Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kto bogatemu zabroni?

Z podziękowaniami za cierpliwe czekanie dedykacja leci do 

Miłej lektury!


- Nobaki Akito- przedstawił się

- Uchiha Sasuke- ściskając rękę chłopaka mocniej, niż powinien przeszywał go wzrokiem na wskroś dając mu jasno do zrozumienia, że jego obecność nie jest mu na rękę.

Ich jakże miłe zapoznanie przerwał pojawiający się Hatake- jednak pewne rzeczy się nie zmieniają- skwitował brunet w myślach. Co przyjął niemal z ulgą. Tym razem nikt na niego nie naskakiwał za jego spóźnienie. Widocznie wszyscy zdążyli już do tego przywyknąć. Od razu przeszli do tematu. Głos zabrała kobieta na najwyższym stanowisku.

- Od dzisiaj cała wasza grupa będzie nosić miano drużyny siódmej. Czasami jedynie kapitan będzie się zmieniał i zamiast Kakashiego będziecie pracować z Yamato- spojrzała po kolei po twarzach obecnych, chcąc wyczytać z nich reakcje na tą wiadomość. Nie widziała sprzeciwu, więc kontynuowała.

- Biorąc pod uwagę skład drużyny nie ukrywam, że będę wam przydzielać trudniejsze misję, niż dotychczas. Dla waszego zespołu przewiduje misje rangi A, B jak i S, gdy będzie taka potrzeba.

- Żegnajcie misje rangi C i D!- wykrzyknął uradowany Uzumaki. Jednak pozostali zignorowali jego wybuch entuzjazmu.

- Jestem pewna, że jesteście świadomi tego z czym się to wiąże. Na każdej z nich będziecie ryzykowali swoim życiem jak i zdrowiem.

- To dla nas nic nowego Babuni Tsunade- założył ręce za głowę jak to miał w zwyczaju i wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- Zdaje sobie sprawę, że jak na tak młodych ludzi posiadanie spore doświadczenie. Pod tym względem przewyższacie większość swoich rówieśników. Stąd też moja decyzja.

- A więc zostaliśmy drużyną do zadań specjalnych dattebayo!

- Można tak powiedzieć- odpowiedziała Piąta z uśmiechem i czymś jeszcze. Jak by poczuciem dumy? Tak to przynajmniej wyglądało z perspektywy Sasuke.

- Drużyno siódma! Wezwałam was dziś tutaj nie tylko dlatego, by was o tym poinformować. Przydzielam wam waszą pierwszą wspólną misję. Będzie ona polegała na ochronie Lorda Feudalnego Kraju Ognia wraz z jego córką. Będzie ona wymagała stałej opieki medycznej stąd też bardzo zależy mi na tym, aby Sakura w niej uczestniczyła. Dziewczyna cierpi na przewlekłą astmę, tak więc bez opieki medycznej nie jest w stanie normalnie funkcjonować. Będziecie im towarzyszyć podczas ich podróży do Kraju Wody i z powrotem. Czas trwania misji to 3-4 dni. Wyruszacie jutro rano. Jakieś pytania?

- Tak. Mistrzyni powiedziałaś, że pacjentka cierpi na przewlekłą astmę. Czy rodzaj tej choroby jest znany? W zależności od tego czy jest to astma oskrzelowa, czy sercowa będę potrzebowała innych leków oraz technik. Chciałabym przygotować się do tego zadania jak najlepiej mogę. Wszystkie informacje będą przydatne- Tsunade przez dłuższą chwile patrzyła na Haruno rozmyślając nad czymś.

- Wiem co ci chodzi po głowie- odezwała się- chcesz się dowiedzieć czy technika nad którą pracowałaś ostatnio może okazać się przydatna. Tak więc, pacjentka ma czternaście lat. Cierpi na astmę sercową od urodzenia. Jej leczenie prowadzą najlepsi specjaliści w Kraju, jednak po wielu latach uodporniła się na większość leków. Tak jak u większości pacjentów jej objawy uaktywniają się oraz nasilają w nocy. Myślę, że technika nad, którą ostatnio pracowałaś może okazać się bardzo przydatna. Z tym, że do tej pory stosowałaś ją jedynie na młodszych pacjentach, zgadza się?

- To prawda. Do tej pory leczyłam w ten sposób jedynie małe dzieci, lecz metoda ta ma niemal stu procentową skuteczność. Ciężko jest mi powiedzieć na ten moment czy u nastolatków i dorosłych będzie działać równie dobrze. Wciąż prowadzę badania na ten temat. Mogłabym co prawda zwiększyć dawkę, jednak obawiam się niosącego za tym ryzyka.

- Wierzę w ciebie- powiedziała Piąta, a rozpierała ją duma, tak wielka, że nie dało się tego nie zauważyć. Dziewczyna podchwyciwszy spojrzenie swojej mistrzyni zrobiła poważną minę, a jej zacięty wyraz twarzy sugerował, iż za nic nie chce jej zawieść.

- Liczę na was wszystkich- oznajmiła stanowczym głosem.

- Nie zawiedziemy cie Babuniu!


Wszyscy wyszli z gabinetu Piątej i udali się na dół. Tam zatrzymali się i spojrzeli na kapitana drużyny.

Spotykamy się jutro przy bramie o godzinie siódmej. Weźcie tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Czeka nas długa droga, więc nie zabierajcie zbędnych przedmiotów- tu spojrzał na blondyna- jedynie broń, suchy prowiant oraz śpiwory. Nie spóźnijcie się!

I kto to mówi?!- naskoczyli na niego pozostali.

- Ale żeście się wyszczekani zrobili- oznajmił z udawanym oburzeniem, po czym zniknął w kłębach dymu.

- A więc wysłał do Hokage swojego klona. Oryginał pewnie gdzieś czyta tę swoją sprośną książkę- znowu wszyscy zawtórowali blondynowi.

- Dobra chłopcy, ja wracam do szpitala. Do zobaczenia jutro- już się obracała machając do nich, gdy usłyszała.

- Sakura-chan jest już późno. Jutro nie będziesz mogła wstać.

- Martw się lepiej o siebie Naruto. Ja przywykłam już do spania po pięć godzin na dobę-zastanowiła się na głos- właściwie to czasem nawet mniej. W każdym razie mam jeszcze papiery, którymi muszę się zająć. Po za tym muszę porozmawiać z Shizune i pozostałymi lekarzami, aby właściwie przekazać moich pacjentów w ich ręce.

- Ty to masz dopiero odpowiedzialne zajęcie Sakura-chan. Ja bym tak nie potrafił.

- Czy ja się przesłyszałam? Mówi to osoba, która pewnego dnia planuje zostać Hokage? Dopiero wtedy dowiesz się co znaczy odpowiedzialność za wszystkich mieszkańców.

- Skoro tak boisz się odpowiedzialności na innych to może zmienisz plany na przyszłość Pacanie- dogryzał mu Nobaki

- Akito!- darł się blondyn, lecz tamten kompletnie nie zwracał na to uwagi. Podszedł do Sakury.

- Odprowadzę cię- oznajmił, po czym złapał ją za rękę. To nie była propozycja, lecz stwierdzenie.

- Okey- odpowiedziała z uśmiechem, a on widział jak zacieśniła uścisk na dłoni szatyna.

- Do jutra!- zawołała do nich na odchodnym.

- Znowu mnie zignorowała- powiedział Sasuke ponuro

- Co? Mówiłeś coś?- spytał blondyn nie dostrzegając niczego.

- Nic!- prychnął Uchiha wkurzony. Nie mógł w to uwierzyć. Jak JEGO Sakura może TAK go traktować?

- Ow...widzę, że ktoś wciąż nie odzyskał nastroju- podrapał się niezręcznie po głowie- mówiłem ci, że się zmieniła.

- Tak...TROCHĘ- podkreślił brunet.

- Co mam ci powiedzieć? Sam jesteś sobie winny i dobrze o tym wiesz- Uzumaki chciał powiedzieć coś jeszcze, lecz widząc stan towarzysza przypomniał sobie, że nie kopie się leżącego.

- Jeśli chcesz by Sakura-chan zmieniła swoje nastawienie do ciebie to udowodnij jej, że też się zmieniłeś. Wspólna misja to świetna okazja. Nie spieprz tego- oznajmił i już go nie było. Brunet zastanowił się nad słowami przyjaciela- może faktycznie nie wszystko stracone?


Następnego dnia spotkali się o umówionej godzinie. Dziwne, bo nawet Kakashi-sensei się nie spóźnił. Pod koniec dnia byli już na miejscu. Lord Feudalny życzył sobie być odebrany ze swojej prywatnej willi w górach.

Okolica naprawdę zapierała dech w piersiach. W oddali mogła dostrzec góry,a ich szczyty pokryte były śniegiem i lodem. To był dość niecodzienny widok w Kraju Ognia, ale kto zabroni LORDOWI mieć taki widok z okien?

Pomiędzy szczytami było kilka mniejszych jezior. Niebieska woda nadawała temu miejscu specyficzny, lecz piękny krajobraz. Niepowtarzalny.


Przywódca Kraju Ognia razem z córką czekali na przybyszy w czymś co przypominało karoce? Poważnie. Środek transportu był osadzany najkosztowniejszymi kamieniami i pokryty drogimi tkaninami. W jakim celu? Chyba jedynie po to, aby rzucać się w oczy. Co zdecydowanie nie było im na rękę. Ale kto LORDOWI zabroni bycia ekstrawaganckim? No właśnie.

Wokół pojazdu stało sześciu uzbrojonych po same zęby samurajów, którzy najwyraźniej również będą im towarzyszyć.

- Psst...Sakura-chan- szepnął Naruto pochylając się nad nią- oni na serio planują w tym jechać? Bardziej w oczy rzucać to chyba się już nie można.

- Z ust mi to wyjąłeś- przytaknęła- ale na przyszłość oszczędź sobie tego typu komentarze wiedząc z kim mamy do czynienia.

Z pojazdu wyszła dziewczyna mniej więcej wyglądająca na tyle ile w rzeczywistości miała. No może jedynie kosztowne tkaniny dodawały jej elegancji, nie koniecznie pasującej czternastolatce.  Miała długie,rude włosy, a ubrana była w długą, szykowną sukienkę, zupełnie jak jakaś bogata panienka, którą przecież była. Zatrzymała się jakiś metr przed nimi, po czym zaczęła mierzyć ich oceniającym spojrzeniem. Nie zatrzymała się zbyt długo na twarzy Haruno. Za to poświęciła zdecydowanie za dużą ilość czasu gapiąc się na Nabakiego i Uchihe. Naruto najwyraźniej nie był w jej typie.

- Tatusiu mówiłam wyraźnie, że chce, żeby tylko przystojni shinobi mnie eskortowali- oznajmiła z wyższością- tacy z którymi nie jest wstyd się pokazać. Dlatego wezmę jedynie bruneta i szatyna. Reszta może odejść- uniosła swoją bladą dłoń po czym pokazała im gestem „sio,sio". Sakura zacisnęła dłonie w pięści- no co za dziewucha!- powiedziało jej alter ego, a ona ponownie musiała się z  nią zgodzić. Tym bardziej, że od jakiegoś czasu stawiała słuszne diagnozy.

Haruno powstrzymała się od zgryźliwości i z wymuszonym uśmiechem zwróciła się do dziewczyny.

- Przykro mi, ale niestety nie możemy spełnić twojej prośby. Moi kompani nie mają sobie równych w walce i jestem pewna, że w ich towarzystwie bylibyście bezpieczni. To nie ulega wątpliwości. Jednak w zleceniu była wyraźna adnotacja o tym, iż niezbędna będzie obecność medycznego ninja. Zgadnij kto nim jest- oznajmiła z błyskiem w oku.

- Niby ty nim jesteś? W życiu nie spotkałam się z medyczną kunoichi- powiedziała niezadowolona.  

- Bo jeszcze mało w życiu widziałaś- odpowiedziała Sakura z przekąsem- żyjąc zamknięta w złotej klatce wysadzanej diamentami- dopowiedziało jej drugie ja. Gdy pierwszy raz usłyszała o przypadłości tej dziewczyny to zrobiło jej się jej żal. Jednak w tym momencie ciężko było jej wykrzesać z siebie choć odrobinę współczucia.

- Lili!- zawołał ją ojciec wystawiając głowę z powozu- wracaj z powrotem- dziewczyna posłuchała i weszła do pojazdu.

- Przepraszam was za jej zachowanie. Może być trochę drażliwa, ponieważ została zmuszona do opuszczenia tego miejsca ze mną- pff....ona przynajmniej miała na tyle kultury by do nas wyjść, a nie mówić wystawiając jedynie łeb z powozu. Jedno lepsze od drugiego.

- Które z was jest medycznym ninja?- He? Serio nie słyszał naszej wcześniejszej rozmowy czy zwyczajnie chce by wyglądało to bardziej oficjalnie? Różowowłosa wystąpiła z szeregu.

- Haruno Sakura. Tsunade-sama wprowadziła mnie w sytuację. Zrobię co w mojej mocy, aby pomóc pańskiej córce.

- Słyszałem o tobie wiele dobrych rzeczy. Podobno kiedyś nawet uratowałaś brata Kazekage od śmiertelnej trucizny. A także jesteś uczennicą Legendarnego Sannina- Ślimaczej Księżniczki. Wiele po tobie oczekuje. Zostawiam moją córkę w twoich rękach.

- Hai! Zrobię wszystko, aby zniosła tę podróż jak najlepiej.


Wyruszyli po niecałej godzinie. Ich formacja wyglądała następująco. W centralnej części jechał powóz. Samuraje szli po jego bokach. Po trzech z każdej strony. Sakura, Akito i Uchiha szli przed wszystkimi, natomiast całość zamykali Uzumaki oraz Hatake. W ten sposób dzięki sharinganowi mogli dostrzec niebezpieczeństwo zarówno z przodu jak i z tyłu.

Rozbili obóz dopiero późnym wieczorem. Podzielili się obowiązkami. Kakashi i Naruto zaczęli rozkładać namioty. Nobaki poszedł po chrust na opał, a Haruno wyjmowała z plecaka suchy prowiant przygotowany dla towarzyszy. Decyzją Lorda Feudalnego to samuraje mieli za zadanie czuwać w nocy nad ich bezpieczeństwem. Jego zdaniem shinobi powinni być wypoczęci, gdyż w obliczu zagrożenia to głównie na ich sile będą polegać.

Właśnie zamierzała pójść napełnić pojemniki wodą ze strumyka nieopodal, kiedy usłyszała jego głos.

- Gdzie się podział twój „chłopak"?- spytał z przekąsem.


Ha! Wyraźnie widzimy, iż nawet Uchiha nie potrafi powstrzymać się od zgryźliwości XD Jak dalej potoczy się ich rozmowa? Czy Haruno naprawdę udało się wymazać z serca swoją pierwszą miłość? Czego tak naprawdę Sasuke od niej oczekuje? 

Odpowiedzi na te pytania poznacie jedynie czytając ciąg dalszy ;p 

Ps. Co sądzicie o Lili? ;p 


Jak obiecałam jakiś czas temu akcja ruszyła do przodu, co chyba widać na załączonym obrazku ;) 

Nie macie nawet pojęcia jak bardzo moje serce się raduje, gdy dostaje powiadomienia o gwiazdkach, które dajecie temu opowiadaniu. Za wszystkie komentarze, jak i nowych obserwatorów dziękuje Wam ogromnie! 

Nie wiem jak to inaczej określić, więc powiem tak. Kiedy widzę Wasze komentarze. Nie ważne czy długie czy krótkie. Czy odnoszą się one do treści opowiadania, czy są prośbą o jego kontynuacje. Sama świadomość, że to co pisze Wam się podoba dodaje mi skrzydeł ^^.

Na tych skrzydłach przenoszę się wgłąb mojej duszy, do świata nieograniczonej niczym wyobraźni, gdzie w kuferku na kluczyk zamknięta jest moja wena. Otwieram tą skrzyneczkę jedynie wtedy kiedy piszę, ponieważ realny świat za bardzo różni się od tej ze sfery marzeń. Rzeczywistość wymaga od Nas twardego stąpania po ziemi, a nie bujania w obłokach. 

Bardzo Wam dziękuje, że dajecie mi taką możliwość <3. 

Uwielbiam Was!

- Lu-chan :* 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro