Jej drugie oblicze
Czuła się tak, jak gdyby towarzysz prześwietlił ją na wylot i już wiedział wszystko. Z jednej strony byłoby to wygodne. Oszczędziłoby jej konieczności opowiadania.
- Coś się stało- bardziej stwierdził, niż zapytał.
Wyciągnął do niej rękę,a ona przyjęła ją automatycznie. Usiadła obok niego. To niemożliwe jak dobrze zdążył ją poznać. Wystarczył jeden rzut oka. W jego spojrzeniu kryła się troska. A ona poczuła się z tym jeszcze gorzej. Nie zasługiwała na jego opiekę, ani wsparcie!
- Akito ja....przepraszam- wyjąkała ze spuszczoną głową.
- Za co przepraszasz głuptasie? Spóźniłaś się jedynie z pięć minut. To nic nowego- odpowiedział zwyczajnie, ale ona wiedziała, że próbuje jedynie zmienić temat. Udawać, że nie zauważył jej dziwnego zachowania- Być może powinnam zrobić to samo? Jasne...najlepiej udawaj, że nic się nie stało. Wiesz co, może jeszcze go przytul mówiąc mu, że miałaś straszny koszmar, ale już się z niego wybudziłaś i nie pozwolisz, by kolejny raz ci się przyśnił, co?- choć niechętnie musiała przyznać „jej" rację.
- Nie o to chodzi
- Wiem o co chodzi- na jego słowa przestraszona podniosła głowę, lecz jej wzrok wciąż błąkał się po napisie na podkoszulku chłopaka- „be brave"- ooo ironio.
- Ten drań znowu coś ci zrobił, mam rację?- Nobaki zacisnął szczęki z nerwów- co zrobił tym razem? I czemu zachowujesz się jak byś była winna,co?
Z trudem podniosła na niego wzrok. Zielone tęczówki spotkały się z szarymi. Trwało to jedynie kilka sekund, bo jak można było się domyślić. W tak krótkim czasie Akito dowiedział się wszystkiego.
Bez zrywania kontaktu wzrokowego sięgnął po kule. Po czym wstał z niedowierzającym wyrazem twarzy i powoli się oddalił.
Dopiero teraz zauważyła,że płacze, kiedy krople łez spadły na drewniane deski. Czy to był powód przez, który Akito widział jak bardzo była winna? Czy też potrafił wyczytać to w jej mimiki? Nie była pewna.
Jedyne co wiedziała to, że bez niego nie będzie w stanie tak dobrze sobie radzić jak do tej pory.
Uchiha wstał dziś bardzo wcześnie. Choć trafniejszym określeniem byłoby- w ogóle się nie kładł.
Nie był w stanie zasnąć po tym, jakże emocjonującym wieczorze. Mimo usilnych starań za każdym razem, gdy zamykał oczy widział ją przed sobą jak żywą.
Niemal czuł jej wiśniowy zapach i ciepło jej ciała.
Nawet lodowaty prysznic nic nie pomógł na jego rozedrgane nerwy. Był wściekły i zagubiony.Nie miał pojęcia co się z nim działo. Te wszystkie „akcje"kompletnie do niego nie pasowały.
Czuł, że traci tę część siebie, którą pielęgnował przez tak wiele lat. Ten chłód i obojętność powoli zaczynały zanikać wyprowadzając go z równowagi. Na domiar złego na ich miejscu pojawiła się ta emocja,której nienawidził najbardziej- strach.
Zaczynał tracić wewnętrzny spokój, opanowanie oraz kontrole. Jego niewidzialna „zbroja"zaczęła pękać, a on nic nie mógł na to poradzić.
Prawda była tak, że pierwsza rysa. Poważna i rozległa. Pojawiła się już tego dnia, w którym po raz pierwszy ją pocałował. Wtedy po walce również nie był w stanie nad sobą zapanować.
Z tym, że później udało mu się zrzucić to na chwilową niepoczytalność spowodowaną zmęczeniem. Kiepska wymówka? Cóż, lepsza taka, niż żadna.
Później wymyślił jeszcze mnóstwo innych wyjaśnień tłumaczących jego dziwaczne postępowanie.Był w tym tak systematyczny, iż w końcu sam w nie uwierzył.
Z tym, że teraz było inaczej. Samo przebywanie w jej obecności osłabiało jego„pancerz". Naiwnie sądził, że podczas uwodzenia jej, sam nie dozna skutków ubocznych. Jak bardzo się pomylił!
Postanowił, więc zmienić strategię. Skoro jej obecność mu szkodzi najbardziej logiczne będzie trzymanie się z daleka. Mimo, że są teraz w jednej drużynie nie powinno to być trudne. Wystarczy, że pogada z Czcigodną podając jej rzecz jasna fałszywy powód swojej rezygnacji. Zmieni drużynę lub będzie wykonywał samodzielne misje. Nic prostszego!
Przez kilka godzin wszystko szło zgodnie z planem. Po zjedzeniu śniadania udał się na plac treningowy klanu Uchiha.
Wysiłek fizyczny pomógł mu pozbyć się napięcia towarzyszącego mu od poprzedniego dnia.Zmęczenie miało kojący wpływ także na jego psychikę. Był zadowolony ze swojej wytrwałości z jaką unikał różową istotę.
Do czasu aż znalazł się pod szpitalem w którym owa osoba pracowała.
Nie miał pojęcia:Jak?Dlaczego? Ani kiedy? Znalazł się tam w ogóle o tym nie myśląc. Zupełnie tak jak gdyby ktoś włączył mu w mózgu autopilota i wyłączył go dopiero po dotarciu do celu.
Zazwyczaj słuchał swojej intuicji. Z tym, że tym razem to nie ona przemawiała. Odwrotnie.Intuicja krzyczała do niego głośno- spieprzaj z stamtąd?!- ale on nawet nie drgnął.
Wciąż jak zaczarowany wpatrywał się w wejście do budynku. Tempo obserwował wchodzących i wychodzących ludzi.
Ostatecznie stwierdził, że skoro już się tu znalazł to pasowałoby chociaż wyjaśnić i oczyścić sytuacje-W końcu kto wie co ta dziewczyna sobie wyobraża od wczoraj? Pewnie już zaczęła marzyć o tym, że jej najskrytsze marzenie nareszcie się spełniło, a ja jej uległem. Pff...jeszcze czego! Po tym jak jej to dosadnie wytłumaczę. Będę mógł wrócić do swojego życia oraz trzymania się z daleka.
Tłumacząc to sobie w ten sposób wszedł do środka. Szybkim krokiem podszedł do rejestracji.Młoda, dość przeciętna dziewczyna wpatrywała się w niego oniemiała. Był przyzwyczajony do takich reakcji ze strony płci przeciwnej, co nie oznacza, że go to nie irytowało. Bez ogródek zapytał.
- Gdzie znajdę Sakurę Haruno?
Dziewczynie chwile zajęło powstrzymanie zawodu widocznego na jej okrągłej twarzy. Zanim odpowiedziała najbardziej rzeczowo jak umiała.
- Sakura-sama powinna być teraz na drugim piętrze. Właśnie robi obchód.
Chłopakowi to wystarczyło.Ruszył schodami na wyznaczone piętro. Nie miało znaczenia, że nie znał planu szpitala, ani rozmieszczenia sal. A tym bardziej nie wiedział, gdzie u licha ma jej szukać?
Co jednak nie powstrzymało go od pokonywania kolejnych stopni. Zatrzymał się u szczytu schodów i wyciszył chakrę. Widocznie los się do niego uśmiechnął. W samą porę.
Dziewczyna właśnie opuszczała jedną z sal po lewej stronie korytarza i kierowała się do drugiej. Zauważył, że nie zapukała do drzwi przed wejściem do pomieszczenia, co kazało mu przypuszczać, że nikogo tam nie ma.
Przeszedł wzdłuż korytarza, po czym zniknął za białymi drzwiami.
W pomieszczeniu było otworzone okno. Przeciąg sprawił, iż drzwi zatrzasnęły się z głośnym trzaskiem. Uchiha oparł się o nie. Nie wykonując żadnego gestu.
- Jak było dziś na ćwiczeniach Tohru-kun?- usłyszał jej radosny głos.
Nastolatka siedziała na krześle. Obrócona do niego tyłem. Zapisywała coś najprawdopodobniej w karcie pacjenta.
Nie wiedzieć czemu jej kompletnie pozbawiony dystansu sposób traktowania pacjentów trochę go zirytował.
Z powodu utrzymującego się milczenia dziewczyna była zmuszona spojrzeć za siebie. Mógł dokładnie określić czas w którym uświadomiła sobie z kim ma do czynienia, gdyż jej radosny wyraz twarzy zmienił się natychmiast.A troska widoczna w jej oczach została zastąpiona przez chłodną obojętność z nutką zaskoczenia.
- Sas...ke- wyszeptała, tracąc rezon tylko na chwilę. Zaraz się otrząsnęła, a w jej oczach pojawiła się nowa emocja- gniew.
- Co ty tu robisz?- nie krzyczała, ale jej ton głosu był nieprzyjemny. Jej zielone oczy spoglądały teraz na niego jak na coś co wyrosło na jej płytkach w łazience. Już karaluch dostałby cieplejsze powitanie.
Niezruszony zrobił krok do przodu. Obserwował jej reakcje. Był ciekawy jak będzie się zachowywała po wczorajszym.
- Musimy porozmawiać- oznajmił spokojnie
- Porozmawiać?- jej głos ociekał sarkazmem- wczoraj też chciałeś jedynie POROZMAWIAĆ, tak?
Zrobił kolejny krok w jej stronę.
- Nie zbliżaj się- powiedziała stanowczo. Wyciągając jedną rękę przed siebie starając się zachować dystans.
- Aż tak się obawiasz swojej reakcji na moją obecność?- drażnił się z nią ukazując idealnie białe zęby w chytrym uśmieszku- ponownie wykonał krok.
- Powiedziałam nie zbliżaj się!- stanowczość w jej głosie oraz wyciągnięta do przodu dłoń nakazały mu się zatrzymać.
Stali teraz od siebie na odległość jej wyciągniętego ramienia. Mierzyli się spojrzeniami. Jej wyrażał suchą obojętność i złość.
Jego wzrok wyrażał lekkie zdezorientowanie i zdumienie. Nie takiej reakcji z jej strony się spodziewał. Była kompletnie nieprzystępna. Nie dość, że jego wyobrażenia o tym, że była to najwspanialsza noc w jej życiu najwidoczniej były błędne to jeszcze w dodatku ona zachowuje się jeszcze bardziej neutralnie, niż kiedykolwiek wcześniej.
Nie dostrzegł ani jednej z pożądanych przez niego zachowań. Rozpoczynając od przyspieszonego bicia serca, przez nieregularny oddech, a na dorodnych wykwitach kończąc.
Wydawała się zadziwiająco odporna na jego obecność. Czego nie mógł powiedzieć o sobie. Jej zacięty wyraz twarzy miał w sobie coś co go pociągało. A w białym lekarskim kitlu wyglądała diabelsko seksownie.
Przełknął ślinę, by choć trochę zwilżyć wyschnięte na wiór gardło. W jednej chwili jego postanowienie o nie zbliżaniu się do niej poszło w diabły.
Popchnął ją lekko, tak,że upadła na szpitalne łóżko, które stało za nią. Sam doskoczył do niej momentalnie. Położył ręce po bokach jej głowy opierając na nich ciężar swojego ciała.
Kilka różowych włosów wysnuło się z jej kitki, kiedy upadła. Teraz te kosmyki pięknie okalały jej twarz w kształcie serca. Malinowe usta delikatnie się rozchyliły, a już po chwili usłyszał tak długo oczekiwany głośny dźwięk bicia jej serca. Przez myśl mu przeszło czy spowodowane jest to pożądaniem czy strachem. Żywił nadzieję, że jest to przyczyna numer jeden, jednak patrząc teraz na nią nie mógł być o tym przekonany.
Jak to możliwe, że to jest ta sama dziewczyna, która jeszcze wczorajszego wieczora niemal w ogóle mu się nie opierała? Owszem, z początku, może trochę, ale już po chwili puściły wszelkie hamulce. A on mógł poczuć wgłębi siebie, że pragnęła tego tak samo mocno, jak on sam.
Lecz dostrzegając jej dzisiejszą reakcje zaczęły dopadać go wątpliwości. Czyżby wczoraj wyolbrzymił jej zachowanie? Być może wtedy w ciemnościach widział to co chciał widzieć, natomiast teraz w świetle dnia..jest zupełnie inna. Czy to możliwe zmienić się tak bardzo wciągu zaledwie jednej nocy?
Zacisnęła dłonie w pięści i zacisnęła zęby. Jej oczy zaczęły rzucać gromami.
- Co? Teraz naprawdę mnie wykorzystasz na tym szpitalnym łóżku za zamkniętymi drzwiami? Taką osobą się stałeś Sasuke?!- syknęła
Natychmiast wstał i odsunął się od niej. Czuł jak gdyby jakaś niewidzialna siła sama go odepchnęła, ale jej słowa były dla niego jak mentalny policzek.Natychmiast ostudziły jego zapał. Ona również podniosła się z posłania.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Wracasz i niszczysz wszystko co udało mi się do tego pory zbudować! Mieszasz mi w głowie, usiłujesz mną zawładnąć. O co ci chodzi,co?! Czego ty chcesz shannaro?!
- Sakura- jej nagły wybuch był dla niego nie małym zaskoczeniem. Owszem, spodziewał się czegoś podobnego, ale przy ich pierwszym spotkaniu po latach, a nie teraz kiedy ponownie zaczęła łączyć ich więź.
- Próbowałam zachować spokój. Wierz mi, próbowałam. Ale wszystko co się stało, to twoja wina!- dla podkreślenia swoich słów uderzyła go pięścią w klatę. Nie było to bardzo mocne uderzenie, jednak wystarczające, by zrobił krok w tył.
- Chciałam ponownie zobaczyć w tobie przyjaciela, wiesz? Naprawdę mocno się starałam, aby o wszystkim zapomnieć i zacząć od nowa. A ty co zrobiłeś?! Zrobiłeś cokolwiek, aby uratować te strzępy znajomości, które nam zostały? Pytam się, odpowiadaj!
Sasuke stał oniemiały i choć naprawdę rzadko mu się to zdarza, tym razem nie miał pojęcia co powinien powiedzieć,co zrobić.
- Jeśli nadal będziesz się tak zachowywał to nie tylko nie zobaczę w tobie przyjaciela, ale zacznę patrzeć na ciebie jak na wroga- powiedziała lodowatym, choć opanowanym tonem. Co było znacznie gorsze. Gdyby powiedziała to w gniewie to mógłby sobie wmówić, że zwyczajnie ją poniosło. Z tym, że ta dziewczyna miała wszystko bardzo dokładnie przemyślane. Nie zdążył zareagować, gdyż rozległo się pukanie do drzwi, a już po chwili blond czupryna wyłoniła się w progu.
- Witaj Tohru-kun, jak było dziś na ćwiczeniach?- zapytała uśmiechając się do nastolatka szeroko i przyjaźnie. To było wręcz przerażające jak szybko zmieniło się jej nastawienie. A więc, to jest ten słynny profesjonalizm.
Uchiha bez słowa opuścił pokój. Kierował się w dół schodami. Mijał pacjentów i lekarzy,ale z trudem to rejestrował. Sakura pokazała mu dzisiaj swoje drugie oblicze. Twarz, której do tej pory nie znał.
Witajcie moi drodzy :D
Tęskniliście? ;p
Bo ja BARDZO!
Co sądzicie o reakcji Sakury? Czy postąpiła słusznie pokazując Sasuke, gdzie jest jego miejsce?
- Pozdrawiam
- Lu-chan ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro