, a on był „zmuszony" znowu na nią spojrzeć.Wyglądała na zaniepokojoną. Jeszcze raz dotknęła jego czoła.Jej palce były chłodne jeszcze po niedawnym nakładaniu mu okładu,a dotyk kojący.
- Najpierw PROSISZ, a teraz DZIĘKUJESZ? Musi być z tobą gorzej, niż przypuszczałam- powiedziała z krzywym uśmiechem.
- Nie przyzwyczajaj się.
- Gdzieżbym śmiała- zaczęła chichotać- wiem, że to słowo jest dla ciebie obce, więc taka rada na przyszłość. Kiedy komuś dziękujesz to zazwyczaj mówisz za co konkretnie, albo mówisz, że za wszystko.Twój wybór.
- Pouczasz mnie?
- A powinnam?- Przez jakiś czas milczał patrząc jedynie na swoje dłonie.
- Pomogłaś mi dzisiaj i wtedy też...a nie musiałaś.
- Nie ma sprawy- powiedziała uśmiechając się. Widząc to ulżyło mu-chyba już się nie gniewa- odetchnął z większą ulgą, niż zamierzał.
- Zostawiłam ci jedzenie w lodówce. Masz tam zarówno obiad, kolacje i kupiłam też kilka rzeczy, które będą się nadawały na jutrzejsze śniadanie również. Leki położyłam ci jak spałeś na szafce nocnej. Zażyj po jednej pastylce po każdym posiłku, czyli trzy razy na dobę. Jeśli chodzi o napar ziołowy to postawiłam ci go przy łóżku w termosie, aby nie wystygł tak szybko. Powinieneś wypić jedną szklankę na noc oraz jedną rano jeszcze przed śniadaniem. Jestem pewna, że to powinno szybko postawić cie na nogi- Kiedy znów zamierzała wychodzić jego słowa kolejny raz zatrzymały ją w miejscu.
- Dlaczego tu dzisiaj przyszłaś?
- Serio?Wracamy do punktu wyjścia? Znowu masz zamiar pytać dlaczego cie uratowałam, albo czemu przyszłam w odwiedziny?
- Tak. Bo naprawdę nie rozumiem. Jestem dla ciebie okropny. Cały czas cie obrażam. Nie potrafię okazywać wdzięczności. Traktuję cię jak słabeusza, którego trzeba non stop ratować z opresji, podczas gdy ty każdego dnia udowadniasz mi i innym, że już taka nie jesteś.Mimo to, ja tego nie widzę i nie zmieniam swojego nastawienia do ciebie, a pomimo tego ty ciągle mi pomagasz. Dlaczego?
- Mówiłam już. Jesteśmy przyjaciółmi, a to jest coś co przyjacie...
- Ta odpowiedź nie jest wystarczająca.
- Co chcesz usłyszeć Sasuke-kun?
- Czemu pomimo tego jak cie traktuje uważasz mnie za swojego przyjaciela?Rozumiem czemu mówisz tak o Naruto, ale ja? Tylko dlatego, że jesteśmy w jednej drużynie nie masz obowiązku by to robić.
- Co cie dziś napadło?
- Odpowiedz- powiedział z naciskiem. Sam nie rozumiał dlaczego nie odpuszcza-Po co mu to wiedzieć? - Nie był nawet pewny tego co chce usłyszeć.Dziewczyna wyraźnie zastanowiła się nad jego słowami.
- Hm..to, że jesteśmy w tej samej drużynie ma na to wpływ chociażby dlatego,że dzięki temu mam szanse na to by lepiej cie poznać. W innym wypadku nie miałabym takiej możliwości. Pytasz mnie dlaczego tak się uparłam na to aby z ciebie zrobić swojego przyjaciela.Odpowiedź jest prosta, choć może ci się nie spodobać. Po prostu stwierdziłam, że tak samo jak w przypadku Naruto nie masz nikogo-przez chwile szukała odpowiedniego słowa- nikogo bliskiego.Dlaczego, więc nie mielibyśmy trzymać się razem?
- Czyli robisz to z litości.
- Co? Nie!Oczywiście, że nie. Kurczę, ty zawsze musisz zrozumieć wszystko na opak. Wiem, że przez jakiś czas nie utrzymywałeś z nikim żadnych bliższych relacji, więc trochę wyszedłeś z wprawy jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie, ale tak jak mówiłam ci już wcześniej. Idzie ci coraz lepiej. Wbrew temu co ci się wydaje.Potrafisz być naprawdę dobrym przyjacielem. Na swój sposób troszczysz się o innych, pomagasz im w potrzebie, ratujesz. Nie jesteś taki najgorszy- zażartowała, aby nieco rozładować atmosferę.
Dziwnie się czuła w towarzystwie takiego „otwartego" Sasuke. Do tej pory nigdy się tak nie zachowywał. Nie miała pojęcia co w niego wstąpiło. Była też pewna tego, że to wyjątkowa sytuacja kiedy wyzdrowieje wszystko wróci do normy.
Hejo, hejo! Co słychać Kochani? Mam nadzieję, że wszystko dobrze :D
W tym rozdziale mogliśmy zobaczyć jak "pięknie" niemal ostatni potomek klanu Uchiha potrafi podziękować za ratunek. Czy też jak zachowuje się, kiedy jest chory. Biedaczysko. Na całe szczęście nasz ulubienica tak go nie zostawi, mimo, że umówmy się. Nie jest łatwym "pacjentem" xd
Dajcie znać czy Wam się podoba. Mam nadzieje, że udało mi się nie zrobić z niego uległego chłopca i mimo wszystko wciąż widać, że to UCHIHA xd
Pozdrawiam
- Lu-chan ;*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro