Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Miejsce tylko dla jednego

Uchiha przyglądał się jak dziewczynka zbliża się do nich. Przysiadła pomiędzy nimi,wcześniej zaścielając pień drzewa kocem aby się nie ubrudzić,ani nie zaziębić.

- Gdzie jest tatuś?- zapytała, ale nie zwróciła się do konkretnej osoby

- Poszedł na polowanie- od niechcenia odpowiedział Sasuke

- No tak, tatuś nie mógł przepuścić takiej okazji. Będąc w lesie.

- Zapewne- tym razem oznajmił Akito

- Swoją drogą. Ciekawe z was połączenie. Obaj należycie do wymarłych już klanów. Podobno jesteście całkiem silni, a do tego nie straszycie wyglądem. Właściwie to moglibyście być braćmi-  Obaj prychnęli na to stwierdzenie, ale dziewczyna nie zrozumiała tej reakcji, więc postanowiła ją zignorować.

- Wiecie, już od jakiegoś czasu myślę o zatrudnieniu prywatnego ochroniarza. Który byłby gotowy poświęcić własne życie w mojej obronie. Z czasem zakochałby się we mnie i byłby gotów zrobić dla mnie wszystko- rozmarzyła się.

- W takim razie Nobaki za pewne świetnie nada się do tej roli.

- Serio? A ja sądzę, że Uchiha znacznie lepiej się sprawdzi. W końcu samo jego nazwisko sieje strach i spustoszenie w sercach tych, którzy o nim słyszeli. Mając takiego ochroniarza nikt nawet nie odważy się do ciebie zbliżyć.

- Być może, z tym, że ja z zasady nie troszczę się o nikogo poza sobą.

- Zawsze możesz zmienić swoje nastawienie- stwierdził Akito

- Zanim do tego dojdzie mogłoby jej się coś stać. Jesteś bezpieczniejszą opcją.

- Może masz rację. W końcu ty masz zwyczaj porzucania tych, którzy na ciebie liczą.

- Za to ty zajmowania czyjegoś miejsca- warknął czarnooki

- Ile czasu musi minął, zanim uświadomisz sobie, że to już NIE jest twoje miejsce?

- Yhm...jeszcze się przekonamy- zacisnął mocniej szczęki.

- No już już nie ma o co się kłócić. Zawsze mogę wziąć was obu.

- Miejsce jest tylko dla jednego z nas- powiedział Nobaki wymieniając z czarnowłosym porozumiewawcze spojrzenie.

- W tym jednym się zgadzamy- powiedział Uchiha mierząc rywala wzrokiem.


W tym momencie dziewczyna zaczęła strasznie kaszleć. Upadła na ziemie i z trudem łapała powietrzne. Dwóch naszych dżentelmenów natychmiast rzuciło się w jej stronę.

- Biegnij po Sakurę- zakomenderował Uchiha, a Nobaki nie miał jak nie wykonać polecenia.

Obserwował jak różowo włosa przykucnęła obok chorej. Z wręcz matczyną troską odgarniała dziewczynce włosy z twarzy, cały czas uspokajająco głodząc ją po plecach. Użyła swojej chakry, aby złagodzić spazmy jakie wstrząsały kaszlącą.

Nie trzeba było być Einstainem, aby się domyślić, że dziewczynce nie spasowała jej nowa lekarka. Jednak teraz kurczowo chwyciła się ramion zielonookiej, jak gdyby intuicyjnie wiedziała, że w tej sytuacji może liczyć jedynie na nią. Patrzyła na nią błagalnie, a jej spojrzenie wyraźnie mówiło- „proszę spraw, by to się skończyło". Haruno zareagowała natychmiast.

- Akito zanieś ją do namiotu. Od razu rozpocznę leczenie.

Chłopak wziął dziewczynę na ręce i położył na łóżku. Sakura skumulowała chakrę z obu dłoniach, po czym przyłożyła je do klatki piersiowej dziewczynki.Wcześniej udzieliła jej jedynie pierwszej pomocy, udrożniła drogi oddechowe. Jednak problem znajdował się niżej, w oskrzelach.


Już wcześniej przygotowała sobie wszystkie potrzebne rzeczy. Miska z naparem ziołowym oraz miska ze zwykłą wodą stały na szafce nocnej nieopodal łóżka.Metoda leczenia, którą miała zamiar zastosować była bardzo podobna do pozbywania się trucizny, tak jak kiedyś pomogła Kankuro. Jednak było to o wiele trudniejsze zadanie.

Po pierwsze. Pęcherzyki,które będzie wtłaczać do ciała chorej nie będą przypominać wielkością piłki, prędzej koralik. Śluz, który jest nagromadzony w oskrzelach chorej, głównie zajmuje oskrzeliki.Pęcherzyk musi być na tyle mały, aby dotrzeć do oskrzelików,oczyszczając je w ten sposób. Na dodatek musi przejść całą drogę w „drzewie oddechowym", aby móc zebrać wydzielinę,która ma konsystencję koloidalną, a nie płynną jak w przypadku trucizny.

Po drugie. Dziewczyna nie byłaby w stanie tego dokonać bez genialnej znajomości anatomii.Pęcherzyki, które będzie wtaczać muszą iść taką drogą, aby jak najmniej razy dotykać ścian oskrzeli, aby dodatkowo nie podrażniać chorej. Jeśli będzie nieostrożna to dziewczyna zacznie kaszleć. A wydzielina zacznie się przemieszczać. W ten sposób Sakura wróciłaby praktycznie do punktu wyjścia. Zwłaszcza w początkowym etapie leczenia.

- Lili, połóż się w wygodnej dla ciebie pozycji na plecach. Podczas trwania zabiegu poproszę cię o to żebyś się nie ruszała. To co mam zamiar zrobić wymaga ogromnej precyzji, dlatego, gdy tylko będzie ci niewygodnie i będziesz chciała zmienić pozycję od razu mnie o tym poinformuj, dobrze?- Rudowłosa dziewczyna kiwnęła głową na znak, że zrozumiała.

- Nic nie mów. Staraj się oddychać miarowo, jak najbardziej naturalnie. Przed rozpoczęciem poproszę cię o wypicie naparu ziołowego, który zmniejszy odruch kaszlu oraz ułatwi ci oddychanie. Wypij go małymi łyczkami, aby stopniowo rozprowadził się do twoim organizmie- mówiąc to podała jej parująca ciecz. Pacjentka wolno wypiła napar i oddała naczynie Haruno.

- Zabieg wykonam w kilku etapach, aby za bardzo cie nie męczyć. Po wykonaniu pierwszego poproszę cię o wypicie czegoś w rodzaju antybiotyku. Dzięki czemu to co zalega w twoich oskrzelach nie będzie gęstniało, wręcz przeciwnie stanie się rzadsze, dzięki czemu będzie nam łatwiej się tego pozbyć. Wiem, że to może brzmieć dla ciebie trochę strasznie, ale po zakończeniu otrzymasz ode mnie leki, które zneutralizują twoje nocne ataki kaszlu do minimum. A różnicę w oddychaniu dostrzeżesz od razu. Myślę, że takie poświęcenie jest warte rezultatu. Jak sądzisz?

- Naprawdę sprawisz, że będę mogła spokojnie przestać noc bez ciągłego wybudzania się?- spytała z nadzieją.

- Taki mam plan- odpowiedziała Sakura, po czym puściła do niej oczko. Dziewczynka uśmiechnęła się na ten gest. Położyła się wygodnie na łóżku i potwierdziła, że jest gotowa.

- Pierwszy etap będzie trwał około trzydziestu minut. Gotowa?- gdy pacjentka kiwnęła głową różowo włosa wzięła się do pracy.

Wyciągnęła z miski z naparem ziołowym pęcherzyk kilkucentymetrowy. Podniosła nad klatkę piersiową rudowłosej, po czym wolno wtłoczyła do organizmu.Wykonywała minimalne gesty dłonią. Głównie pracowała palcami.Trwało to kilka minut. Po tym czasie wyciągnęła już nieprzezroczysty, lecz żółtawy pęcherzyk, po czym wrzuciła go do miski z wodą. Dziewczynka obserwowała to z zaciekawieniem wypisanym na twarzy. Haruno nie wiedziała jednak, że jest obserwowana przez jeszcze jedną osobę.


Sasuke stał w progu namiotu i przyglądał się jej poczynaniom. Nie mógł się nadziwić zachowaniu dziewczyny. Wiedział, że Haruno, podobnie jak wszyscy nie lubiła tego rozpuszczonego dzieciaka. Pomimo tego była dla niej miła. Bił od niej profesjonalizm. Cierpliwie oraz zrozumiale opowiedziała swojej małej pacjentce co dokładnie zamierza zrobić.Co sprawiło, że Lili rozluźniła się nieco. Wyglądało na to, że jej obawy także zniknęły.

Nie raz słyszał pogłoski o tym, że była ulubioną lekarką w szpitalu. Już zwłaszcza przez dzieci. Jej z natury ciepła aura sprawiała, że każdy w jej towarzystwie się uspokajał. Jej głos, postawa, gesty. Nawet na niego działały kojąco.

Szczerze podziwiał teraz nie tylko jej nastawienie, ale także i niezwykłe umiejętności.Precyzja oraz skupienie z jakim wykonywała zabieg był niesamowity.Wiedział, że od dziecka bardzo dobrze kontrolowała chakrę, ale to co robiła teraz. To był kompletnie inny poziom. Niechętnie stwierdził, iż nawet po latach ciężkich treningów nigdy nie byłby do tego zdolny. Był pod wrażeniem tego jakie postępy zrobiła podczas jego nieobecności. 


Pierwszy etap zajął jej około pół godziny, tak jak przewidywała. W tym czasie wykonała dziesięć serii. Oznaczało to, że za pomocą dziesięciu pęcherzyków usunęła wydzielinę. Wciąż nie pozbyła się nawet połowy, ale była na dobrej drodze. Była zadowolona z rezultatów,ponieważ metoda najwyraźniej działała. Już teraz mogła usłyszeć, że jej pacjentka ma mniej świszczący oddech, niż jeszcze chwilę temu.

- Jak się czujesz? Wszystko w porządku?- spytała z troską w głosie przyglądając się jej uważnie.

- Jakoś tak łatwiej mi się oddycha- odpowiedziała

- Cieszę się, że to słyszę- powiedziała różowo włosa z uśmiechem na ustach po czym podała jej już wcześniej przygotowaną substancję- proszę, teraz to wypij.

- Znowu mam pić wolno?

- Nie musisz. To jest antybiotyk. Niestety już nie jest tak smaczny jak poprzedni lek, więc im szybciej go wypijesz tym lepiej- Nastolatka zrobiła pierwszy łyk po czym skrzywiła się.

- Blee...to jest okropne.

- Wiem, ale za to skuteczne.

- Jeśli tego nie wypije to twoje leczenie nie zadziała?

- Zadziała, lecz efekt nie będzie się tak długo utrzymywał jak w przypadku, gdy to wypijesz- bez zbędnego zadawania pytań przychyliła kubek i krzywiąc się przy tym okropnie wypiła zawartość.  

- Czy będę musiała to pić regularnie?

- Nie, przepiszę ci inne leki oraz suplementy. Teraz połóż się, odpocznij. Spróbuj zasnąć. Będziemy kontynuować leczenie, kiedy ataki kaszlu się wzmogą. Dzięki zażyciu antybiotyku to co zalega w twoich oskrzelach jest teraz rzadsze, dlatego łatwiej ci to będzie odkrztusić.

Dziewczyna położyła się do łóżka, a Sakura zaraz poszła za jej przykładem.


To była pracowita noc dla Haruno. Jednak satysfakcja z efektów leczenie rekompensowała jej nieprzespaną noc oraz nużące ją teraz zmęczenie. 

Z racji tego, że prawie w ogóle się nie kładła, była ona pierwszą osobą, która z samego rana opuściła namiot. Wykąpała się w rzece nieopodal, po czym przygotowała śniadanie dla wszystkich, równocześnie zjadając własną porcję.

Zapowiadała się piękna pogoda, więc postanowiła udać się na mały spacer w głąb lasu,aby nieco potrenować, zanim reszta się obudzi.

Do wyleczenia swojej małej pacjentki była zmuszona użyć części swoich długo gromadzonych zapasów chakry pochodzących z pieczęci Byakugo no In. Powód był prosty. Ten rodzaj chakry jest znacznie silniejszy, ponieważ konsystencja energii życiowej jest gęstsza, bardziej skondensowana od jej naturalnej, z której korzysta na co dzień. Dzieje się tak,gdyż do swojego mentalnie utworzonego „pojemniczka" wtłacza bardzo dużą ilość chakry. Jest ona mocniej upakowana.

Teraz usiadła na ziemi w siadzie skrzyżnym, po czym wzięła kilka głębszych oddechów.Dłonie położyła luźno na swoich kolanach, po czym zamknęła oczy, koncentrując się na odzyskaniu swoich zapasów. Nie była pewna tego jak długo tak siedziała, ale coraz wyżej pojawiające się na horyzoncie słońce. Świadczyło o tym, iż robi się coraz później. Ostatnią rzeczą jakiej sobie życzyła to zmusić swoich towarzyszy do czekania na nią.


Gdy dotarła z powrotem do obozu wszyscy byli już pojedzeni, a prowizoryczne schronienia na noc zostały już starannie złożone. Praktycznie wszyscy byli gotowi do dalszej wędrówki.

- Sakura-chan czy twoje zebranie z królikami i wiewiórkami w końcu się skończyło?- zagadnął sarkastycznie Uzumaki uśmiechając się od ucha do ucha.

- Owszem, zebranie przebiegło pomyślnie, a twoi mali leśni przyjaciele prosili, abym przekazała ci pozdrowienia- zripostowała natychmiast.

Po chwili podszedł do niej Akito podając jej plecak, za co podziękowała mu niewyraźnym,delikatnym uśmiechem. Po czym ziewnęła przeciągle.

- Wyglądasz na zmęczoną- stwierdził chłopak z nutą zatroskania w głosie.

- Nie martw się, nic mi się będzie. Najważniejsze, że zabieg się udał, a Lili...


W tej sekundzie ktoś niewiarygodnie szybko podbiegł do różowo włosej przyciskając się do niej mocno. Cienkie ramionka oplotły jej talię z większą siłą,niż ktoś by podejrzewał. Haruno stała przez chwilę zdezorientowana, po czym odwzajemniła uścisk, kładąc ręce na plecach owej „przylepy".

Lili uniosła głowę, po czym spojrzała na swoją wybawicielkę lśniącym spojrzenie miodowych oczu.

- Dziękuje- wyszeptała, po czym ponownie wtuliła się w zielonooką.

Była o jakieś dwie głowy niższa, dlatego też z oddali ktoś mógłby nawet wziąć je za matkę i córkę. Pomimo braku najmniejszego podobieństwa. W końcu dziewczynka mogła bardziej wdać się w tatę, nie?

Wszyscy jak jeden mąż przystanęli i przyglądali się tej wzruszającej scenie. Kto by poprzedniego dnia pomyślał, że ta rozkapryszona dziedziczka może okazać się taka urocza?

- Lili- ciszę przeciąg niski, władczy baryton.

Dziewczyna uwolniła Haruno, po czym w podskokach podbiegła tym razem uraczyła ojca mocnym uściskiem. Wpadła w ramiona rodzica, a ten zaskoczony jej zachowaniem przez chwilę stał i jedynie na nią patrzył. Dopiero po kilku sekundach względnego szoku przycisnął ciało córki do siebie.

- Co się stało?- zapytał wciąż nieco skonfundowany.

- Tatusiu, tatusiu ja spałam CAŁĄ noc!- naraz wszyscy usłyszeli radosny pisk dziewczynki. Oderwała się od niego i z szerokim uśmiechem na ustach zaczęła podskakiwać. Wyglądając przy tym na jeszcze młodszą, niż by wskazywał na to jej wiek. Mężczyzna chyba jeszcze do końca nie doszedł do siebie.

- Naprawdę się udało?- spytał zerkając z powątpiewaniem na lekarkę córki.

- Tak!- zawołała pacjentka.

Uradowany rodzic wziął ją w ramiona i podniósł do góry, jak by ważyła tyle co nic. Oboje zaczęli tańczyć frywolnie po łące sprawiając, iż szczęki obserwujących ich teraz z niedowierzaniem gapiów na kilka długich sekund spotkały się z ziemią.

Poważny władca i rozkapryszona dziedziczka tańczyli coś co bardziej przypominało„taniec przywołujący deszcz", jednak nikt tego nie skomentował.Kto by się spodziewał takiego zachowania po tej dwójce? Sądząc po minach ich ochroniarzy, którzy znają ich znacznie dłużej od naszych bohaterów-chyba nikt.

Kiedy nagły wybuch entuzjazmu się skończył. Lord odstawił wciąż szczerzącą się do niego córkę. Po czym odchrząknął głośno i zakomenderował

- Wyruszamy w dalszą podróż- nie czekając na wypowiedź kogokolwiek wsiadł z powrotem do swojej karocy. Gestem przywołał do siebie pierworodną.

Rudowłose stworzenie miało jednak nieco inne plany. Szybkim krokiem podeszła do różowo włosej po czym złapała ją za rękę i pociągnęła w swoją stronę. 

- Ty jedziesz z nami- zadecydowała podążając ze swoją nowo upolowaną „ofiarą" w stronę powozu.



Kto by przypuszczał, że z Lili takie urocze stworzenie? Czy teraz udało jej się zdobyć choćby część Waszej sympatii? ;) 

Nasi bohaterowie wyruszyli w dalszą podróż. Co ich czeka po drodze? Jaką decyzję podejmie Lord? Odpowiedz na te pytania znajdziecie w następnym rozdziale XD


Cześć Kochani!

Wiem, że trochę mało SasuSaku w tym rozdziale. Wybaczcie, ale muszę Was jeszcze trochę potrzymać w napięciu ;) Tym bardziej, że zależy mi na tym, aby ich relacja rozwijała się naturalnie. 

Sesja zbliża mi się ogromnymi krokami i oczywiście będę mieć mniej czasu na pisanie. Dlatego już teraz z góry Was przepraszam, jeśli zdarzą się małe obsuwy w dodawaniu rozdziałów. Rzecz jasna rozdziały nadal mam zamiar dodawać w miarę regularnie. Nie mogłabym Was przecież zostawić w niepewności na około dwa miesiące, prawda? ;) 

Za oknem NARESZCIE wyszło słoneczko, więc oprócz tego życzę Wam przepięknej opalenizny ;) albo chociaż podkładu przed latem xd

Pozdrawiam 

- Lu-chan :* 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro