Mój zastępca?
Z dedykacją dla jednej z wierniejszych czytelniczek ;) Mam nadzieje, że rozdział się spodoba.
Kiedy się zbliżał usłyszał czyjś radosny śmiech. Ale nie byle jaki.To był jej śmiech. Niewiele myśląc podszedł jak najbliżej wyciszając swoją chakrę do minimum, po czym ukrył się za krzewami.
To co ujrzał sprawiło, że nogi wrosły mu w ziemię. Całkowicie go zamurowało. Pod drzewem leżała dwójka ludzi. Nie rozpoznawał chłopaka, ale to nie miało znaczenia, gdyż całą uwagę poświęcał teraz różowowłosej istocie śmiejącej się w niebo głosy.
Opierała głowę na kolanach chłopaka, a wyglądała przy tym na tak zrelaksowaną i szczęśliwą, że coś zakuło go w sercu. Miał przemożną ochotę wyskoczyć ze swojej kryjówki i natychmiast ich od siebie oderwać. Krew w jego żyłach wrzała z wściekłości, a on uświadomił sobie, że jeszcze NIGDY nie przeżywał czegoś podobnego. Przypuszczał, że poznał już na własnej skórze smak każdego możliwego cierpienia, ale to był zupełnie nowy poziom tego uczucia.
Mimo, że tak go bolało patrzenia na tą dwójkę to nie był w stanie oderwać od nich wzroku. W jego głowie kołatała jedna myśl. Tak głośna, że nie zdziwiłby się, gdyby słyszała ją cała wioska-To powinienem być JA. JA powinienem sprawić, że będzie szczęśliwa i będzie się tak głośno śmiała. To na MOICH kolanach powinna tak leżeć, w MOJE oczy patrzeć. To JA powinienem oglądać jej uśmiech, bo on powinien być skierowany TYLKO i WYŁĄCZNIE w moją stronę. To JA powinienem gładzić ją po włosach i całować w czoło. To powinienem być JA!
Z wielkim wysiłkiem zostawił flirtujących ze sobą nastolatków, aby odszukać jedyną osobę, która mogła rzucić choć cień światła na tą sytuację.
Bezproblemowo odnalazł mieszkanie Naruto. Nic mu nie było wiadomo o tym, aby się przeprowadzał i liczył na to, że zastanie go w domu.Właściwie to po raz PIERWSZY w życiu chciał go zobaczyć.
Stał już pod drzwiami mieszkania blondyna. Bez jakiegokolwiek skrępowania zapukał głośno do drzwi. Dudnienie niosło się echem po całym piętrze.
- Idę!- usłyszał wrzask nastolatka- pali się czy co?!
Kiedy niebieskooki otworzył drzwi i ujrzał swojego przyjaciela można było na pierwszy rzut oka stwierdzić, że znajdował się w pierwszej fazie szoku. Rozszerzone źrenice, wybałuszone oczy, otwarte usta i ręka wskazująca ciemnowłosego.
- Sasuke!- wrzasnął chłopak nie dowierzając własnym oczom.
- Yo Młotku
- Ale co ty tu robisz? Od kiedy tu jesteś? Dlaczego ja nic o tym nie wiem? Czemu babunia nic mi nie powiedziała?- no i zaczęło się tysiąc pytań na minutę. Czarnowłosy westchnął, przeczesał palcami włosy po czym spytał.
- Mogę wejść?
- Co?- skojarzył dopiero po chwili- no, jasne, że tak- po czym zrobił przyjacielowi miejsce w progu.
Przeszli do pokoju. Uchiha usiadł na kanapie przed stołem, a blondyn na swoim łóżku. Uzumaki uważnie badał spojrzeniem swojego gościa. Sasuke nigdy dużo nie mówił, ale teraz wydawał się jakiś dziwnie nieobecny i milczący jeszcze bardziej, niż zazwyczaj.
- Więc, co cie sprowadza?- ponowił pytanie jasnowłosy.
- Osiągnąłem swój cel. Zabiłem Itachiego, więc postanowiłem wrócić.
- Wiem. Słyszałem o tym co się stało. Nie zrozumieliśmy jednego. Dlaczego zabiłeś też tego całego Danzo?
- Miałem swoje powody- odpowiedział złowieszczym tonem, co dało Naruto jasno do zrozumienia, by nie kontynuować tematu.
- Kiedy wróciłeś?
- Dzisiaj.
- Na jak długo zostaniesz?
- Nie wiem.
- Widziałeś się już z Sakurą-chan?- zaświergotał chłopak, a jego oczy rozbłysły- jestem pewien, że bardzo się ucieszy, kiedy się dowie, że wróciłeś.
- Nie byłbym tego taki pewien- odpowiedział, a w jego głosie pobrzmiewała nutka rozczarowania.
- O czym ty pleciesz Sasuke? Oczywiście, że będzie szczęśliwa.
- Już się z nią widziałem. Kiedy byłem w gabinecie Hokage weszła na chwile dać Piątej jakieś dokumenty. Nie odezwała się do mnie słowem.
- A jesteś pewny, że cie widziała?- zapytał. A tym pytaniem zasłużył na patrzenie na niego jak na rasowego idiotę ze strony Uchihy.
- Tak, bo widzisz. Sakura-chan się trochę zmieniła- podrapał się niezręcznie do głowie.
- Trochę?- prychnął starszy
- No, ona sama nie tak bardzo, ale jej stosunek do ciebie uległ zmianie.
- Zauważyłem- skwitował.
- Nie przejmuj się tym Sasuke. Jestem pewny, że za jakiś czas jej przejdzie- brunet analizował słowa kolegi starając się wyczuć jaka ilość szczerości jest słyszana w jego głosie.
- Skoro tak mówisz.
- Pewnie zwyczajnie była zmęczona. Haruje jak wół non stop bez chwili odpoczynku, ale dziś miała się spotkać z Akito, więc z pewnością humor jej się poprawi- powiedział Uzumaki, a ciało bruneta stężało na dźwięk jego słów.
- Co to za jeden?- spytał niby od niechcenia
- Kto?
- Ten cały Akito- czarnowłosy zaczynał powoli tracić cierpliwość z powodu głupoty rozmówcy.
- Aaa...jego masz na myśli. Cóż, krótko mówiąc Akito to twój zastępca- odpowiedział machinalnie - lepiej, bym tego nie ujął-pomyślał czarnooki.
- W jakim sensie?
- Hm....jakiś czas temu dołączył do drużyny siódmej po tym jak okazało się, że Sai ma inne obowiązki. Ja tam nie narzekam- założył ręce za głowę- jest w porządku. Dobrze walczy, ma przydatne techniki, a poza tym, ani ja ani Sakura-chan nie mamy problemu, by się z nim dogadać- odpowiedział uśmiechnięty.
- Właściwie jak tak teraz o tym myślę, to jesteście całkiem podobni- zamyślił się blondyn.
- Nie dostrzegam podobieństwa- oznajmił oschle Uchiha
- To znaczy, że już widziałeś Akito?
- Tak jakby- powiedział chłodno, a jego ciało znów się napięło na tamto wspomnienie, co nie umknęło uwadze Uzumakiego.
- Co się dzieje Sasuke?
- Nic.
- Słuchaj, jeśli się obawiasz tego, że Akito cie zastąpi to bez obaw. Zawsze będziesz naszym przyjacielem- powiedział blondyn z szerokim uśmiechem- jestem pewien, że Sakura-chan się ze mną zgodzi.
- Nie byłbym tego taki pewien- wymsknęło mu się
- Co masz przez to na myśli?- spytał chłopak nic nie rozumiejąc z zachowania przyjaciela.
- Sakura wydaje się nieźle dogadywać z tym kolesiem- silił się na obojętny ton. Uzumaki zamyślił się na chwile patrząc w sufit.
- Tak, chyba masz rację. Akito sprawia, że Sakura-chan częściej się uśmiecha. Kiedy usłyszeliśmy o śmierci Danzo z twoich rąk to był dla nas nie mały szok. Sakura-chan przeżywała to bardziej, niż pozostali. Przez długi czas chodziła przygnębiona i smutna, ale kiedy pojawił się Akito. Ona znów odzyskała radość z życia. Dla mnie najważniejsze jest to, że ją uszczęśliwia- gdy skończył mówić spojrzał na Uchihę, który przewiercał go wzrokiem na wylot. Blondyn dopiero teraz zrozumiał zachowanie przyjaciela i mimo że miał przemożną ochotę zgrywać się z niego wołając- Sasuke jest zazdrosny- to jednak udało mu się zachować powagę.
- A więc to cie gryzie- oznajmił patrząc prosto w ciemne oczy chłopaka. Sasuke nie zaprzeczył jak i nie potwierdził. Z tym, że tej drugiej rzeczy nie musiał robić. Wymowna cisza mówiła wszystko.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć. Spotykają się ze sobą stosunkowo od niedawna, ale nawet ja nie jestem pewien na ile jest to poważne. Wiesz, zawsze możesz o nią zawalczyć, jeśli ci zależy. Wydaję mi się, że na obecną chwilę i tak masz większe szanse, bo wątpię, by Sakura-chan już tak kompletnie o tobie zapomniała. Nie wydaje mi się też, żeby już zdążyła obdarzyć Akito, tym samym uczuciem, którym kiedyś darzyła ciebie. Zrobisz jak zechcesz, ale pamiętaj o jednym- Uzumaki przybrał poważny ton głosu- nie pozwolę ci ponownie zranić Sakury-chan. Już wystarczająco przez ciebie wycierpiała, więc jeśli nie jesteś pewien swoich uczuć, albo co gorsze jedynie szukasz kogoś z kim mógłbyś odbudować swój klan to dobrze ci radzę. Trzymaj się od niej z daleka- powiedział ku przestrodze.
Sasuke przyglądał się blondynowi uważnie. Wiedział, że tamten nie żartował. Widział to po sposobie w taki na niego patrzył oraz po tonie jego głosu. Naruto rzadko kiedy bywa poważny. To wręcz niespotykany widok, ale Uchiha nie miał najmniejszych wątpliwości,że Uzumaki nie żartował. Brunet nic więcej nie powiedział.Starając się przetrawić słowa kolegi, by odnaleźć odpowiedź.
Następnego dnia cała piątka została wezwana do gabinetu Piątej. Tsunade ogłosiła, że ma im wszystkim coś bardzo ważnego do powiedzenia.Pierwsi zjawili się Uchiha z Uzumakim. Potem przyszła Haruno. Od chwili jej wejścia do pomieszczenia brunet nie odrywał od niej wzroku. Chciał by ta choć na chwile na niego spojrzała. Ale tak jak się spodziewał przywitała się z uśmiechem jedynie ze swoją mistrzynią i Uzumakim. Ignorując jego obecność.
- Mistrzyni, mam nadzieje, że Koharu przekazała ci raport z wczorajszej zmiany.
- Otrzymałam go wczoraj wieczorem. Dobra robota Sakura. Byłam dziś u pacjenta na którym przeprowadzałaś wczoraj operację. Tym od trucizny. Jest w świetnej formie. Możemy już dziś wręczyć mu wypis.
- Tak też planowałam zrobić. Jeśli chodzi o pacjentkę z oparzeniami. Powinna zostać na obserwacji jeszcze przez tydzień czasu. Jej rany ładnie się goją, ale chciałabym się upewnić czy regeneracja skóry przebiega właściwie.
- Dobrze. Dziś planuje przydzielić wam misję w której i ty weźmiesz udział Sakura. O szczegółach porozmawiamy, gdy przyjdą pozostali. Twoimi pacjentami na czas misji zajmie się Shizune.
- W porządku. Przekaże jedynie Shizune pewne zalecenia, zwłaszcza, gdy chodzi o małego Akiego. Obiecałam jego rodzicom, że będę zajmować się jego leczeniem od początku do końca.
- Oczywiście. Przekaż jej wszystko co konieczne.
- Sakura-chan gdzie jest Akito? Czemu jeszcze go nie ma?- spytał blondyn.
- Nie mam pojęcia. Położył się wczoraj późno, więc może zaspał. W każdym razie jestem pewna, że za chwile się zjawi.
Jak na zawołanie drzwi otwarły się, a szatyn bez czekania na zaproszenie wszedł do środka.
- Yo- przywitał się.
- Akito czemu się spóźniłeś?! Wiesz ile już na ciebie czekamy?!- wrzeszczał Uzumaki
- O, Naruto. Nie wierzę, że jesteś tu przede mną. Bo ta sytuacja ma miejsce po raz ...pierwszy?- zapytał prowokując chłopaka- nie, Sakura?- przeniósł swoje stalowe tęczówki na dziewczynę.
- Haha chyba masz rację- przytaknęła.
- Ej! Sakura-chan czemu ty zawsze trzymasz jego stronę?!- spytał Naruto z wyrzutem.
- Zwycięskiej strony się nie zmienia pacanie- odpowiedział drażniąc go jeszcze bardziej.
- Akito!- wydarł się na całe gardło, lecz po chwili coś sobie uświadomił, więc się opanował.
- Właśnie. Wy dwaj chyba się jeszcze nie znacie- zwrócił się do przyjaciół. Dwaj chłopcy spojrzeli na siebie, po czym widocznie oceniali siebie nawzajem. Brunetowi od razu nie spodobał się ten szatyn. Ze złością musiał przyznać, że faktycznie łączy ich pewne podobieństwo. Kiedyś to on obrażał Naruto i to po jego stronie stała Haruno. Szarooki podszedł pierwszy i wyciągnął rękę do nieznajomego.
- Nobaki Akito- przedstawił się
- Uchiha Sasuke- ściskając rękę chłopaka mocniej, niż powinien przeszywał go wzrokiem na wskroś dając mu jasno do zrozumienia, że jego obecność nie jest mu na rękę.
Pierwsze spotkanie Uchihy z jego potencjalnym rywalem. Jak przebiegnie? Co to za misja o której wspominała Piąta? Czy Sasuke będzie potrafił dogadać się ze swoimi przyjaciółmi z drużyny? Zwłaszcza jednym z nich?
Witajcie Kochani!
Jak już wspominałam. Dopiero teraz zaczyna się prawdziwa akcja. Jeśli, więc jesteś tu, aby przeczytać wątek romantyczny to proszę o uzbrojenie się w jeszcze odrobinkę cierpliwości, ponieważ kiedy puszczę wodzę mojej wybujałej wyobraźni. Nikt mnie nie powstrzyma XD
Na dzisiaj to wszystko, więc kłaniam się nisko i do zobaczyska ;P
- Lu-chan :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro