Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Najlepsze urodziny ever!

Kiedy podchodziła już pod swój dom usłyszała nagle

- Cześć jubilatko- spojrzała w górę i nie wierzyła własnym oczom. Na dachu siedział tak dobrze jej znany czarnowłosy chłopak. To właśnie tej łepetyny brakowało na jej przyjęciu.

- Nie spodziewałem się, że wrócisz tak wcześnie

Kiedy dotarł do niej sens jego słów coś ją tknęło.

- Od jak dawna tam siedzisz?

Nie odpowiedział, zamiast tego zeskoczył z gracją kota stając zaledwie pół metra od niej.

- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin- powiedział, po czym wręczył jej bukiet różowych kwiatów. Dopiero teraz je dostrzegła. Wcześniej będąc zbyt zaaferowana jego nagłym pojawieniem się. Kiedy uświadomiła sobie znaczenie prezentu jej oczy zaszły łzami.

- Piwonie? Nie wierzę, że pamiętałeś.

- Pewnych rzeczy się nie zapomina.

- Nie możesz mnie winić za moje zaskoczenie. Nie sądziłam, że w tamtych czasach słuchałeś czegokolwiek co mówiłam- otarła oczy wolną dłonią.

- Czasami słuchałem. Pod warunkiem, że akurat nie broniłaś tego Ciołka.


Cztery lata temu


Uchiha opierał się o pień drzewa. Siedział na trawie i zasłaniał dłonią oczy, by światło słoneczne go nie oślepiało.

Haruno poprosiła go o wspólny trening. Powiedziała, że chciałaby przećwiczyć z nim wykopy oraz ciosy. W normalnych warunkach pierwszą osobą do której by się zgłosiła. Byłby Lee, lecz on i jego drużyna byli akuratnie na misji. Z braku alternatywy poprosiła jego.

Wyciągnęła go na jakąś łąkę pełną kwiatów. Opowiedziała mu, że w dzieciństwie często tu przychodziła. To było jej miejsce. A jemu natychmiast skojarzyło się to z placem treningowym Uchiha.

Wiedział jak to jest mieć sekretne miejsce. Swój azyl. Był zaskoczony, że zechciała podzielić się tą tajemnicą właśnie z nim.

Od dłuższego czasu mieli niezłe relacje. Przyjaźnili się, a jej obecność przestała go irytować. Nie nazwałby ich jednak najlepszymi przyjaciółmi dzielącymi wszystkie sekrety.

Siedząc w cieniu ogromnego drzewa obserwował ją. W przeciwieństwie do niego stała w pełnym słońcu. Jej różowe włosy lśniły od delikatnych powiewów wiatru. Zielone oczy pełne energii i entuzjazmu obserwowały wszystko dokoła.

Po chwili podbiegła do niego z bukietem różowych kwiatów w ręce. Z szerokim uśmiechem pochyliła się nad nim.

- Sasuke, spójrz! To niesamowite, że kwiaty takie jak piwonie tutaj rosną. Słyszałam, że potrzebują żyznej gleby oraz mnóstwo słońca, aby ładnie kwitnąć. Ano ne Ino zawsze się ze mnie śmiała, że są to kwiaty tak wymagające, iż nie mogłabym ich uprawiać. Kiedyś jej pokaże!- zadeklarowała z płomiennym spojrzeniem pokazującym jasno, że uwielbia wyzwania.

- Jeśli już skończyłaś bawić się w ogrodnika to może już zaczniemy? Nie mam całego dnia- oznajmił chłodno, po czym wstał ze swojego miejsca znużony.


Teraźniejszość


Kiedy odtworzyła tą scenę w swojej głowie rozczuliła się jeszcze bardziej. Nie była pewna czy to z tego powodu, czy też wypitych przez nią promili, ale podeszła do Sasuke i przytuliła go.

- Dziękuje Sasuke, są piękne- wyszeptała wtulając się w jego pierś. Gdy uświadomiła sobie co najlepszego narobiła, chciała jak najszybciej się odsunąć, ale straciła równowagę. Byłaby upadła jak długa, ale refleks chłopaka temu zapobiegł. Złapał jedną ręką jej nadgarstek, natomiast drugą położył na dolnym odcinku jej kręgosłupa przez co przeszły ją przyjemne dreszcze.

Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego jak blisko siebie się znajdują. Gdy podniosła wzrok napotkała te ciemne, zagadkowe oczy. Oddychał przez usta, a jego ciepły oddech łaskotał ją w szyję. Poczuła jak robi się cała czerwona i dziękowała w duchu za nocną porę.

- Przepraszam- wyjąkała niemrawo- chyba za dużo wypiłam.

- Nic się nie stało- oznajmił spokojnie, po czym postawił ją pewnie na ziemi. Nie była pewna czy to zasługa upojenia alkoholowego, lecz wydawało jej się, iż jego dłoń. Ta w dole kręgosłupa zabawiła tam nieco dłużej, niż było to konieczne.

- Może się przejdziemy? Świeże powietrze dobrze ci zrobi- zaproponował, na co ona zamrugała szybko kilka razy nie dowierzając swojemu zmysłowi słuchu- Czy to tylko ja czy Uchiha Sasuke właśnie zaproponował mi spacer? Ehh niech stracę. Idź, dopóki się nie rozmyślił. Wątpię czy to się jeszcze kiedyś powtórzy. Robię wyjątek, bo masz urodziny- wyglądało na to, iż nawet jej alter ego wyraziło na to zgodę.

- Heh faktycznie mogę tego potrzebować- zachichotała pijacko.

Brunet podał jej swoje ramię. Wątpiła, by był to akt dżentelmeństwa z jego strony.Prędzej środek zapobiegawczy, by więcej na niego nie wpadła. Lecz była w tak doskonałym nastroju, że nawet jej to nie przeszkadzało.

Rozmawiali tak swobodnie, iż sama nie mogła w to uwierzyć. Sasuke dużo opowiedział jej o tym czym się zajmował poza treningami, gdy był poza wioską. Pokusił się nawet o zrelacjonowanie jej kilku wydarzeń ze swoją chwilową drużyną.

Z samego tego co mówił zorientowała się, że ta cała Karin na niego leciała, Suigetsu to idiota, ale nieszkodliwy, natomiast mogłaby polubić Jugo. Wydawał się być najbardziej rozgarnięty z całej gromadki.

Była niemal pewna, że chłopak musiał coś wcześniej wypić. W innym wypadku musiałaby go ciągnąć za język, jak zawsze. Ale teraz, wydawał się bardziej na nią otwierać. Niemal mogła zapomnieć o latach jego nieobecności i udawać, że jest to kolejny wspólnie spędzony wieczór.

Zanim się spostrzegli byli już w parku. Zbiegiem okoliczności przechodzili właśnie obok TEJ ławki. Spochmurniała na chwile, lecz w następnym momencie ją olśniło. Wzięła go za rękę i pociągnęła w tamtą stronę.Gdy posłał jej nic nie rozumiejące spojrzenie wyjaśniła.

- Myślę, że zasługujemy na to, by mieć choć jedno miłe wspomnienie związane z tym miejscem, nie sądzisz?

- Ja już jedno mam- wyznał cicho. Przez dłuższą chwile się nie odzywał i wątpiła w to, by planował kontynuować. Była, więc mile zaskoczona, gdy ponowił przerwaną wypowiedź.

- Domyślam się, że tobie ta ławka kojarzy się jedynie z TAMTĄ nocą, ale ty widzisz ją nieco w innym świetle, niż ja.

Nie rozumiała co miał na myśli. Dla niej to była najgorsza noc w jej życiu. Nie widziała ani jednej pozytywnej rzeczy, która się wtedy wydarzyła- Prawdziwy koszmar! Jeśli on zamierza powiedzieć mi, że to tej nocy uwolnił się ode mnie to chyba mu za to przyłożę shannaro!

- Widzisz, to był pierwszy raz kiedy się przed kimś otworzyłem- mówiąc to patrzył jej w oczy, które wyrażały tak wielką szczerość, że mogłaby przypuszczać, iż to spojrzenie kogoś innego. Uchihe w ogóle stać na taką postawę?

- Ty byłaś tą osobą. Po raz pierwszy wyznałem komukolwiek jak tak naprawdę się czułem w związku ze śmiercią mojej rodziny. Przyznałem do samotności, która targała mną przez lata.

- Dlaczego wcześniej nie rozmawialiśmy na ten temat?- spytała delikatnie

- Szczerze? Wtedy sądziłem, że to było nasze ostatnie spotkanie. Czułem, że w pewien sposób jestem ci to winny za wszystko co dla mnie zrobiłaś- wyznał.

- Ale co ja niby takiego zrobiłam?- zapytała nic nie rozumiejąc.

- Byłaś - odparł zwięźle, ale najwyraźniej nie widział potrzeby dodawania niczego więcej.

- Powiedziałem ci wtedy, że zostałaś pierwszą osobą, której zaufałem.

- Pamiętam- wyszeptała. Odtwarzała tą rozmowę miliony razy w swojej głowie. Zastanawiając się czy mogła zrobić lub powiedzieć coś co by go zatrzymało.

- Próbowałaś mnie uratować, ale u was chyba jest to rodzinne- zaśmiał się krótko przypominając sobie o czymś.

- Co masz na myśli?

- Czy twój dziadek przypadkiem nie uratował przed utonięciem zupełnie obcych sobie ludzi?- spytał. A dopiero po uświadomieniu sobie co powiedział. Mało nie uderzył się otwartą dłonią w czoło. To są właśnie skutki uboczne promili. W końcu przed spotkaniem z Sakurą wypił jednego drinka na odwagę...no może z pięć, ale kto by to liczył?

Dziewczyna patrzyła na niego zszokowana, a oczy miała duże i okrągłe jak spodki.

- S..skąd ty o tym wiesz?Nie jest to jedna z historii, którą opowiada się w naszej wiosce jako anegdotę.

- Od twojego ojca- wyznał zmieszany.

- Co?! Kiedy ty miałeś okazję spotkać się z moim tatą? O niczym mi nie wspominał.

- Powiedzmy, że jakiś czas temu- próbował wybrnąć z niezręcznej sytuacji.

- Ale jak? Po co? Dlaczego on w ogóle z tobą rozmawiał?- wyglądała na spanikowaną. Rozbiegane oczy i dłonie co chwile przeczesujące włosy były na to wyraźnym dowodem.

- Kazał mi trzymać się od ciebie z daleka- powiedział pół prawdę. Przecież nie powie jej teraz o tym, iż Kizashi pozostawił mu wybór odnośnie tego czy zechce czy nie zechce być z jego córką. A on sam jeszcze nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie.

- Coooo?! No, normalnie w to nie wierzę! Jak on śmiał?! Jak mógł zrobić coś takiego?!- opanowała się dopiero po chwili- Sasuke, przepraszam cie za jego zachowanie. Nigdy bym nie przypuszczała, że jest zdolny do czegoś podobnego.

On nic nie powiedział.Przyglądał się jedynie jej reakcji. Musiał przyznać, że tak panikując wyglądała dość komicznie.

A ona po kolejnym olśnieniu spytała.

- Chwila, to dlatego przez jakiś czas mnie unikałeś? To przez niego?

- Prędzej z powodu twojego skrzydłowego- powiedział, zanim zdążył się powstrzymać. Na samą myśl o Nobakim irytacja zaczęła w nim rosnąć.

- Masz na myśli Akito?- roześmiała się.

- Nie, mam na myśli twojego sąsiada.

- Wow, Uchiha i sarkazm. Kto by przypuszczał?- nadal się z nim droczyła.

- Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz- powiedział przysuwając do niej głowę.

- Chętnie dowiem się więcej- zdublowała jego gest. Przez co dzieliło ich teraz zaledwie kilka centymetrów.

Jego oczy znowu nic nie wyrażały, ale samo ich palące spojrzenie wystarczyło, by wstrzymała oddech. Jej serce puściło się galopem i znowu czuła tą samą, tak dobrze znaną jej chemię. To dziwne przyciąganie,któremu nie była w stanie się opierać.

Zaschło jej w ustach, więc zwilżyła językiem wargi. Zauważyła, że w tym momencie jego spojrzenie spoczęło na jej ustach, po czym usłyszała jak on przełyka ślinę dla nie poznaki. Sama nie mogła w to uwierzyć,ale najwidoczniej działała na niego! Być może nie z taką mocą jak on na nią, ale zawsze coś! Raz się żyje!

Już zamknęła oczy i pochyliła się w jego stronę kiedy usłyszała.

- Sakura-nee-chan! Wszystkiego najlepszego!

Dziewczynka wyskoczyła,niczym filip z konopi. Dwójka naszych bohaterów odskoczyła od siebie momentalnie, ale Haruno zrobiła to z taką gwałtownością,że z impetem spadła na ziemię. Niech żyje zgrabność!

- Nee-chan!- Ami podbiegła do niej i pomogła starszej wstać- Sakura wiedziała, że ten wieczór byłby zbyt piękny, gdyby nie zrobiła z siebie pośmiewiska.

- Nic ci się nie stało?- spytała z troską

- Nie, nic. Ami co ty właściwie robisz tu o tej godzinie?

- Szukałam cie. Nie mogłam wcześniej złożyć ci życzeń, a czułabym się okropnie gdybym w ogóle tego nie zrobiła- powiedziała z lekką skruchą.

Różowo włosa nie potrafiła długo się na nią gniewać.

- W porządku. Doceniam twoje starania- powiedziała uśmiechając się do małej.

Brunetka natychmiast się rozpromieniła. Wcisnęła swojej przybranej siostrze rączkę natomiast drugą złapała Sasuke za rękę.

Kiedy tak szli we trójkę ktoś z boku mógłby pomyśleć, że wyglądają jak rodzina. Haruno bardzo zaskoczyło to, iż Uchiha jeszcze się nie wymiksował. Ami nie musiała nawet go namawiać na odprowadzenie ich do domu.Zupełnie jak by planował to od początku. Kto wie co tam siedzi w jego głowie?


Gdy dotarli na miejsce Ami zawołała i pomachała im na pożegnanie.

- Dobranoc!- po czym zniknęła w progu domu.

Sakura obróciła się w stronę Sasuke. Jak zwykle nie dawał nic po sobie poznać, więc nie miała pojęcia o czym myślał. Co sądził o nagłym wtargnięciu Ami? Czy gdyby nie mała, naprawdę by ją pocałował? A może znowu widziała rzeczy, których nie ma? Cóż, jednego była pewna. Nawet jeśli jakimś cudem zebrałaby się na odwagę, by zadać mu którekolwiek z tych pytań. Szansa na to, że uzyska odpowiedź była raczej znikoma.

- Dziękuje ci za dzisiejszy wieczór i za piękny prezent- powiedziała siląc się na jak najnormalniejszy ton, po czym stchórzyła. Powiedziała szybkie

- Dobranoc- i zanim zdążyłby zareagować niemal zamknęła mu drzwi przed nosem. 

Pewnie większość ludzi uznałaby jej zachowanie za irracjonalne. Może mieliby rację. Lecz nikt, kto przed chwilą nie był na jej miejscu. Nie jest w stanie zrozumieć co czuła.

Uchiha już zdecydowanie wytrzeźwiał, a jego ponownie chłodna postawa wyraźnie mówiła jej, iż żałował dzisiejszego wieczoru.

Była pewna, że nie mogłaby znieść tego, gdyby jej o tym powiedział. Nie w tej chwili. Kiedy wszystko wydawało się takie piękne, niemal bajkowe. Pragnęła by to trwało nadal, ale wiedziała, że najwyższa pora obudzić się z tego pięknego snu. Wiedziała jednak, że jeśli pozwoliłaby mu ponownie złamać sobie serce, zwłaszcza w tak niemal magiczną noc.Byłaby załamana.

Nie chcąc więc dzisiaj usłyszeć ostrych słów pozbawiających ją wszelkich złudzeń wybrała ucieczkę. Zdecydowanie bardziej wolała, aby oznajmił jej to jutro. Kiedy będzie na to lepiej przygotowana. W nosie na ten moment miała, że prawdopodobnie ma ją za straszną dziwaczkę.Kończąc wieczór w TEN sposób.

Wyszła na górę.Natychmiast znalazła wazon do którego wlała wody. Włożyła do niego kwiaty, po czym postawiła je na biurku. Przez chwile wpatrywała się w nie. Próbując przekonać samą siebie, że to wszystko wydarzyło się naprawdę.

Sasuke był zupełnie inny,niż zazwyczaj. Bardziej otwarty, szczery, rozmowny. Zupełnie jak nie on. Gdyby wiedziała, że alkohol tak dobrze na niego wpływa. To już dawno by go upiła.

Usiadła na łóżku i wróciła wspomnieniami do ich prawie pocałunku. Mogła niemal ponownie zatopić się w spojrzeniu jego ciemnych oczu, poczuć ciepły oddech na policzku i wyobrazić sobie nacisk jego ust na swoich. Nie, żeby już kiedyś tego nie przeżyła, prawda? Dlatego to wcale nie było trudne.

Tej nocy coś ją do niego ciągnęło. Bardziej, niż zazwyczaj. Zupełnie jak by chciała potwierdzić to co jej się wydawało. Potrzebowała odpowiedzi.


Uchiha stał na polu treningowym numer trzy. Wdychał nocne powietrze i spoglądał na gwiazdy, które tej nocy były wyjątkowo wyraźne. Gdzieś tam w polu jego widzenia majaczył księżyc. Jego blask sprawiał, że światła ulicznych latarni były zbędne.

Widziała jego szerokie plecy oraz wyrzeźbioną sylwetkę. Na tle ciemnego lasu. Jego włosy zanikały w ciemności. Wyczuł jej obecność. Mogła to dostrzec w napięciu jego pleców. Nie obrócił się jednak w jej stronę.

- Przestałaś uciekać?- zapytał kpiąco


Hej Misiaki, 

No więc jak widzicie tam to wygląda. Mam nadzieje, że nie zawiodłam Was z tym prezentem. Pewnie większość wyobrażała sobie coś mega wystrzałowego. Tym razem postawiłam na coś skromnego. Coś, co samo w sobie miałoby niewielkie znaczenie, gdyby nie było związane z czymś co było dla Sakury tak istotne. Że Sasuke jeszcze, gdy byli dziećmi ją zauważał, nie ignorował jej tak jak jej się wydawało. Przykładał większą wagę to jej słów, niż nawet jej się śniło. 

Teraz jak widzimy, nadeszła chwila prawdy. Czy Haruno będzie w stanie w końcu wyznać mu swoje uczucia? Czy Uchiha odpowie tym samym? 

Na poznanie odpowiedzi na te i inne pytania, zapraszam do czytania kolejnego rozdziału, który pojawi się jeszcze w tym tygodniu! 

- Uściski i pozdrowionka 

- Lu-chan ^^ 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro